Komentarz · „Dziennik Polski” (Kraków) · 2009-03-06 | www.michalkiewicz.pl
Parlamentarni fajdanisowie mają nowe makagigi, dzięki któremu mogą stwarzać wrażenie, że jeszcze cokolwiek od nich zależy. W tym celu uchwycili się niczym tonący brzytwy, przypadku pani Barbary Jackiewicz, która od ponad 20 lat opiekuje się beznadziejnie chorym synem i niedawno oświadczyła, iż „pragnie dla niego eutanazji”. Natychmiast poparły ja rzesze postępowców, w posłem Januszem Palikotem i panią filozofową, czyli prof. Magdalena Środą na czele. Poseł Palikot i Kazimierz Kutz zapowiedzieli nawet forsowanie stosownej ustawy.
Warto w związku z tym zwrócić uwagę, że – po pierwsze - w przypadku syna pani Jackiewiczowej nie chodzi o eutanazję w ścisłym tego słowa znaczeniu. To ona nie może już znieść w ł a s n y c h cierpień, bo jej syn, ze zrozumiałych względów swojej opinii wyrazić nie może do tego stopnia, że nawet nie wiadomo, czy cierpi. Po drugie – w tej sytuacji pani Jackiewiczowa w gruncie rzeczy domaga się, by ktoś podjął z a n i ą decyzję, co ma zrobić z synem i ze sobą. Tylko bowiem w takiej sytuacji nie będzie za nią ponosiła odpowiedzialności, o co, jak się wydaje, tak naprawdę jej chodzi. Po trzecie – ostentacyjne współczucie okazywane zmęczonej matce przez posła Palikota, panią filozofową i Kazimierza Kutza ocieka obłudą. Gdyby poseł Palikot naprawdę współczuł pani Jackiewiczowej, to by ją zwyczajnie w podjęciu decyzji wyręczył. Jeśli tego nie robi, to dlatego, iż boi się narazić na r y z y k o odpowiedzialności. Tylko r y z y k o, bo przecież niezawisły sąd mógłby nie dopatrzyć się w jego postępku żadnej winy. Zatem – jest mocny tylko w gębie, bo przy najmniejszym ryzyku – dudy w miech.
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl