Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Jakub Kumoch podkreśla - "Najczęściej nieuczciwe wybory polegają na nierównym dostępie do mediów, faworyzowaniu rządzących przez aparat państwowy albo nieprawodopodobnie wysokiej frekwencji w jednych regionach i nieprawdopodbnie niskiej w innych".

Najczęściej nieuczciwe wybory polegają na nierównym dostępie do mediów, faworyzowaniu rządzących przez aparat państwowy albo nieprawdopodobnie wysokiej frekwencji w jednych regionach i nieprawdopodobnie niskiej w innych. Są też bardziej wyrafinowane metody - mówi Rebelya.pl Jakub Kumoch, doświadczony obserwator wyborów z ramienia różnych organizacji.

Rebelya.pl:Czy obserwowanie wyborów to osobny zawód?

Jakub Kumoch*: Nie nazwałbym tego w ten sposób, choć prawdą jest, że zarówno Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, jak i Unia Europejska do obserwacji wyborów korzystają dzisiaj z wyspecjalizowanych ekspertów, głównie wywodzących się ze środowisk akademickich albo szeroko pojętego sektora NGO. Osoby te doskonalą metodologię obserwacji poprzez zdobywanie kolejnych doświadczeń, najczęściej jednak jest to jedynie część ich działalności.

Jak długo trwa obserwacja wyborów?

- Zależnie od kraju przyjmującego. Oblicza się, że przeciętna Misja Obserwacji Wyborów UE trwa nieco ponad dwa miesiące, z czego pobyt obserwatorów długoterminowych – 37 dni. Metodologia obserwacji wyborów UE i OBWE jest zasadniczo jednakowa, różni się głównie rozmiarami Misji i sposobem naboru ich członków. Obie organizacje podkreślają, że ich obserwacja wyborcza ma charakter kompleksowy i długoterminowy.

Wybory trwają jeden góra dwa dni, a obserwatorzy spędzają na miejscu czasem nawet dwa miesiące. Dlaczego?

- Bo wybory to nie tylko głosowanie. Obserwacja polegająca wyłącznie na odwiedzaniu lokali wyborczych, stosowana przez część organizacji na początku lat 90., nie spełniła swoich zadań. Wybory to również rejestracja wyborców i kandydatów, kampania wyborcza, zestawianie wyników i ich implementacja. Żeby sprawdzić czy wybory odpowiadają standardom demokratycznym, nie wystarczy sprawdzić czy wyborcy prawidłowo wrzucają głosy do urny, albo czy są one później prawidłowo liczone.

Na co jeszcze zwraca uwagę misja obserwacji wyborów?

- Przede wszystkim na ich powszechność: czy wszyscy pełnoletni obywatele danego kraju są naprawdę uprawnieni do głosowania. Kolejną ważną kwestią jest to, czy prawo do kandydowania jest równe i ogólnodostępne. Ale nawet zapewnienie tych praw i prawidłowe policzenie głosów nie oznacza, że cały proces spełnił standardy wynikające ze zobowiązań podjętych przez dane państwo. Nowoczesna obserwacja wyborów dużą rolę przykłada do badania bazy prawnej, zachowania władz wyborczych, postawy mediów, w szczególności państwowych – sprawdzenia, czy dają obywatelom informacje niezbędne do dokonania pełnego, wolnego, świadomego wyboru. Ostatnio duży nacisk kładzie się również na badanie, czy pewne grupy społeczne nie są de facto odsunięte od procesu wyborczego. Może to na przykład dotyczyć kobiet, mniejszości etnicznych itd. Wystarczy, że organizator wyborów toleruje tzw. "głosowanie rodzinne" albo nie zapewnił równego rozmieszczenia lokali wyborczych – w części kraju głosowanie może w ten sposób zostać utrudnione. Nie da się wyliczyć całej gamy aspektów – każde wybory są inne, inne mogą być również naruszenia procedur.

Czy wybory to rodzaj pomocy rozwojowej czy kontroli sprawowanej przez państwa demokratyczne?

- To drugie podejście traktowane jest dzisiaj jako anachronizm. Istotnie przez część XX wieku, w szczególności w obserwacji wyborczej ONZ w czasie dekolonizacji, w ten sposób formułowano ten problem: organizacja miała za zadanie stwierdzić czy wybory były "wolne i uczciwe" i przyłożyć pieczęć. Dziś uznaje się, że wyborów nie można oceniać w systemie zero-jedynkowym. Każdy proces wyborczy może być lepszy. A wady znajdowane są nawet w państwach, które w powszechnym odczuciu są wzorami demokracji proceduralnej.

Na przykład…

- Misje oceny wyborów OBWE w Holandii i w jednym z państw skandynawskich poddały krytyce tamtejsze procedury. Oczywiście nikt nie zarzucił nikomu fałszerstwa wyborczego, ale w pierwszym przypadku uznano, że system głosowania przez Internet daje możliwości manipulowania wynikami, a w drugim, że od wyborców nie oczekiwano przedstawiania dowodów tożsamości, bo po co, skoro wszyscy się znają i sobie ufają. Lektura raportów końcowych MOW OBWE albo UE pozwala odnaleźć całą gamę wad: w jednym kraju będzie to brak ułatwień w głosowaniu osób niepełnosprawnych, w innych zbyt długi okres domicylu wymagany od kandydatów, jeszcze w innych wady w ustawie regulującej działalność centralnej komisji wyborczej albo zbytnia zależność mediów publicznych od rządu. To nie zawsze są wady, które czynią dany kraj niedemokratycznym – na pewno jednak żadne państwo nie będzie stratne, jeśli je usunie.

