Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Interpelacja nr 16510

 Pytania posłów o działania podejmowane przez rząd po katastrofie na Siewiernym pozostają bez odpowiedzi

Po prawie dziewięciu miesiącach marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna upublicznił odpowiedź ministra Jerzego Millera na interpelację posła Jerzego Polaczka w sprawie podstawowych informacji dotyczących działań rządu w pierwszych chwilach po katastrofie smoleńskiej.

Interpelację nr 16510 Jerzy Polaczek wysłał do premiera Donalda Tuska 14 czerwca 2010 roku. Przypomniał w niej, że Rzeczpospolitą Polską oraz Federację Rosyjską wiąże porozumienie ministrów obrony z 1993 r., które w art. 11 stanowi, że w razie incydentów lotniczych, awarii, katastrof w przestrzeni powietrznej obu państw ich wyjaśnianie "prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie". Posła oburzył fakt, że strona polska nie skorzystała z tego porozumienia, lecz uzgodniła ze stroną rosyjską zastosowanie do badania przedmiotowego wypadku postanowień załącznika 13 ICAO poprzez wyznaczenie przez władze polskie tylko obserwatora obecnego przy tym dochodzeniu. Zadał więc premierowi siedem pytań:

1. W jaki sposób otrzymał informację o zaistniałej 10 kwietnia 2010 r. katastrofie, w której śmierć poniósł prezydent wraz z pozostałą delegacją?

2. Czy zlecił 10 kwietnia ministrom obrony narodowej, spraw zagranicznych i infrastruktury oraz szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w trybie pilnym analizy uwarunkowań faktycznych i prawnych dotyczących tego wypadku lotniczego wraz z rekomendacjami tych ministrów odnoszących się do wyboru przez Polskę pozycji prawnej naszego kraju w badaniu przyczyn tej katastrofy?

3. Czy minister obrony narodowej poinformował premiera 10 kwietnia bądź też w następnych dniach o porozumieniu ministrów obrony Polski i Rosji z 1993 r. i zastosowaniu art. 11 tegoż porozumienia przewidującego wspólne badanie przez właściwe organy polskie i rosyjskie?

4. Czy ewentualne rekomendacje dotyczące wyboru formy prawnej udziału naszego państwa zostały przygotowane na spotkanie z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem wieczorem 10 kwietnia w Smoleńsku? Jakie premier złożył Putinowi propozycje ustalenia formy prawnej działań w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy w Smoleńsku?

5. Czy propozycja formy prawnej oraz trybu uzgodnień międzynarodowych i udziału naszego państwa w badaniu przyczyn katastrofy była przedmiotem porządku posiedzenia Rady Ministrów w dniach bezpośrednio po katastrofie?

6. Dlaczego z uwagi na bezprecedensowy rozmiar tej tragedii i wprost zapisy art. 11 porozumienia ministrów obrony narodowej z 1993 r. rząd Rzeczypospolitej Polskiej nie doprowadził do powołania wspólnej komisji polsko-rosyjskiej kierowanej przez współprzewodniczących obu stron i zastosowania do trybu takiej komisji przepisów ICAO?

7. Którego dokładnie dnia, w jakim trybie i czy zostały dokonane przez Pana Premiera uzgodnienia z władzami Federacji Rosyjskiej o zastosowaniu formuły akredytacji - obserwatora strony polskiej przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym badającym przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem? Pytania te pozostały bez odpowiedzi na długie miesiące. Odpowiedź przyszła dopiero w październiku, mimo że rząd na poruszone przez posła Polaczka kwestie powinien znać odpowiedź natychmiast.

