Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Troska o bezpieczeństwo Narodu i Państwa Polskiego powinna być zawsze motywem przewodnim w działalności każdego polskiego rządu, a jego najważniejszym zadaniem musi być umacnianie potencjału obronnego naszego kraju. Tymczasem bezpieczeństwo Polski stoi pod wielkim znakiem zapytania, za co główną winę ponoszą rządzący politycy, którzy nie dostrzegają lub lekceważą grożące nam niebezpieczeństwa i zaniedbują sferę obrony narodowej. Wymownym tego przykładem jest przyjęta w 2007 roku Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej, która stanowi zbiór pobożnych życzeń oraz przykład ślepej i naiwnej wiary w zawarte sojusze, a przede wszystkim stawia nas w pozycji wasala Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z jej założeniami Polska w głównej mierze wystawiać ma kontyngenty wojskowe na użytek różnych misji zagranicznych i wspierać działania armii amerykańskiej. Zdecydowanie błędne założenia strategiczne tej doktryny prowadzą w konsekwencji do podejmowania złych decyzji dotyczących rozwoju i wykorzystania Polskich Sił Zbrojnych.


Największym błędem obecnego rządu była pochopna tzw. profesjonalizacja Wojska Polskiego. W celu przypodobania się opinii publicznej podjęto decyzję, która na długi czas osłabi potencjał militarny naszego kraju. Według danych Ministerstwa Obrony Narodowej stan osobowy Sił Zbrojnych RP na dzień 12 listopada 2009 roku wynosił około 99 170 żołnierzy, w tym: 22 700 oficerów i 41 870 podoficerów oraz 32 200 szeregowych zawodowych. Zastanawiająca jest dysproporcja w liczebności poszczególnych korpusów osobowych, gdzie na 64 570 oficerów podoficerów przypada tylko 32 200 szeregowych żołnierzy. Natomiast dla prawidłowego rozwoju naszego wojska liczby te powinny być, co najmniej odwrotnej wielkości, a i tak nadawałyby one polskiej armii charakter zdecydowanie kadrowy. Jeszcze bardziej zadziwiającą jest liczba generałów w służbie czynnej, których obecnie posiadamy 141, co byłoby liczbą odpowiednią, gdybyśmy dysponowali armią liczącą około pół miliona żołnierzy. Zbyt szybkie przejście od modelu armii narodowej do zawodowej spowodowało wiele kłopotów organizacyjnych i finansowych, ponieważ utrzymanie w pełni zawodowego wojska, w dodatku o bardzo wadliwej strukturze kadrowej, jest ogromnym obciążeniem dla budżetu MON i wymusza oszczędności przede wszystkim na zakupach nowego sprzętu. W dodatku niebezpiecznie obniżono liczebność naszej armii, która jeszcze w roku 2007 liczyła około 146 000 żołnierzy.


Nie wszystkie oszczędności w wydatkach na obronę narodową można tłumaczyć fatalną sytuacją finansową państwa, ponieważ wiele z nich wynika z niegospodarności i rozrzutności resortowych urzędników oraz złych decyzji rządu. Ogromnym obciążeniem budżetu MON jest nie tylko konieczność utrzymywania zbyt dużej liczby oficerów i podoficerów zawodowych, ale również finansowanie wielu misji zagranicznych, z których, tylko obecność naszych wojsk w Iraku kosztowała polskich podatników w latach 2003-2008 ponad miliard złotych, a według prognoz nasze zaangażowanie w Afganistanie pochłonie jeszcze większe środki. Wojsko Polskie uczestniczy obecnie w kilku misjach zagranicznych, z których najbardziej egzotyczna jest nasza misja w Republice Czadu. Z jednej strony powoduje to wzrost wydatków z polskiego budżetu, a z drugiej strony osłabia nasz potencjał obronny, ponieważ najlepsze oddziały wojskowe rozproszone są po całym świecie i stacjonują nawet dziesiątki tysięcy kilometrów od kraju. W dodatku większość wysiłków finansowych, organizacyjnych, szkoleniowych oraz zakupów sprzętu podporządkowanych jest obsłudze i zabezpieczeniu funkcjonowania tych misji.


