Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Od dłuższego czasu obserwujemy jak świat w którym przyszło nam żyć staje na głowie. Wszelkie wartości są wyrzucane na śmietnik, a to co jeszcze nie dawno budziło grozę i przerażenie, staje się nowymi wytycznymi życiowymi ludzi. To co do niedawna było marginesem, patologią chce się nazywać głosem wolności, prawem i nauką. O zgrozo prym w tym zezwierzęceniu ludzkiej natury wiodą kobiety. Matki, babcie, córki i wnuczki żądają prawa do zabijania. Kobiety wykształcone, wydawałoby się pełne wiedzy, uczuć, życiowej mądrości chcą decydować o życiu i śmierci najbardziej bezbronnych istot ludzkich jakimi są nienarodzone dzieci. Te, które kiedyś dokonały rewolucji, te które walczyły o równouprawnienie i wolność dla każdego człowieka pragną krwi nienarodzonych. Ich nienawiść rozprzestrzenia się jak zaraza pociągając za sobą masy młodych dziewcząt które krzyczą, że "aborcja jest ok", "że w każdej chwili mogę sobie zrobić skrobankę". Czy te nastolatki zdają sobie sprawę, że aborcja to nie jest wycięcie szpecącego pieprzyka? Czy naprawdę wiedzą jak wygląda mordowanie dziecka w łonie matki? Czy one nie mają sumienia? Żadnych wartości?

 

Ciśnie się na usta: młode i głupie, tak naprawdę nie wiedzą co mówią. Te młode dziewczyny to są ofiary czarnej propagandy, ofiary uniwersyteckich, zatrutych i przesiąkniętych marksistowską propagandą "niby elit". Piszę "niby" bo prawdziwe elity zostały w lesie Katyńskim, na Syberii, w Wawrze i Palmirach, w niemieckich obozach zagłady i dotąd nie odkrytych masowych grobach. To co można by zrzucić na karb młodzieńczego buntu i zaślepienia nijak ma się do profesorki przeklinającej na tym wiecu czarownic. Niestety, tak to wygląda. Poprzebierane w dziwaczne stroje z kartonami kipiącymi od pełnych nienawiści haseł wdzierają się do kościołów żądając praw do zabijania. Bezczeszczą świątynie, domy Boże, święte miejsca dla nas katolików, kapliczki, figury świętych pańskich. Czy naprawdę depcząc i plując na innych żądają szacunku dla siebie? Jak dotąd przeklinanie, ubliżanie było objawem chamstwa, a teraz stało się domeną kobiet, które chcą wrzaskami, bluźnierstwem i przemocą doprowadzić do tego by mogły mordować chore dzieci w łonach matek!

