Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Czyli - Nie znając historii, nie jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić teraźniejszości!

Żyjąc w USA od 1988 roku, dziś już nie mam żadnych wątpliwości, że urodziłem się Polakiem, żyję jak Polak i umrę jako Polak. Sam fakt posiadania polskiego i amerykańskiego obywatelstwa niczego tu nie zmienia. Nie zmieniła też nic częstotliwość moich wyjazdów do Polski ani czas ich trwania. Był czas, kiedy nawet kilka lat nie było mnie w kraju, ale było też tak, że co roku odwiedzałem starą Ojczyznę. Każda z tych wizyt budzi nadzieję, że być może tym razem będę mógł dostrzec zmiany, które dla każdego Polaka na dłuższej emigracji są sygnałem przełomu, który zmieni kierunek myślenia, planów i miejsca, o którym myśli się „mój dom”. Z uwagą śledzę doniesienia prasowe, przeglądam różne portale internetowe i wymieniam codziennie korespondencję dotyczącą Polski i sytuacji politycznej wokół mojej Ojczyzny. Dochodzą do tego rozmowy w gronie przyjaciół i znajomych, jednak wniosek nasuwa się ciągle ten sam: Utrata polskiej niepodległości jest w większym stopniu procesem zachodzącym fizycznie, a nie jest warunkiem odczuwalnym w psychice naszego narodu! Nie wiem, jaki jest procent ludzi myślących podobnie do mnie, a jaki ludzi odurzonych nową Europą pod szyldem (Niemieckiej) Unii Europejskiej i NATO. To, co widzę, nie pozostawia żadnych wątpliwości i złudzeń: III RP nie jest krajem rządzonym przez Polaków. I wcale nie mam na myśli ani rzekomego „niemieckiego pochodzenia” byłego premiera ani niewytłumaczalnych związków z agenturami obcego mocarstwa, najważniejszych postaci polskiej sceny politycznej.

 

Jest coś, czego nie trzeba udowadniać. Nie trzeba dochodzeń ani stawiania podejrzanych osób przed trybunały i sądy, nie trzeba dowodów i świadków, bo są fakty i dowody widoczne gołym okiem, zauważalne niemal przez każdego myślącego człowieka, mało tego, te fakty odczuwalne są każdego dnia i przy każdej okazji, przez każdego Polaka.


Polska gospodarka!

A właściwie jej kompletny zanik jest dowodem utraty nie tylko naszej niepodległości, ale potwierdzeniem kolonialnej struktury państwa, z rządem i władzami oraz ustawodawstwem wykreowanym w interesie innym, niż interes narodowy i Polski.


W historii Europy kilka państw przez ponad 500 lat budowało swoją potęgę i profity z Azjatyckich czy Afrykańskich kolonii. Anglia, Francja, Hiszpania, Portugalia czy Holandia szybko mnożyły zyski z kolonialnych tanich surowców i wyzysku. Ekspansja kolonialna państw europejskich trwała około 500 lat i zakończyła się dopiero w XX wieku.


Niemcom nie udało się zdobycie zamorskich koloni, jednak niepozbawione były chęci zysku. Tak jak inne kraje kolonialne struktura i system niemieckiej państwowości zbudowany był na silnej zależności i podwładności narodu wobec rządzących. W czasach przedrozbiorowych, kiedy w Polsce walka o wolność oraz prawa szlachty dominowały Polską scena polityczną, mieszczaństwo pozbawiono możliwości wzrostu, znaczenia i wykreowania silnej, oddanej Polsce grupy wpływów. Nieograniczona władza szlachty i brak innej, potężnej i znaczącej grupy społecznej doprowadził w konsekwencji do upadku i rozbiorów Rzeczpospolitej.


W Niemczech (1)

W tym samym czasie karne i trzymane silną ręką społeczeństwo zdołało wykreować oddane sprawie niemieckiej średnie warstwy społeczne. Dla państwa niemieckiego (Prusy — Od 1871 kraj Cesarstwa Niemieckiego) na zamorskie kolonie było z pewnością za późno. Został obrany więc kierunek wschodni i nie trzeba było długo czekać, aby osłabiona politycznie i bezbronna (przez wewnętrzne wolności, przekupne jednostki i nadmierny wzrost indywidualnych praw szlacheckich) Polska, padła ofiarą Prus, Imperium Habsburgów (od 1804 r. Austria) i Imperium Rosyjskiego.


