Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Minister Aleksander Grad nie zleciał ze stołka po wybuchu afery stoczniowej – choć premier Tusk publicznie zapowiadał jego dymisję -  bo okazało się, że to świetny minister, który umiał dogadać się z Eureko i który znacząco zwiększył wpływy do budżetu z prywatyzacji. Zwiększył bo, to nie sztuka gdy się wyprzedaje wszystko jak leci bez pakietów socjalnych dla pracowników i bez pakietów inwestycyjnych.
Właśnie dziś związkowcy z WZZ „Sierpień 80” w zakładach PZL Świdnik rozpoczęli akcję protestacyjną polegającą na codziennej pikiecie związkowej pod bramą główną zakładu. Domagają się między innymi wstrzymania i zmiany zasad grupowych zwolnień, które w świdnickiej fabryce produkującej śmigłowce rozpoczął nowy inwestor Agusta Westland.

Włosi kupili akcje PZL Świdnik (ponad 87 proc. kapitału zakładowego) za 339 mln zł. To mniej niż wynosił do tej pory  roczny przychód świdnickiej fabryki (jeszcze przed prywatyzacją mówiło się o 600 mln zł. jakie trzeba wyłożyć na kupno PZL). Pikanterii sprawie dodaje fakt, że przy decydowaniu się na włoskiego inwestora, bardziej liczyły się względy polityczne niż ekonomiczne. Nowy właściciel PZL Świdnik swoje urzędowanie rozpoczął od zamknięcia obiektów sportowych i zwolnienia 450 pracowników. Doszło do kuriozalnej sytuacji, że wypowiedzenia otrzymali pracownicy, którzy wyrazili chęć pozostania w zakładzie, a pracownicy, którzy chcieli dobrowolnie odejść  za odprawą wynikającą ze stażu pracy pozostali. Inną, bardzo wątpliwą sprawą tej prywatyzacji była nieoczekiwana zmiana warunków sprzedaży akcji PZL Świdnik, która prawdopodobnie związana była z inną inwestycją Agusty w Rosji o czym – i co publicznie stwierdził minister Grad – strona polska nie miała żadnego pojęcia. Agusta Westland w porozumieniu z ministerstwem skarbu zrezygnowała z pakietu inwestycyjnego, który w pierwotnej wersji umowy był jednym z  najważniejszych postulatów. Polska Agencja Rozwoju Przemysłu, która negocjowała ten pakiet swego czasu mówiła nawet o 2 mld zł. które włosi mieli wyłożyć na modernizację zakładu i rozwój nowych technologii. Rozszerzony miał być też zakres prac badawczo-rozwojowych dotyczących modernizacji starszych wersji śmigłowców, rozpoczęcia prac nad nowymi maszynami oraz ich serwisowania. Rezygnacja z tych planów to nic innego jak zamiana jedynego, polskiego producenta śmigłowców w niewielką montownię zachodnich maszyn. Prywatyzację PZL bada też Centralne Biuro Antykorupcyjne. Okazało się, że w radzie nadzorczej PZL Świdnik zasiada Wiesława Magdziak, ta sama Wiesława Magdziak, która jako członek Polskiej Agencji Rozwoju Przemysłu brała udział w negocjacjach z włoskim inwestorem (sic!).

Związek Zawodowy „Sierpień 80” w swoim oświadczeniu napisał: „Prywatyzacja PZL Świdnik to kolejny przykład nieudolności liberalnego rządu, który nie potrafił podczas prywatyzacji prawnie zabezpieczyć w umowie prywatyzacyjnej interesów polskiego państwa, dopuszczając do sytuacji, kiedy z jedynego producenta polskich śmigłowców za chwilę ostanie się niewielka montownia zachodniego statku powietrznego z okrojoną załogą, ale za to otworzy się polski rynek zbytu, natomiast zwolnieni pracownicy będą (jak to się niejednokrotnie publicznie słyszy) „obciążeniem dla budżetu państwa”.

Kilka dni temu minister Grad oświadczył publicznie, że „Jeżeli nie będzie sytuacji nadzwyczajnych na świecie to plan resortu skarbu dotyczący uzyskania 25 mld zł. przychodów z prywatyzacji jest bardzo realny. (...) Ten plan jest bardzo ambitny, ale obowiązuje zasada, że nie prywatyzujemy za wszelką cenę”. Ciekawe czy to samo będzie miał odwagę powiedzieć mieszkańcom Świdnika przed, którymi staje właśnie widmo masowego bezrobocia?

22 lipca 2010

Krzysztof Miśkiewicz

Za: http://krzysztof-miskiewicz.blog.onet.pl/