Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Ustawę pozwalającą na odcinanie od internetu bez sądu za naruszanie praw autorskich przyjęło francuskie Zgromadzenie Narodowe. Komentatorzy nie boją się mówić, że jest to najtwardsze ze stosowanych na świecie rozwiązań prawnych przeciwko “piratom”. Francuzi mogą mieć jeszcze nadzieję na to, że okaże się ono niezgodne z prawem europejskim.

Kontrowersyjna ustawa zakłada, że powstanie specjalna agencja rządowa zajmująca się śledzeniem piratów w sieci. Będzie to prawdopodobnie pierwsza tego typu instytucja na świecie, obecnie określana akronimem “Hadopi”.

Osoby podejrzane o naruszanie praw autorskich i namierzone przez tę instytucję będą ostrzegane dwukrotnie – najpierw e-mailem, potem listownie. Jeśli pomimo to znów zostaną złapane na pobieraniu z sieci treści chronionych prawem autorskim, antypiracka instytucja odetnie im dostęp do internetu na rok czasu.

Warto zauważyć, że wszystko będzie odbywać się bez udziału sądu. Jedna instytucja będzie w stanie arbitralnie decydować o tym, kto może korzystać z internetu. Niektórzy Francuzi obawiają się, że jest to wstęp do szerzej zakrojonej elektronicznej inwigilacji i cenzury internetu.

“Prawo Hadopi” zostało najpierw przyjęte przez Zgromadzenie Narodowe (izbę niższą francuskiego parlamentu), a potem odrzucone przez Senat. Izba Wyższa zauważyła, że francuskie społeczeństwo tej ustawy nie chce. Wczoraj jednak znów była ona przedmiotem głosowania w Zgromadzeniu Narodowym zdominowanym przez prawicę Sarkozy’ego. Za ustawą głosowało 296 deputowanych, przeciwko 233.

Śledząc komentarze większości zwolenników “Prawa Hadopi” można odnieść wrażenie, że bardziej chodzi im o ukazanie swojej siły lub coś w rodzaju zemsty, niż o racjonalne rozwiązania dla rynku muzycznego. Cieszą się oni ze “zdecydowanego narzędzia przeciwko piratom”, ale nie wspominają o korzyściach jakie prawo może przynieść.

- Nawet jeśli dostęp do internetu należy do podstawowych praw obywatela, musi być pogodzony z innymi prawami podstawowymi i szacunek dla własności intelektualnej jest jednym z nich – stwierdził deputowany Philippe Gosselin w wypowiedzi dla agencji AFP. Nie zauważył on jednak, że prawa do własności intelektualnej nie da się odebrać bez sądu. Z dostępem do internetu we Francji może być inaczej.

Zwolennicy ustawy zdają się też ignorować fakt, że użytkownicy bardziej świadomi technologicznie unikną namierzenia. Mogą być natomiast ukarane osoby niewinne np. jeśli cała rodzina korzysta z łącza, które jeden z członków rodziny wykorzystał do pobierania muzyki.

Jest też wątpliwe, czy ustawa będzie lekiem na spadające dochody przemysłu rozrywkowego. Warto zauważyć, że nie tylko darmowe pobieranie z internetu wpływa na ich obniżenie.

Socjaliści (przeciwnicy ustawy) zamierzają wnieść skargę do Rady Konstytucyjnej Francji. Jest więc jeszcze szansa na to, że “prawo Hadopi” nie wejdzie w życie. Warto też przypomnieć, że przeciwko takim rozwiązaniom prawnym niedawno opowiedział się Parlament Europejski w głosowaniu nad Pakietem telekomunikacyjnym. W przyszłości Francja może być więc zmuszona do złagodzenia prawa.

Pozostaje mieć nadzieję, że polscy politycy nie podchwycą tego pomysłu. Można się jednak obawiać, że lobbyści ze strony przemysłu rozrywkowego będą wskazywać na Francję i mówić naszym politykom: “Patrzcie! Oni już to mają!”.


Za: Dziennik Internautów
Za: http://www.bibula.com/?p=9314