Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Obserwując mass media w Polsce oraz analizując ich przekaz informacyjny nie sposób nie zauważyć faktu, że nagminnie stosują one w tymże przekazie jeden z instrumentów socjotechniki propagandy jakim jest stereotyp. Stereotypem posługują się zarówno media podające się za lewicowe, prawicowe oraz tzw. „niezależne” i „obiektywne”. Jest to dość prymitywny instrument używany w wojnie informacyjnej i psychologicznej, jednakże bardzo skuteczny. Na ogół stereotypu używa się w celu skompromitowania danej osoby, tudzież środowiska w oczach odbiorców o określonym światopoglądzie. Polega to m.in. na tzw. „dorobieniu gęby”. W części pierwszej skoncentruję się na teoretycznej stronie zagadnienia, zaś w części drugiej podam konkretne przykłady w oparciu o socjotechnikę propagandy „Gazety Polskiej” i „Gazety Wyborczej”.

Stereotypy stanowią coś w rodzaju standardowych szablonów, będących układem odniesienia i filtrem, dla wszelkich bodźców i niesionych przez nie informacji, służąc do ich identyfikacji i oceny. Stereotyp można zdefiniować jako wspólne dla określonej grupy społecznej skojarzenie uproszczonej normy poznawczej z decyzyjną (tzn. gotowością do działania lub działaniem), wywołane bodźcem w postaci słowa- nazwy. Natomiast pojęcia są to skojarzenia (normy) czysto poznawcze wywołane bodźcem w postaci słowa- nazwy. To samo słowo- nazwa może raz występować w roli stereotypu, a raz w roli pojęcia- w zależności jakie skojarzenia wywołuje.
Dla wywierania wpływu na psychikę i działania ludzi poprzez wzbudzanie emocji, bardzo istotne znaczenie ma wykorzystywanie w propagandzie stereotypów funkcjonujących w społeczeństwie lub tworzenie nowych. Stereotyp (od przymiotnika greckiego „stereo”: twardy, stężały) znalazł się w obiegu początkowo w poligrafii już w końcu XVIII wieku, to jednak  jako pojęcie został wprowadzony przez Waltera Lippmanna w 1922 roku. Stereotypy według Lippmanna, autora teorii stereotypizacji, są to uproszczone, standaryzowane wyobrażenia o zjawiskach społecznych, które są przyswajane i automatycznie odtwarzane, gdy tylko zaistnieją odpowiednie „bodźce”. Istota rzeczy- według Lippmanna- leży w tym, że realna rzeczywistość jest zbyt skomplikowana dla przeciętnego człowieka. Musi on w myśli przetwarzać otaczające go środowisko według prostego modelu, tzn. tworzyć stereotyp. Stereotypy dla myślenia, które pomaga wprowadzić do niewyraźnego, chaotycznego obrazu świata jakiś sens i stabilizację. Stereotypy rządzą całym procesem percepcji przeciętnego człowieka, z góry określając jego sądy, opinie i oceny. Ustalają one określone obiekty jako obce mu lub znajome, działają w charakterze bodźców wywołujących określone uczucia (sympatii lub antypatii), gdy tylko ich posiadacz styka się z czymś, co powoduje jakiekolwiek skojarzenie z tymi stereotypami.

Oddajmy więc głos Lippmannowi: „Najsubtelniejszymi i najbardziej przenikliwymi z wszystkich wpływów są te, które stwarza i utrzymuje zbiór stereotypów. Mówią one o świecie, nim go widzimy. Wyobrażamy sobie większość rzeczy, nim ich doświadczamy. I te koncepcje wstępne (preconceptions) mocno rządzą całym procesem percepcji, chyba że wychowanie uczyniło nas zdecydowanie świadomymi. One właśnie określają pewne przedmioty jako bliskie lub obce, podkreślając zachodzące między nimi różnice w taki sposób, że to, co nieco bliskie i znane, widziane jest jako bardzo bliskie i przyjazne, a to, co nieco obce, jako odstręczające”.

