Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Jak wyglądał Plac Konstytucji w Warszawie 11 listopada br. każdy widział. Kilkuset zamaskowanych pospolitych bandziorów przyciągniętych przez trwający kilka tygodni szum medialny kreujący napięcie, że „coś się wydarzy” urządziło sobie trwającą kilkadziesiąt minut bijatykę z policją. Przykry to widok, gdy w Święto Niepodległości kilkuset barbarzyńców rzuca kamieniami i czym popadnie w policję. Chociaż mam świadomość, że kontrowersyjnie to zabrzmi, to jednak to napiszę: dostrzegam jeden, jedyny pozytyw tego, co zaszło 11 listopada w Warszawie.

Mam na myśli zachowanie części funkcjonariuszy policji. Otóż nie tylko w Internecie, ale już niektóre stacje telewizyjne pokazały scenę, gdy ulicą idzie spokojnie, nie wznosząc żadnych okrzyków grupa ludzi. Nagle atakuje ich kilkunastoosobowa grupa policjantów w cywilu, którzy mają założone żółte kamizelki z napisem „policja”. Hitem Internetu jest film, w którym policjant z tej grupy najpierw traktuje gazem po oczach spokojnego człowieka, a później go kopie po głowie. Najbardziej dający do myślenia w tej całej historii nie jest fakt, że ten osobnik w kamizelce policji katuje leżącego człowieka, bo w każdej grupie społecznej czy zawodowej znajdą się ludzie, którzy nadużywają swoich praw wynikających z piastowanego stanowiska.  Poza tym w sytuacji skrajnego stresu człowiek działa pod wpływem adrenaliny i mogą „puścić nerwy” (także policjantowi), więc należy to uwzględnić przy tej sprawie. Problem w tym, iż wśród kilkunastoosobowej grupy funkcjonariuszy nie znalazł się ani jeden stojący na gruncie prawa, który uspokoiłby swojego kolegę po fachu. Co to oznacza? Że cała ta grupa policjantów toleruje taki proceder i uważa za normalne takie traktowanie zatrzymanego obywatela.

 Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie policjanta, który skatował leżącego człowieka. Z kolei według doniesień medialnych – ów funkcjonariusz jest na zwolnieniu chorobowym, czyli jest na wolności. I teraz zauważmy pewną asymetrię w działaniu policji i wymiaru sprawiedliwości. Piotr „Staruch” Staruchowicz został zatrzymany za to, że – według doniesień medialnych - wdał się w bójkę z jakimś człowiekiem i znajduje się w areszcie. Tymczasem funkcjonariusz policji, który skatował człowieka jest na wolności. Jestem jak najdalszy od dywagacji czy „Staruch” powinien być na wolności czy nie i czy ten policjant powinien być na wolności czy nie. Od tego jest wymiar sprawiedliwości. Jednakże rzuca się w oczy asymetria w postępowaniu wobec policjanta, a zwykłego obywatela jakim jest „Staruch”. Nie wiem, czy policja i ludzie z wymiaru sprawiedliwości dostrzegają ten problem, ale wśród zwykłych ludzi (nie tylko kibiców) będzie rosła frustracja i poczucie nierównego traktowania ludzi przez wymiar sprawiedliwości w naszym kraju.

Kolejna kwestia to fakt, że żaden z grupy policjantów będących świadkami tego jak policjant katuje leżącego człowieka nie zareagował. A więc pozwolili na przestępstwo, bo dla nikogo nie ulega wątpliwości, że kopanie po głowie człowieka jest przestępstwem. Pytanie: czy wobec całej tej grupy policjantów wyciągnięte będą jakiekolwiek konsekwencje? Wszak wiadomo co to za ludzie, bo na filmach w Internecie doskonale widać ich twarze, więc wymiar sprawiedliwości nie powinien mieć problemów z identyfikacją tych funkcjonariuszy. No i kluczowe dwa pytania: dlaczego duże mass media nie zajmą się tą sprawą? Dlaczego żaden z klubów parlamentarnych nie zaprosi kogoś z policji i wymiaru sprawiedliwości i nie pokaże filmu z tego zajścia, aby zapytać co się dzieje nie tylko z tym funkcjonariuszem, ale z pozostałymi biorącymi udział w tej akcji, którzy pozwolili mu na takie katowanie człowieka? Czy będą wobec tych ludzi wyciągnięte jakiekolwiek konsekwencje?

Nie wiem jakie są powody takiej, a nie innej postawy dziennikarzy i dużych mediów. Za to w przypadku partii politycznych śmiem postawić tezę, że w ogóle nie poruszą tego tematu. Dlaczego? Bo każda z nich była już u władzy i swoimi działaniami, a w zasadzie brakiem działań udowodniła, że nie jest zainteresowana zmianą w systemie organizacji i szkolenia policji, aby tacy ludzie ze sadystycznymi skłonnościami jak funkcjonariusz, który skopał człowieka po głowie nie trafiali w szeregi policji. Polska policja chociaż zmieniła nazwę z „Milicja” na „Policja” i nie jeździ już Polonezami, ale zachodnimi samochodami, to wciąż strukturalnie, organizacyjnie i szkoleniowo działa według turańskich wzorców. Poza tym jest fatalnie opłacana i nie trafiają do niej najlepsi z dominującymi motywacjami prawnymi, etycznymi i poznawczymi, ale w dużej mierze tacy, którzy potrzebują jakiejkolwiek pracy, a więc posiadający dominujące motywacje witalne, albo ekonomiczne. A to tworzy grunt dla różnych patologii w łonie policji.

