Po kilkumiesięcznej chorobie w izraelskiej klinice zmarła 23-letnia Alina Milan, chrześcijanka, którą już dziś nazywa się współczesną męczennicą za wiarę. Młoda Rosjanka straciła życie, gdyż odmówiła zrzeczenia się swojej wiary na rzecz judaizmu bądź ateizmu. Gdyby zaparła się chrześcijaństwa, uzyskałaby obywatelstwo izraelskie i tym samym tamtejsi lekarze przeprowadziliby operację, która miała uratować jej życie.
Kilka miesięcy temu Alina Milan, 23-letnia studentka, zapadła na poważną chorobę. Po badaniach okazało się, że dziewczynę uratować może jedynie przeszczep wątroby, ale takich operacji w Rosji się nie wykonuje. Jak opowiada cytowana przez portal Prawda.ru matka Aliny, stan córki pogorszył się do tego stopnia, że zaczęła grozić jej śmierć. Wtedy to w Tel Awiwie, w jednym z najnowocześniejszych szpitali na świecie, pojawiła się szansa na przeszczep. 11 listopada 2010 r. kobiety były na miejscu. Wyniknęły jednak problemy z finansowaniem leczenia oraz samej operacji.
Okazało się, że ze względu na swoje pochodzenie - ojciec dziewczyny był Żydem, babcia obywatelką Izraela - Alina mogła starać się o obywatelstwo izraelskie, co umożliwiłoby jej bezpłatne przeprowadzenie operacji. Ale zgodnie z prawem obywatelem Izraela może być albo żyd, albo ateista i tertium non datur. Alina stanęła więc przed dylematem: określić się jako ateistka lub żydówka i skorzystać z szansy na operację albo pozostać wierną Chrystusowi i zaakceptować śmiertelne konsekwencje takiego wyboru.
Zwróciła się wówczas do o. Aleksandra Naruszewa, dzięki któremu na forum cerkwi św. Serafina z Sarowa w Kuncewie, dzielnicy Moskwy, możemy dziś poznać historię jej trudnej drogi. Kapłan tak opisuje moment, kiedy odwiedził ją w tamtejszym szpitalu: "Kiedy wszedłem do jej sali, ujrzałem młodą, wychudzoną istotę, ledwo przypominającą 22-letnią dziewczynę. Ale jej spojrzenie było jasne, zaskakująco stanowcze i zdecydowane. "My już podjęłyśmy decyzję z mamą" - powiedziała na mój widok. "Nie zdejmę krzyża i nie wyrzeknę się wiary. (...) Bóg nas nie opuści. Będziemy szukać sponsorów"". Ojciec Aleksander zwrócił wtedy uwagę, że przecież zostało jej już mało czasu, na co ona odparła: "Przede mną wieczność".
Wielu ludzi włączyło się w akcję zbierania pieniędzy na operację, jednak nie udało się zgromadzić koniecznych 300 tys. dolarów. Dziewczyna do końca pozostała wierna Chrystusowi, więc nie przyznano jej prawa do nieodpłatnego wykonania przeszczepu. Przez kilka miesięcy leżała podłączona do respiratora w klinice w Tel Awiwie. Jak zauważył jeden z izraelskich lekarzy, do ostatniego dnia była w pełni świadoma.
Zmarła w nocy 14 marca w izraelskim szpitalu. Na wspomnianym forum internetowym w listopadzie ub. r. (http://www.stserafim.ru/forum/index.php/topic,93.0.html) Rosjanka zamieściła przepiękne świadectwo:
"Mam przed sobą dokument izraelskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, (...) gdzie jest napisane: "Przyjmuję obywatelstwo/prawo/religię kraju". Tylko podpisz. Powiedzcie mi jednak: Czy mam wybór? Najważniejszy wybór to nie ten na papierze, ale w duszy... A w niej ufność Bogu jest silniejsza aniżeli jakiekolwiek dokumenty, prawa, państwa, straszne diagnozy, czas! I nawet w najtrudniejszych chwilach nie opuszcza mnie poczucie, że sam Bóg trzyma mnie za rękę. Decyzja jakiegokolwiek lekarza dotycząca przeprowadzenia operacji, niezależnie od kraju, niesie ze sobą ryzyko, więc każdy dzień i tak może być ostatnim... Jedyny wybór - jakiego dokonałam już dawno i który nie jest związany z obywatelstwem - to wybór wiary w Boga i bezgranicznej wdzięczności za to, co jest mi sądzone (...)".
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik, 2011-03-28
Zdała egzamin z chrześcijańskiej cnoty męstwa
Ks. prof. Waldemar Chrostowski z UKSW w Warszawie:
Ta śmierć jest bardzo poruszająca. Przypomina heroizm, jaki znamy z przekazów o życiu wyznawców i męczenników z pierwszych pokoleń chrześcijańskich. Tak to właśnie wtedy wyglądało. Nagle pojawiały się arcytrudne wybory i sytuacje, a ludzie wychodzili z nich zwycięsko. Zdawali sobie sprawę, że największe zwycięstwo odnosi się w blasku Chrystusowego Krzyża.
Kiedy czytamy o ostatnich miesiącach i tygodniach życia tej młodej Rosjanki - to jest to naprawdę bardzo żywe świadectwo z jednej strony wewnętrznych zmagań, a z drugiej - niezłomnej wiary w to, że życie ma sens tylko wtedy, kiedy jest życiem z Chrystusem.
Do tego dochodzi inny, ale bardzo ważny dla nas wymiar. Alina była wyznania prawosławnego. Potwierdza to prawdę, że świętość jest przymiotem chrześcijańskim i że w każdym wyznaniu są ludzie gotowi, by dać wiarygodne świadectwo Chrystusowi i zdać egzamin z chrześcijańskiej cnoty męstwa. Zwróćmy uwagę, że wybór był na pozór łatwy. Mając żydowskie pochodzenie, wystarczyło, żeby Alina wyraziła zgodę na obywatelstwo państwa Izrael, a to jest równoznaczne z przyjęciem wiary żydowskiej bądź z deklaracją ateizmu. To też jest bardzo wymowne. Nie zrobiła ani jednego, ani drugiego. Myślę, że w analogicznej sytuacji bardzo wielu chrześcijan - chociaż trudno o jakiekolwiek statystyki - postąpiłoby inaczej. To bolesne, że wobec znacznie mniej poważnych wyborów, tych codziennych, chrześcijanie często nie przykładają tak wielkiej wagi do wiary, do jej znaczenia, a przede wszystkim do tego, że jej wyznawanie ma charakter publiczny.
I wreszcie to wydarzenie mówi nam coś o państwie Izrael i sytuacji, jaka tam panuje. Gdy mówimy o chrześcijańskich korzeniach i chrześcijańskiej tożsamości Europy, także w kontekście Polski budzi to sprzeciwy, często nawet otwartą wrogość i staje się przyczyną kpin, szyderstwa, ironii. A państwo Izrael ma wyraźny profil religijny - judaistyczny, i ci sami, którzy lekceważą chrześcijaństwo, nie posuną się do analogicznej kpiny w przypadku państwa Izrael i judaizmu. To też jest bardzo znaczące. Myślę, że przykład zmarłej Aliny daje nam wiele do myślenia i zobowiązuje nas, żebyśmy swoim wyznawaniem wiary także wykazali cnotę chrześcijańskiego męstwa.
not. MP
Za: http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=110896