Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Antysemityzm często hodują handlarze,z których każdy dla siebie pewien zysk w nim widzi; kiedy się interesem korzystnym ukaże, ujmą go w swoje ręce niezawodnie Żydzi  - Adam Asnyk

Na początek krótki opis sytuacji, tj. obowiązującej w świecie wykładni: Polacy to katolicka hołota współodpowiedzialna za holokaust (z nazistami, ale nie z Niemcami, bo Niemcem był szlachetny Schindler); Polska odpowiada za wybuch II wojny, bo sprowokowała Hitlera i nie wpuściła Armii Czerwonej, która spieszyła jej z pomocą;  rząd polski w Londynie był antysemicki; polski ruch oporu, z wyjątkiem garstki komunistycznych partyzantów, był antysemicki; oddziały AK w przerwach pozorowanych walk z Niemcami zabawiały się strzelaniem do bezbronnych Żydów, szczególnie podczas antyradzieckiej manifestacji politycznej, jaką było Powstanie Warszawskie; za wszystkim kryje się odrażający polski antysemityzm, który panował tu od zawsze, bo Polacy nienawidzili Żydów z zawiści, nieuctwa i ciemnoty, a podsycał ich w tym antysemicki kler; obozy koncentracyjne zbudowano na ziemiach polskich, bo sprzyjał temu zoologiczny antysemityzm tubylców; polscy bezzębni chłopi masowo wydawali okupantowi ukrywających się Żydów, a następnie radośnie (jak to opisał polski pisarz Jerzy Kosiński) kopulowali z kozami; Polacy-świadkowie zagłady nigdy nie protestowali przed bramą Auschwitz, na przykład z transparentami „Hitler do dymisji!” albo z podkoszulkami z napisem „Konstytucja”; Polacy odpowiadają za zagładę getta, bo po wybuchu powstania w getcie nie wywołali powstania warszawskiego; Współpracownikami nazistów byli adwokaci, lekarze i tym podobni członkowie Judenratów i żydowskiej policji, ale to byli polscy obywatele, to jest Polacy;

Żydzi nie są odpowiedzialni za zbrodnie na Polakach, ponieważ Berman, Zambrowski, Fejgin, Różański nie byli Żydami lecz komunistami; po jakie licho zachciewa się Polakom bronić honoru i godności? Czy aby nie dlatego, że chcą  wybielić czarne plamy swojej niecnej historii? Izrael okazał komendantowi Salomonowi Morelowi ludzką życzliwość i współczucie, aby ten stary wycieńczony ciężką pracą człowiek, ofiara antysemickiej nagonki mógł wreszcie spokojnie żyć na zasłużonej emeryturze. Do czego są im potrzebne jakieś debaty naukowej na ten temat? Przecież przez 40 powojennych lat Żydzi napisali im historię i wystarczy tylko nauczyć się jej na pamięć! A jak nie zechcą, to przyłożyć im z paragrafu w ustawie o IPN, o którym wie dwa tysiące historyków zatrudnionych w IPN o rocznym budżecie 363 miliony, i takie różne kontrowersyjne tematy omijają z daleka. 