Zaraz, ale tu przecież nie chodzi o chore dzieci, które mają prawo się urodzić, których nikt nie ma prawa mordować. W Poznaniu młoda kobieta, po wtargnięciu do kościoła krzyczy "siostry nie zostawimy Was, mamy dla Was pigułkę dzień po" - mniej więcej takie słowa padają z jej ust. Czy więc chodzi im tak naprawdę o zabijanie chorych, kalekich niewiniątek w łonach matek? Nie, to przykrywka, by pociągnąć za sobą jak najwięcej kobiet. One chcą zabijać, mordować wedle uznania i w każdej chwili. Czy te kobiety, które im kibicują zdają sobie z tego sprawę? Czy te matki przytulające swoje własne dzieci naprawdę chcą by zabijać nienarodzone dzieci? Czy Ty matko chcesz kiedyś usłyszeć od swojej córki, że aborcja jest ok? Chcesz by dla niej zabijanie nienarodzonych było życiowym standardem? To chcesz jej przekazać umieszczając na wspólnym waszym zdjęciu publicznie faszystowską błyskawice? Możesz matko nawet nie być katoliczką, ale czy nie boisz się że Twoja córka za kilka lat plunie Ci w twarz jak dziś plują młode kobiety w kościołach? Nie boisz się, że Ty kiedyś matko zachorujesz, po prostu się zestarzejesz, staniesz się niepełnosprawna, niepoczytalna, a Twoja córka wyjdzie na ulice i będzie forsować kościół, będzie bluzgać i domagać się prawa do zabicia Cię, bo już nie jesteś człowiekiem zdolnym do egzystencji? Przecież już będzie miała wprawę, będzie nauczona, że to nic, że człowiek niepełnosprawny może zostać zamordowany. Bo jaka różnica miedzy niedołężną przykutą do łózka staruszką, a nienarodzonym bezbronnym dzieckiem? Przecież to Ty jej dajesz wybór! Ty dzisiaj jesteś za mordowaniem kalekich ludzi, za mordowaniem ułomnego człowieka. Cóż z tego że się on mieści ledwie na dłoni.... Na prawdę matko, chcesz nauczyć swoje dziecko, że przemoc jest dobra, że brak szacunku dla wiary, dla życia, dla drugiego człowieka jest ok? Jesteś tego pewna matko... a gdy Twoja córka teraz zdrowa i kilkuletnia będzie miała wypadek i zostanie kaleką czy też się jej pozbędziesz... bo Ci będzie utrudniać życie?... wyjdziesz wtedy na ulice i będziesz domagać się praw do zabijania? Uderzacie w kościoły, w ludzi, którzy szanują innych, w ludzi którzy są za prawem do życia dla każdego, ale tak naprawdę uderzacie we wszystkie te matki, które dziś klęczą w szpitalach nad łóżkami swoich chorych, kalekich i umierających dzieci, uderzacie w te matki, które błagają Boga by zostawił przy życiu ich dzieci. I nie ważne dla tych matek jest czy dziecko będzie miało ładną buzie, będzie prymusem, czy będzie rozumiało świat, czy będzie w pełni samodzielne. Dla nich ważne by żyło. Bo życie, każde życie, jest świętością!

Mam naście lat, codziennie do szkoły dojeżdżam autobusem. Przystanek dalej wsiada nie młoda już kobieta z synkiem, którego odwozi do szkoły, a sama idzie do pracy. Znam ją, to mama mojej koleżanki. Synek jest duszą towarzystwa, opowiada co umie, czego się nauczył... choć ma dopiero 8 lat, zagadałby człowieka na śmierć. Pasażerowie zawsze pytają co u niego słychać, uwielbiają jego opowieści i niesamowity uśmiech od ucha do ucha. Jak się tak uśmiecha to w ogóle nie widać, że ma skośne oczy i że trochę inaczej wygląda niż inne dzieci. Ja się nie udzielam, te parę przystanków słucham z otwartą buzią. Ta miłość matki i syna promieniuje na cały autobus, a jego śmiech, jego szczęście jest zaraźliwe. Sama wysiadam z uśmiechem od ucha do ucha. Co dzień pełna podziwu.
Spotkałam tę mamę dwadzieścia lat później, w pracy, pamiętała mnie, koleżankę swojej córki, opowiadała co u niej słychać, tak bardzo byłam ciekawa co u jej synka i szczerze głupio było mi pytać, ale ona sama już ponad siedemdziesięcioletnia kobieta zaczęła mi opowiadać o swoim dziecku, dorosłym już samodzielnym mężczyźnie, który ukończył dobre szkoły, jest uzdolniony muzycznie, a teraz się nią opiekuje... kobieta mówiąc o nim autentycznie młodniała. Taka była dumna ze swojego syna, a ja się trochę zawstydziłam, było mi głupio że wciąż myślę o tym chłopcu, już mężczyźnie, jak o niepełnosprawnym dziecku z zespołem Downa... Ta kobieta i jej syn to była dla mnie wspaniała lekcja miłości, czerpie z niej do dzisiaj siłę i wiarę w człowieka...

Aneta Sala

Za: https://www.owp.org.pl/index.php/975-barbarzynstwo-w-spodnicy