Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
W obecnych czasach, kiedy multikulturalizm i relatywizm stały się panującymi kultami, zwykło się wszystkie kręgi cywilizacyjne traktować jako równe i tak samo ważne. Wielka w tym wątpliwa zasługa pionierów antropologii kulturowej takich jak Franz Boas czy Margaret Mead. Pozornie wszyscy są równi, ale tak się dzieje tylko na papierze. W rzeczywistości nasza chrześcijańska cywilizacja Zachodu otrzymuje bardzo mocne cięgi. Mówi się o oświeconych Arabach, o potrzebie ratowania ginących kultur oraz o wielu innych tego typu rzeczach. Jednakże jakoś przy tym wszystkim zapomina się o swojej kulturze traktowanej jako coś gorszego i mniej wartościowego od jedzenia mózgów zmarłych przez plemię Fore - ot, taki skromny przykład. Wychodzi na to, że biali Europejczycy i Amerykanie to są najgorsi ludzie na świecie, a wszystko ktoś wymyślił przed nami. Tu piszą, że już starożytni Babilończycy budowali ogniwa galwaniczne, jeszcze gdzie indziej o chińskich szybkostrzelnych kuszach i rakietach. Jakby się temu przyjrzeć, to kto tak naprawdę rozwinął elektrochemię, a kto wysłał człowieka w kosmos czy zbudował broń maszynową. Cała ta propaganda jest robiona po to, abyśmy się czuli się gorsze. Wynika to z niewytłumaczalnego uwielbienia dla wszystkiego, co obce, typowego dla współczesnej laickiej lewicy. Obok tego pojawia się jeszcze inny bardzo ciekawy wątek, a mianowicie święte krowy, o których złego słowa nie można powiedzieć. Automatycznie bowiem rozpoczyna się ślepy atak różnych dziwnych stowarzyszeń typu "Nigdy więcej".

Jedną z takich świętych krów w społeczeństwie są Żydzi. Każde negatywne wyrażanie się na ich temat jest traktowane jako antysemityzm. Nawet szkolne lektury, w których doskonale opisano mentalność tej nacji, jak Lalka czy Nie-Boska Komedia traktowane są jako antysemickie, przynajmniej od czasu, kiedy zaczęła rządzić Partia Obietnic. Obecnie niechęć do Żydów tropi się chyba nawet na poziomie cząstek elementarnych. To jest po prostu niebywałe.
Wykonajmy sobie przy tej okazji taki bardzo prosty eksperyment myślowy:

Ja nie mogę, jak ci Eskimosi w ogóle mogą żyć. Te kościane harpuny, igloo, w których jest zimno jak diabli. Do tego ten ich język jest nie do nauczenia się dla normalnego człowieka. Jak śnieg można określać aż dwustoma wyrazami, dla mnie to po prostu jest śnieg. Jeszcze co oni jedzą... to mięso fok i padłych wielorybów. Przecież normalny człowiek porządnie polałby to keczupem, zanim wziąłby do ust. Ohyda! Co więcej, brytyjscy, amerykańscy, rosyjscy i duńscy wielorybnicy ich w XVIII i XIX w. trochę zabili. Nie mogli ich aż tak mocno przetrzebić. Poza tym, biorąc pod uwagę historię całego tamtego okresu, morderstwa dokonane na Eskimosach przez załogi statków wielorybników są tylko pojedynczym epizodem...

Mamy taką przykładową wypowiedź. Czy zostałaby ona po publikacji w jakimś czasopiśmie uznana za bliżej nieokreślony antyinnuityzm (Eskimosów poprawnie winno się określać Innuitami, spopularyzowana i często stosowana nazwa jest dla nich obraźliwa)? A skądże znowu. Powiedziano by, że to jest obiektywna relacja człowieka wychowanego w dobrych warunkach w Europie albo Ameryce Północnej. Przecież taki człowiek nigdy nie jadł mięsa foki albo walenia, więc wydawałoby mu się to obrzydliwe. Podobnie uznałby taką eskimoską społeczność za szczyt egzotyki. Gdyby dowiedział się o tym, że wielorybnicy ich mordowali, stwierdziłby, iż to niewiele znaczyło w świetle na przykład podbojów kolonialnych dokonywanych w Azji i Afryce.

A teraz, gdyby ktoś napisał taki tekst o Żydach w podobnym tonie, to co by się stało. Oczywiście, zaatakowano by jego autora, że jest faszystą, antysemitą oraz potraktowano by go garścią niewybrednych epitetów. Policja politycznej poprawności byłaby czujna. Przy okazji wyszłaby cała absurdalność kryminalizacji kłamstwa oświęcimskiego? Jeżeli ktoś stwierdza, że nie mordowano Eskimosów w ogóle albo że ofiar tychże mordów było znacznie mniej niż się powszechnie podaje, przeszłoby to bez większego echa. Jeśli natomiast ktoś zechciałby zanegować Holocaust lub stwierdzić, iż w jego wyniku zginęło znacznie mniej Żydów, to zostałby zaraz postawiony pod sąd. Czy to nie jest jakiś absurd? Wychodzi na to, że Żydzi są ludźmi o kilka rzędów wielkości lepszymi od każdej innej nacji, więc morderstwo dokonane na osobie o pochodzeniu żydowskim jest czymś gorszym niż gdyby zostało popełnione na przedstawicielu innej grupy etnicznej.

Można tutaj stosować argument, że mordy dokonywane na Eskimosach nie były planowane na tak wielką skalę jak Holocaust i wynikały tylko z widzimisię załóg statków wielorybniczych. Ale to też pada. Dawniej w historii też dokonywano planowego ludobójstwa. W XIII w. Czyngis-chan wymordował starożytny lud Tocharów. Jakoś jak ktoś zaprzeczy temu, że tak się stało, nikt nie oskarży go o kłamstwo tocharskie. Tak samo w V w.n.e. spacyfikowany został lud Gepidów. Per analogiam nikt, kto jest przy zdrowych zmysłach, nie będzie mówić o kłamstwie gepidzkim, jeśli ktoś podda w wątpliwość dokonanie takiego ludobójstwa. Rzymianie po trzeciej wojnie punickiej zaorali Kartaginę, część mieszkańców wymordowali, a resztę sprzedali na targach niewolników, jakie funkcjonowały wówczas na Sycylii. No i co? Nie ma czegoś takiego jak kłamstwo kartagińskie. Tak więc kryminalizacja Holocaust revisionism jest po prostu prawnym bublem. To najzwyklejszy w świecie absurd. Wychodzi na to, że Żydzi są lepsi od całej reszty, co zawsze i wszędzie starają się podkreślać. Dodam, że można bez problemu zaniżać ilość Polaków pomordowanych przez OUN-UPA w 1943 roku i żaden sąd nie wyda wyroku w tej sprawie. Z kolei w przypadku Holocaustu będzie tak jak w powiedzeniu - uderz w stół, a nożyce się odezwą.

Widziałem swojego czasu taką książkę Wiek żydostwa. Napisana została z pozycji skrajnie syjonistycznych, a przesłanie jej było bardzo jasne. Wynikało z niej, że bez Żydów nie mielibyśmy nawet na co pójść do kina! A ja sobie wyobrażam już, co by było, gdyby książkę w podobnym tonie opublikował przedstawiciel środowisk konserwatywnych albo narodowych. Zaraz podniosłaby się wrzawa, iż jest to właśnie ten mitologiczny antysemityzm. Wychodzi na to też, że Żydzi o sobie rozliczne prawdy mogą ujawniać, patrząc się na resztę ludzkości, jak na przymulonych tłumoków. Z kolei, jeśli jakiś konserwatysta albo narodowiec opisałby to wszystko, stałby się z miejsca wrogiem publicznym numer jeden, któremu poświęcać należy godziny nienawiści.

Powinniśmy zatem skończyć z tym dziwnym prawodawstwem łechtającym Żydów. W państwie nie może być tak, że jakakolwiek mniejszość etniczna jest uprzywilejowana. Z tym kłamstwem oświęcimskim to jest tak, jakbyśmy dawali Żydom fory w przyjmowaniu ich na uczelnie w postaci dodatkowych punktów lub korzystnych przeliczników. Identyczna sytuacja. Dlatego takie prawo powinno zostać zniesione. Tak samo nie powinno blokować się publikacji uznawanych za antysemickie - jak na przykład Mein Kampf, ewentualnie nie sprzedawać ich osobom nieletnim. Skoro Żydzi mogą to o sobie pisać, to dlaczego my nie możemy o nich? Ale, niestety, polityczna poprawność, internacjonalizm i multikulturalizm chyba wyżarły ustawodawcom resztki rozumu.

Autor: Kirker

Za: http://kirker-zoologicznieprawicowy.blogspot.com/2008/08/czy-ydzi-s-nadludmi.htm