Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

"Jedynie w ten sposób mogą uzyskać żydzi odpuszczenie swych grzechów, jeżeli krew zabitego Chrystusa zmyją jego chrztem,
i przechodząc do Kościoła, posłuszni będą jego przykazaniom".
  (Św. Cyprian Biskup Kartagiński, Księgi świadectw przeciwko żydom, 1. 24)


 Ścieżka pojednania

Kard. Dziwisz otrzymał dziś Międzyreligijną Nagrodę im. Kard. Augustyna Bea, ustanowioną dla kapłanów realizujących posoborową linię Kościoła wobec Żydów. Publikujemy treść przemówienia kard. Dziwisza wygłoszonego z tej okazji. „Mimo tak jednoznacznego nauczania ostatnich papieży na temat właściwego stosunku katolików do Żydów, jeszcze nie wszyscy wśród nas potrafili przezwyciężyć w sobie uprzedzenia” – powiedział kardynał.
Kard. Stanisław Dziwisz jest liderem dialogu między polskimi katolikami a Żydami – pisze w uzasadnieniu Liga Przeciw Zniesławieniom, która ustanowiła tę nagrodę. – Był przez wiele lat osobistym sekretarzem i przyjacielem Papieża Jana Pawła II, któremu towarzyszył w historycznej pielgrzymce do Izraela w marcu 2000 r. W marcu 2010 r. przyjechał do Izraela wraz z 300 pielgrzymami, odwiedzając Yad Vashem i składając hołd sześciu milionom ofiar Holokaustu. Po śmierci Jana Pawła II – czytamy – kard. Dziwisz widział swoją rolę jako kustosza dziedzictwa Papieża. W tym duchu założył Instytut Dialogu Międzykulturowego w Krakowie. W 2009 r. otrzymał prestiżową nagrodę Orła im. Jana Karskiego za swoją walkę z antysemityzmem.

Fundatorzy nagrody przypominają także, że rodzina kard. Dziwisza ukrywała w czasie wojny Żyda w swoim domu.

Nagroda została ustanowiona przez Ligę Przeciwko Zniesławieniom dla upamiętnienia kard. Augustyna Bea, niemieckiego jezuity, który był kluczową postacią w zmianie nastawienia Kościoła do Żydów. To jemu na Soborze Watykańskim II powierzono wypracowanie pojednawczego stanowiska, które wychodziłoby z uznania tragicznych skutków roli, jaką motywowany religijnie antysemityzm odegrał w hitlerowskim programie eksterminacji europejskich Żydów. Kard. Bea, który powtarzał, że „niemożliwością byłoby, żeby Sobór milczał [w tej sprawie] po wojennym Holokauście”, stworzył dokument sprzeciwiający się antysemityzmowi, współpracując m.in. z rabinem Abrahamem Joshuą Heschelem i dr. Josephem L. Lichtenem, pierwszym Dyrektorem Międzyreligijnym Ligi Przeciw Zniesławieniom. Stanowisko przygotowane przez kard. Bea stało się podwaliną dla soborowej reklaracji Nostra Aetate – najważniejszego dotyczącego relacji z Żydami dokumentu w historii Kościoła Katolickiego. Dokument ten potępiał antysemityzm i jednoznacznie odrzucał teologię obwiniającą Żydów za śmierć Jezusa.


Pełna treść przemówienia kard. Stanisława Dziwisza podczas wręczenia Nagrody im. Kardynała Augustyna Bea
Kraków, 26 maja 2010 r.

Szanowni Panie i Panowie, drodzy Przyjaciele!

Z wielkim wzruszeniem i pokorą przyjmuję dzisiaj tę nagrodę, która kieruje nasze spojrzenie ku tej rewolucji w relacjach katolicko-żydowskich, jaka dokonała się za naszego życia i która na zawsze będzie związana z imieniem kardynała Augustyna Bea.

Sługa Boży Jan Paweł II pozostawał w bliskich kontaktach z kardynałem Bea, zarówno podczas trwania Soboru Watykańskiego II, jak i po jego zakończeniu. Jestem pewien, że ten wybitny biblista i człowiek głębokiej wiary, która przekracza ludzkie bariery, był dla niego źródłem inspiracji w jego długiej pielgrzymce dialogu z synami i córkami nieodwołalnego Przymierza, jakie Bóg zawarł z Abrahamem.

