Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

elie.jpg2 lipca 2016 roku świat obiegła wiadomość o śmierci Elie Wiesela, żydowskiego szowinisty, twórcy terminu Holocaust, jednocześnie laureata Pokojowej Nagrody Nobla, którą otrzymał w 1986 roku, znanego również z wprowadzanych w swoich książkach kłamliwych wersji wydarzeń II Wojny Światowej.

„Urodził się 1928 roku w Rumunii w ortodoksyjnej rodzinie chasydów. W czasie II wojny światowej – pisze dale „Onet” – był więźniem obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Buchenwald. W Auschwitz zginęły jego matka i najmłodsza z trzech jego sióstr. Po wojnie wyjechał do Francji, gdzie studiował na Sorbonie i rozpoczął pracę dziennikarską, jako współpracownik czasopism francuskich i izraelskich. Był również przewodniczącym amerykańskiej Komisji ds. Holokaustu przy prezydencie USA i inicjatorem budowy Muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych. Najbardziej znanym dziełem Wiesela jest powieść „Noc”. To napisana prostym językiem relacja z tego, co działo się w Auschwitz-Birkenau”.

Wszystkie relacje i wspomnienia pośmiertne podkreślają, że Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie. Czy rzeczywiście Elie Wiesel był więźniem obozów koncentracyjnych?

Wątpliwości, co do prawdziwości relacji Elie Wiesela zgłaszają sami Żydzi, którzy przebywali w tym samym czasie w Auschwitz, i którzy trafili tam w 1944 roku z terenu Węgier. Jednym z nich jest Miklos (Nikolaus) Gruner. Miklos Grüner, były więzień Auschwitz i Buchenwaldu, twierdzi, że książka Elie Wiesela „Noc” jest „w 87 procentach słowo-w-słowo plagiatem” książki pt. „Milczenie świata”, wydanej w jidysz w Paryżu w 1956 r., której autorem był jego przyjaciel z obozu w Auschwitz, Lazar Wiesel. Ale to nie wszystko. Miklos Gruner twierdzi również, że Wiesel nie tylko skradł książkę, ale i tożsamość jego przyjaciela. Aby dobrze to zrozumieć poświęcić musimy kilka zdań pobytowi w obozie samego Miklosa Grunera.

 

Kiedy Miklos Grüner miał 15 lat został w maju 1944 r. deportowany z Węgier do Auschwitz-Birkenau wraz z matką i ojcem oraz dwoma braćmi. Matka i młodszy brat po przybyciu do obozu zostali natychmiast zagazowani, a jemu, starszemu bratu i ojcu wytatuowano numery i skierowano do katorżniczej pracy w fabryce paliw syntetycznych IG Farben. Ojciec zmarł sześć miesięcy później, a starszego brata wysłano do Mauthausen. Miklos został sam. Spotkał tam dwóch starszych żydowskich więźniów, również z Węgier, którzy przyjaźnili się z jego zmarłym ojcem. Byli to bracia Wiesel – Lazar i Abraham, którzy otoczyli 15-letniego Grunera swoją opieką. Miklos nigdy nie zapomniał wytatuowanego numeru Lazara – A-7713.

W styczniu 1945 r., kiedy nadchodziła armia sowiecka, więźniów wypędzono z Auschwitz i po dojściu do dworca w Gliwicach załadowano do wagonów i przewieziono do Buchenwaldu. W czasie tej zimowej ewakuacji obozu zginęła ponad połowa więźniów, wśród nich Abraham, starszy brat Lazara Wiesela. W kwietniu (8.4.1945 r.) armia USA wyzwoliła Buchenwald, a Miklos Gruner i Lazar Wiesel byli wśród tych, którzy przeżyli obóz. Po wyzwoleniu drogi obu przyjaciół rozeszły się.

W 1986 roku w Sztokholmie w hotelu „Savoy” odbyło się spotkanie z laureatem Nagrody Nobla, Elie Wieselem. Szwedzka gazeta „Syd-Svenska Dagbladet” skontaktowała się z Grünerem i zaprosiła go na spotkanie z dawnym przyjacielem o nazwisku Elie Wiesel, gdyż obaj byli ponoć na słynnym zdjęciu z Buchenwaldu. Miklos Gruner miał wątpliwości i powiedział gazecie, że nie zna nikogo o tym imieniu (Elie). Wtedy gazeta poinformowała go, że to ten sam, którego znał w obozie o imieniu Lazar, z wytatuowanym numerem A-7713. Ponieważ Miklos dobrze pamiętał ten numer, był zatem przekonany, że spotka swojego starego przyjaciela Lazara. Przyjął zaproszenie na spotkanie w hotelu „Savoy”, które miało miejsce w dniu 14.12.1986 r. Lazar Wiesel, który urodził się w 1913 r., na spotkaniu w 1986 r. miałby 73 lata, natomiast Elie Wiesel urodzony w 1928 roku, miał wtedy 58 lat.