Są tacy, którzy twierdzą, że państwa praworządne, silne i tradycyjne mają jedną zasadę – policja ma zawsze rację. Tak jest w USA, gdzie atak na policjanta traktowany jest jako jedno z najcięższych przestępstw – i atakujący nie ma żadnych szans w żadnym sądzie. Sam należę do ludzi, którzy mogą się pod tą tezą podpisać. Ale co zrobić, gdy policja sama podkopuje swój autorytet i tak jak w przypadku omawianego filmu z Internetu gołym okiem widać, że to policjanci zaatakowali spokojnie idących ludzi? Poza tym jak może policja wzbudzać szacunek i poważanie jeśli nie może i nie umie dopaść zleceniodawców morderstwa na swoim byłym szefie generale Marku Papale? Przecież punktem honoru policji w każdym cywilizowanym kraju jest dopadnięcie i ukaranie morderców oraz zleceniodawców mordu na policjancie. Bez względu na to czy jest to zwykły „krawężnik” patrolujący ulice, wysoki stopniem oficer, nie wspominając o Komendancie Głównym Policji.

Dlatego jeśli słusznie wymaga się od obywateli postawy państwowej, szacunku i zaufania do policji, to musi ona być profesjonalna i swoją skutecznością zapracować na tenże respekt i szacunek. Traktując państwo jako samodzielny układ cybernetyczny działa tutaj sprzężenie zwrotne, gdzie jeden z elementów układu (policja, a konkretnie jej działalność) działa na drugi (społeczeństwo). Policja która nie umie dopaść zleceniodawców mordu na swoim szefie, a jej funkcjonariusze katują na ulicy spokojnie idących ludzi siłą rzeczy nie może wzbudzać w dużej części społeczeństwa ani zaufania, ani szacunku. Może jedynie wzbudzać strach, a chyba nie o to chodzi, bo jest zasadnicza różnica między respektem wynikającym z szacunku, a strachem, który na dłuższą metę wzbudza nie tylko nieufność, ale też nienawiść.

Nie raz, nie dwa byłem świadkiem sytuacji, gdy przed, w trakcie czy po meczu piłkarskim policjant z oddziałów prewencji uderzył kibica bez powodu. A gdy na tę prowokację zareagują inni kibice stając w obronie swojego kolegi wówczas gotowa jest awantura i media mają pożywkę. Za każdym razem winni są kibice. Nikt nigdy nie zagłębia się jaka faktycznie jest przyczyna danej rozróby. Niestety polska policja w porównaniu z ich zachodnimi kolegami po fachu okazuje się zdumiewająco nieprofesjonalna. Miałem przyjemność być na kilku meczach piłkarskich zagranicą i tam się przekonałem, że w Europie Zachodniej prewencja oznacza faktyczną prewencję, czyli przede wszystkim zapobieganie: profesjonalizm, zdecydowanie, ale i pewną życzliwość wobec kibica, który jest przecież takim samym obywatelem jak każdy inny. Policja w Europie Zachodniej w przeciwieństwie do polskiej potrafi doskonale odróżnić stadionowego bandytę od kibica i skutecznie zneutralizować bandziorów.

Dlatego postawiłem – być może dla niektórych kontrowersyjną tezę – że te wydarzenia z 11 listopada udokumentowane w postaci filmów w Internecie są pewnym pozytywem, bo każdy się może przekonać, że w policji nie wszystko jest w porządku. I bynajmniej nie są to jednostkowe, incydentalne przypadki. Pozostaje więc mieć nadzieję, że jeśli media, partie polityczne i sami zainteresowani, czyli policja unikają debaty na ten temat, to te filmiki wywołają przynajmniej dyskusję wśród internautów. Tak czy owak, na dłuższą metę problemu nieprofesjonalnych działań policjantów nie tylko wobec kibiców, ale innych imprez masowych nie da się już zamieść pod dywan. Dlatego uważam, że jest to pozytyw tej całej smutnej historii z 11 listopada.

Jeśli ktoś chce skutecznie, powtarzam – skutecznie, a nie PR – owo rozwiązać problem bandytyzmu na polskich stadionach (coraz bardziej marginalny, co potwierdzają policyjne statystyki) musi podjąć się także reformy policji, systemu przyjmowania ludzi do policji oraz samego funkcjonowania i procedur oddziałów prewencji. Bo problem mają nie tylko kibice, ale też policja, czego dowodem jest masa filmów i filmików w Internecie ukazująca kuriozalne, a momentami skandaliczne zachowanie niektórych policjantów w dniu 11 listopada.

Reasumując: tak jak bandyci skrywający się za szalikami klubowymi psują reputację normalnym, spokojnym kibicom, tak samo zakompleksieni sadyści w uniformach policji niszczą wizerunek i dorobek dobrych, uczciwych policjantów. Miejsce awanturników, którzy zasłaniając się barwami klubowymi atakowali policjantów jest przed wymiarem sprawiedliwości. Podobnie przed wymiarem sprawiedliwości jest miejsce tych, którzy w uniformach policji katują ludzi albo przyzwalają na taki proceder nie reagując, gdy ich kolega po fachu maltretuje człowieka. Jest to nie tylko w interesie przygniatającej większości normalnych, uczciwych policjantów, którzy pełnią swą niebezpieczną służbę, abyśmy byli bezpieczni, ale także każdego z nas.

 

Marcin Dalbowski

Za:  http://diarium.pl/2011/11/policyjna-prewencja-czy-niekompetencja/