Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

„Zawsze wierni”, nr 10 (październik 2010)

            W tegorocznym paź­dzierniku mamy cztery niedziele (od 19. do 22.) po Zesłaniu Ducha Świętego. Ostatnia niedziela miesiąca to święto Chrystusa Króla.

            Przeanalizujmy kolekty tych niedziel. Oto w kolekcie z 19. niedzieli kapłan modli się sło­wami: "Boże, usuń łaskawie wszystko, co nam się sprzeci­wia, abyśmy wolni od niebez­pieczeństw duszy i ciała mogli swobodnie pełnić Twą służbę". Jako katolicy mamy wstrze­mięźliwy stosunek do pojęcia "wolność", m.in. dlatego, że jest to pojęcie wieloznaczne, a uży­te bez wyjaśniającego komenta­rza, pełni rolę hasła propagan­dowego. W taki właśnie sposób posługiwali się nim organiza­torzy rewolucji we Francji, któ­rej idee rozlały się szeroko po Europie. My zaś, posługując się tym pojęciem, ściśle je okre­ślamy. Nie chcemy być wolni w jakiś abstrakcyjny sposób, a tym bardziej nie chcemy być woli od obowiązków wynika­jących w Bożych i kościelnych przykazań. Nie uznajemy pół­nagiej boginki wolności z fry­gijską czapką na głowie, z trój­kolorowym sztandarem i kara­binem w rękach. Eugeniusz Delacroix, malując jej wizeru­nek, zrobił zły użytek z otrzy­manego od Boga talentu. Jeśli "wolność" prowadzi kogokol­wiek "na barykady", to wska­zuje zły kierunek. Prawdziwa wolność winna wieść ludzi do świątyń, do obowiązków sta­nu, do wielkodusznej pomo­cy bliźniemu... Chcemy więc być wolni od tego wszystkiego, co przeszkadza nam w prze­strzeganiu przykazań Bożych i kościelnych. To nie Dekalog, pisząc najkrócej , ogranicza ludzką wolność. Zniewala nato­miast człowieka to wszystko, co zachęca go do łamania przy­kazań. Tak więc katolicka wol­ność - to wolność od grzechu! Chcemy być wolni, ale od grze­chu, który niesie ze sobą strasz­liwą niewolę.

            W kolekcie 20. niedzie­li kapłan prosi Boga: "użycz łaskawie Twym wiernym prze­baczenia i pokoju, aby się oczy­ścili ze wszystkich swych prze­win i mogli Ci służyć spokoj­nym sercem". W tej krótkiej modlitwie jest zawarta jedna z fundamentalnych prawd, że pokój (ten pokój, którego ludzie tak bardzo pragną!) ma tylko jedno źródło, a źródłem tym jest Boże przebaczenie. Dra­mat człowieka polega na tym, że szuka pokoju nie tam, gdzie może go znaleźć. Człowiek szu­ka pokoju w rozrywkach świa­towych, w rozpuście, alkoholu, hałaśliwej muzyce, pieniądzach czy władzy... Tymczasem to, co oferuje świat, wzmaga tylko w duszy stan niepokoju. Praw­dziwy pokój ma swe źródło w czystym sumieniu, a czyste sumienie wynosi się nie z dys­koteki, tylko z konfesjonału.

            Inna myśl pojawia się w kolekcie 21. niedzieli po Zesła­niu Ducha Świętego. "Panie ­modli się kapłan - strzeż nie­ustannie Twojej rodziny z ojcow­ską dobrocią, aby pod Twoją opieką była wolna od wszelkich przeciwności i przez dobre czy­ny oddana chwale Twego imie­nia". Ojcostwo w naszych cza­sach trwa w kryzysie, podob­nie zresztą jak instytucja mał­żeństwa i cała rodzina. Staty­styki są alarmujące i wykazują wzrost liczby dzieci pozbawio­nych ojców. Utrwala się fałszy­we przekonanie, że nieszczęście dotyka dzieci dopiero wówczas, gdy stracą matkę. Obecność lub nieobecność w rodzinie ojca zaś jest rzekomo czymś drugo­rzędnym. Tymczasem Bóg jest naszym Ojcem, więcej - najlep­szym Ojcem. Opiekuje się nami. Bez Niego przeciwności stają się zaporą nie do pokonania. Tak jak Bóg jest potrzebny ludzko­ści, tak ojciec jest potrzebny rodzinie. I tak jak trzeba zabie­gać o "oddanie chwały" Bożemu Imieniu, tak też w ojcu rodzi­ny trzeba uznać głowę rodziny. To pojęcie już dawno zniknęło z kodeksu rodzinnego, ponie­waż ktoś uznał, że nie da się go pogodzić z wymaganiami bożka demokracji. Zawrotną karierę robi natomiast "partnerstwo". Mimo to należy pojęcie "głowa rodziny" utrzymać w praktyce codziennego, rodzinnego życia - i odnosić je do ojca. Kryzys rodziny polega na tym, iż ojco­wie pozwolili się zdetronizować i przestali być głowami swych rodzin.

