ŹRÓDŁA WOLNOŚCI OSOBY LUDZKIEJ
Przed odśpiewaniem dziękczynnego Te Deum narodu, zejdźmy, najmilsze dzieci Boże, chociaż na chwilę do źródeł wolności człowieka, z których wypływa wszelka wolność narodowa, społeczna i polityczna.
Oto źródłem wolności osoby ludzkiej jest przede wszystkim wola Stwórcy. Ojciec nasz najlepszy wszczepił w osobowość ludzką, przymiot i moc wolności. Po miłości, która jest naczelną właściwością osoby ludzkiej, najwspanialszym wyposażeniem jest dar wolności. Dzięki niej człowiek może uczynić użytek ze zdolności miłowania. Naprzód skierowuje się wolą ku miłości Boga Stwórcy, ale może również oprzeć się najpotężniejszej miłości Bożej. Może mówić jak wieszcz narodowy Adam Mickiewicz:
Panie! Czymże ja jestem przed Twoim Obliczem? -
Prochem i niczem!
Ale może też mówić:
Ale gdym Tobie moją nicość wyspowiadał,Ja, proch, będę z Panem gadał.
Z wolności można uczynić dobry lub zły użytek. Dobre użycie wolności prowadzi zawsze do większej miłości Boga i ludzi. Złe użycie mnoży zawsze zło, które niekiedy jednak nazywamy szczęśliwą winą - felix culpa, bo przez tę "szczęśliwą winę" i bolesne doświadczenia podnosimy się często z niewoli grzechu do jeszcze większej miłości. Tak stało się w dziejach naszego narodu, który poprzez "szczęśliwą winę" zrozumiał głębię miłości Boga i ludzi w życiu i współżyciu narodowym. Powstał wprawdzie z grobu jak Łazarz, ale powstał do nowego życia, pełen bolesnych doświadczeń, które są i ostrzeżeniem i szkołą mądrości.
Jest to pierwsza myśl, którą pragniemy sobie tutaj, przed tronem łaski, uświadomić.
WOLNOŚĆ OSOBY LUDZKIEJ KOŁYSKĄ DLA WOLNOŚCI NARODU
Wolność narodu wspiera się na wolności osoby ludzkiej. Wolność osoby jest więc początkiem wolności narodu i państwa. Człowiek wolny może poczuć się uwięziony w swojej własnej ojczyźnie. Mobilizuje wówczas wszystkie siły, aby doprowadzić do wolności narodu. Jeżeli wysiłek ludzi, obdarzonych przez Stwórcę wolnością, stanie się powszechny, nie ma takiej siły, która byłaby zdolna przezwyciężyć zbiorową, zmobilizowaną wolę ludzi wolnych. Prędzej czy później, doprowadzą oni do wolności narodu. Kołyską dla wolności narodu jest więc wolność osoby ludzkiej.
Naród polski, złożony z dzieci obdarzonych przez Stwórcę darem wolności, podejmował wszelkie wysiłki, by uratować swą wolność. Komisja edukacyjna - pierwsza w Europie - wśród powszechnego wówczas upadku wychowania moralnego, społecznego i narodowego, dokonywała reformy wychowania młodych Polaków. Sejm Czteroletni - pierwszy w ówczesnym świecie - ogłosił najbardziej postępową Konstytucję, która dawała narodowi i państwu pełną możność odrodzenia życia narodowego i publicznego. Konfederacja Barska, opierająca się o całą ideologię i moc Jasnej Góry, dążyła również do tego, aby okazać wolę życia narodu, który nie chce zginąć. Pragnęła dowieść, że naród, pomimo swoich wad i braków, zdolny jest do uratowania i zachowania niepodległego bytu.
Już po utracie wolności podjęto również wszystkie wysiłki ducha, aby wolność odzyskać. Polacy wiązali się z każdą ideą wolności, pokładając nadzieje czy to w epopei napoleońskiej, w powstaniach, czy w zrywach wolnościowych własnego narodu, począwszy od pierwszego aż do ostatniego - powstania warszawskiego.
HISTORYCZNE PRZEŻYCIA NARODU UJARZMIONEGO JAKO CZYNNIKI SKŁADOWE ODZYSKANEJ WOLNOŚCI
Walki Polaków na wszystkich kontynentach, gdzie tylko podejmowano walkę o wolność, są tak znane w świecie, iż nadają nam miano narodu najbardziej miłującego wolność.