Według Lippmanna stereotypy „(…) są elementarnym odbiciem politycznej, ekonomicznej i społecznej rzeczywistości. Są to uproszczone wyobrażenia, którymi posługują się ludzie w ocenie rzeczy i zjawisk. Stereotypy ukierunkowują cały proces percepcji. (…) Świat jest ogromny, sytuacje które nas interesują są skomplikowane, wiadomości mało, największa część naszej opinii musi być konstruowana w wyobraźni. (…) Układ (patern) stereotypów nie jest neutralny. Nie jest to po prostu sposób zastąpienia porządkiem niezrozumiałej rzeczywistości (blooming, buzing confusion of reality). Nie jest to po prostu skrót. (…) Jest gwarancją szacunku dla samych siebie; jest projekcją na świecie naszych znaczeń, naszych wartości, naszej pozycji i naszych praw. Stereotypy są w takim razie mocno naładowane uczuciami zawartymi w nich”.

Przy stereotypach istotna jest kwestia ich roli emocjonalnej. Lippmann nazywa je „twierdzą naszych uczuć”. Napięcie uczuciowe towarzyszące myśleniu stereotypami leży u podstaw uporczywości takiego myślenia. Lippmann podkreśla, że każdy człowiek ma swoje stereotypy. Ale szczególnie ważne w propagandzie są stereotypy grup. Są one równie nieodzowne grupie, jak i jednostce, ponieważ umożliwiają członkom grupy porozumienie się z maksymalną wydajnością i przy minimum nieporozumień. Najczęściej stereotypy są niemal powszechnie traktowane jako pewniki lub fakty.

Czym charakteryzuje się stereotyp? Tadeusz Mądrzycki wymienia i charakteryzuje następujące cechy stereotypu: stereotypy są uogólnieniami niepoprawnymi- zbyt szerokimi, przesadnymi bądź uproszczonymi; stereotypy są przekonaniami wspólnymi dla określonej grupy ludzi, względnie całego społeczeństwa i zazwyczaj dotyczą cech psychospołecznych lub antropologicznych innych społeczeństw; stereotypy będąc systemem przekonań i nastawień przejętym z góry, nie są ukształtowane przez doświadczenie społeczne; stereotypy przekazywane są za pomocą języka; stereotypy są stosunkowo trwałe i trudne do zmiany (Tadeusz Mądrzycki- „Psychologiczne prawidłowości kształtowania się postaw”, str. 36, Warszawa 1970)

Trwałe i występujące w skali masowej stereotypy są wynikiem bodźców działających na społeczeństwo przez odpowiednio długi czas, a ponadto bodźców odpowiednio silnych i niezbyt odległych w czasie (w przeciwnym bowiem razie bodźce mogą ulec zapomnieniu). Np. w pokoleniu, które przeżyło wojnę, wskutek związanych z nią silnych, długotrwałych i masowych negatywnych przeżyć, wytwarza się negatywny jej stereotyp; jeżeli jednak przez odpowiednio długi okres czasu panuje pokój, wówczas w młodych pokoleniach, które same nie przeżyły wojny, ten negatywny stereotyp może ulec osłabieniu, a nawet zanikowi.

Stereotypy rozpowszechniane są za pośrednictwem języka. Mają one postać uproszczonych uogólnień, o charakterze nie tylko poznawczym, ale i wartościującym- a dzięki temu wywołującym odpowiednie emocje i związaną z nimi gotowość do decyzji i działania- wspólnych dla określonej grupy ludzi (np. narodu). Człowiek przyswaja je już w dzieciństwie, ucząc się odpowiednich słów- nazw, które występują zarówno jako pojęcia, jak i stereotypy. Np. w okresie II wojny światowej, w narodzie polskim, słowo „Niemiec” występowało nie tylko jako pojęcie oznaczające członka określonego narodu, ale również jako stereotyp okupanta, wroga.

