Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Dyżurny pełnomocnik Adama Michnika, Piotr Rogowski, reprezentujący Agorę SA podczas ostatniej rozprawy przeciwko Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi, zachowywał się jak oskarżyciel w antysemickich procesach z roku 1968. – A pan jak się początkowo nazywał? Jak się nazywał pana ojciec? Czy pana rodzina nosiła nazwisko Szulc? – atakował poetę Rogowski. Zwracając się do publiczności zgromadzonej na sali sugerował, że powinna ona potępić prof. Rymkiewicza.

Podczas rozprawy wytoczonej poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi przez koncern Agora SA doszło do niespotykanego od lat skandalu. Prawnik Agory Piotr Rogowski w trakcie wysłuchania poety przed sądem, zamiast zadawać związane z przedmiotem rozprawy pytania, odegrał jednoosobowy spektakl nienawiści i pogardy dla prof. Rymkiewicza. Nie zwracając uwagi na polecenia sędzi prowadzącej sprawę, pytał o komunistyczną młodość poety, jego rodzinę i pochodzenie. Niejednokrotnie zamiast do sądu zwracał się do zebranej publiczności, którą próbował pouczać i edukować. Podnosił przy tym głos, przesadnie gestykulował i robił sugestywne miny.

Widmo marcowych procesów

Najbardziej skandaliczne były pytania mecenasa Rogowskiego o pochodzenie poety. – A pan jak się początkowo nazywał? I pana rodzina? – pyta Rogowski poetę. Mecenas Sławomir Sawicki prosi o uchylenie pytania. – No nie! – krzyczy Rogowski przesadnie wymachując głową, po czym nie reagując na uwagi sądu, kontynuuje atak. – Jak się nazywał pana ojciec? Czy pana rodzina nosiła nazwisko Szulc? – rzuca w kierunku poety mecenas Adama Michnika. – Tak. Rodowe nazwisko mojego ojca brzmiało Szulc. No ale to nie było nazwisko „luksemurgistowskie”, bo ojciec nie był Żydem, tylko Niemcem – odpowiada spokojnie Rymkiewicz.

Rogowskiemu ta odpowiedź jednak nie wystarczy. – Pan wspomniał ostatnio w jednym z wywiadów, że tą Różą Luksemburg i tym „luksemburgizmem” zajął się pan teraz, jak ten proces się zaczął. Tak pan twierdził? – pyta mecenas Michnika. – Zacząłem uważniej czytać – prostuje Rymkiewicz. – A wie pan, że najbliższy współpracownik pani Róży Luksemburg to był pan Schultz? – znów atakuje Rogowski. – Ja nie wiem, skąd te aluzje. Wysoki sądzie, proszę o interwencję, bo ten proces zaczyna się zmieniać w antysemicką hecę, związaną z pytaniami pana mecenasa. Proszę do tego nie dopuścić – apeluje poeta. Dopiero głośna reakcja publiczności sprawiła, że sędzia ostrzej zareagowała na niezwiązane z rozprawą sugestie mecenasa Rogowskiego.

Historia niewygodna

Przypomnijmy, że Agora SA wytoczyła proces Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi po tym, jak w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” powiedział on, że czołowi dziennikarze „Gazety Wyborczej” są duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski, czerpią z ducha ideologii Róży Luksemburg i dlatego pragną, by Polacy, przestali być Polakami. Jednocześnie stwierdził, że byli oni tak wychowywani, że muszą dziś żyć w nienawiści do krzyża polskiego.

Obrony poety podjął się związany z „Gazetą Polską” mecenas Sławomir Sawicki. W odpowiedzi na pozew Agory SA, dotkniętej słowami Rymkiewicza, przedstawił dowody, że czołowi ideolodzy „Gazety Wyborczej” byli blisko związani z ruchem komunistycznym bądź wychowali się w komunistycznych rodzinach. Posłużył się przy tym publicznie dostępnymi materiałami z internetu.

Fakty historyczne zawarte w odpowiedzi na pozew tak rozzłościły właścicieli Agory SA, że wspierając się organizacją „Otwarta Rzeczpospolita – stowarzyszenie przeciw antysemityzmowi i ksenofobii” skierowali oni protest do Rzecznika Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, oskarżając mecenasa Sawickiego o nadużycie wolności słowa i złamanie kodeksu etyki zawodowej. W swoim oświadczeniu stowarzyszenie pisze, że mecenas Sawicki zawarł w swoim piśmie „niedopuszczalne treści”.

„Niedopuszczalne jest publiczne imputowanie osobom zasłużonym w walce o wolną Polskę postaw antypolskich i uzasadnianie tego zachowaniami członków ich rodzin w czasach młodości. Niedopuszczalne jest publiczne wywoływanie i wykorzystywanie uprzedzeń antysemickich przez generowanie skojarzeń między brzmieniem nazwisk mogących należeć do rodzin polskich Żydów a postawami i zachowaniami określanymi jako antypolskie. Niedopuszczalne jest stawianie znaku równości między polską a katolicyzmem” – pisze stowarzyszenie.