Podejmowano jednak nie tylko walki orężne, ale wysiłki w wewnętrznym życiu narodu. Były one niekiedy bardziej znamienne i owocne jako czynniki składowe odzyskanej później wolności niż zrywy orężne! Wolność narodu nie wybuchła więc od razu, ale dojrzewała powoli. Była owocem długiego historycznego trudu, noszona w wielkim miłującym łonie narodu jak płód, który nosi matka pod sercem i musi wydać na świat wtedy, gdy przyjdzie moment dojrzałości ukształtowanego już w niej nowego życia.
W łonie narodu polskiego dojrzewała nowa moc wolności. A gdy już przez historyczny trud całych pokoleń, podejmowany przez przeszło sto lat, dojrzewała do pełni życia, musiało nastąpić wyzwolenie, jak musi nastąpić narodzenie nowego człowieka, jak powstaje również ziarno z kłosów, dojrzałych do owocowania.
Nie myślcie, najmilsze dzieci Boże, że wolność spadła nam z nieba, bez wysiłku, bez udziału całego narodu. Naród w niewoli nie przestał wierzyć w sprawiedliwość Bożą. Wołał nieustannie, cierpliwie, wytrwale: Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie! Ten śpiew, krzyk rozpaczy, nadziei i wiary przebijał niebiosa, mobilizował całą Polskę, rozlegał się w kraju ojczystym i na wygnaniu, w więzieniach i w kopalniach. Zewsząd podnosił się w niebo wielki, potężny głos narodu, który nie chce i nie może umrzeć, bo mu nie wolno, bo nie ma do tego prawa!
Naród wołał, ufał i wierzył w wyższą sprawiedliwość Bożą, a swą religijną wiarę interpretował niekiedy wiarą w odrodzenie polityczne. Wkładał w Zmartwychwstanie Pańskie treści nie tylko teologiczne, ale i rodzime, polskie. Żyjąc wiarą, modlił się tak, jak modlił się Cyprian Norwid, ten mocarz ducha polskiego, potężny wewnętrznym bogactwem i siłą, wyniszczały ciałem. Gdy ciało jego legło już w ziemi, jak zda się biologiczny byt narodu, duch jego wyrywał się, wierzył, wołał, karmiąc dzieci uciemiężonej ojczyzny:
I niechaj wielkie będzie zmiłowanie
Od Góry Jasnej - ku biegunom nocy:
Bo zapatrujem się na krzyżowanie
I Eloj-lamma... - wołamy - pomocy!
Maryjo, Pani Aniołów, u Ciebie
O Twej korony prosim zmartwychwstanie
Taka modlitwa przebijała niebiosa. Dołączali się do niej wielcy wieszczowie narodu, powtarzały ją wargi żołnierzy walczących za wolność "naszą i waszą"; powtarzały matki, ojcowie, młodzież i dzieci. Było to potężne, niezwyciężone wołanie. Tak wołał również Krasiński. Tak już za naszych czasów wołał Jan Lechoń:
Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę,
Niechaj druty się rozluźnią, niechaj mury pękną,
Ponad Polską, błogosławiąc, podnieś rękę piękną,
I od Twego łez pełnego, Królowo, spojrzenia
Niechaj ostatnia kaźń się wstrzyma, otworzą więzienia.
Niech się znajdą ci, co z dala rozdzieleni giną,
Matko Boska Częstochowska, za Twoją przyczyną,
Nieraz potop nas zalewał, krew się rzeką lała,
A wciąż klasztor w Częstochowie stoi jako skała.
Modlitwa pełna żywej wiary napełniała wszystkie serca. Dzięki niej naród nigdy nie zrezygnował z prawa do wolności, nigdy nie powiedział: tracimy nadzieję, wyrzekamy się już wolności! Wspaniale wypowiedział to w swoim Wyzwoleniu Stanisław Wyspiański:
Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemią tą szczęśliwą.
Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle, mnogo ludzi;
niechże w nie duch Twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi.
Niech się królestwo stanie
nie krzyża, lecz zbawienia.
O daj nam, Jezu Panie,
Twą Polskę objawienia.
Modlitwa płynąca z teologicznej wiary ożywiała również wysiłek zbrojny i wysiłek pracy. Nie było bodaj bardziej religijnych żołnierzy i wodzów, nie było bardziej wierzących teologicznie naczelników narodu, przywódców armii wyzwoleńczych jak właśnie w Polsce, walczącej o wolność. W swym zbrojnym wysiłku byli wspierani pracą narodu. Pracowała poezja, literatura, sztuka, muzyka: wielka "trójca" wieszczów i Norwid, i Wyspiański, i ten, który mobilizował ducha polskiego i pierwszy "szkolił" nowych żołnierzy do ostatecznej rozprawy o wolność - Henryk Sienkiewicz; i ten, który apoteozował nasze nadzieje, budząc w nas szczytną ambicję, której jedynym celem było: Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie...
