Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Powszechnie Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller uchodzą za jednych z czołowych polityków, którzy wpychali nas do Unii Europejskiej. Owszem, tak było, ale równolegle ci sami politycy realizowali politykę, która de facto prowadziła do jeśli nie dezintegracji UE, to na pewno do blokowania procesu integracyjnego i budowania modelu federacyjnego. Aby zrozumieć to, co robili Kwaśniewski i Miller, gdy rządzili naszym państwem należy pokrótce przeanalizować pewne wydarzenia na geopolitycznej szachownicy świata, a konkretnie na geoekonomiczny aspekt wejścia US Army do Iraku i obalenia Saddama Husajna.

Mówi się, że w wojnie w Iraku chodziło o ropę. Owszem, ale jest to tylko jeden z aspektów tej interwencji. Obok ropy chodziło także o starcie geoekonomiczne pomiędzy USA a Unią Europejską, która w założeniach strategicznych planistów z Białego Domu ma się tak integrować, aby nigdy się nie zintegrować, bowiem zjednoczona, silna politycznie, militarnie i ekonomicznie UE, kierowana przez jeden europejski rząd byłaby kolejnym rywalem USA na geopolitycznej szachownicy świata. Do tego USA nie mogą i nie chcą dopuścić. Wojna w Iraku była tak naprawdę geoekonomicznym starciem pomiędzy dolarem symbolizującym światową hegemonię USA a euro- będącym emanacją globalnych aspiracji brukselskich federastów.

Już 24 i 25 marca 1998 r. laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Robert Mundell napisał na łamach „Wall Street Journal”, że wprowadzenie euro oznacza najbardziej dramatyczną zmianę międzynarodowego systemu walutowego od czasu wycofania się prezydenta Nixona z pokrycia dolara złotem w 1971 roku. Euro- pisał Mundell- rzuci wyzwanie pozycji dolara i to może być najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii międzynarodowego systemu walutowego od czasu, kiedy dolar odebrał funtowi rolę dominującej waluty. Taką samą opinię wyraził dyrektor Instytutu Gospodarki Międzynarodowej prof. Fred Bergsten, który pisał na łamach „Foreign Affairs” (marzec/kwiecień 1999 r.) w artykule „Ameryka- Europa: zderzenie tytanów?”, że wprowadzenie euro, to największa zmiana w globalnych finansach od czasu, kiedy w okresie międzywojennym dolar zastąpił funta sterlinga w roli głównej waluty świata.
Już samo pojawienie się euro stanowiło wyzwanie dla hegemonii dolara. USA mogłyby ewentualnie zgodzić się na istnienie swego rodzaju quasiduopolu dolar-euro pod warunkiem zachowania asymetrii światowego systemu walutowego. To znaczy euro pozostałoby walutą (lub walutą „kierunkową”) dla krajów Europy Zachodniej, Europy Środkowo-Wschodniej i dla krajów afrykańskich. Natomiast dolar zachowałby swoją pozycję walutowego hegemona, co oczywiste, w krajach NAFTY i Ameryki Południowej, a także w krajach skupionych w OPEC, w krajach Azji i w Rosji. USA nie byłyby również zainteresowane tym, aby Wielka Brytania znalazła się w strefie euro i wolałyby, żeby funt pozostał jako swego rodzaju bufor pomiędzy dolarem i euro. Musiałoby zatem dojść do negocjacji na szczycie, podziału stref wpływów, kompromisu w sprawie waluty rozliczeniowej w handlu ropą i do osiągnięcia jakiegoś konsensusu w kwestii budowy nowego systemu finansowego świata. Do tego jednak nie doszło. Duopol walutowy okazał się (na razie) niemożliwy. Stało się tak dlatego, że w latach 1999-2002 zaczęły zachodzić procesy, które wywołały silny antagonizm pomiędzy dolarem i euro grożąc, że hegemonia dolara może zostać złamana, i że powstanie quasiduopol czyli asymetryczny układ dwubiegunowy, ale z przewagą euro. Takiej sytuacji Stany Zjednoczone nie mogły zaakceptować.

Od końca lat 90. pojawiały się rozmaite inicjatywy w dziedzinie walutowej, których celem było i jest wymknięcie się spod monopolu dolara. Wszystkie one sygnalizują, że dokonują się wewnętrzne przesunięcia w światowym systemie walutowym, które osłabiają pozycję dolara. W Azji Południowo-Wschodniej mówiło się (i nadal mówi) o stworzeniu Azjatyckiego Funduszu Walutowego, a nawet o stworzeniu wspólnej waluty na wzór euro. Chińczycy proponują, żeby wspólną walutą był ich juan, który może zdominować handel w Azji i w basenie Pacyfiku. Pojawiły się także postulaty stworzenia tzw. złotego dinara islamskiego, aby zastąpić dolara jako walutę wymiany handlowej pomiędzy krajami islamskimi, a potem ewentualnie rozszerzyć jego użycie na inne kraje.

