Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Artykuł z 1934 roku.

TADEUSZ BIELECKI
W SZKOLE DMOWSKIEGO
 
Kiedy wracaliśmy z wojny 1918 -1920 na ławy uniwersyteckie, odczuwaliśmy nietylko głód fizyczny ale - w o wiele większym jeszcze stopniu - głód duchowy. Liberalizm, pacyfizm, humanitaryzm, ckliwy patriotyzm, socjalizm i inne wytwory ubiegłego stulecia już nam nie wystarczały. Hałaśliwie zalecane - odpychały.

Zaczęliśmy się wówczas rozglądać za czymś, co by mniej raziło nasz nowy sposób odczuwania spraw polskich. Odbudowanie państwa polskiego, prawdziwego państwa z własną armią, z własnymi władzami i instytucjami zrodziło nowe potrzeby w zakresie umysłowo - politycznym. Szukaliśmy książki, która by tym nowym warunkom odpowiedziała.

Wtedy to właśnie wpadły nam w ręce „Myśli nowoczesnego Polaka”. Czytaliśmy je od deski do deski, stały się wyznaniem naszej wiary politycznej, nieodstępnym towarzyszem w walce o narodową Polskę. Było to pierwsze, pośrednie zetknięcie się młodego pokolenia z Romanem Dmowskim.

Nie rozumiałem wtedy tajemnicy powodzenia „Myśli nowoczesnego Polaka”, ani nie miałem czasu - w rozgwarze walki - nad tym się zastanawiać.

Dziś, czytając z niemniejszym zainteresowaniem po raz nie wiem już który wydanie czwarte znakomitego dzieła Dmowskiego, pojąłem, jak mi się zdaje, zagadkę poczytności i wpływu „Myśli”.

Polega ona na tym, że - obok nie byle jakiego kunsztu pisarskiego, jakim Dmowski w miarę szafuje – „Myśli nowoczesnego Polaka” w roku 1902 - 1903, w okresie największego ucisku i popowstaniowej beznadziejności pisane były tak, jakby istniało państwo polskie, realne nie papierowe państwo, takie, jakie mają „wszystkie narody”, jak to sformułował Wyspiański w „Wyzwoleniu”. Dmowski widział już wtedy, on jeden z polityków, państwo polskie na jawie, nie w snach i majaczeniach poetyckich1 (przyp. na końcu - K.W.).

I to jest, naszym zdaniem, największy czar książki Dmowskiego, który nie prysł dotąd po trzydziestu z góra latach, jakie nas dzielą od chwili ukazania się pierwszego manifestu samodzielnej, polskiej myśli narodowej.


Potem przyszły lata studiów i walki o narodowy charakter polskich wyższych uczelni. Przebijaliśmy się w kilku, kilkunastu, czasem w pojedynkę przez gąszcz przeciwników politycznych i coraz więcej miejsca zdobywaliśmy dla idei narodowej.

Szeregi Młodzieży Wszechpolskiej rosły. Odcięliśmy się zdecydowanie od Żydów, stworzyliśmy czysto aryjską „rzeczpospolitą akademicką”. Wygrywaliśmy wiece i zjazdy ogólno - akademickie, „opanowywaliśmy” bratniaki i koła studenckie (naukowe i in.). W ciągu kilku lat wytężonej pracy i walki objęliśmy niepodzielnie ster życia akademickiego. Hegemonia żywiołów narodowych na uniwersytetach została ustalona i trwa do dnia dzisiejszego.

Wtedy to dwukrotnie mieliśmy możność zetknąć się bezpośrednio i słyszeć R. Dmowskiego: 1) w kwietniu 1923 r. z okazji zjazdu ogólnego Młodzieży Wszechpolskiej w Poznaniu i 2) w listopadzie 1925 r. po zakończeniu tzw. przez nas szumnie kongresu Młodzieży Wszechpolskiej w Warszawie. Obydwa spotkania wywarły na nas głębokie wrażenie.

W Poznaniu mówił Dmowski o trudzie odbudowania Polski i o potrzebie zerwania z talmudyzmem, w Warszawie wzywał do samodzielnego pogłębienia wiedzy i kultury politycznej oraz przepowiadał już wówczas rozmiary przewrotu, jaki miał niezadługo dotknąć cały świat.

