Jeszcze w Święta Wielkanocne „ukrajemy szyneczki, umaczamy w chrzanie”, ale zaraz po Dyngusie wydarzenia mogą przyspieszyć, wytrącając nas na dobre ze świątecznej nirwany. Mnożą się bowiem zwiastuny kolejnej kombinacji operacyjnej, która tym razem będzie chyba przygotowana staranniej, z mniejszym wykorzystaniem głupich cywilów – chociaż bez tego się nie obejdzie. Oto jeden z takich, konkretnie pan Ryszard Petru napisał donos do Guy Verhofstadta. Ten Guy Verhofstadt był kiedyś premierem Belgii i niezłym ananasem, skoro prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył go Orderem Zasługi RP. Jest zwolennikiem utworzenia „Stanów Zjednoczonych Europy”, a teraz przewodniczy frakcji ALDE, to znaczy Porozumienia Liberałów i Demokratów Na Rzecz Europy. Nie można wykluczyć, że ta frakcja wykonywała jakieś zadania w ramach grudniowej kombinacji operacyjnej, która miała doprowadzić do przesilenia politycznego w Polsce – bo ni z tego, ni z owego 3 grudnia odbyła w naszym nieszczęśliwym kraju zjazd. W roli gospodarza wystąpił tam pan Ryszard Petru, przywódca Nowoczesnej, którą uważam, podobnie jak i jego samego, za wydmuszkę starych kiejkutów, utworzoną w ramach majstersztyku, mającego przekonać Amerykanów, że warto wciągnąć ich na listę „naszych sukinsynów”.
No a teraz pan Rysio poinformował Guy’a, że Polska „przestaje być demokratycznym państwem prawa”. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że pan generał Marek Dukaczewski, co to wprawdzie „ma pod sobą żołnierzy”, ale jednocześnie jest „człowiekiem pod władzą postawionym”, polecił mu w krótkich, żołnierskich słowach: wiecie rozumiecie Petru, podkręćcie tego całego Guya, że, wiecie, rozumiecie, w Polsce demokracja i praworządność ginie i że czas działać. Dlaczego akurat Guya? Ano, dlatego, że on z frakcji, a po drugie – żeby kombinacja operacyjna sprawiała wrażenie inicjatywy oddolnej, wychodzącej od europejskiego ludu pracującego miast i wsi, a nie, dajmy na to, od Naszej Złotej Pani. Toteż panu Rysiowi nie trzeba było takich rzeczy dwa razy powtarzać i już Guy wie, co przystoi mu w tej sytuacji czynić, bo wygląda na to, że przez starszych i mądrzejszych został rzucony na odcinek walki z „populizmem”.
Z obfitości serca usta mówią, toteż i pani pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, też nie jest już w stanie utrzymać za zębami porywów serca gorejącego i na zjeździe sędziów „Iustitia” niemal zaintonowała kultową piosenkę marksistów-leninistów, że „bój to jest nasz ostatni” oświadczając, że jeszcze jeden wysiłek i w Polsce powróci „prawdziwe państwo prawa”. Pewnie ma na myśli to, które pamiętamy z afery FOZZ, z afery lustracyjnej, z afery hazardowej, z afery Amber Gold, a może nawet z afery Żelazo – bo co mamy sobie żałować? Widać, że każdy na swoim odcinku frontu, na który został rzucony, uwija się już jak w ukropie, nie zważając na zachowanie pozorów, bo i po cóż bawić się w jakieś pozory, kiedy upragnione wyzwolenie tuż – tuż? Skoro kombinacja operacyjna będzie odbywała się pod sztandarem praworządności, to nic dziwnego, że stare kiejkuty właśnie pospiesznie rozganiają Zasrancen, których wcześniej zorganizowały z Komitecie Obrony Demokracji – bo jakże tu powiewać przed całą Europą, a w każdym razie – przed tym całym belgijskim Guyem - sztandarem praworządności, a jednocześnie w charakterze chorążego trzymać aferzystę, który nie poczekał nawet na finał kombinacji operacyjnej, tylko od razu pokazał co potrafi?