Zainspirowany przez Prusy I rozbiór RP nie byłby możliwy, gdyby nie znacząca przewaga militarna Prus. Dziesięciokrotnie większa niż Rzeczpospolitej, pruska armia powstała dzięki napływającym z Polski Żydom, którzy przywozili ze sobą ogromne majątki i wspierali zamysł rozbioru Polski, obawiając się odbudowy znaczenia i wzrostu jej potęgi. Rosyjska caryca Katarzyna, która chciała wtedy jeszcze zachować jakieś marionetkowe państwo polskie, uległa ostatecznie wspieranej przez Żydów koncepcji zmniejszenia i ostatecznie całkowitego zagarnięcia Polski w wyniku zaborów. Chyba nie jest to przypadkowy fakt, że pierwszy rozbiór Polski (5 sierpnia 1772 roku) nastąpił 226 lat po śmierci Marcina Lutra (z niem. Martin Luther). Ponad 200 lat protestantyzmu pozbawił Niemców jakichkolwiek skrupułów i hamulców, przed zamachem na katolicki kraj. Niewyobrażalna agresja i decyzja o likwidacji, jakby nie było zasłużonego dla katolicyzmu europejskiego, katolickiego państwa, jakim była Polska, była możliwa dzięki współpracy wrogich wobec katolickiej Polski, religii. Powszechnie praktykowane małżeństwa zubożałych pruskich arystokratów z bogatymi Żydówkami przybywającymi z Polski zaowocowały zależnością arystokracji niemieckiej będącej na żołdzie bankierów żydowskich.

 

Akt rozbioru katolickiej Polski jest tylko jednym z wielu, żenująco nieprzyzwoitych i kompromitujących „zachodnią” (katolicką) Europę, czynów.


Było tylko jedno państwo na świecie, które nie pogodziło się z wymazaniem Polski z mapy świata. Przez cały okres rozbiorów tylko w tym państwie na każdym oficjalnym, międzynarodowym spotkaniu padało głośno i wyraźnie pytanie: „Czy przedstawiciel Polski jest już obecny?” po chwili ciszy padała odpowiedz: „Jeszcze nie!”. Dopiero wtedy zaczynano obrady i rozmowy. Tylko Turcja nie zapomniała o Polsce.


Historia..

Wszyscy pamiętamy, jeżeli nie ze szkoły to z wielu obecnie wydawanych książek, jak potoczyła się dalej historia Polski, rozbiorów i wielu aktów agresji i prób zniszczenia naszego Narodu i państwa. Wspominając pierwszy rozbiór Polski mam nieodparte wrażenie, że historia nam się już powtórzyła. Około roku 1863 Kraszewski, redaktor kronenbergowskiej „Gazety Polskiej”2 W powieści pt. „Żyd” pisał wyraźnie o nadziejach przywódców żydowskich, związanych z wypadkami 1863 r. Mówią oni tam: „...w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic złego... Skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patrjotyzm itp. mrzonki, myślmy przede wszystkiem o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tem, ale chłop jest głupi — nie boimy się go. O szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta... W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materjałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad połową Europy. Ale naszem właściwem królestwem, naszą stolicą, naszem Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy, kraj ten należy do nas, jest nasz..." Tak obliczali i rezonowali żydzi Kraszewskiego (ocierającego się o nich z bliska) w chwili, kiedy ważyły się losy kraju.


Wiele zmieniło się w Polsce i Europie od tamtych czasów, pozornie niewiele ma wspólnego historia z teraźniejszością, ale czy tak jest naprawdę? Stanisław Dider w książce „Rola neofitów w dziejach Polski” napisał, że: „Od najdawniejszych czasów Polska była wdzięcznym terenem pozornego zrywania z wiarą swych ojców przez synów Izraela. Posłuszni nakazom drugiego Mojżesza żydzi krakowscy przechodzili w dość pokaźnej liczbie na katolicyzm już w drugiej połowie XIV wieku. Cieszyli się oni specjalnymi względami rady miejskiej, która otaczała neofitów gorliwą opieką. Jak wskazują „Rachunki miasta Krakowa”(r. 1395, 1398, 1400) rada wyznaczała im pod pozorem wydatków na obrzęd chrztu znaczne nagrody”. Nigdy jednak ci pozorni chrześcijanie nie zrywali relacji ze swoimi współbraćmi wyznawcami Talmudu. Tak rodziły się „nowe polskie elity” już w XIV wieku. Wypada postawić pytanie, czy historia ta już nigdy się nie powtórzyła?