W kwestii zaangażowania militarnego Polski w różne lokalne wojny wyjątkowo zgodni są wszyscy politycy, którzy rządzą w kraju od 2003 roku, bez względu na to, czy są z SLD, PiS, PO, czy z PSL. Narodowi tłumaczą to w ten sposób, że Polska ma zobowiązania sojusznicze i dlatego musimy wysyłać nasze oddziały na krańce świata, aby zaprowadzać pokój i stabilizację w regionach ogarniętych wojną. Podkreślają także rzekomo znaczne korzyści w podnoszeniu poziomu wyszkolenia i w uzyskiwaniu doświadczenia bojowego. Tymczasem, gdy inni, bogatsi od nas sojusznicy z NATO, angażują się tylko symbolicznie, my ponosimy znaczne straty w ludziach
i sprzęcie oraz wydatkujemy wielkie sumy na utrzymanie naszych kontyngentów. Co to ma wspólnego z myśleniem kategoriami interesu narodowego? Naszym zdaniem jest to szafowanie krwią polskiego żołnierza i obniżanie potencjału militarnego naszego kraju, a służy to jedynie zaspokojeniu niezdrowych ambicji rządzących polityków i dowodzących generałów.


Doskonałym przykładem braku realizmu politycznego ze strony rządzących jest sprawa budowy tzw. tarczy antyrakietowej w Polsce, która skończyła się ich kompromitacją, gdy amerykańscy sojusznicy złożyli kwestię bezpieczeństwa naszego kraju w ofierze na rzecz poprawy stosunków amerykańsko-rosyjskich. Zostaliśmy po raz kolejny cynicznie wykorzystani w grze wielkich mocarstw, nie uzyskując z tego tytułu żadnych korzyści, tak samo zresztą jak z naszego zaangażowania w Iraku i Afganistanie. Ponieśliśmy natomiast straty i naraziliśmy na szwank naszą pozycję na arenie międzynarodowej, nie mówiąc już o niepotrzebnym pogorszeniu stosunków z Rosją.
Niemniej szkodliwą jest praktyka mnożenia stanowisk urzędniczych i nowych ośrodków dowodzenia, po to tylko, aby zaspokoić ambicje „bezrobotnych” generałów i niespełnionych polityków. Powoduje to upolitycznienie i nadmierne zbiurokratyzowanie organów kierowniczych wojska oraz konieczność wydatkowania znacznych sum pieniędzy na utrzymanie nikomu niepotrzebnych biurokratów. Z tego widać, że kamaryli skupionej wokół MON i pałacu prezydenckiego, stale ignorującej potrzeby obronne państwa, zależy jedynie na utrzymaniu wygodnych posad i organizowaniu uroczystych parad wojskowych, podczas których politycy mają okazję do autopromocji, a generałowie mogą dumnie prężyć piersi ozdobione medalami za udział w kolejnych kolonialnych wojnach prowadzonych przez amerykańskiego sojusznika. Liczne konflikty personalne mające miejsce w strukturach kierowniczych armii mają podłoże czysto ambicjonalne i wypływają z niekompetencji pracujących tam cywilów, a skutkują odejściem ze służby najlepszych oficerów. W naszej opinii cywilna kontrola wojska w dotychczasowym kształcie to czysta fikcja i należy z nią jak najszybciej skończyć. Jakie bowiem kompetencje do kierowania armią może posiadać lekarz psychiatra pełniący obowiązki ministra obrony?


Także proces modernizacji polskiej armii budzi nasze najgłębsze obawy, z tego powodu, że rządzący politycy zasłaniając się stanem finansów publicznych sukcesywnie ograniczają wydatki na ten cel. Z jednej strony hojną ręką trwonią miliardy na biurokrację i udział w niepotrzebnych wojnach, a z drugiej strony odkładają na później lub rezygnują z realizacji wielu programów technicznej modernizacji wojska, niezbędnych do tego, aby polska armia mogła zachować odpowiednią zdolność bojową. Destrukcyjna polityka rządzących zauważalna jest szczególnie w braku z ich strony poważniejszego wsparcia dla krajowego przemysłu obronnego, który jest przecież naturalnym zapleczem naukowo-technicznym dla naszych sił zbrojnych.
Liga Obrony Suwerenności uważa, że dotychczasowe działania są przykładem szkodliwej krótkowzroczności lub wręcz głupoty ludzi odpowiedzialnych za stan naszych przygotowań obronnych. Bezpieczeństwo narodowe powinno być priorytetem dla wszystkich rządów, a oszczędzać należy na kosztach funkcjonowania przerośniętej administracji, a nie na utrzymaniu sił zbrojnych. Dlatego domagamy się zwiększenia wydatków na obronę narodową i przyspieszenia realizacji wszystkich niezbędnych programów technicznej modernizacji naszej armii oraz udzielenia wsparcia finansowego dla rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Przemysł ten powinien otrzymywać zamówienia na wszystkie typy uzbrojenia i wyposażenia, jakie jest w stanie wykonać własnymi siłami lub we współpracy z firmami zagranicznymi.


Liga Obrony Suwerenności stoi na stanowisku, że nasz kraj z nawiązką wypełnił zobowiązania sojusznicze wobec NATO, dlatego domagamy się likwidacji naszych misji wojskowych
w Afganistanie i Czadzie. Oszczędzi to nam zbędnych wydatków i przyspieszy modernizację polskiej armii. Powinniśmy również zrezygnować z udziału w budowie amerykańskiej tarczy antyrakietowej, która służy jedynie zabezpieczeniu imperialnych interesów USA. Naszym zdaniem należy się ponadto domagać od Stanów Zjednoczonych większego udziału    w procesie unowocześnienia Wojska Polskiego, na co zasłużyliśmy sobie udzielaniem wieloletniego wsparcia armii amerykańskiej. Uważamy również, że nie leży w naszym interesie udział Polskich Sił Zbrojnych w egzotycznych konfliktach w odległych regionach świata oraz że powinniśmy się skupić przede wszystkim na zabezpieczeniu bezpieczeństwa naszych granic i na obronie terytorium własnego państwa.


Liga Obrony Suwerenności stoi na stanowisku, że zawarte sojusze militarne powinny być jedynie uzupełnieniem i wzmocnieniem naszego potencjału obronnego, którego podstawą muszą być silne
i nowoczesne Polskie Siły Zbrojne, zdolne do odparcia każdego potencjalnego ataku na nasze państwo. Dlatego domagamy się rozbudowy liczebnej i modernizacji polskiej armii oraz powrotu do powszechnego obowiązku służby wojskowej. Racjonalne połączenie komponentu zawodowego, który mógłby stanowić trzon wojsk operacyjnych i szybkiego reagowania                    
z rozbudowaną strukturą oddziałów obrony terytorialnej, w której służyliby żołnierze z poboru może wydatnie podnieść zdolności obronne Polski. Możemy przy tym wykorzystać nasze duże zasoby kadrowe oraz opustoszałe pomieszczenia koszarowe, a także bogate doświadczenia innych armii. Żołnierze odbywaliby służbę w obronie terytorialnej w pobliżu miejsca swojego zamieszkania,
w związku z tym można by uzyskać znaczne oszczędności na ich utrzymaniu. Służba ta nie powinna trwać dłużej jak 6 do 9 miesięcy i mogłaby być uzupełniona po jej zakończeniu obowiązkowymi ćwiczeniami organizowanymi kilka razy w roku. Zaletą tego sytemu jest możliwość wystawienia razie wojny nawet kilkusettysięcznej armii, posiadanie licznych przeszkolonych rezerw, z których mogą czerpać również oddziały zawodowe oraz możliwość użycia oddziałów obrony terytorialnej np. do likwidacji skutków klęsk żywiołowych.
Liga Obrony Suwerenności stoi na stanowisku, że należy opracować nową i odpowiadającą faktycznym potrzebom naszego państwa strategię bezpieczeństwa narodowego. Domagamy się również zmiany struktury kierowniczej Wojska Polskiego tak, aby Ministerstwem Obrony Narodowej kierowali wreszcie kompetentni ludzie z wojskowymi kwalifikacjami, a nie politycy       
z „kompleksem Napoleona”.
Cywilną kontrolę armii z pewnością można realizować poprzez uprawnienia zwierzchnika sił zbrojnych, którym jest umocowany konstytucyjnie Prezydent RP. Jednoczesna likwidacja wielu zbędnych instytucji wojskowych poprawi jakość dowodzenia armią i zarządzania jej zasobami oraz wyeliminuje zarzewie nieustannych konfliktów kompetencyjnych, a także zaoszczędzi budżetowi państwa dużych wydatków, które będzie można przeznaczyć na modernizację naszego wojska.
Rada Polityczna Ligi Obrony Suwerenności oświadcza, że nasz ruch dołoży wszelkich starań, aby wzmocnić potencjał obronny Polski oraz będzie wspierać wszelkie inicjatywy służące modernizacji
i podniesieniu sprawności bojowej Wojska Polskiego. Przyjrzymy się również dotychczasowym poczynaniom osób odpowiedzialnych za stan naszego bezpieczeństwa narodowego i wyciągniemy surowe konsekwencje w stosunku do funkcjonariuszy państwowych winnych zaniedbań w dziedzinie przygotowań obronnych Polski.
 
Opracował: Wojciech Podjacki.
Gdańsk, dn. 21 listopada 2009 roku.                                                                                                 

Prezydium Rady Politycznej:
Przewodniczący L.O.S. – Wojciech Podjacki

Członkowie – Andrzej Pawłowicz, Robert Kownacki, Arkadiusz Kobierzyński             
i Krzysztof Sobecki


Liga Obrony Suwerenności: 80-852 Gdańsk, ul. 3 Maja 25 p. 2/1
tel. (058) 721-97-50; 0501-813-770; www.los-polski.org.pl

Za: http://www.usopal.com/