Miklos wspomina: „Byłem bardzo szczęśliwy na myśl o spotkaniu z Lazarem, ale kiedy stanąłem naprzeciwko tzw. „Eli Wiesela”, byłem oszołomiony tym, że widzę człowieka, którego w ogóle nie rozpoznałem, i który nawet nie mówił ani po węgiersku, ani jidysz (Gruner i bracia Wieselowie byli przywiezieni z Węgier – przp.aut.), ale po angielsku z silnym francuskim akcentem. Dlatego nasze spotkanie skończyło się po około dziesięciu minutach. Jako pożegnalny prezent mężczyzna dał mi książkę zatytułowaną „Noc” i stwierdził, że jest jej autorem. Przyjąłem książkę, której wtedy nie znałem, ale wszystkim obecnym powiedziałem, że ten człowiek nie jest tym, za kogo się podawał!“

Miklos stanowczo podkreśla, że podczas tego spotkania, Elie Wiesel odmówił pokazania wytatuowanego numeru, stwierdzając, że nie chce pokazywać swojego ciała. Miklos wspomina, że Elie Wiesel miał pokazać swój wytatuowany numer izraelskiemu dziennikarzowi, którego Miklos spotkał i dziennikarz powiedział mu, że nie miał czasu, by zidentyfikować numer, ale … był pewien, że to nie był tatuaż. Miklos mówi: „Po tym spotkaniu z Elie Wieselem spędziłem 20 lat na poszukiwaniach i dowiedziałem się, że mężczyzna nazywający się Elie Wiesel nigdy nie był w obozie koncentracyjnym, gdyż nie było go na żadnej oficjalnej liście zatrzymanych”.

Efektem tych poszukiwań jest książka autorstwa Grunera pt. „The stolen identity. Auschwitz number: A-7713”. Co zawiera ta książka?

1. Miklos Gruner ustalił i uzyskał z Muzeum Auschwitz-Birkenau potwierdzenie wpisu do ewidencji obozowej Lazara Wiesela ur.4.09.1913 r. nr. obozowy A-7713. Podobne poszukiwania czyniła p. Ewa Kor z USA i otrzymała z Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka potwierdzenie, że pod numerem A-7713 wpisany był Lazar Wiesel ur. 4.09.1913. (Pismo z dnia 15.05.1987 nr. IV-8520-104/1241/87-podpisane przez Dyrektora mgra Kazimierza Smolenia).

2. Nie znaleziono w żadnym spisie więźniów nikogo o nazwisku Elie Wiesel urodzonego w 1928 roku. Nie było tego nazwiska również w spisie więźniów młodocianych.
Trudno przyjąć, że skrupulatni Niemcy mogli Elie Wieselowi wpisać datę urodzenia o 15 lat wcześniej. Ponadto mamy słynne zdjęcie z Buchenwaldu. Otóż Miklas Gruner jest nas tym zdjęciu pierwszy z lewej na dolnej pryczy. Miał wówczas 16 lat, a Elie Wiesel twierdził, że jest także na tym zdjęciu i wskazał w środkowym rzędzie siódmą osobę. Szkopuł w tym, że osoba ta jest o wiele lat starsza niż mający wówczas 17 lat Elie Wiesel.

Czyżby to była kolejna mistyfikacja żydowska dotycząca Holocaustu? Nie jest to nic nowego, bo znamy nazwiska mistyfikatorów takich jak: Misha Defonseca, Benjamin Wiłkomirski, Jan Tomasz Gross czy Herman Rosenblat, autor książki „Anioł przy płocie”.

Stale powiększa się grupa żydowskich i nie tylko żydowskich fałszerzy historii, którzy korzystając ze społecznej aury nadawanej tzw. ocalałym z Holokaustu, piszą książki, jeżdżą z pogadankami, występują w radio, telewizji i opowiadają najczęściej zmyślone historie o czasach wojny i swoim w niej udziale. Ich działalność jest nagłaśniana przez Przemysł Holokaustu, który nie interesując się prawdziwym przebiegiem II Wojny Światowej, ale dąży do całkowitej kontroli nad debatą historyczną i do czerpania różnego rodzaju korzyści, w tym roszczeń finansowych. Jako że temat mistyfikatorów Holocaustu jest powszechny postaram się przybliżyć go w szerszym zakresie czytelnikom.

Ireneusz T. Lisiak
Myśl Polska, nr 37-38 (11-18.09.2016)

Za: http://mysl-polska.pl/1003


Ireneusz T. Lisiak pisze: „…znamy nazwiska mistyfikatorów takich jak: Misha Defonseca, Benjamin Wiłkomirski, Jan Tomasz Gross czy Herman Rosenblat, autor książki „Anioł przy płocie”.”



Jeszcze jedno
"kłamstwo oświęcimskie"

Okazało się, że Joseph Hirt, były więzień Auschwitz, sam siebie wymyślił. A tak dobrze mu szło. Amerykańskie szkoły, uniwersytety i telewizja nie mogły się bez niego obejść. Przez dziesiątki lat 91-letni Hirt dawał w Stanach konferencje z zakresu Holocaustu i opowiadał, jak jego "28 kilogramowy pokryty skórą szkielet" skutecznie z obozu uciekł.
 
 
Został jednak ostatnio przyszpilony przez wścibską świnię w postaci turyńskiego profesora, Andrew Reid'a, który polazł słuchać go w Nowym Jorku i nie dość żodkrył, że obozowy numer został na męczennika naniesiony byle jak, to jeszcze wykrył, że wytatuowana na nim liczba porządkowa należała do Polaka, który przybył do Auschwitz dwa lata po tym, jak Hirt uciekł.

Tego rodzaju oświęcimskich i pozaoświęcimskich kłamstw dziwnie się w ostatnich 70 latach namnożyło.
Redakcja "Bieżących" mówi im zdecydowane NIE!


Za: http://infoprezesa.blogspot.fr/2016/07/biezace-38.html


Ciemny Kontynent: Europejscy pomocnicy Hitlera w przeprowadzeniu Holocaustu
„Obóz Auschwitz powstał w celu unicestwienia polskiego podziemia, a nie europejskich Żydów” – podkreśla niemiecki historyk



ŻYDOWSCY SPONSORZY HOLOCAUSTU


“Holocaust mordem rytualnym”


Holocaust to mit? - Dariusz Ratajczak