Polska katolicki kraj (?)

Statystycznie jesteśmy ciągle krajem katolickim, ciekawe jest tylko to, że katolickie wpływy na naszą rzeczywistość są coraz mniejsze, a przez to rodzaj polityki rządu wobec Narodu Polskiego, daleko odbiega od wzoru i ideału chrześcijańskiego państwa. Odczuwamy to na każdym kroku, tracąc pracę, pracując za grosze i bezowocnie. Zmienić nie można zbyt wiele bez drastycznej zmiany osób znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej — politycznych elit, systemu i polityki państwa. Polskie elity są wyjątkową grupą społeczną, bo nie tak jak w innych krajach, posiadają wewnętrzną organizację, odrębność i silną więź.


Wybory, które powinny dawać Narodowi możliwości zmian, tak naprawdę są wyborami (często pewnie oszukanymi) między mniejszym i większym złem. Tak samo, jak w wielu krajach „zachodniego świata”, nie ma prawdziwej reprezentacji narodów. Narodowe elity, które gdzieś się pojawiają, są niszczone i zwalczane, przez kłamstwo, przekupstwo, intrygi czy wreszcie mordy polityczne. Sytuacja Polski wygląda dużo gorzej od innych krajów, ponieważ naszym największym nieszczęściem jest totalny brak polskich, Narodowych elit politycznych!


Dziś jedynym ratunkiem jest odbudowa patriotyzmu i odbudowa pro — Polskich elit politycznyc (3) Jak to zrobić? Powoli z uporem i niespotykaną wytrwałością musimy odrodzić patriotyzm i Polskie Narodowe partie, zdolne do działania, samoorganizacji, ceniące osiągnięcia cywilizacji łacińskiej i narodu polskiego.

 

Jest w życiu, każdego wierzącego człowieka chwila, w której trzeba się określić, trzeba wybrać i opowiedzieć się po stronie Boga, lub po stronie życia bez niego. Nie możemy być obojętni, nie możemy być letni, musimy być albo gorący, albo zimni. Religijny człowiek, który jest tylko letni, nie może mówić, że jest człowiekiem wierzącym. Musi być naprawdę gorący, by mógł liczyć, na życie wieczne. Człowiek letni będzie wystawiany na wiele prób, zanim wybierze czy chce być tym gorącym, czy zupełnie zimnym. Przytaczam tę prawdę, znaną wszystkim katolikom, nie po to, by pisać o religii czy kościele, ale jest coś, bardzo uniwersalnego w tym, jak nas Bóg doświadcza, abyśmy mogli się określić i ratować.

Z tego przykładu nasuwa się wniosek, jak powinniśmy odnosić się do własnej Ojczyzny. Bo jest czas w życiu każdego Polaka chwila, kiedy trzeba opowiedzieć się po stronie Ojczyzny,
lub po stronie życia bez niej. Nie możemy być letni w naszym stosunku do Ojczyzny, musimy być albo gorący, albo zimni. Polak, który jest letni, nigdy nie będzie Polakiem oddanym do końca swojej Ojczyźnie. Letnich Polaków mamy wielu i dziś oni sprawują władzę. Letnich Polaków można poznać po ich czynach, ludzie ci miotają się między dobrem Ojczyzny a dobrem własnym. Często wybierając to drugie i zapominając o służbie, do jakiej się zgłosili. Wystawiani są na wiele prób, muszą wybierać między Ojczyzną a własnymi korzyściami. Czasami na chwilę stają się gorący, aby uspokoić własne sumienie, a potem wracają do swojego letniego stanu, okłamując resztę, która w nich wierzy. Nigdy w Polsce nie będzie dobrze, jeśli ciągle wybierać będziemy ludzi letnich, a nie tych naprawdę gorących w swoich poglądach. Nigdy nie będzie dobrze, jeśli sami pozostaniemy chłodni na sprawy Ojczyzny. Jeśli sami nie potrafimy rozgrzać się do tego stopnia, aby letni mógł się od nas oparzyć. Nie będziemy wiedzieli kogo wybrać, bo gdy sami jesteśmy letni, ci letni wokół nas wydają się gorący, dzięki obietnicom, mowom i przyrzeczeniom, które tak łatwo można usłyszeć z ich ust.

