Każda akcja rodzi reakcję. Forsowanie proletariackiego internacjonalizmu za komuny, podobnie jak organizowanie przez kierujących Unia Europejską faszystów walki z – jak to nazwał w roku 2000 niemiecki kanclerz Schroeder – „agresywnym nacjonalizmem”, przyniosło wzrost nastrojów nacjonalistycznych we wszystkich krajach Eurosojuza. Objawia się on między innymi w dążeniu do nadaniu każdemu państwu etnicznego charakteru. Nawiasem mówiąc, problem dotyczy nie tylko Unii, ale również krajów spoza niej, na przykład Izraela, którego minister spraw zagranicznych Liberman sprawia wrażenie nacjonalisty bardzo radykalnego. Ostatnim wydarzeniem, które wzbudziło obawy nie tylko środowisk żydowskich, ale również polskich, była demonstracja młodych Litwinów pod hasłem „Litwa dla Litwinów”.
Nie wróży to dobrze trwałości Imperium Europejskiego, które jeszcze dobrze nie okrzepło, a już jest rozsadzane przez „agresywne nacjonalizmy”, z którymi walkę zapowiadał niemiecki kanclerz. W tej sytuacji walka ta z pewnością nasili się jeszcze bardziej, podobnie jak walka klasowa w miarę postępów socjalizmu – a w rezultacie i reakcja stanie się jeszcze silniejsza, przybierając prawdopodobnie postać szowinizmu. Wypada tylko zastanowić się, czy wobec tego walka z „agresywnymi nacjonalizmami” odbywa się naprawdę, czy to jest tylko kostium przy pomocy którego nacjonalizm narodów silnych i mądrzejszych zwalcza nacjonalizmy narodów słabszych albo głupszych.Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 16 marca 2011
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).
Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1968