Stereotypy są dość trwałe i trudno je zmienić; powstają bowiem w dużej mierze przy współdziałaniu bodźców informacyjnych i energetycznych. Propaganda musi się do nich dostosowywać i dopiero ewentualnie wykorzystując te, które istnieją w danej społeczności, budować ewentualnie nowe- pożądane. Np. propaganda prawicowa we współczesnej Polsce wykorzystując istniejący stereotyp „komuny” zbudowała nowy stereotyp „postkomuny”.

Istniejące stereotypy praktycznie naruszyć i zmienić może nie tyle propaganda- jako oddziaływanie bodźców informacyjnych, ile energomaterialne fakty- czyli bodźce energetyczne, które wywołują nowe, inne od dotychczasowych, silne skojarzenia podważające dotychczasowe stereotypy. Np. negatywny stereotyp „komuny” podważyła nie propaganda obozu lewicowego w Polsce, lecz obniżanie się stopy życiowej szerokich mas społeczeństwa pod rządami prawicy wywodzącej się z obozu dawnej opozycji solidarnościowej. Podstawowe stereotypy każdej grupy społecznej służą do odróżniania „swoich” od „obcych”, „wrogów” od „przyjaciół”, odgrywając zasadniczą rolę w konstytuowaniu i utrzymywaniu trwałości grupy.


Łukasz Wielicki: ""Gazeta Polska"- "prawicowy" dodatek do "Gazety Wyborczej" (część 2)"


W procesach poznawczych podstawą manipulacji jest dezinformacja, polegająca na zastępowaniu pojęć i opartego na nich krytycznego, samodzielnego myślenia i dochodzenia do prawdy obiektywnej, stereotypami i opartym na nich myśleniu niesamodzielnym, silnie wartościującym, w oderwaniu od prawdy obiektywnej.
Kluczem zarówno do pojęć, jak i stereotypów, są najczęściej te same słowa, które są nazwami doniosłych społecznie obiektów lub zjawisk. Różnica między nimi polega na tym, że pojęcia mają charakter czysto poznawczy, natomiast stereotypy mają przede wszystkim charakter wartościujący, wywołując silne emocje (pozytywne lub negatywne), przy bardzo zawężonym lub nawet niezgodnym z prawdą obiektywną, sensie poznawczym.

Podstawą pojęcia jest jego definicja, stereotyp jest natomiast wpajany bez definicji, którą zastępuje ocena. Jeżeli ludzi zaprogramuje się określonym systemem stereotypów i równocześnie oduczy samodzielnego myślenia pojęciowego (a tak właśnie najczęściej programują szerokie rzesze swych odbiorców media) to operując odpowiednią propagandą, odwołującą się do tych stereotypów, można będzie łatwo takich ludzi dezinformować i nimi skutecznie manipulować. W procesach decyzyjnych i opartym na nich działaniu, wykorzystuje się rezultaty opisanych wyżej procesów dezinformacyjnych, w celu wywołania odpowiednich decyzji i działań społecznych. Pozytywne stereotypy, skojarzone z własnymi celami i prowadzącymi do ich osiągnięcia decyzjami, ułatwiają podjęcie tych decyzji. Z kolei negatywne stereotypy skojarzone z celami przeciwnika i decyzjami prowadzącymi do ich osiągnięcia, zapobiegają im.

W tym miejscu dochodzimy do praktycznego zastosowania stereotypu. Najpierw skoncentrujmy się na socjotechnice stosowania stereotypu przez „Gazetę Wyborczą”. Otóż w celu manipulowania grupami ludzkimi mającymi światopogląd lewicowy i centrowy używa się m.in. takich stereotypów negatywnych w stosunku do polityków i środowisk mieniących się prawicowymi jak: rasista, antysemita, faszysta, klerykał, homofob, moher itp.

