Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Czy sytuacja na rynku finansowym wymyka się spod kontroli i może dojść do zapaści? Może o tym świadczyć nagłe spotkanie prezydenta Bronisława Komorowskiego z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką.
Wzrost cen i walka z inflacją były tematem wczorajszego spotkania w Belwederze prezydenta Bronisława Komorowskiego z prezesem NBP Markiem Belką, z udziałem sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Olgierda Dziekońskiego, doradcy prezydenta prof. Jerzego Pruskiego oraz prof. Jerzego Osiatyńskiego.
Po trwających blisko godzinę rozmowach za zamkniętymi drzwiami ani prezydent, ani prezes NBP nie wyszli do dziennikarzy. Na pytania prasy odpowiadali ich współpracownicy.
- Prezydent był zainteresowany wpływem inflacji na życie mieszkańców i gospodarkę, dlatego prezes NBP poinformował prezydenta o powodach trzech tegorocznych podwyżek stóp procentowych oraz omówił sposoby przeciwdziałania inflacji. Wynika z tej informacji, że sytuacja jest pod kontrolą - mówił po spotkaniu Dziekoński.

Dodał, że było ono planowane z wyprzedzeniem, a środowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podwyżce stóp procentowych "nadała temu spotkaniu wymiar uspokajający". W rozmowach, jak zapewnił, nie było mowy o propozycjach opozycji wprowadzenia dodatku drożyźnianego. - Nie jest zadaniem prezydenta walka z inflacją - podkreślił prof. Pruski.
Marek Belka wcześniej deklarował w mediach, że jest przeciwny próbom sztucznego obniżania inflacji przez blokowanie cen oraz pomysłów na wprowadzenie dodatku drożyźnianego, który mógłby radykalnie przyspieszyć wzrost cen. Zapowiedział, że chce przekonać prezydenta do niepodpisywania ustaw zawierających tego rodzaju rozwiązania.
Profesor Jerzy Osiatyński wyjaśnił po spotkaniu w Belwederze, że istnieją dwa instrumenty zwalczania inflacji - stopa procentowa i wpływanie na kurs walutowy w celu jego umocnienia.

- Obecnie próbuje się osiągnąć ich harmonijne współdziałanie. Wynik tych działań jest zadowalający. Chodzi o środową podwyżkę stóp przez Radę Polityki Pieniężnej i interwencyjną sprzedaż euro na rynku przez ministra Rostowskiego - powiedział.
Mimo uspokajających wypowiedzi doradców spotkanie szefa państwa z szefem banku centralnego, unik zastosowany przez nich wobec dziennikarzy oraz fakt zastosowania naraz dwóch silnych dział w walce z inflacją wzbudziły wśród obserwatorów spekulacje, że na rynku finansowym i kapitałowym sytuacja wymyka się spod kontroli, zniecierpliwienie instytucji finansowych rośnie, co lada moment może spowodować niekontrolowaną przecenę naszej waluty, wzrost oprocentowania obligacji skarbowych i wzrost kosztów obsługi długu publicznego.

- Moim zdaniem, prezes Belka pojechał ostrzec prezydenta Komorowskiego, że taktyka "greckich sztuczek" stosowana dotąd skutecznie przez ministra Rostowskiego osiągnęła kres możliwości - uważa główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak.
Prezes NBP we wcześniejszych wypowiedziach pozytywnie ocenił realizację tegorocznego budżetu w ciągu pierwszych czterech miesięcy, nie chciał natomiast zajmować stanowiska w sprawie projektu budżetu na 2012 rok.
- Czekam na wydanie opinii przez Radę Polityki Pieniężnej, co powinno nastąpić w czerwcu - powiedział Belka. - Nie możemy być niezadowoleni, skoro plan rządu zakłada ambitną konsolidację o prawie 5 procent. Pozostaje jednak pytanie, czy założenia do budżetu nie są nadmiernie optymistyczne - dodał prezes NBP. W jego ocenie, są one "umiarkowanie optymistyczne".

Zakładany wzrost gospodarczy ma wynieść w przyszłym roku 4 procent PKB, a średnioroczna inflacja - 2,8 procent. Deficyt budżetowy nie powinien przekroczyć 35 mld zł, a deficyt sektora finansów publicznych ma spaść z 7,9 proc. w 2010 roku do 2,9 proc. w 2012 roku.

Małgorzata Goss

Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110513&typ=po&id=po10.txt