Dla Jana Pawła II początkiem tej pielgrzymki nie była Nostra aetate, ale przyjaźnie z żydowskimi chłopcami i dziewczętami z jego rodzinnych Wadowic oraz jego doświadczenia jako świadka horroru Zagłady, tutaj w Krakowie, który przez wieki stanowił jedno z najważniejszych religijnych i kulturowych ośrodków żydowskiej Diaspory, a który Hitler wyznaczył na pole swojego ludobójstwa.
Kulminacją tej papieskiej pielgrzymki dialogu i jednym z najbardziej wzruszających momentów jego pontyfikatu była jego wizyta w Namiocie Pamięci, w Jerozolimie. Witając Papieża, premier Izraela powiedział wówczas: „Wasza Świątobliwość! Cykl historii trwający dwa tysiące lat, powraca w tym momencie do punktu wyjścia. (…) Rany czasu nie zaleczą się w jednej chwili, ale ścieżka, która doprowadziła Cię do tego miejsca, prowadzi ku nowym horyzontom”. Tego samego dnia Papież, składając wizytę prezydentowi Izraela, powiedział: „Musimy pracować, aby nadeszła nowa era pojednania i pokoju między Żydami i chrześcijanami. Przez moją wizytę składam przyrzeczenie, że Kościół katolicki uczyni wszystko, co możliwe, aby ta wizja nie pozostała jedynie marzeniem, ale stała się rzeczywistością”.

Chciałbym, aby te dwa głosy, pełne nadziei i determinacji, były dla nas źródłem inspiracji w dalszych wysiłkach na rzecz pojednania. Niech brzmią w naszych uszach zwłaszcza wtedy, gdy przyjdzie pokusa zniechęcenia i zejścia ze ścieżki dialogu, a wejścia na łatwiejszą ścieżkę oskarżeń i konfrontacji.

Jako biskup Krakowa chciałbym wszystkich zapewnić, że Kościół katolicki w Polsce pragnie podążać za tym przykładem Jana Pawła II i odważnie odkrywać i odrzucać to wszystko, co czyni nasze życie niezgodnym z Ewangelią. Dlatego też z przykrością dostrzegamy, że pomimo tak jednoznacznego nauczania ostatnich papieży na temat właściwego stosunku katolików do Żydów, jeszcze nie wszyscy wśród nas potrafili przezwyciężyć w sobie uprzedzenia, zadawnione urazy i szkodliwe stereotypy.

Z drugiej strony, od upadku komunizmu, pod którego panowaniem podręczniki historii milczały na temat horroru Zagłady, został już położony solidny fundament pod wychowanie naszej młodzieży na strażników pamięci zamordowanego przez niemieckich nazistów żydowskiego świata, który przez wieki istniał w naszych rodzinnych miastach, miasteczkach i wsiach. Jesteśmy świadomi spoczywającego na nas obowiązku wieczystej żałoby po naszych zamordowanych żydowskich sąsiadach, których niewinna krew wsiąkła w naszą ziemię. Chcemy otaczać należnym szacunkiem żydowskie cmentarze i synagogi, często pozostawione przez wojnę w ruinach. Ale nade wszystko chcemy pamiętać o Zagładzie naszych żydowskich sióstr i braci po to, aby z szacunkiem myśleć o Żydach dziś żyjących.

Głos ofiar Zagłady przypomina nam przede wszystkim o tym, że pomimo różnic jesteśmy braćmi i siostrami.

W tych wszystkich wysiłkach podejmowanych z nadzieją na pełne pojednanie, czujemy potrzebę wsparcia ze strony żydowskiej. Liczymy na wyrozumiałość partnerów dialogu, która sprawi, żeby oprócz tych działań, które godzą w proces pojednania, dostrzegane było również zaangażowanie tych licznych ludzi dobrej woli, którzy czynią wiele dla dzieła zbliżenia, a nierzadko sami czują się dotknięci wypowiedziami czy czynami niektórych swoich współwyznawców.

Tym bardziej doceniamy każdy gest dobrej woli i wsparcia braci i sióstr Żydów dla naszych wysiłków na rzecz tego procesu uzdrawiania starych ran, usuwania niepotrzebnych barier i wzrostu wzajemnego zaufania.

W tym właśnie duchu dziękuję raz jeszcze za tę Nagrodę, którą przyjmuję nie tylko w imieniu własnym, ale w imieniu wszystkich moich współziomków i współwyznawców, dla których to nowe braterstwo chrześcijan i Żydów jest cennym darem samego Boga.

 

Stanisław Kardynał Dziwisz
Metropolita Krakowski


 Módlmy się za naszych kapłanów ...