Z kolei stereotypami negatywnymi używanymi przez „Gazetę Polską” w celu zdyskredytowania polityków i środowisk lewicowych, centrowych oraz także części konserwatywnych nie należących do nurtu romantyzmu politycznego w oczach odbiorcy patriotycznego i katolickiego są: agent, rusofil, komunista, postkomunista, endekomunista, ubek, esbek itp.

Kolejną kategorią stereotypów są stereotypy pozytywne. Stereotypami pozytywnymi stosowanym przez GW są: człowiek tolerancyjny, Europejczyk, światły, autorytet moralny. Z kolei stereotypami pozytywnymi stosowanym w socjotechnice tygodnika GP są: antykomunista, działacz podziemia solidarnościowego, patriota, obrońca krzyża itp.

Stereotypy mają bardzo zawężoną stronę poznawczą, a przy tym wywołują silne emocje, a więc siłą rzeczy ich używanie w skali masowej sprzyja dezinformacji. Natomiast fakt, że stereotypy funkcjonujące w środowiskach lewicowych są zasadniczo różne niż te, które funkcjonują w środowiskach prawicowych, sprzyja dezintegracji całego społeczeństwa i skrajnego podzielenia tegoż społeczeństwa w celu „zabetonowania” sceny politycznej.

W chwili obecnej można dostrzec taki podział na zwolenników PO i zwolenników PiS. Zwolennicy PO święcie wierzą, że partia Donalda Tuska jest jedynym ratunkiem przed „dyktaturą” PiS, a zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego wierzą, że PiS jest jedynym ratunkiem dla Polski przed „agentami” i „ruskimi pachołkami” z PO. Bardzo dużą rolę w podkręcaniu tych nastrojów odgrywa użycie stereotypu. Jedni i drudzy skaczą sobie do oczu wyzywając się nawzajem od „moherów” i „ruskich pachołków” podczas ci, którzy nimi manipulują i podgrzewają te nastroje pomimo tego, że są w oficjalnie zwalczających się partiach, to za kulisami przyjaźnią się i dzielą strefy wpływów. Vide: dwaj przyjaciele Jacek Kurski i Stefan Niesiołowski- w mediach grający śmiertelnych wrogów, obrzucający się nieraz epitetami, a po debacie telewizyjnej to najlepsi kumple.

Manipulacja oparta na wykorzystywaniu stereotypów w walce politycznej, polega na tym, że określonym ludziom, organizacjom lub działaniom, przylepia się odpowiednie etykietki negatywne lub pozytywne, aby wytworzyć wobec nich określone postawy i wywołać odpowiednie działania oparte na emocjach. Manipulatorzy- zwłaszcza polityczni- stosują z reguły tego rodzaju socjotechnikę, że nie podają definicji pojęć, a tylko wywołują określone emocje związane ze stereotypami.

W walce politycznej stereotypy mają najczęściej charakter, lub przynajmniej podtekst, ideologiczny i polityczny: dla lewicy socjaldemokratyczny, dla centrum liberalny, dla prawicy antykomunistyczny lub narodowo- katolicki.

Ważnym rodzajem manipulacji w społecznych procesach decyzyjnych, jest powodowanie dezintegracji przeciwników politycznych, której celem jest rozbicie więzów łączących atakowaną grupę czy organizację, poprzez zasianie w niej nieufności, niechęci, a w końcu wzajemnej wrogości wśród jej członków. Wystarczy komuś przylepić odpowiednią etykietę, a wówczas ludzie przyzwyczajeni do bezkrytycznego przyjmowania wszelkich informacji, zaczną traktować go tak, jakby treść tej etykiety była prawdą obiektywną i odpowiednio do tego postępować. Takie etykiety można upowszechniać w skali masowej gdy się dysponuje mediami- zaś te w Polsce obecnie są opanowane najczęściej przez obcy kapitał, albo obce osobowe kanały wpływu.