U zarania III RP świat ogłosił, że Polacy nie lubią Rosji z powodu swej ksenofobii. Wtórował mu Aleksander Kwaśniewski, dla którego: „Solidarność” równa się petardy, antysemityzm i bezbrzeżna głupota. Według żydowskiego „Forward”, minister obrony to antysemita, bo jest zasłynął z lustracji, która przypomina antyżydowski pogrom. Leszek Miller, po pierwszym Marszu Niepodległości, zwrócił się do premiera o „lustrację środowisk faszyzujących”, a posłowie SLD poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego potępiającą ksenofobię i antysemityzm w Polsce. Tusk, skądinąd wnuk żołnierza Wehrmachtu, insynuował powiązania opozycji z neonazistami: „tych ogolonych na łyso młodzieńców, dla których swastyka jest fajnym symbolem”. Michnik alarmował, że sprawa Ozjasza Szechtera jest objawem odradzającego się polskiego faszyzmu, a sytuację w Polsce porównał do atmosfery w III Rzeszy. Przy okazji zażądał ukarania IPN za podanie informacji, że jego ojciec był sowieckim szpiegiem, bo przecież został skazany tylko za działanie na rzecz oderwania od Polski kilku województw i przyłączenia ich do Związku Sowieckiego. Przykładem może być obraz Polski stworzony przez gazetę nowojorską, ale zainspirowany przez gazetę „Wyborczą”: „neofaszystowskie grupy rosnące w siłę, ksenofobia, rasizm, demonizowanie uchodźców, zwolennicy władzy identyfikujący się z przerażającym nacjonalizmem, połączonym z prawicowym katolicyzmem”. Przy czym najbardziej jaskrawym dowodem na antysemityzm Polaków ma być to, że rządowe instytucje przestały prenumerować „Wyborczą”.  Wg A. Zolla „faszystowskie elementy już występują w naszym życiu publicznym”. Dla profesora Jasia Hartmana PiS to „odrażający klerykalno-nacjonalistyczny reżim”. Stowarzyszeniu Iustitia „Kaczyński przypomina Führera”. Annie Applebaum hasło „kupuj polskie” przypomina to przedwojenne „nie kupuj u Żyda”. Dla ADL „gdy 50 tysięcy ludzi protestowało przeciw polityce PiS, ta skrajnie prawicowa formacja zareagowała kontrdemonstracją i transparentem wyśmiewającym obrońców demokracji jako Komitet Obrony Żydokomuny. We Wrocławiu tłumy krzyczały o depolonizacji Wrocławia i Żydach wykupujących wrocławskie kamienice. Podczas demonstracji przeciw relokacji uchodźców podpalono kukłę chasydzkiego Żyda trzymającego flagę UE, a tłum krzyczał Bóg, Honor, Ojczyzna”.  

I ty zostaniesz antysemitą

Kto jest antysemitą, a kto nie jest? Tego się nigdy wyraźnie nie mówi. Potencjalnie jest nim każdy. I każdy naznaczony tym mianem staje się zwierzęciem łownym, którego można bezkarnie znieważać, denuncjować i sądzić. Ponieważ wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, pojęcie antysemityzmu rozciągane jest tak szeroko, by można pod nie podciągać wszelką krytykę poczynań Żydów, a nalepkę „antysemita” przykleić każdemu, kto zagraża ich interesom. Gdy pojawia się potrzeba, wymyślenie, choćby najbardziej karkołomnych uzasadnień i pretekstów dla oskarżania Polaków o antysemityzm przychodzi niezwykle łatwe. „Antysemityzm prowadzi wprost do Auschwitz”, a prokurator, który nie dość gorliwie ściga antysemitów „podpisuje się pod Zagładą”- woła Dawid Warszawski. Antysemityzmem jest prześwietlanie interesów obywateli obcego państwa tylko dlatego, że są Żydami. Dla ambasador Izraela łączenie reakcji Netanjahu na nowelizację ustawy o IPN z kwestią reprywatyzacji jest „jaskrawym przykładem antysemickiego fake newsa”. Podczas debaty w Muzeum Polin młody żydowski naukowiec twierdzi, że mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy i ich rozbijaniu - jest antysemickie. Dla innego żydowskiego uczonego: „śmierć za pomoc Żydom to nic nadzwyczajnego, bo Polacy byli karani śmiercią za wszystko – np. za ubój świń. Polacy byli wrogo nastawieni do powstania w getcie, gdyż „niszczone były kamienice, które mieli nadzieję przejąć”. TVN uporczywie przekonuje, że nawet jeśli Polacy ratowali Żydów, to co najwyżej z chęci wzbogacenia się na ich krzywdzie, i że mówienie o „sprawiedliwych” to zasłona dymna mająca ukryć prawdę o szmalcownikach. Wg „Haaretz” w zdecydowanej większości pomoc, której udzieliła Żydom chociażby rodzina Ulmów „nie była podyktowana altruizmem, ale chciwością”. Propozycja budowy pomnika Polakom ratującym Żydów to „listek figowy”, bo „pozwoliłby zaspokoić ich narcyzm i wyjść z twarzą”. Cytowany wcześniej dr Bilewicz to autor naukowej tezy o istnieniu „antysemityzmu wtórnego”, który polega na wypieraniu się antysemityzmu - „Kto się wypiera, kto neguje swoją odpowiedzialność za wiekowe prześladowania Żydów i za ich prześladowania najnowsze, kto zaprzecza, że jest winny i że jest antysemitą – ten jest antysemitą  wtórnym”. Wszelkie protesty i sprostowania strony polskiej co do „polskich obozów” są dowodem niechęci do rozliczenia się z „trudną historią” czyli  rozliczenia z „polskim antysemityzmem”. „Haaretz” sugeruje przy tym, że jedyną dopuszczalną narracją o wojennych wydarzeniach w Polsce powinna być opowieść o  zagładzie Żydów, a każde mówienie  o polskich ofiarach to antysemicka propaganda lub przejaw ukrytego antysemityzmu. Według Stefanie Schüller-Springorum, szefowej Ośrodka badań nad Antysemityzmem Uniwersytetu w Berlinie: „Agresja Polaków przeciwko rządom komunistycznym zawsze była podszyta antysemityzmem”. Innymi słowy - Polacy nie lubią komunizmu, bo są antysemitami. Patriotyzm jest jak rasizm. Nie ma żadnego uzasadnienia moralnego - jest zbędnym reliktem przeszłości, pozostałością po czasach, gdy hordy plemienne wiodły wojny o terytorium, żywność i kobiety - twierdzi „Wyborcza”, krytykując defiladę w Święto Wojska Polskiego.