Zrozumieliśmy wtedy, że mamy w Polsce polityka wielkiej miary, z poczuciem dziejowej odpowiedzialności, orientującego się, jak nikt inny, w przemianach, jakie zachodzą w świecie, urodzonego wreszcie wodza, która umiałby nasz naród przeprowadzić pewną ręką przez nadchodzący okres burz i katastrof.

Przegrana w maju 1926 r. (w czasie dłuższego pobytu Dmowskiego zagranicą) obnażyła słabe strony obozu narodowego.

Zaczęła naglić sprawa rewizji dotychczasowych metod walki, dawała się odczuwać potrzeba stworzenia organizacji ponad partyjnej w kraju, wychodzącej poza ramy stronnictwa parlamentarnego. Ukazał się słynny artykuł Dmowskiego „Potrzeba nowego doboru”, który zapowiadał znaczne przesunięcia w obozie narodowym.

Wtedy to powstał projekt dotarcia wprost do R. Dmowskiego i skłonienia go do wzięcia czynnego udziału w bieżącym życiu politycznym i objęcia kierownictwa obozu narodowego. Wybraliśmy się w dziewięciu w lipcu 1926 r. (a może w czerwcu, nie pamiętam dokładnie) do Chludowa, siedziby Prezesa pod Poznaniem. Z pośród przywódców młodzieży byli w Chludowie: 1) Borkowski Edw., 2) Jakubowski Miecz., 3) Nycz Stan., 4) Rembieliński Jan 5) Rossman Hen. 6) Stahl Zdz. 7) śp. Szayna Stan., 8) Wyrzykowski Stef. Wskazywaliśmy na nowe młode siły, które się ujawniły w czasie walk majowych i natarczywie prosiliśmy Prezesa, aby wziął w swe ręce komendę i przeorganizował obóz narodowy. Dmowski wypytywał dokładnie o układ sił w młodym pokoleniu, nie dał żadnych wiążących obietnic ale z dość długiej rozmowy, jaką przeprowadziliśmy w gabinecie Prezesa, wynikało, że miał on już w sobie skrystalizowany pogląd na konieczność powstania nowej formacji politycznej. Wyjeżdżaliśmy z Chludowa z rozbudzonymi nadziejami i z wiarą w lepsze jutro Polski.

Po naszej wizycie rozpoczęły się liczne konferencje i przygotowania, zmierzające do stworzenia nowego obozu politycznego.

Po cztero - miesięcznym okresie przygotowawczym 4 grudnia 1926 r. powstał Obóz Wielkiej Polski. Do Wydziału Wykonawczego Obozu, któremu przewodniczył p. Al. Dębski, wszedł na początek jeden (potem było nas trzech) przedstawiciel młodego pokolenia. Rozpoczynała się kilka lat trwająca współpraca polityczna młodych z Romanem Dmowskim na gruncie Obozu Wielkiej Polski.


W obrębie Obozu Wielkiej Polski powstał w r. 1927 tzw. Ruch Młodych. Inicjatywa wyszła ze Lwowa. Szło o to, aby w nowej formacji ideowo - politycznej, stawiającej sobie szersze cele, niż jakiekolwiek stronnictwo, zmieścić, jeżeli nie całe, to przygniatającą większość młodego, w Niepodległej Polsce dojrzewającego, pokolenia. Powstał osobny Wydział Wykonawczy Młodych Obozu Wielkiej Polski, do którego weszli młodsi członkowie Wydz. Wyk. Obozu, a obok nich kilku jeszcze przywódców młodzieży. Grunt był podatny, ruch nasz rósł, jak lawina, rozwijaliśmy się żywiołowo, obejmując kolejno cały kraj.


Urządzaliśmy zjazdy, wydawaliśmy czasopisma („Awangarda”, „Szczerbiec”, „Młodzi” i in.), prowadziliśmy pracę wychowawczą i walkę z tym wszystkim, co naród rozkłada lub osłabia, próbowaliśmy dawać nową treść polskiemu życiu politycznemu i przetwarzać program narodowy.

Ruchowi Młodych O.W.P. patronował stale R. Dmowski, widział w nim „Świt lepszego jutra” i niemało przyczynił się do naszego rozrostu swoimi radami a nade wszystko wytwarzaniem potężnego prądu myślowego, który swą głębią i siłą, świeżością i młodością, porywał najoporniejsze nawet jednostki.

