Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Spragnieni ładu i porządku obywatele Unii Europejskiej nie musieli czekać zbyt długo na decyzję swych przywódców dotyczącą stanowiska prezydenta tego nowego państwa. W czwartek 19 listopada 2009 roku powołali oni nań, zgodnie z oczekiwaniami , belgijskiego premiera Hermana Van Rompuy .
Oficjalną przyczyną utworzenia imperialnej struktury państwowej i związanego z nią stanowiska prezydenta była chęć wzmocnienia mocarstwowego statusu Unii Europejskiej na arenie światowej.
Pozostawiając politologom i historykom ocenę tego przełomowego momentu, warto zauważyć jedną niewątpliwą cechę procesu integracji europejskiej. Upodobnia ona coraz bardziej Unię do totalitarnego Związku Radzieckiego, pozbawiając ją elementów typowych dla tradycyjnej zachodniej liberalnej demokracji. Pomimo że ta ostatnia daleka jest od wymarzonego systemu społeczno-politycznego kompatybilnego z cywilizacją łacińską, to jednak neobolszewizacja Europy musi być powodem do największych obaw.
W ostatnich dekadach zaobserwować można stopniowe przesunięcie ośrodków władzy od państw członkowskich do biurokratycznego, niewybieralnego i nierozliczanego brukselskiego centrum.

Proces wyboru prezydenta, pozbawiony transparencji i jakiejkolwiek demokratycznej legitymacji, stanowi powód do niepokoju. Łotewska kandydatka Vaira Vike-Freiberga stwierdziła, że Unia powinna zaprzestać sowieckich praktyk wyłaniania przywódców za zamkniętymi drzwiami w tajemnicy przed społeczeństwem. UK Telegraph cytuje wschodnioeuropejskiego dyplomatę stwierdzającego, że obecna sytuacja wymaga odświeżenia wiedzy z zakresu "kremlinologii", którym to terminem określano na zachodzie umiejętność analizowania zakulisowych rozgrywek w centrum sowieckiej władzy na czerwonym Kremlu.

Pierwszy prezydent Unii Europejskiej Herman Van Rampuy nie jest postacią znaną na firmamencie polityki światowej. Dlatego warto przybliżyć jego sylwetkę obywatelom państwa, któremu od 1 grudnia 2009 roku będzie przewodzić.

Van Rampuy urodził się w 1947 roku w Belgii w konserwatywnej rodzinie katolików flamandzkich. W kontekście europejskiej kariery, fakt jego belgijskich korzeni nie pozostaje bez znaczenia.

Belgia jest sztucznym ponadnarodowym tworem powołanym do życia przez mocarstwa europejskie w 1830 roku. Kraj ten zamieszkuje 6 milionów Holendrów zwanych Flamandami oraz 4 miliony Francuzów określanych mianem Walonów . Obie te nacje preferują włączenie ich terytoriów etnicznych do Holandii i Francji. Tak więc Belgowie nie znoszą swego państwa, które z kolei uwielbiane jest przez kosmopolityczne "europejskie elity". Swoją miłość do tego kraju motywują tym, że ponieważ pozbawiony on jest elementu patriotyzmu chroni swych obywateli od ewentualnej pokusy rozpętywania wojen, które to wielokrotnie dewastowały kontynent europejski.

W roku 1957 politycy belgijscy byli akuszerami Unii Europejskiej. Przyświecał im cel przekształcenia całej Europy w jedną wielką Belgię. Z perspektywy lat widać jednak wyraźnie, że kraj ten pozbawiony jest nie tylko patriotyzmu, ale także respektowania prawa, demokracji i moralności. Flamandzki filozof Lode Claes w swej książce zatytułowanej De Afwezige Meerderheid , argumentował na jego przykładzie, że bez naturalnego poczucia państwowości nie może być mowy o prawdziwej demokracji i moralności.

Wieloletni osobisty znajomy prezydenta Van Rampuy'a, autor bestseleru A Throne in Brussels - Britain, the Saxe-Coburgs and the Belgianisation of Europe , Paul Belien szkicuje jego postać w następujący sposób:

Van Rampuy był jednym z wielu, którzy znajdowali się pod wpływem poglądów dr. Claesa. Jako działacz młodzieżówki flamandzkiej chadecji pisał artykuły na temat niezbywalności tradycyjnych wartości, roli religii i ochrony życia poczętego... Gdy Lode Claes przeszedł na emeryturę, zaproponował nawet Van Rampuy'owi stanowisko dyrektora w swym tygodniku Trends. Po okresie wahania, Van Rampuy postanowił jednak pozostać w polityce.....Po latach, w 1990 roku, w proteście przeciw wprowadzeniu liberalnego prawa aborcyjnego,ówczesny król Belgów Baudouin abdykował by nie być zmuszonym do podpisania tej legislacji. Wtedy zgodnie z postanowieniami konstytucji, belgijska rada ministrów, z Hermanem Van Rampuy'em i jego chadekami, podpisała tą ustawę i następnego dnia ponownie wybrała Baudoina na króla. W kilka tygodni po tym wydarzeniu spotkałem Hermana na ślubie wspólnego znajomego. Podczas grzecznościowej rozmowy dało się wyczuć jego zażenowanie i unikanie kontaktu wzrokowego. Jego kariera rozwijała się dalej, został przewodniczącym parlamentu i wreszcie premierem. Nie zaniechał też publicystyki, tyle że zamiast obrony koncepcji "dobra" , bronił teraz zasad "mniejszego zła".

Tak ewoluują charaktery polityków w miarę wspinania się po szczeblach europejskich karier, gwarantując tylko jedno, im wyżej uda im się wdrapać, w tym większe kanalie się przekształcają . Zatrute owoce które wydają w rezultacie swej społecznej działalności konsumować musi natomiast ogół.

Herman Van Rampuy osiągnął szczyt europejskiej kariery. Unia Europejska, podobnie jak Belgia, stała się niedemokratyczną instytucją wymagającą od swych przywódców przebiegłości i braku skrupułów, potrafiących wdrażać w życie decyzje wbrew woli większości, ale zgodnie z dyrektywami swoich pozostających w cieniu mocodawców. Nie ma wątpliwości,że Herman jest właściwą osobą na właściwym miejscu.

Nowy prezydent Unii Europejskiej pasuje jak ulał do jej totalitarnego oblicza. Jego dotychczasowa działalność w polityce belgijskiej wyrobiła mu reputację osobnika preferującego zakulisowe matactwa ponad przejrzyste procesy demokratyczne. W swych wysiłkach do osiągnięcia założonego celu nie przebierał on nigdy w środkach. Truizmem jest stwierdzenie, że charakteryzuje się on "normalną" cechą przygniatającej większości "demokratycznych" polityków, polegającą na chronicznym niewywiązywaniu się z zaciągniętych obietnic przedwyborczych. Anegdotycznym wręcz "osiągnięciem" nowego prezydenta , była potajemna wymiana zamków w sali plenarnej belgijskiego parlamentu, kiedy to jako jego przewodniczący starał się niedopuścić do niewygodnego dlań głosowania. Parlamentarzyści niedostali się do sali i Van Rampuy dopiął swego.

Zapewne w swej nowej roli wykaże się on podobną skutecznością i dlatego warto zastanowić się nad jego planami na europejską przyszłość.

W czasie niedawnego sekretnego spotkania Grupy Bilderberga w zamku Hertoginnedal koło Brukseli, które zapewne de facto zadecydowało o jego "promocji" na stanowisko prezydenta, Van Rampuy opowiedział się za wprowadzeniem pierwszego bezpośredniego ogólno-unijnego podatku. Wpływy z niego osiągnięte mają finansować rozrastającą się unijną biurokrację.

Innym istotnym zamierzeniem nowego prezydenta będzie zapewne przyspieszenie procesu tureckiej akcesji do Unii Europejskiej. Zdecydowane zamiary w tym zakresie wyartykułował on jeszcze w parlamencie belgijskim. Nie ma więc wątpliwości, że pod takim przywództwem świetlana europejska przyszłość zawita pod strzechy szybciej niżby się tego można było spodziewać.

Ignacy Nowopolski

Za: http://www.rodaknet.com/rp_nowopolski.htm