Kpiny z posła
W odpowiedzi Millera z 6 października 2010 roku, którą napisał z upoważnienia premiera Tuska, zawarta została bardzo pokrętna i lakoniczna informacja. Miller zapewnia w niej, że "rząd polski podejmuje wszelkie możliwe działania mające na celu doprowadzenie do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy" i dodaje, że kwestie mające związek z okolicznościami katastrofy Tu-154M zostaną umieszczone w raporcie końcowym komisji. Nieusatysfakcjonowany odpowiedzią Polaczek ponowił pytania do Donalda Tuska i wysłał 20 października 2010 roku kolejną interpelację. "Odpowiedź, jaka wpłynęła, która składa się z dwóch zdań, traktuję jako rażące naruszenie przez przedstawiciela rządu uprawnień, jakie posłom na Sejm RP nadaje ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a także Regulaminu Sejmu RP w zakresie prawnego obowiązku udzielania odpowiedzi na kierowane do nich wystąpienia poselskie" - napisał w ponownej interpelacji poseł. Tym razem czekał na odpowiedź krócej. Przyszła 17 listopada 2010 roku. Minister Miller podkreślił w niej m.in., że po katastrofie smoleńskiej "we właściwych resortach w trybie pilnym przeprowadzono analizy trybu i procedury postępowania w zaistniałych okolicznościach", co - jak podkreśla Jerzy Polaczek - nie jest prawdą. - Nie znam żadnej analizy prawnej, która została sporządzona na potrzeby premiera, Rady Ministrów, zarówno przez ministra infrastruktury, ministra obrony narodowej czy ministra spraw zagranicznych w pierwszych kilkunastu dniach po katastrofie. Jest to jawne naigrawanie się z faktów i wprowadzanie w błąd osób wypełniających mandat parlamentarny - stwierdza. Dłuższa już, nie kilkuzdaniowa jak poprzednio, odpowiedź Millera z nieznanych przyczyn nie znalazła się jednak na stronach internetowych Sejmu, mimo że powinna zostać tam od razu zamieszczona przez właściwe służby parlamentarne. Mimo pism w tej sprawie skierowanych przez Jerzego Polaczka do Grzegorza Schetyny odpowiedź na interpelację posła Polaczka nie była ujawniona opinii publicznej aż do teraz. W sprawę zaangażował się mecenas Stefan Hambura, który 24 lipca br. wystosował w tej sprawie list do marszałka Sejmu. "Zwracam się do Pana Marszałka z wnioskiem o umieszczenie odpowiedzi w sprawie interpelacji o numerze 16510 na sejmowej stronie internetowej Posła Polaczka, jak było w przypadku pozostałych pism. Wyrażam nadzieję, że nieumieszczenie tej odpowiedzi wynika tylko z przeoczenia" - napisał Hambura. Po tej interwencji pismo Millera z 17 listopada 2010 roku bez problemu znalazło się na stronie internetowej Sejmu. Dlaczego wcześniej nie mogło być na niej umieszczone? Poseł Jerzy Polaczek nie wierzy w zwykły "wypadek przy pracy", podkreśla, że w kwestii braku odpowiedzi na pytania o Smoleńsk nie ma przypadków. Według niego, są to celowe działania rządu, polegające m.in. na niedopuszczaniu opinii publicznej do stosownych wyjaśnień dotyczących katastrofy. Hambura podkreśla, że casus Polaczka nie jest odosobniony, bo i inni posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którym w styczniu tego roku premier obiecał odpowiedzi na piśmie na zadawane przez nich pytania dotyczące katastrofy Tu-154M, do dziś ich nie otrzymali. - To są dziwne standardy demokracji, do których nie przywykłem. Traktuję to jako skandal - mówi mecenas Hambura. Zwrócił się on z wnioskiem do marszałka Schetyny o udzielenie informacji, czy premier Donald Tusk do chwili obecnej udzielił pisemnej odpowiedzi posłom na zadane pytania, przypominając, że od tej daty minęło już pół roku. Dla Stefana Hambury szokujący jest również fakt niepokazania raportu Millera rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej przed jego jutrzejszym upublicznieniem. Apelował w tej sprawie pisemnie 16 lipca br. jako pełnomocnik rodziny Anny Walentynowicz i Stefana Melaka do rzecznika praw obywatelskich prof. Ireny Lipowicz, a wcześniej 27 czerwca do premiera Donalda Tuska. 25 lipca br. podobny apel do Ireny Lipowicz wystosował poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS). Wszystkie pozostały bez odpowiedzi.

Piotr Czartoryski-Sziler

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 28 lipca 2011, Nr 174 (4104)