Słowo z racji odsłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej żołnierza NSZ majora Witolda Szpatowicza.
Obowiązek pamięci
NON POSSUMUS. Nie możemy zapomnieć o ofierze Polaków i Polek walczących za „wolność naszą i waszą”. Nie możemy! To chrześcijańska postawa wobec biblijnej Pamięci זִכָּרוֹן (zikkaron). Pamięci nie będącej jedynie pamięcią bierną, magazynem informacji, ale PAMIĘCI będącej KATALIZATOREM w budowaniu cywilizacji wolności, w budowaniu suwerennego narodu, który był marzeniem tych Niezłomnych, Żołnierzy Podziemia Niepodległościowego, których na czele z Majorem Witoldem Szpatowiczem dziś wspominamy. Bohaterów, którzy są godni narodowych panteonów, gdyż zawsze Polskę mieli w serce, na myśli i na bagnetach.
Słodko i zaszczytnie jest umrzeć dla Ojczyzny
Strzegąc PAMIĘCI – będącej swoistym narodowym sacrum, świadczącym o dojrzałości wspólnoty – spotykamy się w katolickiej świątyni, by oddać cześć i złożyć Bogu najwyższe wyrazy dziękczynienia za życie majora Witolda Szpatowicza oraz wszystkich, którzy nie szczędzili swej młodości, kariery, prywaty i indywidualizmu w obronie największej miłości, rodziny – narodu polskiego. Jesteśmy tu, by oddać cześć tym, którym przyświecało hasło, które niegdyś na kartce zapisała mi moja matka i włożyła do brewiarza, bym nigdy o nim nie zapomniał: „Dulce et decorum est pro patria mori” („Słodko i zaszczytnie jest umrzeć dla Ojczyzny”). Wspomnienie tego faktu oraz dziesiątek godzin rozmów z moim dziadkiem – lwowskim ND-kiem, sprawia że moje serce coraz mocniej bije, a ze wzruszenia roni się łza.
Witold Szpatowicz – zapamiętajcie to imie i nazwisko
Tym hasłem żył kierował się przez całe swoje zycie major Szpatowicz. Jego przyjaciel, towarzysz broni, żołnierz NSZ ppłk Janusz Słociński, ps. „Konus”, wspomina go jako człowieka „wspaniałego, dobrego, serdecznego i życzliwego bohatera o siermiężnych zasadach. Był ostatnim komendantem okręgu częstochowsko-kieleckiego NSZ, twórca i pierwszy prezes związku NSZ okręgu dolnośląskiego. Major Witold Szpatowicz – zapamiętajcie to imię i nazwisko, niech powraca jak mantra. Bo to imię i nazwisko wielkiego Polaka. Imię i nazwisko bohatera, dzięki któremu możemy się spotkać na uroczystości we względnie wolnej Polsce.
W tym miejscu pozwolę sobie zacytować jedno ze wspomnień majora Szpatowicza:
„Z rozkazu gen. Boguckiego musiałem zostać w kraju. Dostarczałem zasiłki pieniężne rodzinom tych, którzy zginęli lub zostali aresztowani. 28 czerwca w Kielcach zostałem „upolowany”. Obskoczyli „mnie na ganku. Było ich siedmiu. Jednego z nich bardzo dobrze pamiętam – nie był Polakiem. Miał na sobie koszulę bez kołnierzyka, zapinaną na niebieski guzik, tzw. obszywkę. Usłyszałem, że decyzją sądu zostałem skazany na karę śmieci i padł pierwszy strzał. Dostałem w brodę, ale mnie nie przewróciło. Drugi pocisk ugodził mnie powyżej skroni i wyszedł uchem. Trzeci trafił w potylicę. Obok domu przejeżdżali żołnierze. Widząc strzelaninę pomiędzy cywilami – jak pomyśleli nie widząc mundurów – wkroczyli do akcji. Tak trafiłem do celi w kieleckim więzieniu. Przeżyłem tam dwukrotnie śmierć kliniczną… W celi mówili mi, że mnie to bić nie będą. Każde uderzenie równałoby się mojej śmierci, a ja miałem stanąć przed sądem i zostać skazany. Siedziałem tam w nie byle jakim towarzystwie, m.in. z Zygmuntem i Janem Zamoyskimi… 4 sierpnia 1945 roku murami więzienia wstrząsnęły detonacje. Oddział AK pod dowództwem "Szarego" zaatakował i zdobył więzienie. Ich głównym celem było uwolnienie pułkownika „Klina”. Zmarł na moich rękach w kilka godzin po uwolnieniu… Podczas amnestii w 1947 r. ujawniłem się.