Jak poznać antysemitę doradzał na portalu „Polityka” Jan Hartman. Jego zdaniem antysemici „powszechnie uważają się za wolnych od rasowych, religijnych i etnicznych przesądów […] w większości przestali przyznawać się do antysemityzmu. Dlatego jednym z kryteriów antysemityzmu jest deklarowanie przez daną osobę, że nie jest antysemitą […] antysemita to zwykle osoba głośno odżegnująca się od antysemityzmu”. Zdaniem  „profesora”, antysemityzmu nie można porównywać z antypolonizmem, choć „nie można zaprzeczyć, że Żydzi najczęściej Polaków nie lubią. Ale też nie zajmują się nimi. Nie smarują po murach, nie wydają antypolskich piśmideł, nie opowiadają na ich temat bzdurnych mitów. Po prostu uważają, że Polacy w większości są antysemitami. Wierzą w przesądy o złowrogim, światowym lobby żydowskim, pragnącym podporządkować sobie świat, albo i o tym, że każdy Żyd to w głębi duszy liberał-komunista i kosmopolita”. Przy okazji profesorek odkrył, że antysemita to ten, kto „jest bardzo ciekaw, kto jest Żydem”, a antysemityzm przejawia się też „w postaci skrępowania i zawstydzenia, gdy mówi się o żydostwie”. Jonasz Kofta objaśnił z kolei, że antysemityzmem jest opowiadanie się za zdegradowaniem Jaruzelskiego do stopnia szeregowca. Dla tzw. profesor Magdaleny Środy „rzeczywistym motywem zakazu aborcji jest nacjonalizm”. Stowarzyszenie Nigdy Więcej za rasistowskie i antysemickie uznaje hasło „Naszym znakiem orzeł biały”. Krótko mówiąc – nieważne czy o Żydach mówimy, czy unikamy tego tematu, bo i tak jesteśmy antysemitami, a gdy pojawia się potrzeba pretekst do oskarżeń zawsze się znajdzie. Antysemityzmem jest głosowanie na... filosemitę - Michnik przestrzegł przed „niesionym antysemicką falą dyktatorem” (tj. Jarosławem Kaczyńskim). Marek Safjan sprawę TW „Bolka” porównał do przypadku posądzanego o szpiegostwo i zdradę Alfreda Dreyfusa. I wreszcie -  zdaniem Michała Bilewicza samo pytanie, czy Polacy mają prawo do obrony przed oskarżeniami o antysemityzm wyczerpuje znamiona antysemityzmu. Doktor habilitowany w swych poglądach odosobniony nie jest. W tropieniu objawów „antysemityzmu”, to znaczy zachowań, które Żydom komplikują interesy, dzielnie sekundują politycy polscy (lub raczej politycy z Polski). Gdy zgodne z wolą środowisk żydowskich Sejm zmienił ustawę o IPN, prezes stronnictwa „płomiennych patriotów” pouczał: „dzisiaj diabeł podpowiada nam pewną bardzo niedobrą receptę, pewną ciężką chorobę duszy, chorobę umysłu – tą chorobą jest antysemityzm. Musimy go odrzucać, zdecydowanie odrzucać”. Przy czym walkę z „ciężką chorobę duszy i umysłu” nakazywał Polakom wówczas, gdy byli lżeni przez Żydów. Bohaterskiemu politykowi zabrakło odwagi, by zaapelować do Żydów o odrzucenie „ciężkiej choroby antypolonizmu”. Po raz kolejny okazało się więc, że cała napuszona retoryka „dobrej zmiany” to tylko puste gadanie, bo jak przychodzi co do czego, to ostatnie słowo jak zawsze należy do Michnika.