Pojawiły się oznaki, że akceptacja dolara przez OPEC zaczyna wykazywać pewne oznaki erozji. Nie kto inny jak Saddam Husajn jako pierwszy z krajów OPEC w listopadzie 2000 r. podjął decyzję o przejściu Iraku w rozliczeniach za ropę na euro i dokonał konwersji swoich rezerw dolarowych na euro- od tej pory cały iracki eksport ropy w ramach ONZ-owskiego programu „Ropa za żywność” był rozliczany w euro. Było to bardzo groźne z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych posunięcie- jeden z brytyjskich bankierów nazwał decyzję Iraku o przejściu na euro w rozliczeniach za ropę wypowiedzeniem wojny dolarowi czyli wypowiedzeniem wojny USA. Decyzja Saddama Husajna była zachętą wysłaną w kierunku Francji i Niemiec, aby aktywniej działały na rzecz zniesienia sankcji nałożonych na Irak. Rząd w Bagdadzie, jak wiemy, zawarł wielomiliardowe kontrakty na wydobycie ropy z Rosją, Francją, Chinami, aby zachęcić je do opowiedzenia się za zniesieniem sankcji. Teoretycznie rozwój wydarzeń mógł wyglądać następująco: Irak przechodzi na euro w rozliczeniach za ropę, wzmaga się nacisk w ONZ na zniesienie sankcji, sankcje zostają zniesione, prezydent Husajn utrzymuje się przy władzy, dziesięć lat polityki amerykańskiej wobec Iraku idzie na marne, Irak powraca na światowy rynek ropy, drugie co wielkości złoża ropy na świecie wchodzą w strefę euro, naśladując Irak inne państwa OPEC przechodzą na euro w rozliczeniach na ropę.

Rozszerzenie Unii Europejskiej w 2004 r., a w konsekwencji rozszerzenie strefy euro spowodowałoby, że cały obszar euro miałby ludność konsumującą ropę o 33 proc. liczniejszą niż USA. Ponad połowa ropy z OPEC-u byłaby sprzedawana do UE. Kraje strefy euro importowałyby więcej ropy z krajów OPEC niż USA, więc naturalne byłoby przejście OPEC w rozliczeniach z nimi na euro- jednym z powodów dlaczego w handlu ropą operuje się dolarami jest to, że USA, mimo iż same produkują ropę, są wielkim importerem ropy, ale teraz kraje strefy euro stałyby się większym importerem niż USA. Zatem nawet z czysto ekonomicznych i walutowych powodów (powody polityczne mogłyby odegrać dodatkową rolę), OPEC miałby zachętę, żeby przejść na euro. Innymi słowy euro nabierało coraz większego znaczenia dla wielu banków centralnych, dolar słabł a euro wzmacniało się.

Dlatego dla uważnych analityków obserwujących wówczas te procesy było oczywiste, że USA muszą uderzyć na Irak. Nie miały wyjścia, bo tylko w ten sposób mogły zaryglować koncerny ze „starej części UE”, czyli z Niemiec i Francji oraz spowolnić proces rozszerzania strefy euro. I tak się stało. Które kraje najbardziej zaangażowały się w interwencję w Iraku obok USA? Wlk. Brytania i m.in. Polska. Ta sama Wlk. Brytania, która od lat skutecznie rygluje wejście do strefy euro.

W kontekście wejścia Wojska Polskiego do Iraku warto zwrócić uwagę na fakt, że Kwaśniewski z Millerem, bez głosowania w Sejmie RP wysłali naszych chłopców na Bliski Wschód. Dlaczego ci dwaj przykładni demokraci nie poddali pod głosowanie tej decyzji? Można się tylko domyślać, że ci, którzy są ich protektorami, czyli panowie z USA mają świadomość, że w Polsce jest bardzo silna agentura wpływu Niemiec i to ona może dokonać blokady (chociażby w Sejmie) decyzji o wsparciu interwencji w Iraku.

Z tego też powodu popierałem udział Wojska Polskiego w tej interwencji. Chodziło o osłabienie ofensywy euro, a przez to powstrzymanie integracji UE, która w obecnym kształcie jest niczym innym jak powieleniem niemieckiej koncepcji Mitteleuropy. Tak więc wróg naszego wroga jest naszym sojusznikiem. W jednym zdaniu można rzecz ująć w następujący sposób: w Iraku walczyliśmy „za potęgę waszą (USA) i niepodległość naszą (Polski)”. W tym kontekście Kwaśniewski i Miller okazali się „zasłużonymi” dla powstrzymywania integracji UE. Oczywiście nie podejrzewam Kwaśniewskiego i Millera o działanie z pobudek patriotycznych tylko ślepe wykonywanie poleceń nowych panów- tym razem z Waszyngtonu. Aczkolwiek fakt jest faktem, że podejmując decyzję o wysłaniu WP do Iraku działali na rzecz dezintegracji UE.