Narodowy profetyzm
Witold Szpatowicz, podobnie jak cała rzesza niezłomnych żołnierzy, niczym prorok Jeremiasz bezkompromisowo wkroczył na drogę Bożej sprawiedliwości, sumienia i honoru, na drogę obrony uciemiężonych, na drogę walki z ideologią pozostawiającą po sobie swąd siarki do dnia dzisiejszego. Do walki z chorym, ateistycznym, bandyckim, czerwonym, komunistycznym światopoglądem, zostawiającym po sobie jedynie śmierć, tortury, kłamstwo, gwałty i wyzysk.
Aktywizm w budowaniu Wielkiej Polski
Niezłomni, Żołnierze Leśni niczym profeci nie pozostawali bierni, nie stali z boku z założonymi rękami, lecz jak prawdziwi mężczyźni-chrześcijanie, brali sprawy w swoje ręce, twardo stąpając po ziemi, krocząc drogą wiary, ewangelicznego radykalizmu, spełniając przy tym szczytne marzenie: budowanie ze zgliszczy, z ruin Wielkiej Polski! Ich walka o wielką, suwerenną Polskę nie opierała się na pustych sloganach, lecz na radykalnym, narodowym aktywizmie, będącym po dziś dzień wielką inspiracją dla mnie i ogromnej, szlachetnej armii młodego pokolenia. Armii polskich nacjonalistów i patriotów, od których zależy przyszłość Kościoła i Ojczyzny.
Inspiracja niczym łaska Ducha
Żołnierze Niezłomni są nam natchnieniem, inspiracją, niemalże łaską Ducha Świętego, z której będziemy czerpać. Dzięki nim wiemy za czym podążać, jaką podążać drogą. To skarb. Bezcenna perła, o którą z pieczołowitością winniśmy dbać.
Nieustraszeni
Niezłomni, Żołnierze Drugiej Konspiracji, a wśród nich Witold Szpatowicz, wbrew ujadaniu czerwonych hien, tuby propagandowej, tj. sowieckiego Kominternu, obrażającego inwektywami typu: faszyści, potomkowie Hitlera, zdrajcy i mordercy nie zatrzymali się, gdyż towarzyszyła im wiara. Wiara ugruntowana na Chrystusie. Wiara ugruntowana na obiektywnej prawdzie, że obrana przez nich droga brawurowej walki o wolna Polskę jest drogą słuszną, co więcej – jest ich obowiązkiem!
Nie straszne im było odarcie z godności, odarcie z dobrego imienia, uznanie za zdrajców, pozbawienie pogrzebu czy spotkania z najbliższymi! Walczyli dzielnie i brawurowo za Ojczyznę. Wielu zginęło, niczym prawdziwi męczennicy, po torturach w ubeckich katowniach czy kazamatach NKWD. Zginęli śmiercią niesprawiedliwą. Lecz oni zdawali sobie sprawę, że być może nie będzie dla nich miejsca na grób. Że nikt na ich grobie nie postawi krzyża i nikt obok ich grobu nie się nie zatrzyma i nie odmówi „Wieczne odpoczywanie…”. Lecz oni na to się zgodzili,, gdyż na bok odłożyli prywatę i indywidualizm. Dla nich priorytetem był Kościół i suwerenna Polska. To szczyt bohaterstwa. To szczyt profetyzmu. Za ich życie winniśmy odśpiewać uroczyste Te Deum.