Antysemityzm widziany z okna „Wyborczej”

Po 1944 r. obelgą „antysemici” miotała żydokomuna. Tak wrednej antypolskiej propagandy nie uprawiali nawet niemieccy okupanci. W żadnym okolicznościowym przemówieniu, Trybunie Ludu, podręczniku szkolnym, sentencji sądowego wyroku, na pierwszomajowej akademii nie przepuszczali okazji, by użyć tego słowa. Taka pedagogika stosowana jest do dziś, z krótką przerwą, bo PZPR za czasów Gierka można zarzucić wiele, ale nie pomysłu na wzbudzanie w Polakach poczucia winy za wrodzony antysemityzm. W kraju działa V kolumna, której główną misją jest szukanie antysemitów pod każdym krzakiem, i wystawianie na ostrzał obcych mediów. Świat lubi zarzucać nam antysemityzm, ale jeszcze bardziej lubi, gdy głośno mówią o tym Polacy, a szczególnie „Polacy” z „Wyborczej”. Trudno walczyć z obowiązującą w świecie narracją o Polakach, którzy wyssali antysemityzm z mlekiem matki, gdy z ust prezesa rządzącej partii padają słowa: „Dziś mamy nową wielką falę antysemityzmu, czasem zupełnie jawnego, czasem takiego cichego, dyskretnego, koncentrującego się na atakach na państwo Izrael”. Trudno walczyć, bo ze słów tych wynika prosta konkluzja – antysemitami są ci, którzy krytykują organizacje domagające się odszkodowań za majątek pożydowski, i podejrzewają ministra spraw zagranicznych o kumanie się z nowojorskimi rabinami. Wśród muzeów przerabiających państwowe pieniędze rekordzistą jest Muzeum Polin (w tym roku 8 milionów), które zajmuje się głównie upowszechnianiem w kraju i na świecie narracji o polskich antysemitach, a dzielnie broni nas przed taką narracją rząd PiS - sypiąc dotacjami na kolejne muzea getta i chasydów. Przykładem antysemickiej mowy nienawiści jest dla muzeum wpis na Twitterze: „Czego oznaką była zmiana nazwiska z Berman na Borowski?”, oraz pytanie: „Czy bestie Światło, Michnik, Wolińska, Berman, Brystygierowa/Krwawa Luna, Różański - są winni zbrodni na Polakach?”. Takim przykładem jest też wypowiedź posła Bogdana Rzońcy: „zastanawiam się dlaczego wśród aborterów jest tak dużo Żydów, pomimo Holokaustu”. 

Okazuje się, że antysemityzmem jest walka z dziką reprywatyzacją warszawskich kamienic. Burmistrz Pragi Północ Wojciech Zabłocki, zeznając przed Komisją Weryfikacyjną ujawnił działania mafii adwokatów i urzędników Hanny Gronkiewicz–Waltz w sprawie kamienicy przy Łochowskiej 38. Burmistrzowi nie wolno było podważać decyzji, w których występowały osoby pochodzenia żydowskiego. Miało to rzekomo uchronić ratusz przed zarzutami o antysemityzm. Wg burmistrza takie naciski były normą, a dokumenty, które do niego docierały były przerażające - „Tam było napisane, żeby się nie interesować sprawą, ponieważ na przykład osoba była pochodzenia żydowskiego, a ten, kto będzie to robił, jest antysemitą i że próba dociekania w danej sprawie naraża miasto na wielomilionowe odszkodowania”. Okazuje się, że antysemityzmem jest bożonarodzeniowa jasełka. 18 grudnia 2017 r. w Konsulacie Generalnym RP we Lwowie miało miejsce bożonarodzeniowe spotkanie opłatkowe, które poprzedziła jasełka. Zareagował konsul honorowy Izraela, pisząc na Facebooku: „W KG RP we Lwowie odbyła się wystawa folklorystyczna o cechach antysemickich. Uczniowie polskiej szkoły ze Lwowa przedstawili „szopkę”, gdzie najbardziej obrzydliwą postacią był Żyd, który na poziomie z diabłem i królem Herodem szkodzi pozytywnym postaciom scenki. To przekracza wszelkie granice zdrowego rozsądku, gdy w oficjalnym państwowym urzędzie propagują antysemityzm, a dzieci biorą udział w tym okropnym przedstawieniu. Ja natychmiastowo zwracam się do konsula Rafała Wolskiego z żądaniem oficjalnych przeprosin narodu żydowskiego za jawny antysemityzm i agresję. Mocno zagalopowała się gmina żydowska w Warszawie - podczas debaty nt. uboju rytualnego porównała Polskę do hitlerowskich Niemiec. Zszokowane były nawet skrajnie filosemickie media: „To szaleństwo. Bóg odebrał im rozum. To judzenie dla judzenia. To pobudzanie antysemityzmu”. Przy okazji wydało się, dlaczego rabini awanturują się. Otóż jeden z posłów PO zdradził, że proponował im rozwiązanie - ubój wyłącznie dla własnych potrzeb, bez możliwości handlu takim mięsem, ale gmina i naczelny rabin propozycję odrzucili. Dlaczego? Bo odpadłby zyskowny eksport koszernego mięsa i udział w równie zyskownej procedurze koszeryzacji, dokonywanej w zakładach mięsnych pod nadzorem rabinów.

Deklaracje filosemitów o zwalczaniu antysemitów Żydów nie cieszą. Jeśli widzą w nich pożytek, to tylko w przyznawaniu, że antysemityzm w Polsce istnieje i jest bardzo poważnym zjawiskiem. Wprost przeciwnie - wydaje się, że Żydom antysemityzm Polaków jest potrzebny, bo piętnowanie antysemitów wznieca i podsyca nastroje antysemickie. W takiej perspektywie milczenie społeczności żydowskiej wobec ciągłych prowokacji Michnika, Grossa jest świadomym i przemyślanym podejściem. To działalność TVN i „Wyborczej”, ich ataki na Polaków i w ogóle na państwo polskie jest największym generatorem postaw antysemickich w Polsce. I można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to perpetuum mobile: oskarżają nie-Żydów o antysemityzm, budzą niechęć do siebie i tak machina sama się napędza. I jeszcze jedno - gdyby nie udało się wyczarować antysemityzmu, musieliby w końcu wziąć się za jakąś uczciwą robotę, co dla wielu z nich byłoby prawdziwą tragedią: wszak czerpią z akcji polowania na „polskich antysemitów” ogromne zyski. Dodajmy, że zyskiem w Polsce jest już samo obnoszenie się z miną prześladowanego przez antysemitów. A jak postrzegać to, że każdy rząd, w tym „dobrej zmiany” przeznacza na badania antysemityzmu Polaków miliony? Czy nie tytułem okupu, żeby profesorowie od antysemityzmu nie nazwali ich antysemitami? W tym kontekście przypomnieć należy oczywistą prawdę: nowojorskie organizacje żydowskie nie potrzebują w Polsce filosemitów, bo tych, i to wyjątkowo namolnych, mają dużo, nawet w nadmiarze. Potrzebują antysemitów i... 65 miliardów dolarów, które antysemici im wypłacą. Nie potrzebują też prezydenta, który na spotkanie z nimi przyprowadza żonę o semickim nazwisku, ale ministra finansów, I to nawet z antysemickim nazwiskiem, który przyniesie im czek na 65 miliardów dolarów.

Lamenty i przestrogi - w Polsce wzbiera „brunatna fala”, są od zarania III RP jednym z żelaznych punktów repertuaru etnicznej elity. Od pierwszego numeru „Wyborczej” miotane są oskarżenia o antysemityzm i o antysemickie pogromy, do których nieuchronnie dojdzie, jeśli pozwoli się na jakiekolwiek rozliczenia z komunizmem. Michnik nawiązywał przy tym do kominternowskich tradycji walki z Polakami pod hasłem „antyfaszyzmu” oraz do czasów, gdy ubecy torturowali i mordowali polskich patriotów, przezywając ich „faszystami”. Brało się to także z histerycznego strachu środowiska Michnika, że jeśli Polakom się „popuści”, to zechcą za winy żydokomuny mścić się na potomkach żydokomuny, i na wszystkich Żydach w ogóle. W latach 90. nie było politycznego przeciwnika beneficjentów umów z Magdalenki, którego nie oskarżono by o antysemityzm. Dotyczyło to nawet osób zblatowanych z Michnikiem. Przykładem może być Wałęsa. Napiętnowani zostali wszyscy bez wyjątku politycy i publicyści kojarzeni z prawicą.  Wśród „oskarżonych” znaleźli się Prymas Glemp, arcybiskupi Michalik i Majdański, biskupi Lepa i Stefanik. Innym źródłem oskarżeń była pomarcowa emigracja w znacznym stopniu złożona ze stalinowskich zbrodniarzy, którzy przedstawiając kraj pochodzenia w najczarniejszych barwach, skutecznie wybielali w oczach Zachodu własne winy. Jednak rolę decydującą odgrywała inspiracja płynąca z Polski, od V kolumny. Przy czym pomówienia te są niezwykle skuteczne, nie tylko w pozbawianiu „antysemitów” sympatii elit Zachodu, ale także sympatii Jarosława Kaczyńskiego. Innym powodem to zabiegi o niemiecki jurgielt przy pomocy argumentu - jesteśmy elitą trzymającą w ryzach ciemną, skłonną do faszyzmu masę tubylców, którzy tylko pozornie są europejscy, a w istocie są antysemicką, katolicką, zacofaną dziczą.

