Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
“Obywatele, przepraszamy was za to, że nie aresztowaliśmy tych, którzy naprawdę są odpowiedzialni za kryzys: bankierów i polityków” – głosiło hasło w pochodzie policjantów, którzy przemaszerowali pod ministerstwo spraw wewnętrznych. Protest zwołały policyjne związki zawodowe SUP. 
Demonstracje w Czechach, fot. AFP
fot. RADEK MICA

W wielu krajach Europy doszło w sobotę do protestów i antyrządowych wieców. Tysiące ludzi wyszły na ulice m.in. w Hiszpanii, w Czechach i na Słowacji.

Protest policjantów w Hiszpanii

Ponad pięć tysięcy policjantów przybyłych z całej Hiszpanii manifestowało w sobotę w centrum Madrytu, by wyrazić sprzeciw wobec kroków oszczędnościowych, które przyniosły zamrożenia i cięcia płac i świadczeń socjalnych w policji.

“Obywatele, przepraszamy was za to, że nie aresztowaliśmy tych, którzy naprawdę są odpowiedzialni za kryzys: bankierów i polityków” – głosiło hasło w pochodzie policjantów, którzy przemaszerowali pod ministerstwo spraw wewnętrznych. Protest zwołały policyjne związki zawodowe SUP.

Przedstawiciel związku Jose Maria Benito ogłosił, że celem protestu jest przekazanie władzom, iż “bezpieczeństwo powinno być ich priorytetem”. – Żyjemy w burzliwych dla społeczeństwa czasach i potrzebujemy adekwatnej odpowiedzi policji – wskazał.

- Co roku na emeryturę odchodzi 1200-1500 policjantów, a przyjmowanych jest na służbę 125. To znaczy, że Hiszpania będzie w przyszłości mniej bezpieczna, a przestępstw będzie więcej – mówił cytowany przez agencję AFP Jose Maria Sanchez Fornet.

36-letnia policjantka z miasta El Ferrol w północno-zachodniej Hiszpanii przekonywała, że funkcjonariusze na skutek cięć w ich płacach i świadczeniach stracili miesięcznie około 300 euro. Ona sama zarabia dziś 1450 euro, a zaczynała od 1500 euro, gdy przyszła przed dziesięciu laty na służbę.

- To my, funkcjonariusze, ponosimy wszystkie konsekwencje kryzysu – powiedział Antonio Perez, policjant z Madrytu z 33-letnim stażem. – Problem polega na tym, że zabierają nam pieniądze po to, by dać je innym – regionom autonomicznym albo bankom – przekonywał.

- Jeśli kraj funkcjonuje źle, to jest to wyłącznie z powodu polityków – powiedział Juan Manuel Aguado Torres, 60-letni policjant z Granady, cytowany przez AFP.

Naciskany przez partnerów w Unii Europejskiej rząd pogrążonej w kryzysie Hiszpanii musi do 2014 roku znaleźć oszczędności wynoszące 150 miliardów euro. Bezrobocie w kraju wzrosło do ponad 25 procent.

W środę odbył się w Hiszpanii drugi od początku roku strajk generalny, zwołany w proteście przeciw cięciom budżetowym.

Antyrządowe wiece w rocznicę aksamitnej rewolucji

Dziesiątki tysięcy Czechów i Słowaków wzięły udział w sobotnich, antyrządowych wiecach w 23. rocznicę aksamitnej rewolucji, która obaliła komunizm w ówczesnej Czechosłowacji. Żądano przywrócenia demokratycznych wartości i odejścia skompromitowanych polityków.

Manifestacja pod hasłem “Demokracja wygląda inaczej” zgromadziła w centrum Pragi, na Placu Wacława, około 20 tysięcy Czechów. Pochód, zorganizowany przez związkowców oraz inicjatywę obywatelską “Stop rządowi”, do których przyłączyły się organizacje obywatelskie, liderzy lewicowej opozycji i uczestnicy aksamitnej rewolucji przeszedł trasą marszu studentów sprzed 23 lat, z Placu Wacława do Narodni Trzidy (Alei Narodowej). Niesiono transparenty z hasłami przeciwko “oszczędnościowemu programowi rządu”. Na czele pochodu powiewały czerwone flagi.

