Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 

Ten artykuł, choć tytuł mógłby na to wskazywać, nie będzie tak często spotykaną we wszystkich prawie mediach dookoła kolejną pieśnią pochwalną obecnego gabinetu władzy. Będzie on raczej traktował o rzeczach które zrobił ten rząd, a na które poprzednie gabinety w pokomunistycznej Polsce się nie powarzyły. Nie będę tu pisał o dramatycznym spadku dochodu narodowego brutto, bo oślepieni propagandą TVN, oraz imperium Agory adwersarze będą mieli argument- kryzys. A i owszem kryzys jest, ale profesjonalny rząd, jaki miał przecież nastać wraz z wygraną PO, jeśli nie ma obiektywnych możliwości realnego zwalczenia tego kryzysu w krótkim czasie, niech chociaż go przewidzi, i odpowiednio wcześniej podejmie środki zaradcze, tym czasem w dobie rozpoczynającego się kryzysu, nasz “profesjonalny” premier pojechał sobie w Dolomity, a wcześniej wymienione media ( i nie tylko te) informowały że gdzie jak gdzie, ale u nas kryzysu nie ma. Zresztą tą bajkę na różnych konferencjach prasowych rząd PO i PSL (bo o tej przystawce też zapominać nie wolno) powtarzał wielokrotnie. Ale, gdybym chciał po prostu krytykować nie patrząc na merytoryczne argumenty, to tłumaczenie było by wodą na mój młyn, gdyż jeżeli zwalnia się w tej chwili u nas tysiące osób z pracy, inflacja rośnie, PKB spada i …nie ma kryzysu, no to świadczy to tylko o jednym, mianowicie o dramatycznej, nie spotykanej wręcz, poza afrykańskimi samozwańczymi królami różnych tamtejszych państw, nieudolności tej ekipy rządzącej. Owszem, w moim przekonaniu najbardziej udolna to ona nie jest, ale może nie aż do tego stopnia. Ale wyjazd w Dolomity w czasie gdy nadciągał wielki kryzys gospodarczy, to ignorancja, na którą nikt po komunizmie się u nas nie odważył.

 

Kolejną unikalną cechą tej ekipy rządzącej (przypomnijmy PO i PSL) jest totalny brak profesjonalizmu. Świadczy o tym choćby kuriozalna sytuacja, gdy ważne sejmowe głosowania zastały premiera na… boisku piłkarskim. A już najlepsze było wytłumaczenie- że nikt premiera nie poinformował. To by znaczyło że premier nie jest w stanie kontrolować albo swojej partii (marszałek sejmu jest przecież liderem PO), albo swojej kancelarii. Jakże więc może w takiej sytuacji podołać funkcji przywódcy Państwa. Myślę, że nawet pan Kononowicz nie byłby Az tak nieprofesjonalny na tym zaszczytnym i odpowiedzialnym stanowisku, ale oczywiście nie chciałbym tego sprawdzać. Kolejny objaw skrajnego braku profesjonalizmu to choćby aktualna sytuacja z budżetem MON. Jasne, kryzys to mniej środków. Ale jeżeli minister obrony narodowej nie wie o tym że zapowiadany na 2008 rok budżet nie będzie zrealizowany, i taka informacja do niego nie trafia aż do końca 2008 roku (takie przecież tłumaczenia pojawiały się w prasie) to znaczy że za obecną sytuację w armii odpowiada w znacznej części brak komunikacji w radzie ministrów. Przeciez wobec braku informacji o nieprzydzieleni zapowiadanych środków, MON miał prawo do dokonywania zakupów za środki, których się spodziewał. Gdyby właściwa informacja spłynęła odpowiednio wcześniej, można by było w bardziej właściwy sposób zarządzać nowymi kontraktami.

Następnym cechą tego rządu której trudno by było w aż takich rozmiarach szukać w poprzednich ekipach jest skrajna nieodpowiedzialność. I tu przychodzą mi do głowy stocznie. Jest niezaprzeczalnym faktem iż w mniejszym lub większym stopniu, na obecną sytuację pracowało kilka poprzednich ekip, ale jeżeli rząd nie wykorzystuje argumentu o gigantycznym finansowaniu swoich firm przez np. Francuzów, to już nieodpowiedzialność. Zresztą, skoro już przy sprawach międzynarodowych jesteśmy, to wyłania się kolejna sprawa- jeszcze nikt wcześniej nie osiągał tak mało. Przecież obecna ekipa jeszcze nic istotnego w sprawach międzynarodowych nie potrafiła wygrać. Dotyczy to oczywiście spraw realnie dotyczących Polski i Polaków, nie tam jakiegoś partnerstwa wschodniego. Objawem tego może być choćby gorycz porażki jaką poczuł Radosław Sikorski po przegranej walce o fotel sekretarza NATO.

Ale wracając do stoczni, najgorszy w tym wszystkim jest fakt ucieczki przed Solidarnością, i to w dniu kiedy świętujemy wywalczenie niepodległości przez… Solidarność. Zamiast z odwagą i konsekwencją przyjąć konsekwencje zarówno przyczyn obiektywnych, jak również własnej nieudolności, rząd ucieka z organizacją obchodów rocznicy do innych miast. Ucieka przed własnym narodem.

Na kanwie tego wszystkiego ciekawa jest postawa mediów, zwłaszcza tych wcześniej wymienionych. Kiedy za rządów poprzedniej ekipy dochodziło do protestów, słyszeliśmy zewsząd o tym jak to doprowadzeni do skrajności biedni ludzie zostali zmuszeni do wyjścia na ulicę, a za demolkę stolicy odpowiada właściwie ekipa rządząca. Gdy do o wiele bardziej uzasadnionych protestów dochodzi teraz, słyszymy jakie to niemoralnie wielkie zarobki mają szefowie związków, jakim to złem jest demolowanie stolicy. Słowem, od czasów komuny nie było sytuacji w której w przeddzień święta solidarności wylano by na nią tyle pomyj, uciekano by przed nią, lub wręcz pałowano.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że społeczeństwo, niczym Pani minister Fedan do P. Sawickiego, wszystkim partiom tworzącym ten chory, obecny okład rządzący powie w najbliższych wyborach… jeśli ktoś nie wie co, zapraszam do internetu.

Andrzej Kocur