Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Urodzony, jak wiadomo, „na Hawajach” prezydent Stanów Zjednoczonych Obama, ogłosił tzw. “national emergency” z powodu pandemii świńskiej grypy. Nie mamy jasności, jak dokładnie przełożyć owo “national emergency”. Zagrożenie narodowe? A może po prostu stan wyjątkowy?

Ludzie, którzy jeszcze potrafią samodzielnie myśleć (najwyższy czas zrobić im lobotomię!) zastanawiają się, dlaczego stan wyjątkowy wprowadza się w chwili, gdy epidemia grypy już wyraźnie słabnie, co potwierdza CDC, czyli amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym. Szczytem epidemii było zarażenie świńską grypą co piątego dziecka w połowie października.
Sam Biały Dom twierdzi, iż wprowadzenie stanu wyjątkowego ma na celu, ehem… “pozwolić szpitalom na sprawniejszą obsługę pacjentów poprzez pomijanie niektórych praw federalnych”.


Jak to należy odczytać? Otóż wprowadzenie stanu wyjątkowego i możliwość pomijania istniejących praw otwiera przed władzami federalnymi nowe, szerokie możliwości wymuszania posłuszeństwa różnym ukazom – nawet przez wzięcie opornych na muszkę. A więc:
- zmuszanie do szczepień
- możliwość aresztowania, osadzenia w kwarantannie albo – piękny zwrot – mimowolnego transportu osób, które nie chcą poddać się szczepieniom
- możliwość poddania kwarantannie całego miasta i odcięcia wszelkiej z nim komunikacji
- możliwość wkroczenia do prywatnego domu lub miejsca pracy bez żadnego nakazu prokuratora i zniszczenia wszystkiego, co może być “zagrożeniem dla zdrowia publicznego”
- praktyczne unieważnienie Karty Praw Obywatelskich (Bill of Rights).

Liczba osób zabitych przez “świńską grypę” jest o wiele mniejsza od liczby ofiar “zwykłej”, sezonowej grypy. Skąd więc ta nagła potrzeba stanu wyjątkowego, skąd ta atmosfera niesłychanych zagrożeń? Tylko idiota może uwierzyć, że chodzi o dobro pacjentów.

Jedynym sensownym wyjaśnieniem jest, iż chodzi o interesy wielkich firm farmaceutycznych, produkujących szczepionki. Obama gra zatem dla ich drużyny, nie wiemy tylko jeszcze, za jakie pieniądze. Może zresztą nie chodzi o pieniądze… ale o co, to już zostawiamy domyślności naszych czytelników, którzy w odróżnieniu od typowego zjadacza g…a medialnego, swój rozum mają.

Wg.  ThePrisonPlanet.com

 


http://marucha.wordpress.com/2009/10/26/2654

Za: http://www.dakowski.pl/