To my musimy rozgrzać się tak mocno, aby było jasne, po której stronie stoimy, aby było wiadomo, że wybraliśmy Ojczyznę. Bo Ojczyzna jest nam potrzebna jak życie wieczne. Jest nam potrzebna, bo tylko w niej Polak jest prawdziwym Polakiem. Tylko w Ojczyźnie nie zginie nasza wspaniała historia, pisana krwią Narodowych Bohaterów. Tylko w Ojczyźnie nasze dzieci mogą być rozgrzane do prawdziwego polskiego patriotyzmu. W Ojczyźnie tylko możemy modlić się w zgodzie z własną tradycją. Aby być naprawdę gorącym, trzeba znać prawdę, tylko z prawdy możemy wyciągać odpowiednie wnioski.

Prawda jest naszym sprzymierzeńcem, który obnaża letnich ludzi, letnie partie i letnie podejście do Ojczyzny. Prawdy, boi się tylko ten, kto ma coś do ukrycia. Przed prawdą nie można się ukryć, więc trzeba z nią walczyć, trzeba ją przeinaczyć, czy po prostu ograniczyć ilość tych, którzy tę prawdę głoszą. Szukajmy więc prawdy, która rozpali nas dla Polski. Jeśli zostaniemy zimni, będziemy jak ten zimny katolik, niezdecydowany czy żyje dla Boga, czy dla siebie. Stracimy Ojczyznę, tak jak on straci życie wieczne.

Wnioski

W tak krótkim tekście nie mogę ani dokładnie przedstawić wielu faktów historycznych, ani też dokładnie wyjaśnić, wszystkich zależności. Ciężko jest mi przytoczyć wiele dat i przełomowych powiązań. Nie jestem historykiem, jednak wiem, że dokładniejsze poznanie dziejów Polski może nas jako naród uchronić od popełniania tych samych błędów. To nie prawda, że dzieją się na świecie „nowe rzeczy”. Wszystko już było, tylko my o tym nie pamiętamy lub nie znamy naszej, czy światowej historii. Rozpalmy się dla Polski, poznając jej bogatą przeszłość. Szukajmy prawdy o tym, co dzieje się dziś, choćby w książkach archiwalnych. W nich często znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas współcześnie pytania, bo nie znając historii, nie jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić teraźniejszości!



Dla Magazynu Polonijnego OWP

Zbigniew J. Wieczorek

Stany Zjednoczone Ameryki Płn.

 

 Tekst ukazał się w tygodniku "Głos Polski" z Kanady No. 23 Toronto 3-9.06. 2015 r.

 

(1) W odniesieniu do Prus używam określenia Niemcy, gdyż są one kontynuacją państwa pruskiego.
(2) Kraszewski, redaktor kronenbergowskiej "Gazety Polskiej". (Kronenbergowie, rodzina finansistów i bankierów warszawskich pochodzenia żydowskiego.) W powieści pt. "Żyd" pisał on wyraźnie o nadziejach przywódców żydowskich, związanych z wypadkami 1863 r. (Za: Stanisław Dider „ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI” (pisownia oryginalna)

(3) Za „Temperatura przekonań” - zjw

 

* W odniesieniu do Prus używam określenia Niemcy, bo są one kontynuacją państwa pruskiego.

** Kraszewski, redaktor kronenbergowskiej "Gazety Polskiej". (Kronenbergowie, rodzina finansistów i bankierów warszawskich pochodzenia żydowskiego.) W powieści pt. "Żyd"pisał on wyraźnie o nadziejach przywódców żydowskich, związanych z wypadkami 1863 r. (Za: Stanisław Dider „ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI” (pisownia oryginalna)

*** Za „Temperatura przekonań” - zjw


Obóz Wielkiej Polski pragnie z przyjemnością oddać w ręce czytelników drugi numer Magazynu Polonijnego. Pomysł stworzenia tego typu miesięcznika narodził się jesienią, a debiut pierwszego numeru przypadł na 1. stycznia tego roku.

Sama idea jest prosta: zgromadzić Polaków mieszkających poza granicami kraju, którzy pisaliby zarówno dla Polonii, jak i dla Polaków pozostających w Ojczyźnie. Szczęśliwie udało się zebrać na początek małą grupę osób, które zdecydowały się poświęcić temu swój czas i uwagę.

Magazyn przeszedł małe zmiany i Obóz Wielkiej Polski pozostaje w nadziei, iż czytelnicy docenią wkład Redakcji jak i wszystkich jego publicystów oraz nie poprzestaną na przeczytaniu go, lecz również podzielą się nim z większą rzeszą osób.

Do pobrania tutaj.

 

Za:  http://www.owp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=816&Itemid=138438434