Imponująca twórczość pisarska Dmowskiego z tego okresu („Świat powojenny i Polska”, „Przewrót” i in.) stała się naszą codzienną strawą duchową, którą w miarę sił i zdolności przerabialiśmy i nie zawsze trafnie tłumaczyli

Gdyby nie śmiałość i samodzielność myśli Dmowskiego, dorobek umysłowy naszego obozu wyglądałby dziś wcale ubogo.

Stosunek Dmowskiego do młodego pokolenia był i jest więcej, niż życzliwy, tchnie serdecznością i przyjaźnią. W zakresie organizacyjnym pozostawiał nam Prezes całkowitą niemal swobodę, kto wie nawet, czy nie za wielką, tak jakby chciał wydobyć na wierzch wszystkie wartości i braki, jakie w nas tkwiły.

Jaką rolę odegrał Ruch Młodych?

Wartość polityczna Ruchu Młodych polega nie tyle na tym, że jest młody, ile że jest narodowy i powszechny tj. obejmuje całe niemal młode pokolenie Polski Niepodległej. Poprzednie przedwojenne ruchy młodzieży były też ruchami młodych z tą tylko - bardzo ważną - różnicą, że hołdowały zbyt często ideologii lewicowo - socjalistycznej. Odmienne zatem, na wszystkie możliwe sposoby przymiotnika „młody” przez coraz bardziej starzejących się przywódców nie wystarczy, bo ani prowadzi do zdobycia władzy, ani nie wzmacnia pozycji pokolenia w kraju i we własnym obozie.

Dorobek obozu młodych wyraził się w szeregu pozytywnych osiągnięć.

Po pierwsze rozprowadziliśmy ideologię narodową po całym kraju, przepoiliśmy młode pokolenie i zasililiśmy poprzedzone szeregi obozu narodowego nowym, żarliwym i ofiarnym żywiołem. Po drugie, objęliśmy nasza działalnością wszystkie warstwy młodego pokolenia, całą młodą Polską, z ruchu głównie inteligenckiego staliśmy się ruchem masowym, w pełnym tego słowa znaczenia narodowym. Po trzecie stworzyliśmy nowszą szkołę organizacyjną, odpowiadającą bardziej nowoczesnym, powojennym warunkom, z cechami półwojskowymi, nauczyliśmy się nie narzekać, ale przede wszystkim z wiarą walczyć i nieraz zwyciężać. Po czwarte wreszcie próbowaliśmy rozumieć i w miarę możności samodzielnie przerabiać twórczą myśl Dmowskiego, która co raz bardziej zaczyna się stawać nie tylko dla nas, jedynym zbawczym drogowskazem w powojennym chaosie.

Można powiedzieć za Dmowskim z pewnymi koniecznymi poprawkami, że:

„W starszym pokoleniu jeszcze panuje anarchia umysłowa, religijna, moralna, a co za tym idzie polityczna. Wśród młodych anarchii już nie ma. Tam się szybko organizuje ład duchowy i obyczajowy, a choć z różnych zakątków starszego pokolenia idą usiłowania rozbicia tego ładu, rozproszkowania tej rosnącej siły, dziś już nie ma wątpliwości, że celu one nie osiągną, Polska jutrzejsza wydobędzie się z tego chaosu, w którym dziś żyje”. („Świt lepszego jutra”, W-wa 1930 r., str. 9)

Po rozwiązaniu Obozu Wielkiej Polski okazało się, że dopóki stosunki wewnętrzne w naszym państwie nie ulegną gruntownej zmianie, nie da się utrzymać przy życiu organizacji masowej typu innego, niż stronnictwo parlamentarne. Tworzenie zaś kilku stronnictw narodowych, z podobnym programem a różnymi sposobami działania, uznaliśmy za jałowy zbytek na jaki nas nie stać, - za zbytek, który wytwarzał niepotrzebne zamieszanie i w rezultacie ostatecznym wychodzi na korzyść wielorakich naszych wrogów.


To stanowisko zdecydowało o zaniechaniu prób zakładania nowego stronnictwa politycznego. Postanowiliśmy wejść do istniejącego już Stronnictwa Narodowego, z którym zawsze w sprawach bieżących współpracowaliśmy. W ten sposób powstała Sekcja Młodych Stron. Nar., działająca ściśle w ramach Stronnictwa.

Proces zespolenia odbywał się wcale szybko z wyjątkiem woj. poznańskiego, gdzie z uporem podtrzymywano w ciągu dłuższego czasu Związek Młodych Narodowców.

Stronnictwo Narodowe nie przypomina oczywiście przedmajowego Związku Ludowo - Narodowego, ulega stopniowym zmianom wewnętrznym zarówno w dziedzinie programowej, jak i organizacyjnej, staje się coraz szybciej nowoczesną formacją polityczną.

Proces wewnętrznego zrastania się obozu narodowego (podział na starych i młodych nie mógł trwać w nieskończoność) próbowano w ostatnim roku wykoleić.

Z różnych stron naraz podjęto atak - zrazu cichy, potem otwarty - na ten stan rzeczy w imię rzekomej samodzielności młodych.

Warto tu zauważyć, że taktyka odrębna w stosunku do obozu narodowego, musi chcąc nie chcąc, oddalać odeń a zbliżać choćby nieświadomie do taktyki innych obozów.

Zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu różne odłamy polityczne z podobną frazeologią narodową, które miały przybliżyć dzień zwycięstwa. Dziwne to było przybliżanie, za pomocą dzielenia sił obozu narodowego.

Dziś można wszystkie odpryski sprowadzić do dwóch zasadniczych odłamów: 1) warszawski obóz narodowo - radykalny obejmujący poznańską grupę Howorki i 2) poznański Związek Młodych Narodowców, do którego zaliczyć można lwowski zespół sześciu dr Zdz. Stahla i oficjalnie doń należącą grupę dr K. Hrabyka. Obydwa odłamy powstały wbrew woli R. Dmowskiego, chociaż lubią się często na niego powoływać, co świadczy nie tylko o przywiązaniu odstępców do osoby Prezesa, ale o niemożności działania na gruncie młodego pokolenia przeciwko R. Dmowskiemu.

Pierwsi (tj. radykali) chcieli, nie bacząc na to, że położenie wewnętrzne Polski jest zgoła nie podobne do innych krajów, stosować metody faszyzmu czy hitleryzmu, i istnieć mimo to jako tolerowana partia polityczna. Stronnictwo to musiało się oczywiście w dzisiejszych warunkach politycznych prędzej czy później skończyć, w każdym razie skończyć w tej postaci w jakiej zostało pomyślane i z hasłem zakładane, O.N.R., został jak wiadomo rozwiązany.

Drudzy (tj. poznańscy młodzi narodowcy) łudzą się jeszcze, że można dziś z jakimś bliżej nieokreślonym odłamem sanacji porozumieć się i stworzyć wspólny, szeroki „obóz państwowo - narodowy”.

Sądzić wolno, że po Berezie Kartuskiej zwłaszcza, trudno będzie znaleźć wspólny język z jakąkolwiek grupą sanacyjną.

Ta krótkowzroczna gotowość do porozumienia płynie, jak się zdaje, z niechęci do stoczenia stanowczej walki z „sanacją” i z fałszywego mniemania jakoby można było rozłamać piłsudczyków artykułami dziennikarskimi. Łatwość pisania nie zastąpi braku oparcia o szeregi narodowe. W walce decydują żywe, realne siły polityczne, umiejętność ich organizowania i prowadzenia, a nie pobożne życzenia i akademickie dyskusje. Obawiamy się, że poznańscy młodzi z pod znaku Z.M.N. miast tworzyć historię, będę skazani jedynie na jej opisywanie.

U jednych i u drugich uderza zdumiewająca wiara w siebie i w swe możliwości rozwojowe.

Oceniając dziś sytuację w obozie narodowym można powiedzieć z dużą ścisłością, że pomimo pewnych szczerb, jakie poczyniono w jednolitym froncie młodego pokolenia, próby „rozproszkowania tej (tj. młodej) rosnącej siły” nie udały się, że - co więcej, wbrew wielu nadziejom - młode pokolenie dale stoi murem przy obozie narodowym z Romanem Dmowskim na czele. Drobne wyjątki od tej zasady tylko ją potwierdzają.

Dlaczego Dmowski posiadł niepodzielnie rząd dusz młodego pokolenia?

Aby odpowiedzieć należycie na to pytanie trzeba by napisać osobne studium.

Wystarczy nam na razie sam fakt, przez nikogo bodaj nie kwestionowany, że Dmowski wpływa organicznie, bez zabiegania o to, na kształtowania się oblicza ideowego młodego pokolenia. Świadczy to o tym, że istnieje w Polsce wielki autorytet moralny i polityczny, któremu się bez przymusu, jeno z własnej woli, poddają szeregi przyszłych gospodarzy państwa polskiego.

Jest to zjawisko niedoceniane, a niezmiernie ważne, tym ważniejsze, że Dmowski skupia w sobie i wyraża najlepiej zdrowe ambicje całego narodu polskiego, ambicje zbiorowe, a nie własnowolne i jednostkowe, takich czy innych przemijających wodzów.

Dzieło Dmowskiego przetrwa jego samego.

Istnienie tak wielkiego autorytetu ma szczególna wagę u nas, w Polsce.

Pomimo deklamowania o hierarchii a podporządkowania się interesom zbiorowym, o karności - dużo jest jeszcze u nas skłonności do anarchii, dużo fałszywych ambicji osobistych, dużo warcholstwa i sobiepaństwa. Karność obowiązuje dotąd, dopóki odpowiada własnym widokom i własnemu egoizmowi.

Nawet w młodym pokoleniu, na ogół lepiej zdyscyplinowanym, pojawiły się ostatnio - niewiadomo skąd przyniesione - tendencje odśrodkowe, chęć podziału obozu narodowego na odrębne, udzielne księstwa, niezależne od władzy centralnej. Zamiast zasady jedności i koncentracji sił - wyrosły idee podziałowe, nieznajdujące, na szczęście, podatnego gruntu, szybko więdnące i na anemiczną wegetację skazane.

Dla przeciwdziałania podobnym odruchom i dla stoczenia zwycięskiej walki o władzę w Polsce, obóz narodowy stoi obecnie przed koniecznością poważnego wysiłku.

Wysiłek ten pójdzie głównie w kierunku zasilenia przodującej w naszym obozie grupy, żywiołami mocno związanymi z masami narodowymi, umiejącymi je prowadzić, grupy, złożonej nie tylko z ludzi dyplomowanych z wyższym wykształceniem, ale odświeżanej stale przez zdrowe, uczciwe w szkole myślenia narodowego wychowane, zdolniejsze jednostki z dołu ze sfer wiejskich, robotniczych i rzemieślniczych.

Praca i walka w całym tych słów znaczeniu dopiero się właściwie zaczynają dla młodego pokolenia.

Szkoła polityczna Dmowskiego, jeżeli się tak wyrazić wolno, jest szkołą twardą i surową, nie znosi tandety, nie schlebia, nie operuje demagogią, żąda nieustannych wysiłków pracy nad sobą, nad swym zwłaszcza charakterem, wzbogacania i pogłębiania swej myśli, dyscypliny wewnętrznej, posłuchu (kto nie umie sam słuchać, ten nigdy nie będzie umiał rozkazywać), poświęcenia, nieraz zaparcia się siebie, odwagi wiary w Polskę.

Twarda to i surowa szkoła, tak jak twarde i surowe są czasy, które przeżywamy.

I w ten tylko wszakże sposób, twardy i surowy będzie można osiągnąć pewne i trwałe zwycięstwo idei narodowej.

PRZYPIS:
1. Pewność i wiara w nieuchronne powstania państwa polskiego bije z każdej niemal strony „Myśli nowoczesnego Polaka”. Żeby nie być gołosłownym, odsyłam czytelnika do tekstu „Myśli” (wyd. IV, 1933 r.) str., 56 i 180 oraz str. 8, 78, 92, 118, 150 154 i in.

Tadeusz Bielecki (1901 – 1982) – polityk. Od 1924 r. członek Ligi Narodowej. W 1926 współorganizował Obóz Wielkiej Polski, w latach 1930 – 1935 poseł na Sejm z ramienia Stronnictwa Narodowego. W czerwcu 1939 został prezesem Zarządu Głównego SN. Przywódca SN na emigracji po II wojnie światowej, gdzie do 1966 był prezesem SN. W 1949 z jego inicjatywy powstała Rada Polityczna w Londynie. Autor książki W szkole Dmowskiego (1968).