Czy obserwator często widzi fałszerstwo wyborcze?

- Manipulacja wyborcza, czyli doprowadzenie do wyniku wyborczego innego niż rzeczywista wola wyborców, jest najczęściej efektem wielu działań – mało gdzie nieuczciwe wybory wyglądają tak, że ktoś napada na lokale wyborcze, siłą wynosi skrzynki do głosowania, po czym po godzinie wracają one pełne (choć w praktyce obserwacji wyborczej bywały i takie przypadki). Najczęściej jednak wybory – nazwijmy je umownie "nieuczciwe" – polegają na nierównym dostępie do mediów publicznych, faworyzowaniu partii rządzących przez aparat państwowy albo nieprawdopodobnie wysokiej frekwencji w jednych regionach i nieprawdopodobnie niskiej w innych. Fałszerstwo wyborcze też jest rozwijającą się sztuką i jest coraz bardziej wyrafinowane. Rzadko kiedy jest ono "widoczne gołym okiem". Co może na przykład powiedzieć obserwator, który w pustym lokalu wyborczym zostaje poinformowany, że "frekwencja wyniosła 100 procent" bo "wszyscy zagłosowali jak was nie było"? Albo gdy zestawia wyniki z całego kilkumilionowego regionu i widzi, że przeciętna frekwencja to 30-40 procent, ale w paru okręgach wynosi ona 99,5%? To są poszlaki, a nie dowody. Najczęściej zostają one po prostu opisane w raporcie końcowym.

A jak wyglądają te najbardziej wyrafinowane próby wpływania na wynik wyborów?

- Najbardziej wyrafinowanym sposobem od samego początku obserwacji wyborczej jest próba zaburzenia spisu wyborców. W 1857 roku wspólnota międzynarodowa po raz pierwszy obserwowała wybory (działo się to w Księstwie Mołdawii) i od razu wykazano właśnie ten rodzaj fałszerstwa – w grupach społecznych tradycyjnie sprzyjających ówczesnej pro tureckiej władzy odsetek zarejestrowanych wyborców był znacznie wyższy niż w grupach tradycyjnie jej niesprzyjających. A przecież w wielu państwach wiadomo które regiony popierają prezydenta, a które nie i w jakich regionach należy zapędzać ludzi do rejestracji, a w jakich ją maksymalnie utrudniać. W tym kontekście dość wyrafinowanym, choć widocznym gołym okiem sposobem manipulacji wyborczej jest np. gerrymandering czyli odpowiednie wyrysowanie granic okręgów wyborczych tak, aby wynik wyborczy przełożył się na możliwie największą miejsc dla partii władzy.

Co się dzieje z taki raportem sporządzonym na koniec przez misję obserwacji wyborczej? Komu jest on pokazywany?

- Wszystkim. Misja Obserwacji Wyborów jest najczęściej instytucją ad hoc powołaną przez organizację międzynarodową (tak jest zwłaszcza w przypadku MOW UE), a jej zadaniem jest zbadanie procesu wyborczego i upublicznienie jego wyników. Tuż po wyborach Misja ogłasza oświadczenie wstępne, które w sposób generalny ocenia proces wyborczy, a kilka tygodni do kilku miesięcy potem, raport tymczasowy, który dokonuje szczegółowego opisu przedmiotu badania. Raport wydaje się jako publikację książkową, umieszcza na stronie internetowej, a jego opublikowaniu często towarzyszy konferencja prasowa. Na tym kończy się rola Misji Obserwacji Wyborów, która zostaje rozwiązana. Wnioski, które dalej wyciągane są na podstawie jej raportów, są już wnioskami natury politycznej i nie należą do obserwatorów.

Czy polskie wybory zostały opisane w takim raporcie?

- Tak. Dwa razy w historii – w 2007 i 2011 – wybory parlamentarne w Polsce obserwowane były przez Misję Oceny Wyborów OBWE. Jest to niewielka misja, składająca się wyłącznie z zespołu ekspertów i nie rozmieszczająca obserwatorów w lokalach wyborczych. Eksperci tacy badają np. czy prawodawstwo danego kraju zawiera wady z punktu widzenia demokratyczności wyborów, albo czy poszczególne komitety wyborcze mają równy dostęp do mediów publicznych, czy organa państwa zachowują się neutralnie itd. Raport z Misji Oceny Wyborów OBWE w Polsce w 2007 roku dostępny jest na stronie internetowej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE, MOW 2011 dopiero zakończyła prace i raport pewnie ukaże się za parę tygodni. Z kolei Unia Europejska nie obserwuje wyborów we własnych państwach członkowskich – jest jedyną organizacją międzynarodową w szerokim znaczeniu tego sformułowania, która całą swoją obserwację wyborów traktuje jako działanie zewnętrzne.

Rozmawiał Mariusz Majewski

 

*Jakub Kumoch – analityk, ekspert ds. polityki zagranicznej i europejskiej, w przeszłości związany z Polskim Instytutem Spraw Międzynarodowych (PISM). W zakres jego zainteresowań badawczych wchodzi m.in. demokratyzacja i obserwacja wyborów. Wielokrotny uczestnik misji obserwacji wyborów UE i OBWE.

 

Źródło: portal Rebelya.pl,

Za: http://fiatowiec.nowyekran.pl/post/30880,wyrafinowana-sztuka-falszowania-wyborow