Jak skutecznym instrumentem jest stereotyp na własnej skórze przekonał się Marcin Libicki, któremu zarzucono, iż był Tajnym Współpracownikiem służb specjalnych PRL. Zarzutowi towarzyszyła medialna operacja (dez)informacyjna ze strony jego kolegów z PiS właśnie z wykorzystaniem stereotypu „agent”. Nie było wiadomo czy był, czy też nie TW, ale jego przeciwnicy w łonie PiS, zainteresowani tym, aby go utrącić rozsiewali plotki, że „agent”. W środowisku takim jak PiS, gdzie panuje swoista mania prześladowcza na punkcie „agentów” osoba oskarżona o TWiactwo automatycznie staje się banitą i zostaje wyautowana z polityki. I tak właśnie stało się z Libickim. Później okazało się, że Libicki TW nie był. Casus Libickiego, to przykład na to jak wykorzystuje się grę teczkami do bieżączki politycznej i w jaki sposób „wspomaga” się dorobienie komuś gęby „agenta” z użyciem stereotypu.

Socjotechnika obrony przed manipulacją w sferze procesów poznawczych, polega na oduczaniu siebie i innych, myślenia stereotypowego oraz trenowaniu samodzielnego, krytycznego myślenia pojęciowego. Przy ocenie informacji i twierdzeń podawanych- zwłaszcza przez media- można pytać o definicje pojęć i dowody twierdzeń. Np. w wypadku gdy ktoś twierdzi, że jakaś osoba jest „agentem”, stosowana jest socjotechnika obronna polegająca na pytaniu, co rozumiemy przez słowo „agent” i jakie są dowody na to, że dana osoba jest lub była agentem (zgodnie z podaną definicją). Analogicznie w wypadku, gdy ktoś jest oskarżany o to, że jest „antysemitą”, stosowana jest socjotechnika obronna, polegająca na zapytaniu co rozumiemy pod pojęciem „antysemity” i jakie są dowody na to, że dana osoba- zgodnie z tą definicją- jest antysemitą.

Klasyczny przykład zderzenia osoby mającej dominujące motywacje poznawcze, nie ulegającej stereotypom z osobą będącą pod wpływem tego bejzbola socjotechniki propagandy jakim jest stereotyp mieliśmy w artykule profesora Adama Wielomskiego „O betonowaniu IPN” zamieszczonym swego czasu na portalu konserwatyzm.pl.

Pozwolę sobie przytoczyć fragment, bowiem jest to doskonały przykład: „(…)Prawdę mówiąc kompletnie nie mam ochoty kolejny raz debatować na temat lustracji, ale w rzeczonym tekście jest kilka spraw wymagających sprostowania. Po pierwsze, kol. Gadziński pisze: „Oczywiście wierzę, że abp Wielgus był TW "Grey". (…) wierzę, że abp Wielgus był konfidentem komunistycznej bezpieki. Być może jest niewinny, ja jednak przekonany jestem o jego winie”. No właśnie, WIERZĘ. Tymczasem mnie bliższy jest tomizm niż fideizm i sama wiara mi nie wystarcza. Mój umysł potrzebuję DOWODU. Co gorsza, ta wiara nie opiera się na Objawieniu- co czyniłoby ją mniemaniem poważnym- ale na rewelacjach dziennikarskich. Mój umysł jest nadmiernie tomistyczny lub pozytywistyczny i wciąż uparcie żąda dowodów. Z Twoją wiarą Michale polemizować nie będę, gdyż argumenty racjonalne odbijają się od mistyki. We mnie nie ma wiary w winę lub niewinę abpa Wielgusa. Ja nie wiem, a więc nie mogę wydać jednoznacznego wyroku, a jak nie wiem, nie mam dowodu, to muszę traktować abpa Wielgusa jako niewinnego, gdyż Cywilizacja Łacińska opiera się na zasadzie, że to oskarżonemu trzeba dowieść jego winy. Po drugie, nie jest prawdą, że abp. Wielgus przyznał się do współpracy z SB. Mit ten jest w kółko powtarzany, ale sam zainteresowany to dementował. Sławne oświadczenie o przyznaniu się do „greyostwa” zostało wydane przez abpa Kowalczyka w imieniu abpa Wielgusa i bez jego wiedzy i zgody. Arcybiskup przyznaje się jedynie do faktu podpisania zgody na współpracę, aby dostać paszport; nie potwierdza, że był „Greyem” i autorem słynnego raportu. Póki co nikt nie przeprowadził nawet prostego badania grafologicznego w tej sprawie”.