Tułaczka narodowców trwa do dziś
Tułaczka, której podjęli się niezłomni nie zakończyła się w 1963. Tułaczka narodowców trwa do dziś, gdyż komunistyczna zaraza, wroga Kościołowi i Ojczyźnie ideologia wciąż sieje zamęt w umysłach i sercach Polaków oraz przestrzeni publicznej, czego w chwili obecnej mamy przykład podczas manifestacji postkomunistycznych KODów, podczas których obserwujemy Himalaje hipokryzji. To niezłomna walka o niepodległość, niezależność wobec zachodnich i wschodnich okupantów. Aż wreszcie to niezłomna walka z kłamliwą, postkomunistyczną, a więc postkominternowską ideologią, która wkradła się do jądra III RP.
Wstyd za III RP
My Polacy, katolicy, wyznawcy i naśladowcy Chrystusa, który est veritas, mamy w obowiązku powiedzieć światu Prawdę, że III RP, o którą walczą pseudodemokratyczne środowiska, to nie jest Polska naszych marzeń! Bo to Polska, w której pluje się na wiarę w Jezusa Chrystusa. To Polska, w której wciąż jest miejsce na perfidne kłamstwo. Co więcej, za III RP, w której wciąż do władzy próbują dostać się spadkobiercy najbardziej zbrodniczej w świecie, bandyckiej ideologii komunistycznej, jest nam po prostu wstyd! Gdyż do władzy chcą dojść potomkowie tych, którzy służyli w katowniach i chcieli odebrać życie tym, którzy walczyli o naszą niepodległość.
Obietnica nacjonalistów i patriotów
Majorze Witoldzie Szpatowiczu (wszak wierzę, że nas słyszysz), wielcy bohaterowie – w imieniu młodych polskich nacjonalistów i patriotów mogę Wam obiecać, że w imię Prawdy i Ewangelii, zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby Polski naród, nasze dziedzictwo ustrzec przed czerwoną SCHEDĄ, z którą Wy dzielnie, bezkompromisowo walczyliście! Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by godnie kontynuować rozpoczętą przez Was walkę, by niczym prorok Jeremiasz kroczyć tą drogą, którą Wam było dane kroczyć i którą kroczycie nadal! Obiecuję Wam, że zrobimy wszystko, aby wypełnić Testament, który nam został przekazany.
„Naród jak lawa”
Adam Mickiewicz: „Nasz Naród jak lawa z wierzchu zimna i plugawa lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi. Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Słowa aktualne do dziś.
Będziemy plwać, będziemy krzyczeć tak głośno, aż zbrodniarze zostaną rozliczeni, aż motywująca biblijna pamięć zikkaron o narodowych bohaterach zostanie w pełni przywrócona. Aż kłamstwa w przestrzeni medialnej staną się przeszłością. Aż marzenie o Wielkiej Polsce Katolickiej, marzenie dziesiątek pokoleń przekuje się w rzeczywistość.
Obóz Wielkiej Wiary
Wobec Chrystusa Pana, Maryi – Królowej Polski, wobec wszystkich narodowych bohaterów, którzy odeszli już na wieczną wartę oraz tych żyjących, złóżmy obietnicę, że odrzucając diabelski kosmopolityzm, quasi-wolnościowe ideologie, będziemy kroczyć drogą słuszną, drogą ku wolności, drogą narodowo-chześcijańskiego radykalizmu, gdzie jest „tak, tak, nie nie”. Gdzie króluje Chrystus i Prawda. Radykalizmu, którego nie zabrakło wielkiemu bohaterowi, majorowi Witoldowi Szpatowiczowi. Tym sposobem zbudujemy polski Obóz Wielkiej Wiary, wiary w Jezusa Chrystusa, jedynego Pana – Odkupiciela człowieka.
Ks. Jacek MIędlar CM (https://twitter.com/jackass_44)
Za: http://myslkonserwatywna.pl/ks-jacek-miedlar-o-zolnierzach-niezlomnych/