            W przedostatnią niedzielę października, czyli 22. po Zie­lonych Świątkach, kolektę sta­nowi następująca modlitwa: "Boże, ucieczko nasza i mocy, wysłuchaj pokornych modłów Twojego Kościoła, skoro pobożność, która je zrodziła, Twoim jest dziełem, i spraw, abyśmy otrzymali wszystko, o co Cię z ufnością prosimy". Bóg jest nie tylko źródłem pokoju, ale także mocy. Silni w rzeczywisto­ści są ci, którzy przed Bogiem uznają swoją słabość i ucieka­ją się do Niego o pomoc. Sil­nym można być na dwa spo­soby, rzeczywisty i pozorny. Człowiek rzeczywiście silny czerpie swą siłę z Boga, z wia­ry, z sakramentów świętych, z modlitwy. Człowiek pozornie silny korzysta tylko ze swych naturalnych sił, które niekiedy bywają znaczne, ale na dłuższą metę nie mogą uchronić niko­go przed samotnością ducho­wą, przed poczuciem bezsensu życia i w ostateczności przed rozpaczą. Druga myśl zawar­ta w tej kolekcie dotyczy gene­zy ludzkiej pobożności. Otóż nasza pobożność jest dziełem Boga. Wiara jest łaską. To oczy­wiście nie przekreśla naszej wolnej woli ani nie zwalnia nas od starań i wysiłków. Niemniej pobożność (wiara) jest dziełem Pana Jezusa. Wniosek z tego taki, że o wiarę, o pobożność dla siebie i dla swych bliskich trzeba prosić.

            Ostatnia niedziela paździer­nika to święto Chrystusa Kró­la. Tego dnia wznoszą się z kapłańskich ust do nieba sło­wa kolekty: "Wszechmogący, wieczny Boże, Ty postanowiłeś wszystko odnowić w umiłowa­nym Synu Twoim jako Królu wszechrzeczy: spraw łaskawie, aby rodziny narodów, rozdzie­lone na skutek ran grzecho­wych, poddały się jego najsłod­szemu panowaniu". Poddać się panowaniu Chrystusa – oto klucz do szczęścia. Nie jeste­śmy "bezpańscy" jak bezpań­skie bywają psy. Jesteśmy "pań­scy", to znaczy mamy Pana. Jesteśmy "królewscy", to zna­czy mamy Króla. Nie jesteśmy w wierze "obywatelami". Nie powołujemy się wobec Chrystu­sa Pana na swoje "obywatelskie prawa". Jesteśmy poddanymi.

Chcemy słuchać. Chcemy być posłuszni. Oznacza to, że pod­daliśmy się pod panowanie Chrystusa. To panowanie ma wiele cech, ale przede wszyst­kim jest słodkie, co więcej, jest "najsłodsze" dla tych, którzy je uznają. I pragnieniem naszym jest, by cały świat poddał się pod Chrystusowe panowanie. By zanikły pogańskie religie, herezje i sekty. By cały świat stał się katolicki. By prawo państw było zgodne z Ewange­lią. Zbawiciel nie jest królem z ustanowienia ludu. Jest kró­lem z samej swej natury. Chry­stus jest Królem wszechrzeczy niezależnie od tego czy ktoś to uznaje, czy też nie. Na tych, którzy to uznają, czeka najsłodsza nagroda. Na tych, którzy się sprzeciwiają panowaniu Jezusowemu, czeka kara. Oby jak ziemia długa i szeroka roz­legł się jak najszybciej powszechny głos wołania: "Glo­ria, laus et honor Tibi sit, Rex Christe Redemptor”. opr. P.Sz

Za: http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2640&Itemid=138438434286