Dziś wielu komentatorów pochyla się nad światowym kryzysem gospodarczym, lamentując, że nie dało się go odpowiednio wcześnie przewidzieć. Że owszem niepokojące były pewne zachowania kredytodawców w USA, którzy beztrosko udzielali nadmiernych kredytów pod hipotekę. Że polityka FED, czyli tworzenie pustego pieniądza, kiedyś musiała się skończyć. Że życie na kredyt ma swoje granice itd. Ale wszystko to nie były przewidywania konkretne i jednoznaczne. Takiej skali kryzysu nikt nie przewidział. Ani nikt nie opisał jego genezy, mechanizmu i konsekwencji. Nikt nie przewidział, kiedy on nastąpi. Czy na pewno nikt? Nikt - poza naszą formacją polityczną. O zatrutych źródłach światowego systemu finansowego ekonomiści i publicyści obozu narodowego pisali przez ostatnie dziesięciolecia wiele. Roman Giertych opisał mechanizm tego systemu bardzo precyzyjnie przed blisko 10 laty.
Roman Giertych w książce „Lot orła” (wyd. 2000r.!) tak pisał na stronach 39-40:
„Jednym z elementów nowego porządku światowego jest stworzony (…) system światowej gospodarki, który polega na wolnym handlu i wolnym przepływie kapitału. Te dwa pojęcia gospodarcze stanowią w przekonaniu twórców koncepcji globalistycznej nierozerwalną całość. Dzięki potężnym centrom medialnym udało się tym ośrodkom wmówić całemu światu, że pojęcia te są nierozerwalnie związane. Tymczasem oznaczają one zupełnie coś innego i różne tez powinno być do nich podejście. Wolny handel jest to sposób na rozwój gospodarki narodowej. Przynosi to efekt specjalizacji w poszczególnych krajach, co poprawia jakość i obniża cenę produktu. Wolny przepływ kapitału oznacza nieskrępowane wykorzystywanie przez twórców współczesnego kapitalizmu nowych obszarów poddanych temu wolnemu przepływowi.
Obecny system gospodarki światowej opiera się w gruncie rzeczy na zaufaniu do gospodarki amerykańskiej. Wyznacznikiem bogactwa są dzisiaj przede wszystkim dolary lub akcje przedsiębiorstw amerykańskich. Cały obecnie funkcjonujący system polega również na tzw. aktywnym kreowaniu pieniądza, co sprowadza się do tego, że niektóre osoby i podmioty gospodarcze posiadają nieograniczony dostęp do kapitału. Ten dostęp przesądza w sposób jednoznaczny o sukcesie na rynkach wszystkich krajów poddanych terrorowi wolnego przepływu kapitału. Ponieważ już od kilkudziesięciu lat pieniądz nie jest wyznacznikiem pracy, ale stanowi pewna matematyczną wartość, to kreowanie tego pieniądza jest nieograniczone. Skoro sam fakt posiadania zdolności kreowania pieniędzy (czyli dostępu do tworzenia tych matematycznych wartości) jest sam w sobie elementem generującym zysk (banki), to wynika z tego w sposób oczywisty, że ten kto posiada dostęp do tworzenia pieniędzy na skalę globalną, posiada niekontrolowany instrument do czerpania zysku z niczego. W większości gospodarek kapitał ma podstawowe znaczenie dla osiągania zysku. Kapitał (czyli pieniądz) jest kupowany (pożyczki i kredyty bankowe). W zamian za ten kapitał pożyczkobiorca płaci odsetki. Skoro kapitał jest jedynie zapisem matematycznym, to zysk jaki osiąga dający kapitał jest tak naprawdę podatkiem na rzecz osób, czy grup posiadających dostęp do kreowania pieniądza na skalę globalną.
Największym podmiotem uprawnionym w gospodarce światowej do kreowania pieniądza jest FED - Federalne Biuro Rezerw Stanów Zjednoczonych, który tak naprawdę jest prywatnym bankiem założonym przez kilka rodzin bankierskich, pełniących w USA wolę naszego NBP. Ponieważ jest to instytucja prywatna i posiada nieograniczoną możliwość kreowania pieniądza, to cały system bankowy powiązany z bankami USA, które czerpią swoje środki z FED, płaci podatek na rzecz prywatnych osób – założycieli tego biura. Nie jest przypadkiem, że John Kennedy został zamordowany w kilka miesięcy potem, gdy jako pierwszy prezydent USA kazał zmienić napis na dolarach amerykańskich i zamiast nazwy gwaranta – FED, wpisał nowego gwaranta – Rząd Stanów Zjednoczonych. Natychmiast po jego śmierci dolary opatrzono znowu opatrzono gwarancją Federalnego Biura Rezerw.
Należy jednak pamiętać, ze system kreowania pieniądza przez FED przypomina słynną piramidę finansową Grobelnego, czy też piramidy finansowe w Albanii. Tworzenie pustego pieniądza nie może trwać w nieskończoność. W którymś momencie świat straci zaufanie do waluty amerykańskiej i wówczas skończy się proceder tworzenia pustych pieniędzy. Obecnie w bankach leży wielokrotnie więcej dolarów niż wynosi wartość wszystkich produktów istniejących w USA. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w zakresie pieniądza elektronicznego, który widnieje jedynie w zapisach bankowych. W sytuacji braku zaufania pieniądze te wrócą do USA. Każdy będzie chciał za swoje dolary kupić towar w Stanach Zjednoczonych. Wówczas okaże się, że na każdy produkt wart dotychczasowego dolara czeka stu posiadaczy dolarów. Nastąpi olbrzymia deprecjacja dolara i krach obecnie istniejącego światowego systemu gospodarczego. System światowego handlu, który w ponad 90% opiera się na obrocie tzw. opcjami (derewatywami), zostanie zmieciony w ciągu jednego dnia. Krach ten zbliża się powoli, chociaż niewykluczone, że agonia tej wielkiej piramidy finansowej potrwa jeszcze kilka czy kilkanaście lat. Równie dobrze krach ten może nastąpić jutro. Stany Zjednoczone wyjdą z tego krachu, ale system finansowego uzależnienia świata od kilku bankierskich rodzin w USA skończy się definitywnie.” (podkr. moje – WW).
Tyle Roman Giertych.
Mamy tu pokazaną genezę kryzysu światowego, analizę mechanizmu funkcjonowania światowego systemu finansowego i dość precyzyjnie podaną prognozę kryzysu – kilka do kilkunastu lat (pisane 10 lat temu!). Jest mowa o deprecjacji dolara, o ucieczce kapitałów do USA i o opcjach (kto wówczas – 10 lat temu zwracał na nie uwagę?!).
Gdy wtedy pisał o tym Roman Giertych, wyglądało to na jakieś obsesje antyzachodnie, czy antykapitalistyczne. Tymczasem podał on najbardziej wiarygodny scenariusz zdarzeń. I niewiele się pomylił. Trudno przy takiej okazji powtórzyć po raz kolejny: „a nie mówiliśmy?”…
Wojciech Wierzejski
http://wierzejski.blog.onet.pl/