Błędy zmarłych polityków należy wskazywać. Jako memento. Zwłaszcza jeżeli podejmowane są próby mitologizacji.
Ten kierunek był dla nas oczywisty w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Natychmiast po katastrofie wysunęliśmy tezę o możliwym budowaniu mitu Lecha Kaczyńskiego. Obecna sytuacja polityczna w pełni potwierdza trafność ówczesnego przypuszczenia. Próba budowy tego mitu nie tylko zaspakaja ego Jarosława Kaczyńskiego, ale ma spozycjonować rodzinę Kaczyńskich. W to działanie wpisuje się wolta polityczna zięcia Lecha Kaczyńskiego Marcina Dubienieckiego. Nie zdziwimy się jeżeli polityką zajmie się córka zmarłego Prezydenta Marta.
Budowa tego mitu skończy się na próbie. Lech Kaczyński nie był postacią o wizjonerskich marzeniach, osiągającą sukcesy w realizacji swojego celu, jednoczącą społeczeństwo.
Był uwikłany w przeszłość. Przeszłość swojej rodziny skrywaną przed opinią publiczną. Ale był również, a może przede wszystkim uwikłany w swoją własną przeszłość polityczną. Mimo haseł niepodległościowych i patriotycznych Lech Kaczyński podpisał Traktat Lizboński zadawalając się wyhandlowanym czasowym stołkiem dla Jerzego Buzka. Budowniczowie mitu będą mieli niezły orzech do zgryzienia jak w kategoriach mitologiczych interpretować zachowanie Prezydenta w chwili, gdy pióro odmówiło mu posłuszeństwa przy podpisywaniu Traktatu Lizbońskiego. Na razie receptą jest manipulacja nagraniem – wycięcie niewygodnego fragmentu (od 8 min.). Zdarzenie z piórem można traktować jako ostrzeżenie. Nie zrozumiał, nie posłuchał, nadszedł 10 kwiecień 2010 r. i ... . W tym ujęciu mit Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przybiera całkiem odmienny kształt, niż wyobraża sobie to rodzina Kaczyńskich.
Mit "założycielski" rozsypuje się. Destrukcji dopełnia szara rzeczywistość. Wśród przyjaciół prezydenta Lecha Kaczyńskiego obecnie jawi się Aleksander Kwaśniewski. Podpis Lecha Kaczyńskiego ochronił Aleksandra Kwaśniewskiego przed śledztwem w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce. Obrona Aleksandra Kwaśniewskiego przez Lecha Kaczyńskiego potwierdza naszą tezę o uwikłaniu Lecha Kaczyńskiego w szczególności, a PiS-u w ogólności w poddańczą politykę Polski wobec elit amerykańskich. Dla „równowagi” Bronisław Komorowski i PO zdecydowanie krążą w orbicie wpływów niemieckich i rosyjskich. Tylko dlaczego mamy tolerować taką „równowagę”?
Uczciwie musimy przyznać, że dostrzegamy również przebłyski zdrowego rozsądku. Jarosław Kaczyński trafnie wymienił osoby, które jego zdaniem powinny zejść ze sceny politycznej. To przebłysk, któremu jeszcze daleko do olśnienia. Jarosław Kaczyński również musi zejść ze sceny politycznej.
Polacy będą podejmować suwerenne decyzje.