Dodajmy do tego olbrzymiego trudu prowadzonego w najgorszych i najcięższych warunkach poprzez wiek niewoli ogromny wkład cierpienia, krzyża i odkupienia. Zrozumiemy wtedy, że walka na wszystkich kontynentach, w sercach myślach i woli Polaków, którzy pragnęli być wolni, musiała doprowadzić do powszechnej mobilizacji w walce za wolność "naszą i waszą". Tak walczyli na dalekich kontynentach - gdy w kraju już nie mogli - Kościuszko, Pułaski. Odwdzięczył się naszemu narodowi za krew i trud jego synów, w czasie Traktatu Wersalskiego, naród amerykański, który umiłował wolność. Rozumiał nasze prawo do wolności i wypowiedział się w chwili, gdy miało ujrzeć światło dzienne dojrzałe do porodu - dziecię wolności ojczystej.
POLSKA - ALE JAKA?
Rozważając to dzisiaj, najmilsze dzieci narodu, który przed pięćdziesięciu laty bohaterskim wysiłkiem odzyskał dar wolności, stajemy, jak ongiś Juliusz Słowacki, przed pytaniem:
Szli krzycząc: «Polska! Polska!»...
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: Jaka?
To pytanie zawsze stawało przed narodem. Toczyła się walka nie tylko o wolność, ale o jakość Polski.
Pozwólcie, że przytoczę słowa poety, który przypomina naszemu narodowi, że nie jest wszystko jedno, jaką będzie nasza ojczyzna.
Każda epoka ma swe własne cele
I zapomina o wczorajszych snach...
Nieście więc wiedzy pochodnię na czele
I nowy udział bierzcie w wieków dziele
Przyszłości podnoście gmach!
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi na ich straży,
I wy winniście im cześć!
(Adam Asnyk)
Ducha walki o jakość naszej ojczyzny nieustannie pogłębia w nas Kościół, który zawsze stawia nie tyle na ilość, ile na jakość. Ożywia w nas ciągle wolę poprawiania jakości tak, iż nie jest nam wszystko jedno - jaka będzie nasza wolna ojczyzna. Kościół w Polsce, zarówno czasów niewoli jak i dziś, pełni zadanie podnoszenia wymagań stawianych narodowi.
Dlatego też, gdy mamy teraz odpowiedzieć na pytanie: Polska - ale jaka? - chciejmy sobie naprzód przypomnieć, najmilsi, nasze obowiązki. Pierwszy obowiązek, który spoczywa na nas współczesnych i na młodym pokoleniu, to obowiązek szacunku dla przeszłości historycznej. Zdaje się, że nie mamy powodu uprawiać jakiejś "krucjaty" przeciwko naszym dziejom narodowym i przeszłości narodu, bo słusznie można powiedzieć, że chociaż mamy sobie osobiście wiele do wyrzucenia i chociaż staramy się być sprawiedliwi w ocenie naszego wysiłku rodzimego, to jednak dziejów naszych ojczystych wstydzić się nie możemy i nie mamy potrzeby! Nie pora dziś na wybrzydzanie własnej historii, zwłaszcza że nie stworzyliśmy współcześnie czegoś lepszego od tego, z czego jako naród wyrośliśmy, a co dało nam pełne i nie dające się zwyciężyć prawo do urodzenia nowej epoki wolności ojczyzny.
Z obowiązkiem szacunku dla przeszłości musi łączyć się wiązanie całego narodu przez miłość. Kościół, noszący w sobie Boga-Człowieka - to ziarno miłości wzięte z Trójcy Świętej - nieustannie przypomina narodowi, że największym i pierwszym przykazaniem dla każdej wspólnoty narodowej i politycznej jest prawo: Będziesz miłował Pana Boga twego [...] Będziesz miłował bliźniego swego, jako samego siebie (Łk 10,27.28).
Tymi dwoma najszczytniejszymi prawami naród żył czasu niewoli, gdy nie miał już własnej konstytucji, własnych ustaw i rozporządzeń, bo skrępowany był prawami najeźdźców, wrogimi dla naszej narodowej, kulturalnej, religijnej i chrześcijańskiej racji stanu. Dlatego też Polska odrodzona zaczęła swoje ustawodawstwo konstytucyjne od wspaniałych słów: W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego... I słusznie! Prawo to niesie nakaz i na czasy dzisiejsze. Biskupi polscy przypominają nam je dzisiaj, głosząc społeczną krucjatę miłości.