Oczywiście Kwaśniewski i Miller później pokazali, że byli posłusznymi wykonawcami zarządzeń USA, a nie działali z pobudek patriotycznych, bo nie dopilnowali tego, żeby polskie firmy (chociażby z sektora zbrojeniowego) otrzymały kawałek tortu do podziału jakim były zlecenia na odbudowę Iraku. A fakty są takie, że Irakijczycy byli otwarci na to. W tym kontekście odsyłam do mojego wpisu z 30 marca br. „Klęska Polski w Iraku”.

Dlatego bawi mnie do łez, gdy zwolennicy lewicy, którzy głosowali na SLD z namaszczeniem i powagą w głosie mówią o Kwaśniewskim i Millerze, jako ludziach, którzy mają wybitne zasługi dla integracji europejskiej. Owszem, oni wpychali nas do UE, ale robili to po to, abyśmy spełniali (obok Wlk. Brytanii i innych krajów „młodej Unii”) rolę konia trojańskiego dezintegrującego UE. Takie kraje jak Polska są bardzo potrzebne USA w łonie UE. Oczywiście jest pytaniem otwartym czy Kwaśniewski i Miller mieli świadomość, co tak naprawdę robią i w czyim to jest interesie, czy też byli ślepymi wykonawcami poleceń „doradców”.

Jednakże w tym kontekście powstaje pytanie o rolę Radia Maryja i „Naszego Dziennika”, które powszechnie uchodzą za przeciwne integracji z UE. Werbalnie i powierzchownie tak to wygląda. Ale tylko tak to wygląda, bo czyny wskazują na zupełnie coś innego. Niech każdy przypomni sobie co pisano wówczas, w 2003 r. na łamach „Naszego Dziennika” i co mówiono na antenie RM. Otóż krytykowano interwencję w Iraku. Więc w czyim interesie tak naprawdę działa RM? W czyim interesie wówczas „Nasz Dziennik” prowadził politykę informacyjną? Nie mieli świadomości, że walka odbywa się na linii dolar- euro i chodzi o blokowanie integracji UE, a więc byli i są ignorantami? Czy jednak wiedzieli, ale na wszelki wypadek, gdyby doszło do głosowania w Sejmie przygotowywali elektorat prawicowo- konserwatywny do wywierania nacisku na posłów, aby głosowali przeciwko interwencji? W czyim interesie wobec tego działa o. Rydzyk? W tym kontekście można zacytować zdanie z reklamy kolei Deutsche Bahn: Berlin w bliższej perspektywie.

I jeszcze jeden ciekawy fakt w kontekście faktycznej roli o. Rydzyka. Kogo wówczas, w 2003 r. popierał o. Rydzyk? Bynajmniej nie PiS. Wszak wszyscy pamiętamy jak Jarosław Kaczyński jednoznacznie opowiedział się po stronie amerykańskiej i grzmiał z mównicy sejmowej w kontekście interwencji w Iraku: „To jest nasza wojna!”. Wówczas o. Rydzyk popierał i wpuszczał na antenę swojej rozgłośni lidera nieboszczki LPR Romana Giertycha, który w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego mówił w spocie wyborczym (nota bene wyreżyserowanym przez Jacka Kurskiego), że Kwaśniewski i Miller źle zrobili wysyłając WP do Iraku. Później Giertych zaczął spotykać się z ludźmi z ambasady USA, co w światku politycznym było tajemnicą poliszynela. Co wówczas się stało z relacjami na linii LPR- o. Rydzyk? Duchowny powiedział na antenie rozgłośni swoim słuchaczom, że LPR musi spocząć na katafalku. I spoczęła. LPR dotąd cieszył się poparciem, dopóty geopolitycznie nie szedł w kierunku amerykańskim. Gdy tylko Giertych zwąchał się z jankesami w momencie gdy na Bliskim Wschodzie trwała gra geostrategiczna USA kontra UE, o. Rydzyk nagle stracił sympatię dla LPR.

Prawdziwa polityka, to nie cyrki pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, to nie pyskówka pomiędzy Kurskim i Grasiem w programie Tomasza Lisa oraz PijaRowa szopka Donalda Tuska. Prawdziwa polityka to geopolityka, geostrategia i geoekonomia. Dopiero w tym szerszym, globalnym kontekście można zrozumieć faktyczną rolę działań takich ludzi jak Kwaśniewski, Miller czy o. Rydzyk, bo ich działania przypadkowe nie są. W innym wypadku- parafrazując słowa Jana Nowickiego z filmu „Wielki Szu”- przeciętny Polak widzi przedstawienie, ale nie dostrzega istoty rzeczy.

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/