Zresztą nie tylko dlatego, bo – jak wspomniałem – w nadchodzącej kombinacji operacyjnej rola głupich cywilów zostanie wydatnie ograniczona na rzecz pierwszorzędnych fachowców z naszej niezwyciężonej armii. Właśnie pan Andrzej Rzepliński, bodajże na przesłuchaniu u resortowej „Stokrotki” (a może przed „Kasią” Kolendą-Zaleską?) sumiennie zeznał, że „sytuacja w armii zahacza już o zbrodnię stanu”. Wprawdzie pan Rzepliński uchodzi za głupiego cywila, a w każdym razie ja nie wiem, by był, dajmy na to, pułkownikiem, chociaż – czego to ludzie nie gadają? - ale skoro walczymy o praworządność, to jego diagnoza ma pewien ciężar gatunkowy – jednak wydaje się, że główny ciężar kombinacji operacyjnej weźmie na swoje barki nasza niezwyciężona. Ostatnio do grona bezlitosnych krytyków złowrogiego ministra Macierewicza dołączył generał Roman Polko, ujawniając, że generałowie, którzy „odeszli” z naszej niezwyciężonej w następstwie kuracji przeczyszczającej, „odchodzą sfrustrowani”, bo zamiast nich hołubieni są żandarmi, co to pomagają ministrowi przejść przez jezdnię. Czyżby generałowie byli zazdrośni nawet o żandarmów? – bo że o Misiewicza, to rzecz dowiedziona.
Gdyby złowrogi minister Macierewicz przynajmniej każdego całował na dobranoc, niczym sierżant w tej angielskiej wojskowej piosence, którą pamiętamy z filmu Sidneya Lumeta „Wzgórze” z Harrym Andrewsem, to może nie byłoby takiej frustracji, ale niestety – najwyraźniej złowrogi minister Macierewicz żadnego generała na dobranoc nie pocałował, więc nic dziwnego, że w końcu i pan generał Polko też się zbuntował i zaczął nawoływać pana prezydenta Dudę, by „uderzył pięścią w stół”. Może to niedopieszczenie generalicji nie miałoby takich konsekwencji, gdyby nie kropla, która przelewa czarę goryczy. Oto gwoli wytarzania Donalda Tuska w smole i pierzu, co – jak wiadomo – jest jednym z politycznych priorytetów prezesa Jarosława Kaczyńskiego – niezależna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
19 kwietnia chce nawet w związku z tym przeczołgać Donalda Tuska, który jednak – na co zwrócił uwagę Roman Giertych, który własną piersią Donalda Tuska osłania – chroniony jest immunitetem. Może więc niezależną prokuraturę naszego bantustanu ostentacyjnie zlekceważyć, podobnie jak pani Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierza ostentacyjnie zlekceważyć komisję weryfikującą warszawską reprywatyzację, bo podobnież jest „niekonstytucyjna”. Tedy portal Wirtualna Polska bije na alarm, że złowrogi minister Macierewicz „niszczy polski kontrwywiad”. Uuuu, to już nie są żarty; za takową psotę pójdzie pewnie co najmniej w sybirną robotę – oczywiście pod warunkiem, że kombinacja operacyjna rozwinie się w pożądanym kierunku, to znaczy – że w rezultacie przesilenia politycznego na pozycję lidera politycznej sceny powróci ekspozytura Stronnictwa Pruskiego w postaci Platformy Obywatelskiej.
Skoro jednak złowrogi minister Macierewicz „niszczy polski kontrwywiad”, to obawiam się, że „nocna zmiana” w rodzaju tej z 1992 roku nie wystarczy, że nasza niezwyciężona będzie musiała przeprowadzić operację podobna do tej z 13 grudnia 1981 roku.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 9 kwietnia 2017
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3908