Z obowiązku płynącego z poszanowania przeszłości i z prawa miłości wynika postawa służby wszystkich dzieci narodu wobec siebie wzajemnie i gotowość służenia sobie, abyśmy zgodnie z przykazaniem Chrystusa jedni drugich brzemiona nosili i w ten sposób wypełnili prawo Boże.
W takim duchu i postawie służby znajdziemy doskonałe przezwyciężenie prywaty, abyśmy myśleli o narodzie jako o całości, pragnąc zbawiać naród poprzez całość jego wartości i mocy, a nie przez takie czy inne orientacje i grupy. Naród jest zbyt wielką wartością i mocą, aby dał się zmieścić w orientacji cząstkowej i wypowiedzieć tylko jednymi ustami. On musi się wypowiadać wielkim wołaniem wszystkich wolnych ust, które otworzyły się na świat w wolnej ojczyźnie. Naród jest całością i dlatego jego prawa piastuje całość narodu, a nie jakaś jego część.
Podobnie jest z pracą, która jest obowiązkiem wszystkich wobec Ojca narodów. Stwórca po to dał nam i przywrócił dar wolności, zabazowany w każdym człowieku, a zmobilizowany w woli narodu, byśmy nim służyli sobie wzajemnie i całej naszej wspólnocie narodowej. Ani jeden człowiek nie może z niego zrezygnować bez niebezpieczeństwa zdrady narodu.
Na zakończenie tych krótkich rozważań odwołam się do hymnu, jaki Zygmunt Krasiński zostawił nam w swojej duchowej spuściźnie. Będzie to stosowne właśnie tutaj i teraz, gdy stoimy przed tronem Matki Bożej Jasnogórskiej.
Królowo Polski, Królowo Aniołów!
Ten świat się rozpadł i rozdziera siebie -
Lecz żadna z jego rozerwanych połów,
Już się nie modli, o Mario, do Ciebie.
My jedni tylko, paląc się na stosie,
Wciąż ślemy modły w Twój bezmiar daleki -
Poznasz, Królowo, poddanych po głosie:
Bądź nam aniołem teraz i na wieki!
Kończę krótkimi historycznymi wspomnieniami. W roku 1918, 31 października, zatknięto na rządowym gmachu państw zaborczych, na odwachu wojskowym w Krakowie, pierwszy sztandar wolnej Polski. Był to sztandar Towarzystwa "Gwiazda", z wizerunkiem Jasnogórskiej Królowej Polski. Zapisali to historycy współcześni.
A oto drugie wspomnienie i wezwanie - pieśń Marii Konopnickiej do Bogurodzicy, która może dziś spotęgować w sercach dzieci narodu dziękującego za przywrócony dar wolności otuchę i nadzieję, a kroki nasze nieustannie kierować na Jasną Górę. Mówi w pieśni poetki Najświętsza Panna, Królowa Polski:
Nigdym Ja ciebie, ludu, nie rzuciła,
Nigdym ci mego nie odjęła lica.
Ja po dawnemu moc twoja i siła...
Bogurodzica!...
Najmilsze dzieci! Ożywieni wiarą, pełni uczucia wdzięczności za przywrócony przez Ojca narodów, przed pięćdziesięciu laty, dar wolności, włączamy się w modlitwę, którą Episkopat Polski podejmuje w roku 50-lecia. Zapowie ją w swojej najbliższej konferencji plenarnej, którą zacznie dziś tutaj, na Jasnej Górze, a zakończy pojutrze w Opolu. Ogłosi wezwanie do narodu o dziękczynną modlitwę do Ojca narodów za dar wolności i wypowie swoje uczucia w specjalnym liście pasterskim i nabożeństwach, które będą sprawowane na początku miesiąca listopada.
Łącząc się z Ofiarą, sprawowaną przez arcypasterza królewskiego Krakowa, w którym zawisnął pierwszy sztandar wolności z obliczem Matki Bożej Jasnogórskiej jako znak nowych czasów, schodzimy z Jasnej Góry Zwycięstwa pełni wdzięczności, śpiewając:
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie,
Ojczyznę wolną zachowaj nam, Panie.
Za: http://www.nonpossumus.pl/nauczanie/0365.php