Fragment

Każdego dnia trzymają w swoich dłoniach Jezusa

Zastanawiałam się jak to jest z tymi, którzy każdego dnia trzymają w swoich dłoniach Jezusa, którzy Jego władzą mogą odpuszczać nam grzechy. Czy wraz ze święceniami dostają pakiet łask, które czynią ich od razu świętymi i nieskalanymi? Czy stając się księdzem są chronieni i nic złego na nic przyjść nie może? Czy dla kapłana życie jest łatwizną i prostą drogą do nieba?

Im bardziej się przyglądam księżom tym wyraźniej widzę, że tak nie jest.

Księża są słabi jak każdy z nas, a my ich jeszcze osłabiamy,
księża każdego dnia niosą nam Życie, a my tak często pragniemy ich "śmierci" księża mają znacznie więcej pokus od nas, a my zamiast im pomagać w walce sami stajemy się dla nich pokusą, księża pragną dać nam swoje serce, a my w te serca wypuszczamy zaostrzone strzały, księża dzięki naszej modlitwie mają mieć siłę do służby, a my zamiast się modlić - przeklinamy, księża są tylko ludźmi i potrzebują naszego dobrego słowa i wsparcia, a dostają naszą letniość i obojętność.

Za:  http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=2375


Leon XIII w obliczu historii
 

FRAGMENT ENCYKLIKI "Humanus Genus"


Sekta masońska powstała wbrew prawu ludzkiemu i Bożemu, jest zgubna nie tylko dla chrześcijaństwa, ale i dla państwa świeckiego i dlatego pod najcięższymi karami, jakie Kościół zwykł wymierzać przeciwko winowajcom, zakazała wstępować do tego towarzystwa.
Oburzeni tym spiskowcy, sądząc, że czy to wyszydzając, czy spotwarzając Stolicę Apostolską, zdołają uniknąć skutków tych wyroków albo je osłabią, zaczęli Papieży, którzy przeciwko nim wystąpili, oskarżać, że albo niesprawiedliwie wyrokowali, albo że w wyrokach swych za daleko się posunęli. (...)
Dlatego skoro tylko objęliśmy rządy Kościoła, czuliśmy i widzieliśmy zaraz, iż temu tak wielkiemu złu przeciwstawieniem naszej powagi wedle możności opór stawać należy. Jako też nie raz już, korzystając z nadarzającej się sposobności, przedstawialiśmy niektóre ważniejsze zasadnicze prawdy, na których podkopanie przeważnie zdawała się wpływać przewrotna nauka masońska.
I tak np. w encyklice arcanum staraliśmy się wziąć w obronę i rozwinąć prawdziwe i rzetelne pojęcie rodziny, która źródło i pochodzenie swe z małżeństwa wywodzi; następnie w encyklice diuturnum określiliśmy, według zasad mądrości chrześcijańskiej, formę władzy politycznej, jako w dziwnej zgodzie będącą z samą istotą rzeczy, i z dobrem narodów i książąt. Obecnie zaś, za przykładem Poprzedników Naszych postanowiliśmy wprost na cel wziąć samo towarzystwo masońskie, całą jego naukę, jego zamiary, jego sposób myślenia i działania, aby lepiej naświetlić zgubny wpływ jego, a tym samym zapobiec szerzeniu się tej zabójczej zarazy. (...)
Główną zasadą naturalistów, jak już sama ich nazwa wskazuje, jest ta, że natura ludzka i rozum ludzki we wszystkich sprawach mają być naszym wodzem i nauczycielem. Postawiwszy taką zasadę, albo się mniej troszczą o obowiązki względem Boga, albo też pojęcie o tych obowiązkach spaczają przewrotnymi i błędnymi zdaniami. Zaprzeczają bowiem, iżby jakakolwiek tradycja boskiego była początku, nie przyjmują w religii żadnego dogmatu, żadnej prawdy, której by rozum ludzki pojąć nie zdołał, nie przyjmują żadnego nauczyciela, któremu obowiązani byliby wierzyć dla samej powagi jego urzędu.
Ponieważ zaś szczególnym i jemu jednie właściwym zadaniem Kościoła Katolickiego jest naukę od Boga sobie powierzoną, jako też powagę nauczycielstwa wraz z innymi środkami do zbawienia pomocnymi w całej pełni posiadać i nietykalnie przechowywać: dla tego przeciw niemu zwraca się najsilniej nienawiść i zapalczywość nieprzyjaciół.