Żydów w Polsce nie ma, a antysemityzm jest. Tym stwierdzeniem rozpoczyna się każda wypowiedź na temat stosunków polsko-żydowskich. Tymczasem na codzień i na każdym kroku doświadczamy intensywnej obecności Żydów w polityce i w mediach. Gdyby tą miarą mierzyć ich obecność w Polsce, to można by dojść do przekonania, że mamy do czynienia z milionową, ruchliwą, ofensywną, manifestującą w sposób niezwykle agresywny swą wrogość wobec Polaków mniejszością. Po 1989 r. w „dialogu” żydowsko-polskim doszło do licznych prowokacji – prowokacji na tyle prymitywnych, że oczywistym było, iż chodzi o wywołanie antysemickich nastrojów. Było oczywiste, że rozliczne wypowiedzi Michnika, Geremka, Urbana, Bikont, Śpiewaka, że usunięcie Krzyża z Oświęcimia, że bluźniercze prowokacje „artystyczne” Rottenberg i Lipińskiej oraz udział Żydów uratowanych przez Polaków i potomków ocalonych w haniebnej deformacji prawdy o czasie zagłady nie zmierzają do poprawy stosunków żydowsko-polskich, że miały oczywisty zamiar budzenia w Polakach niechęci do Żydów i wywołania antysemityzmu. Inaczej nie sposób tego interpretować.

Antysemitą można zostać z nominacji. Gdy podczas amerykańskich wyborów, 88 emerytowanych generałów wystosowało list poparcia dla Trumpa, w którym pisali, że kraj potrzebuje pilnej korekty polityki bezpieczeństwa, że taka zmiana jest tylko możliwa do zrobienia przez kogoś, „kto nie był dotychczas głęboko w to zaangażowany, a więc tym samym za to odpowiedzialny”, media żydowskie uznały list za antysemicki, bo liczba generałów, którzy go podpisali to ukryty antysemicki symbol - H (ósma litera alfabetu, a więc 88 to HH, a więc Heil Hitler). Antysemitą zostać może również Żyd. Przykładem jest profesor Norman Finkelstein, bo powiedział, że są w Polsce ludzie, którzy uważają, że każda krytyka Żydów to antysemityzm, i że robią to dla kasy. O tym, że jest antysemitą, dużo wcześniej przekonał się pochodzący z warszawskich Nalewek Isaac Beshevis Singer. A wszystko za zdanie: „Żyd współczesny nie może żyć bez antysemityzmu. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje, on go stworzy”. Swego czasu gromy spadły na Marka Edelmana za to, że o bohaterze powstania w getcie powiedział: przed wojną w sklepiku matki malował rybom łuski, po to żeby wyglądały jak świeże. Taka bowiem wizja bohatera narodowego nie daje się wpisać w obraz światłych i bogatych Żydów polskich, serwowany światu przez żydowskich pamiętnikarzy i historyków. Niezwykle trudno jest bowiem przyznać się, że ojciec lub dziadek nosił chałat oraz że po wojnie dawny szewc, domokrążca, osobnik bez wykształcenia ani fachu, zostawał ministrem, ambasadorem, dyrektorem w ministerstwie czy rektorem na uniwersytecie. Kogoś, kto odkrywa niewygodną prawdę o przodku-chałaciarzu najlepiej zatem obrzucić obelgą „antysemita”.

Najpierw rząd wykrzyczał całemu światu, że kłamstwa o Polsce to przestępstwo, a potem, po żydowskich naciskach, wprowadził do ustawy zapis, które kłamstwa czyni bezkarnymi. Zamiast ustawy zwalczającej „polskie obozy”, mamy ustawę o zwalczaniu antysemityzmu i paragraf karzący antysemitów, a zamiast ustawy broniącej przed antypolonizmem, mamy ustawę broniącą Grossa. Po oczyszczeniu przedpola - jedynymi piewcami historycznej prawdy został „polski” historyk Jan Gross, rabin Schudrich no i żydowski Światowit o wielu twarzach Szewach Weiss. Po dobrze zorganizowanym i błyskawicznie przeprowadzonym, pierwszym w naszej historii blitzkriegu, rząd pośpiesznie podpisał rozejm. A że warunki kapitulacji były wyjątkowo korzystne, bo przewidują wypłatę tylko 65 mld dolarów i to w ratach, zaoszczędzone środki przeznaczono na publikację w 6 językach wspólnej deklaracji Netanjahu-Morawiecki. A wydawało się, że rząd nie powinien był mieć trudności w odparowaniu żydowskich oskarżeń. Bo jak można mówić o antysemityzmie w kraju, w którym prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a ministrem Bronisław Geremek, w którym tylu Żydów było i jest premierami, posłami, ministrami, ambasadorami, w którym szefem największej gazety jest Michnik?

Trudno nie być antysemitą

Władysław Pobóg-Malinowski pisał: Na wsi stan posiadania polskiego zmniejszył się zatrważająco; w 1885 Niemcy byli już właścicielami miliona morgów, Żydzi skupili w swoim ręku pół miliona morgów. W miastach rosła przewaga elementu obcego, napływowego, bo oprócz Rosjan osiadali masowo Żydzi rosyjscy. Ten napływowy element, 'litwacy', - zrusyfikowany, nie mający nic wspólnego z Polską, gromadził  się po miastach. W omawianym okresie Żydzi stanowili już 14 procent mieszkańców Królestwa, a w niektórych miastach – w Wilnie, Białymstoku, w Łodzi, odsetek ich dochodził do 50 i nawet 60 procent. [...] ostentacyjnie posługiwali sie językiem rosyjskim, co pogłębiło niechęć do nich i było także jednym z powodów budzącego się – nieznanego dotąd w Posce – antysemityzmu”. Mając świeżo w pamięci kolaborację Żydów z zaborcą, czyli wizerunek snującego intrygi, chciwego i żądnego władzy Żyda, w wolnej już Rzeczypospolitej Polacy wyzbyli się wszelkich złudzeń. Mieli serdecznie dość uciążliwych lokatorów. Ten polski bunt Żydzi nazwali antysemityzmem. W tym sensie Polacy na pewno byli antysemitami. Antysemityzmem, ale w pozytywnym znaczeniu była również zdrowa reakcja Polaków na zamysł utworzenia Judeopolonii; na w pełni wyczerpujące znamiona zdrady przyjazne zachowanie wobec niemieckich agresorów; na współpracę z sowieckim okupantem; na przywleczenie do Polski komunizmu; na akty gwałtu, terroru, których wykonawcami byli Żydzi na kierowniczych stanowiskach w komunistycznej bezpiece. Nie sposób przemilczeć także innych rzeczy: Żydzi uratowani przez Polaków i potomkowie ocalonych biorą dziś udział w haniebnej deformacji prawdy o czasie zagłady, a także tego, że dziś mamy do czynienia z kolejnym, być może najgroźniejszym historycznie procesem zniewolania Polski, w którym znaczący udział mają Żydzi rodzinnie powiązani z powojennymi siewcami komunizmu. W takiej sytuacji, a także wobec faktu, że proporcje Żydów w kręgach decydujących o losie Polski dalece przekraczają jakiekolwiek proporcje wynikające z naturalnych dróg awansu, trudno w Polsce nie być „antysemitą”. I mamy prawo powiedzieć: jesteśmy antysemitami, bo mniejszość żydowską oceniamy skrajnie negatywnie.

Jak temu przeciwdziałać, jak odpowiadać na agresję. Jak dotąd Polacy niezwykle cierpliwie znoszą upokorzenia, oskarżenia i bezczelne żądania. Tolerują je, bezsilnie zaciskają zęby i nie dają się sprowokować. Ludzka wytrzymałość ma jednak granice. Eskalacja oskarżeń dowodzi jednak, że Żydzi nie mają żadnych skrupułów, że machinacje będą powtarzać. Co robić, jak przerwać ten proces, zanim będzie za późno? Może uznać, że do siebie nie pasujemy? Może zamrozić kontakty? Może bojkotować? A może przestać zwracać uwagę na słowo „antysemita”, zupełnie nic nie znaczące, nadużywane, wyświechtane, od dawna pozbawione jakiejkolwiek treści i powiedzieć: Jeśli chcecie żyć w Polsce, przestańcie nas obrażać, nie prowokujcie, powściągnijcie pazerność!   

 

KRZYSZTOF BALIŃSKI