Stepan Bandera był niemieckim kolaborantem, odpowiedzialnym za przerażające zbrodnie UON-UPA przeciw Polakom na Kresach Wschodnich. Jeszcze przed wojną był organizatorem zamachu na polskiego ministra spraw wewnętrznych. Dostał za to karę śmierci, ale w wyniku amnestii uratował głowę. Dzisiaj jest ukraińskim bohaterem.
Dokładny przebieg kontrowersyjnej ukraińskiej wyprawy okryty jest tajemnicą. I nikt się tym nie przejmuje. A gdzie są w sierpniu służby MSWiA i policji? Osobliwy to sposób traktowania obcych turystów, którzy przemierzają w poprzek nasz kraj akurat w miesiącu, kiedy polscy pielgrzymi udają się z każdego krańca Polski na Jasną Górę. Dodajmy, że rygorystycznie zaostrzone w tym roku przepisy wymagają od organizatorów pielgrzymek niezwykle kosztownych szkoleń i wynajęcia obowiązkowych przewodników. Gdzie tu logika?
Sierpień jest dla Polaków miesiącem licznych świąt i narodowych pamiątek. Zdaje się, że „banderowcy” świadomie wkraczają na polską ziemię właśnie w tym miesiącu, bo najłatwiej jest wtedy o konflikt. A prowokacja to ich ulubiona taktyka. Ideologiczni przywódcy ukraińscy potrzebują wroga, najlepiej Lacha, przeciw któremu poderwą nastroje na Ukrainie. Rozpadająca się tożsamość słabego państwa każe im sięgać do najniższych pobudek rodem z lat II wojny światowej. Wtedy szowinizm ukraiński przyniósł Narodowi Polskiemu niewyobrażalne cierpienia, a Ukraińców przyprawił o butę.
Polskie władze nie mogą i tym razem wykazać się po szkodzie głupotą.
Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/