Mecenas Sławomir Sawicki nie napisał jednak nic, co nie stanowiłoby suchych faktów historycznych. Stwierdził bowiem, że dziennikarz „Gazety Wyborczej” Seweryn Blumsztajn działał w czerwonym harcerstwie. Inny publicysta gazety, Konstanty Gebert, był synem Bolesława Geberta, współzałożyciela komunistycznej partii USA.

Helena Michnik, matka redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika, była działaczką Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Życie” oraz współorganizatorką komunistycznej organizacji pionierskiej im. Lenina. Jego ojciec Ozjasz Szechter był członkiem lwowskiej bojówki komunistycznej, działaczem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy oraz uczestnikiem operacji szpiegowskiej NKWD skierowanej przeciwko Polsce, noszącej kryptonim „Koń Trojański”.

Z kolei brat Adama Michnika, Stefan Michnik, był działaczem Związku Walki Młodych, PPR i PZPR, a następnie sędzią wojskowym w najwyższym sądzie wojskowym w procesach politycznych skierowanych przeciwko niepodległościowemu podziemiu. Jest on za to do dziś ścigany europejskim nakazem aresztowania, a prokuratura chce go postawić przed sądem za zbrodnie komunistyczne. – Są to fakty, które powinny być powszechnie znane – komentuje sprawę historyk dr Leszek Żebrowski. – Komunistyczna Partia Polski to był trzon konspiracji komunistycznej w Polsce, ale wokół niej powstało wiele innych organizacji. To ona była matką polskiego komunizmu. Środowisko wywodzące się z KPP sam Adam Michnik określił w skrócie jako „żydokomuna”. Była to nie tylko formacja polityczna i agenturalna, ale także pewna formacja ideowa i „moralna”. Ich sposób patrzenia na świat był taki, że punktem odniesienia nie było dobro Polski czy Europy w dzisiejszym rozumieniu, tylko komunizm, dobro Związku Sowieckiego i Józefa Stalina.

Groźny precedens

Biorąc pod uwagę powyższe życiorysy dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i ich rodzin, słowa Jarosława Marka Rymkiewicza o ich wychowaniu w duchu komunistycznym nie mogą nikogo bulwersować, a tym bardziej nie powinny być traktowane jako pomówienie. Tymczasem zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie Krzysztof Buczek-Pągowski postanowił wydać postanowienie o przedstawieniu zarzutów mecenasowi Sławomirowi Sawickiemu. W treści postanowienia radca Buczek-Pągowski stwierdza, że mecenas Sawicki „nadużył wolności pisma poprzez nieuzasadnione potrzebą wyznaczoną przedmiotem w/w postępowania odwołanie się do okoliczności dotyczących życiorysów członków rodzin Adama Michnika, Konstantego Geberta oraz działalności Seweryna Blumstajna »w czerwonym harcerstwie«, co stanowi naruszenie art. 27 ust. 6 Kodeksu etyki radcy prawnego”.

Do dziekana Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie skierowaliśmy pytania dotyczące tego, czy obrona klienta poprzez zamieszczenie w odpowiedzi na pozew faktów historycznych jest czymś niewłaściwym? Jak mają się zarzuty skierowane wobec Sławomira Sawickiego, do tego co wyczyniał na sali sądowej mecenas Adama Michnika, Piotr Rogowski? I czy w związku ze skandalicznym zachowaniem mecenasa Rogowskiego Izba ma zamiar postawić mu analogiczne zarzuty?

Do momentu oddania gazety do druku nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Zarzuty postawione Sławomirowi Sawickiemu mogą być próbą zastraszenia niezłomnego prawnika, który nie boi się bronić przed sądem prawa do wolności słowa. – Radca prawny jest zobowiązany do podejmowania wszelkich czynności w interesie swojego klienta. Moim zdaniem, jeżeli Rzecznik Dyscyplinarny w trakcie toczącego się procesu wszczyna postępowanie i stawia zarzut prawnikowi jednej ze stron procesu, to nie można wykluczyć, iż tym samym oddziałuje na swobodę wypowiedzi tego prawnika i może wpłynąć na przegranie procesu przez stronę, którą ten prawnik reprezentuje. Dlatego Rzecznik Dyscyplinarny powinien powstrzymać się z rozpoznaniem merytorycznym zarzutu wobec radcy prawnego do czasu zakończenia postępowania w danej instancji – komentuje sprawę adwokat Piotr Kwiecień.   

Filip Rdesiński

Za: Publikacje "Gazety Polskiej"