Dlaczego wybuchło Powstanie Warszawskie? Młodych Polaków świerzbiły ręce? Mieliśmy za dużo broni, ukrytej na strychach, w kanapach i pod podłogą? Chcieliśmy się mścić na mordercach naszych bliskich i przyjaciół, zabijanych tak jak zabija się muchę lub pluskwę? Marzyliśmy, byliśmy idealistami? Raz jeszcze daliśmy się przekonać, że jesteśmy obrońcami Zachodu, jak w 1920 roku, że od nas zależy przyszłość polityczna kontynentu? Pragnęliśmy nie tylko wolnej Polski, ale Europy, do której można jeździć na kolorowe wakacje, tańczyć na bulwarach w jej stolicach, pić wino w kawiarniach, nie widząc nigdzie znienawidzonego szarego munduru?
To wszystko za mało. Powstanie Warszawskie wybuchło dlatego, że Polska nie była państwem „neutralnym światopoglądowo”. Polacy w swoich najgłębszych motywacjach nie kierowali się nigdy „religią humanistyczną”, tylko wiarą katolicką. A motywacje religijne są dla człowieka podstawowe. Nawet wtedy, gdy nie wyraża tego wprost, gdy zachowuje to dla siebie. Gdy milczy, bo nie chce wyprzedawać tanio największych skarbów, a jego sumienie wypowiada się w czynach. Obrona wspólnoty, aż po ofiarę własnego życia, to obrona tego, co ją konstytuuje. Rodowodem polskiej wspólnoty jest wiara w Chrystusa. Tylko w takim państwie jak nasze, nawet pod okupacją, jego mieszkańcom nigdy nie było wszystko jedno. Gdyby było inaczej, gdyby nasz katolicyzm był płytki, gdyby był tylko sentymentem i tradycją, gdyby był pomieszany z agnostycyzmem, Polacy dogadaliby się, tak jak Francuzi, za miskę zupy i święty spokój, nawet z Niemcami Hitlera. Nikt nie chwyciłby za broń, z wyjątkiem prawdziwych szaleńców.
Czytaj więcej: Ewa Polak-Pałkiewicz: Ostatnia próba, ostatnie powstanie
Wnioski nad ostatnimi wyborami prezydenckimi w Polsce
- Szczegóły
- Kategoria: Komentarz polityczny
- Odsłony: 2306
Relacje polsko-ukraińskie i polsko-żydowskie.
Wraz z ostatnimi wyborami prezydenckimi w Polsce w 2015 roku wielu Polaków liczyło na realną zmianę na lepsze oraz wybór człowieka, który nareszcie realizowałby polski interes narodowy oraz polską rację stanu. Po fatalnej i upokarzającej naród polski prezydenturze Bronisława Komorowskiego, która składała się z wielu wizerunkowych wpadek i dyplomatycznych gaf wielu widziało w Andrzeju Dudzie - kandydacie wybranym przy pomocy największej partii prawicowo-konserwatywnej w Polsce Prawu i Sprawiedliwości - ratunku na zastaną rzeczywistość.
Dość młody, perspektywiczny, dobrze wykształcony prawnik z Krakowa nie okazał się jednak antidotum na zastaną, demoliberalną polską rzeczywistość. Andrzej Duda wzorem swoich poprzedników okazał się bardzo lojalny wobec swojego środowiska politycznego, i co było do przewidzenia, okazał się notariuszem rządzącej partii.
Czytaj więcej: Wnioski nad ostatnimi wyborami prezydenckimi w Polsce