Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
K A T Y Ń
         


Cisza. Jeno czasem dziki kruk zakracze,
W tym pustkowiu leśnym, w bezbrzeżnej przestrzeni,
I dzięcioł w chore drzewo dziobem zakołacze,
Które stoi smutno wśród młodej zieleni.

      Dzikie zwierze, ptactwo tutaj spędza lata,
      Zanim ich wypędzi mroźna zima sroga,
      Żyje sobie z dala od człowieka-kata,
      Który jest stworzony na podobę Boga.

I zda się spokoju tu nikt nie naruszy,
Nic tam ciekawego w tym katyńskim lasku,
Tylko dół ogromny w słonecznej posuszy,
Widnieje otchłanią wykopany w piasku.

      Nagle lasek zadrżał. Jakieś groźne huki,
      Nieznane do dzisiaj dla lasków i borów,
      Zerwało sie ptactwo, zerwały sie kruki,
      Bo obcy jest dla nich głuchy warkot motorów.

Długi rząd pojazdów ciągnie sie szeregiem,
Z ładunkiem który tu został przeznaczony,
Kolejno hamuje przed najwyższym brzegiem,
By nad skarpą dołu został zastrzelony.

      To oficerowie Rzeczypospolitej,
      W mundurach z dystynkcją, z orzełkiem na głowie,
      To synowie wierni Polski niepobitej,
      Polski którą noszą w duszy, sercach, mowie.

To Sobieskich wnuki, Kościuszki, Traugutta,
I Marszałka ucznie dwudziestego roku,
Ci co "NIE ZGINEŁA" przewodzi im nuta,
Przeciw wszystkich wrogów na Polskę wyroku.

      Po strzale w tył głowy, pchnięci w dół kolanem,
      Z workami na głowach, związani sznurami,
      Las katyński do dziś dźwięczy ich wezwaniem:
      "Matko! Polsko Święta nie giń razem z nami".

                    Czesław Mędrek - Calgary, 1985rok

Za: http://polandpolska.org/medrek/