Klasyka gatunku- można śmiało napisać. Jedna osoba twierdzi, że abp Wielgus był TW „Grey” i wystarczą jej zmanipulowane dezinformacje m.in. tygodnika GP podparte stereotypem „agent”, a druga osoba prof. Wielomski ma dominujące motywacje poznawcze, nie ulega stereotypowi i jak przystało na klasycznego łacinnika nie satysfakcjonują go „rewelacje” medialne. Smaczku i pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że jednym z głównych mediów, które bezpardonowo uderzyło abpa Wielgusa była „Gazeta Polska” dziś strojąca się w piórka pisma broniącego wartości chrześcijańskich i własną piersią zasłaniającego krzyż na Krakowskim Przedmieściu przed „nawałnicą Putina”.

Wracając do meritum, to obrona przed manipulacją w sferze procesów decyzyjnych, polega na sprawdzaniu źródeł informacji, zwłaszcza zaś dezintegrujących grupę, a następnie ich neutralizacji. Osoba, która daną dezinformację lub informację dezintegrującą grupę przekazuje, może być świadomym lub nieświadomym jej nośnikiem- czyli kanałem sterowniczym, a wówczas ustala się źródło, które może się okazać wrogim ośrodkiem, prowadzącym celową działalność zmierzającą do rozbicia danej grupy lub wywołania różnych niekorzystnych dla niej decyzji.

Profesor Marek Jan Chodakiewicz swego czasu napisał: „(…) Prawica to wiara w uniwersalne i transcendentalne normy określane jako Prawda. Na Prawdzie opiera się nasz świat, bez niej nie mógłby trwale egzystować w duchowym i naukowym sensie” (Marek Jan Chodakiewicz- „Ciemnogród? O prawicy i lewicy”, str.18, Warszawa 1996). No więc co wspólnego z Prawdą i prawicą mają media tak namiętnie operujące stereotypem będącym w służbie manipulacji i dezinformacji, czyli w służbie kłamstwa?

Fakty są bolesne i brutalne. „Gazeta Polska”, która uzurpuje sobie prawo do nazywania siebie prawicową i wiarygodną stosuje takie same elementy socjotechniki propagandy jak rzekomo będąca w opozycji do niej „Gazeta Wyborcza”. Te same metody, te same manipulacje i ta sama perfidia. Inne są tylko stereotypy- epitety jakimi obrzuca przeciwnika politycznego. Oczywiście stereotyp to nie jedyny instrument z arsenału socjotechniki propagandy nagminnie używany zarówno przez GP jak i GW. Tych podobieństw w socjotechnice propagandy GP i GW jest cała masa. Być może kiedyś poświęcę wpis tym zagadnieniom. Dlatego twierdziłem i nadal twierdzę, że „Gazeta Polska” to „prawicowy” dodatek do „Gazety Wyborczej”. I nie zmieni tego nawet to, że rzuca slogany, iż są „strefą wolnego słowa”. Jakąś tam strefą bez wątpienia GP jest, ale na pewno nie wolną od manipulacji i dezinformacji.

Łukasz Wielicki

Za: http://leon1916.blog.onet.pl/

Za: http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/7814/