http://www.forum.michalkiewicz.pl
Obok wpisów wyrażających się z sympatią i pozytywnie o zamordowanym, znajdują się też niestety wpisy haniebne, szydzące, drwiące, szkalujące jego pamięć.
Dziwne, że właściciel forum na tak haniebne wpisy nie zareagował należną reprymendą pod adresem szczujących na zmarłego szubrawców.
Dlaczego piszę, że Dariusza Ratajczaka zamordowano.
Już od chwili znalezienia jego zwłok gazety podawały sprzeczne wersje dotyczące czasu postoju jego samochodu na parkingu. A więc według jednej wersji samochód stał tam nieprzerwanie już od końca maja. Ta wersja wydaje się nieprawdziwa z tego względu, że zarówno ochrona sklepu na samochód zwróciłaby wcześniej uwagę, jak i klienci parkujący obok poczuliby zapach rozkładających się zwłok. Według innej wersji samochód dra Ratajczaka w czasie bezpośrednio przed znalezieniem jego zwłok wielokrotnie wjażdżał i wyjeżdżał z parkingu. Według jeszcze innej, wiarygodnej – bo potwierdzonej wypowiedziami pracowników "Karolinki" – wersji, wieczorem w przeddzień znalezienia w samochodzie jego zwłok, samochodu Dariusza Ratajczaka na parkingu nie było.
Tak więc, zgodnie z oficjalną wersją wygląda na to, że rozkładające się, "zapite na śmierć" zwłoki w nocy/nad ranem zajechały autem na parking, następnie przesiadły się do tyłu, ułożyły się między przednimi a tylnymi siedzeniami i czekały, aż ktoś je odkryje.
Prokuratura nie próbując wyjaśnić wielu podejrzanych wątków i okoliczności śledztwo umorzyła. Ponosi więc współodpowiedzialność za ukrywanie morderców.
Jeszcze bardziej haniebnym faktem jest obrzydliwa kampania medialna mająca zniszczyć i zeszmacić wizerunek niewygodnego historyka. Przy czym oburzające jest to, że w kampanii tej bierze udział nie tylko michnikowska gadzinówka ale i chcąca uchodzić za wiarygodną i "prawicową" gazeta Rzeczpospolita.
Fragmenty artykułu "rzepy" umieszczone są na forum S. Michalkiewicza.
Oto jeden z nich:
"Ratajczak bronił się sam. Tłumaczył, że cytował poglądy zachodnich rewizjonistów, nie zawsze je zaznaczając. Ojciec adwokat na procesie się nie pojawiał. Mogli wcześniej przygotowywać linię obrony. Mogło być też tak, że starszy pan się nie zgadzał z synem i nie chciał być świadkiem katastrofy."
Dlaczego rzepa, zamiast snuć przypuszczenia, po prostu sama ojca Dariusza Ratajczaka o to nie zapytała? A jeśli już snuje rzepa przypuszczenia, dlaczego nie postawiła hipotezy, że być może syn nie chciał, aby bronił go ojciec! Bo to też jest możliwe! Na przykład nie chciał narażać ojca na ewentualne konsekwencje bronienia "kłamcy oświęcimskiego". Z opowiadań wiedział on zapewne o szykanach, jaki spotkały w przeszłości jego ojca za obronę braci Kowalczyków.
Kolejny cytat z rzepy:
"Arkadiusz Karbowiak, wiceprezydent Opola, próbował Ratajczakowi pomóc. Umówił go na rozmowę z pełnomocnikiem tworzącej się w Opolu nowej katolickiej szkoły wyższej. Ratajczak na obiad z przedstawicielem szkoły przyszedł pod wpływem alkoholu.
Dwa lata temu Karbowiak podjął jeszcze jedną próbę…"
A. Karbowiak, umawiając Dariusza Ratajczaka z kimkolwiek nie zrobiłby tego zapewne, gdyby Dariusz Ratajczak wyglądał niechlujnie i gdyby był on pijany. Zwłaszcza za "drugim podejściem" Karbowiak byłby ostrożniejszy – gdyby rzeczywiście przyczyną pierwszego niepowodzenia w otrzymaniu posady przez Dariusza Ratajczaka faktycznie był alkohol.
Kolejny i najbardziej obrzydliwy cytat rzepy:
"Prof. Nicieja: – Podpisaliśmy umowę o współpracy z Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po formalnościach jako rektor zaprosiłem do gabinetu wszystkich gości na lampkę koniaku. Sekretarka napełniła kieliszki, pijemy i… konsternacja. Bo zamiast alkoholu była herbata. Przeprosiłem, rozlaliśmy szampana. Po wyjściu delegacji poprosiłem Ratajczaka na rozmowę. „Co pan zrobił? – krzyczę. – Przepraszam, miałem ciąg. Myślałem, że zdążę ten alkohol uzupełnić” – tłumaczył."
Zgodnie z rozpuszczaną medialnie wizją do czasu procesu i wyrzucenia go z UO Dariusz Ratajczak nie miał absolutnie żadnych problemów alkoholowych. W tym samym artykule w innym miejscu jest wypowiedź anonimowej sąsiadki:
"Mam w oczach jego dwa obrazy. Pierwszy – pracownika na Uniwersytecie Opolskim, miłego, estetycznego mężczyzny…"
Gdyby "historia" opowiedziana przez Nicieję była prawdziwa, musiałaby ona mieć miejsce jeszcze wtedy, gdy Dariusz Ratajczak na UO pracował. Ale gdyby była rzeczywiście prawdziwa, to zapewne dra Ratajczaka wywalono by z UO wcześniej i za alkohol, a nie za "kłamstwo oświęcimskie".
Profesor Nicieja, rektor UO w czasie procesu karnego i wyrzucenia z uczelni Dariusza Ratajczaka ponosi dużą współodpowiedzialność za zaszczucie go i zniszczenie jego uniwersyteckiej kariery. Dlatego też szubrawy profesor zainteresowany jest przedstawieniem zamodowanego historyka jako alkoholika wypijającego jemu w jego gabinecie z jego służbowego barku koniak. Ciekawe, że na uniwersytecie w dostępnym dla każdego pracownika i wykładowcy miejscu był alkohol i że pijanego wykładowcy nikt nie zauważył.
Cytowanie przez rzepę domniemanych rewelacji mieszkańców bloku:
"Mieszkańcy bloków byli świadkami niemocy żony i szalejącego nałogu. Pił w piwnicy, znajdowano go nieprzytomnego z upicia. – Sam się nad sobą znęcał. "
jest w sumie prymitywnym chwytem stosowanym przez trzeciorzędnych pismaków.
Jak chce się komuś dokopać, kogoś zniszczyć, zawsze znajdzie się informacje z tzw. "wiarygodnych źródeł" . Zazwyczaj anonimowych.
To, że szczuciem na Dariusza Ratajczaka zainteresowana jest żydowska michnikowska gadzinówka nikogo nie dziwi. To że robi to "rzepa" i to w stylu nie gorszym niż GW pokazuje, że obie gazety należą do tego samego żydowskiego folwarku. Na co dzień rzepa wprawdzie lepiej się maskuje, niż Gów.. Wyborcze. Ale w sytuacjach nadzwyczajnych jej koszerność widać gołym okiem, a zapach czosnku czuć na odległość.
Rządzące polskim barakiem żydostwo żyły z siebie wypruwa, aby zeszmacić i zhańbić imię niezłomnego historyka. Nie wystarczyło im zamordować go fizycznie. Chcą jeszcze zamordować jego reputację i jego dobre imię.