- Rząd Petra Neczasa jest najgorszy od czasów aksamitnej rewolucji. Zrujnował Czechy. Zachowuje się arogancko, nie konsultuje reform ze społeczeństwem, ignoruje związkowców, jest skorumpowany, rozkrada majątek narodu. On nie powinien ustąpić! Powinien uciekać, gdzie pieprz rośnie ! – grzmiał z trybuny przewodniczący czeskich związkowców Jaroslav Zavadil.

Protesty pod hasłami: “Stop dla rządu!”, “Dokończymy rewolucję” i “Demokracja wygląda inaczej” odbyły się także w Ostrawie, Brnie i innych miastach.

Jubileusz aksamitnej rewolucji usiłowali wykorzystać prawicowi ekstremiści z Partii Robotniczej. Ponad 300 aktywistów zgromadziło się w pobliżu Teatru Narodowego i przemaszerowało przez Most Karola. Policja otoczyła demonstrantów kordonem.

Podobne manifestacje związkowcy zorganizowali na Słowacji: w Bratysławie, Żylinie, Koszycach, Novych Zamkach, Popradzie i Bańskiej Bystrzycy – Obiecywano nam lepsze życie. A po 23 latach harówki doczekaliśmy się głodowych emerytur i rozkradania państwowego majątku – twierdzili z goryczą uczestnicy wieców.

Tymczasem w sąsiedniej Słowacji lewicowy rząd premiera Roberta Fico nie zorganizował oficjalnych uroczystości. Akcję wspomnieniową przeprowadzili jedynie w Teatrze Narodowym w Bratysławie liderzy prawicowej opozycji. Premier, który przed rokiem powiedział, że “w 1989 roku aksamitnej rewolucji nawet nie zauważył”, wyjaśnił, że “ma wiele pilnych zajęć biurowych”.

Natomiast przewodniczący parlamentu Pavol Paszka, który przed rokiem ujawnił, że “podczas aksamitnej rewolucji wykładał kafelkami łazienkę”, w tym roku “poświęcił wolny czas rodzinie”.

W przeddzień aksamitnej rewolucji aktywiści organizacji obywatelskiej “Nieznani bohaterowie” otworzyli w jednej z sal bratysławskiej Wyższej Szkoły Zdrowia św. Elżbiety “Muzeum Zbrodni i Ofiar Reżimu Komunistycznego”. Przewodniczący organizacji Frantiszek Neupauer powiedział, że celem ekspozycji jest “pokazanie losów 70 tysięcy słowackich więźniów politycznych, którzy zostali zrehabilitowani po roku 1989″.

Słowacki dziennik “SME” ostrzegł, że Słowacy zapominają o aksamitnej rewolucji. W podręcznikach dla gimnazjalistów wydarzeniom 1989 roku poświęcona jest zaledwie jedna strona. – Co czwarty maturzysta nie wie, czym była praska wiosna – twierdzi Branislav Poliaczik ze szkoły w Zvoleniu.

Tysiące zwolenników lewicy żądały na wiecu odejścia rządu

Tysiące zwolenników lewicy wyszły w sobotę na ulice stolicy Bułgarii w proteście przeciw redukcji wydatków na cele socjalne w budżecie na 2013 rok i z żądaniami odejścia centroprawicowego rządu premiera Bojko Borysowa.

Na placu przed katedrą Aleksandra Newskiego niedaleko parlamentu zebrały się tysiące ludzi – 20 tysięcy według organizatorów, około 10 tysięcy według mediów. Opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna zwołała wiec pod hasłem “Połóżmy kres katastrofie zwanej GERB”. Partia GERB – Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii – rządzi Bułgarią od lipca 2009 roku.

Na wiecu kierowano pod adresem rządu dwa hasła: “Dymisja” i “Mafia”.

- Coraz więcej ludzi protestuje przeciw rosnącemu bezrobociu, cięciom socjalnym, autorytarnym rządom GERB i oligarchicznej władzy – oznajmił poseł lewicy Janaki Stoiłow. – Powinniśmy zwalczać neoliberalną politykę i wyprowadzić kraj na drogę rozwoju - zaapelował.

Według lidera lewicy Sergieja Staniszewa rządy Borysowa doprowadziły kraj i ogromną większość obywateli do głębokiego kryzysu i skompromitowały się w wyniku niekończących się skandali i afer. – Krajowi potrzebny jest rząd odpowiedzialności narodowej – oznajmił Staniszew.

Ostatnie sondaże odzwierciedlają poważny spadek poparcia dla gabinetu Borysowa i jego partii. W październiku prawie połowa Bułgarów (45 proc.) oświadczyła, że odnosi się negatywnie do centroprawicowego rządu. Jego działalność aprobowało 18 proc. ankietowanych, a 70 proc. nie aprobowało polityki gospodarczej, socjalnej, dotyczącej ochrony zdrowia oraz dochodów.

Główne przyczyny tych nastrojów to zamrożone od trzech lat emerytury, świadczenia socjalne i część dochodów, co sprawia, że Bułgaria jest na ostatnim miejscu w UE pod względem dochodów, a także znaczny wzrost cen w ostatnich miesiącach – zarówno paliw, jak i prądu czy żywności.

Lewica, która cieszy się poparciem rzędu 20-23 proc., ogłosiła, że od sobotniego wiecu zaczyna mobilizację przed wyborami parlamentarnymi, które mają się one odbyć w lipcu przyszłego roku.

Wielotysięczny protest przeciwko cięciom budżetowym

Tysiące Słoweńców – według organizatorów nawet 30 tys. – wzięło udział w sobotę w proteście przeciwko rządowej polityce oszczędności. Związki zawodowe nazwały tę politykę “neoliberalnym wirusem szerzącym się w Europie”.

Dwumilionowa Słowenia w 2007 roku przyjęła euro. Ze względu na jej uzależnienie od eksportu mocno uderzył ją globalny kryzys finansowy i gospodarczy. Zadłużenie kraju wzrosło z 21,9 proc. PKB w 2008 r. do ponad 47 proc. PKB w roku ubiegłym. Powodem były niskie podatki dochodowe oraz wysokie wydatki z budżetu.

Według organizatorów na głównym placu Lublany zebrało się w sobotę 30 tys. ludzi. “Domagamy się, by rząd odrzucił tego neoliberalnego wirusa, który szerzy się po Europie. Reformy muszą być w zgodzie z potrzebami obywateli, a nie po linii oczekiwań tych w Brukseli” – zwrócił się do tłumu Duszan Semolić, przewodniczący największego związku zawodowego ZSSS.

W demonstracji licznie uczestniczyli studenci i emeryci, protestując przeciwko cięciom wydatków na szkolnictwo, podwyżkom podatków i obniżkom emerytur.

W tym roku centroprawicowy rząd Janeza Janszy obniżył mniej więcej o 3 proc. pensje w sektorze publicznym. W przyszłym roku planuje kolejną 5-procentową obniżkę, tak aby zredukować deficyt budżetowy do 3 proc. PKB w 2013 roku, z 4,2 proc. oczekiwanych w roku bieżącym.

Rząd planuje także podniesienie od stycznia wieku emerytalnego, wprowadzenie zmian umożliwiających bardziej elastyczne zatrudnianie i zwalnianie pracowników oraz zredukowanie zasiłków dla bezrobotnych.

Oczekuje się, że w tym roku słoweńska gospodarka skurczy się o 2 proc., a w przyszłym – o kolejne 1,4 proc. PKB.

PAP, z: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/w-europie-wrze-tysiace-ludzi-na-ulicach,1,5307686,wiadomosc.html

Za:  http://wirtualnapolonia.com/2012/11/17/w-europie-wrze-tysiace-ludzi-na-ulicach/