Przypatrzmy się teraz, do czego zmierza sekta masońska w sprawach religijnych, mianowicie, gdzie ma wolność po temu, a przekonamy się, że dąży do tego, aby zapatrywania naturalistów we wszystkim w czyn zamienić. Od dawna i uporczywie pracuje ona nad tym, aby urząd nauczycielski i powaga Kościoła żadnego w państwie nie miały znaczenia. Dlatego też głoszą całemu światu tę zasadę i walczą w jej obronie: że Kościół od państwa zupełnie odłączyć należy. W ten sposób chcieli by najzbawienniejszy wpływ Kościoła na prawodawstwo i administrację państw zupełnie usunąć; w następstwie zaś bezpośrednim wszystkie stosunki państwowe bez względu na prawa i zasady Kościoła urządzać. I nie dość im na tym, żeby nie uwzględniano Kościoła, tego najlepszego przewodnika; oni jeszcze nieprzyjaźnie godzić nań, i obrażać go muszą.
I w rzeczy samej pozwalają sobie dziś z katedr, w pismach i żywym słowem bezkarnie uderzać na same fundamenty Kościoła: nie przepuszczają dziś żadnym prawom Kościoła, nie szanują urzędów jego, które ma od Boga samego. Swobodę działania jego jak najbardziej ograniczono, i to za pomocą ustaw, które wprawdzie na pozór nie zdają się wywierać gwałtu, w rzeczy samej jednakże wolność Kościoła krępują. (...)
Tak się dzieje, że nieustannie patrzeć musimy na to, jak ludziom podsuwane bywają liczne podniety żądz i namiętności; jak szerzą się czasopisma i rozprawy, pozbawione wszelkiego wstydu i umiarkowania; jak na scenach przedstawiane bywają widowiska swawolne; jak tematy dzieł sztuki bezwstydnie dobierane według prawideł tak zwanego weryzmu; jak subtelnie wymyślane są różne wyrafinowane sposoby życia miękkiego i zniewieściałego; jak wreszcie wynajdywane wszelkiego rodzaju ponęty, aby z ich pomocą uśpiona dzielność i cnota nie stawiała oporu. Zbrodniczy to zaiste sposób działania, atoli niezaprzeczenie konsekwentny u tych, którzy odrzucają nadzieję niebieskiej nagrody, a wszelką szczęśliwość ludzką na rzeczach znikomych opierają i niejako w ziemi topią. Cośmy powyżej powiedzieli, to potwierdza rzecz trudniejsza do wypowiedzenia niż do uwierzenia. Ponieważ bowiem ludziom chytrym i przebiegłym najpowolniej służą istoty, których duch znikczemniały i zwątlony jest panowaniem namiętności, przeto znaleźli się pomiędzy wolnomularzami tacy, co twierdzili: że rozmyślnie i systematycznie dążyć należy do tego, aby motłoch przesycić dogadzaniem wszelkim jego żądzom, gdyż wtedy bez oporu żadnego do wszystkiego da się użyć.
Co się tyczy domowego pożycia, to cała nauka naturalistów w tym mniej więcej się zamyka: że małżeństwo nie jest niczym więcej jak zwyczajnym kontraktem; że słusznie rozerwać je można, skoro kontrahentom tak się spodoba; że władzy świeckiej służy prawo wyrokowania w sprawach małżeńskich; że w wychowaniu dzieci nie ma im się wpajać żadnej pozytywnej religii; i każdemu, gdy dorośnie, ma być pozostawiony wybór religii, jaka mu się będzie podobała. Zupełnie to samo wyznają masoni, a nie tylko wyznają, ale od dawna też starają się w życie wprowadzić i w stały zwyczaj zamienić. W wielu państwach, i to nawet katolickich, istnieją ustawy, wedle których te tylko małżeństwa uważane być mają za ważne, które cywilnie zostały zawarte; w innych krajach dozwolone są rozwody; w innych starają się jak najszybciej to samo przeprowadzić. Tak więc do tego wszystko dąży, aby zmienić istotę małżeństwa, tj. zamienić je w związki niestałe i przemijające, które jedynie namiętność kojarzy, i namiętność też znów zrywa.
Sekta wolnomularzy dąży również z największym wysiłkiem do tego, aby zagarnąć pod swą władzę wychowanie młodzieży, w tym przekonaniu, że miękki i giętki wiek łatwo wedle woli swojej ukształtować i nagiąć zdołają, w którą stronę zechcą, i że w ten sposób najprędzej wychowają państwu takich obywateli, jakich sobie życzą. Dlatego też nie dopuszczają sług Kościoła ani do nauczania, ani do nadzoru kształcącej się młodzieży; a w wielu miejscach dopięli już tego, że wychowanie młodzieży znajduje się wyłącznie w ręku świeckich ludzi, i że przy nauce obyczajów starannie pomija się wzmiankę o największych i najświętszych obowiązkach, które człowieka z Bogiem łączą.
20 kwietnia 1884

Za: http://voxdomini.com.pl/sw/leonxiii.htm#modlitwy