W obecnej sytuacji mojego kraju ciekawsze są reakcje tych przedstawicieli świata akademickiego, do których oświadczenie dotarło i którzy odmówili jego podpisania. Sposób myślenia tych osób, zazwyczaj niechętnie odsłaniany, ale jednak uparcie wydobywający się na powierzchnię, sporo mówi o intelektualno-moralnej kondycji polskich uczonych oraz kondycji naszego społeczeństwa w ogóle.
Abdykacja rozumu
 
 Na czym polega kompetencja naukowców? Na czym się znają? Zazwyczaj mają  opanowane metody oddzielania informacyjnego ziarna od plew. Czego,  niezależnie od kierunku studiów, uczymy studentów? Uczymy wiarygodnych,  sprawdzonych metod takiego przetwarzania informacji, które pozwalają  odróżnić fałsz od prawdy. Docierać także do prawd ukrytych.
 
 W dzisiejszej Polsce mamy setki kompetentnych badaczy zdolnych do  przeprowadzenia rzeczowej analizy dokumentów i ocenienia poprawności  metodologicznej prac o Wałęsie i jasnego powiedzenia: był TW „Bolkiem”,  czy też nie. I są w Polsce badacze posiadający wiedzę, na bazie której  można rozstrzygać o prawdziwości np. tez dotyczących lustracyjnych  zarzutów wobec wielu osób.
 
 
 Pozostawili w uśpieniu swoją wiedzę i umiejętności analizy. Nie  zorganizowali ani jednej konferencji, ba nawet uniwersyteckiej dyskusji  seminaryjnej, gdzie autorzy prac o Wałęsie mogliby w rzeczowej,  profesjonalnej atmosferze bronić swoich naukowych ustaleń. Utytułowani  profesorowie, przedstawiciele rozumu, nie zabrali głosu w obronie  uczciwych zasad krytyki badawczej. Nie skorzystali ze swoich  kompetencji, by podnieść jakość debaty publicznej.
 
 Upiory były budzone, a rozum milczał.
 
 Solidarni ze swoimi obawami
 
 Zamiast solidarności z bezpodstawnie i brutalnie atakowanymi młodymi  badaczami, wielu polskich uczonych wybrało inną solidarność: ze swoimi  obawami, ze swoimi grantami, członkostwami w radach, fundacjach,  komisjach. Solidarność z poprawnością polityczną, z dominującym tonem  medialnej, tak łatwo akceptowanej także przez środowisko akademickie  kłamliwej propagandy. Wybrali zabagnioną codzienność, zamiast  elementarnej lojalności wobec prawdy i jej rzeczników. Wybrali  przyzwolenie na łamanie zasad.
 
 Mechanizm – naśladownictwo i odmowa wiedzy
 
 Próbuję uchwycić głębszy mechanizm. Głębszy, tj. często niełatwy do  dostrzeżenia, ale faktycznie kryjący się za ludzkimi postawami i je  warunkujący. Jeśli złe postawy chcemy odmienić, poznanie mechanizmów  jest potrzebne. Roztropnie oddziałując na mechanizm można zmieniać  postawy.
 
 Jednym z podstawowych, ale nadal niedostatecznie przez naukę zbadanych  zjawisk społecznego świata jest mechanizm naśladownictwa. Nieustanie  naśladujemy innych ludzi. Pewnie bierze się to stąd, że jako zwierzęta  mamy wbudowany silny instynkt stadny. W stadzie czujemy się bezpieczniej  – nawet gdy stado zmierza do przepaści. Rozum i odwaga często  przegrywają z potrzebą bezpieczeństwa.
 
 Uczeni wcale nie są grupą społeczną, która by nie ulegała instynktowi  stadnemu. Wydać by się mogło, iż ze względu na naturę pracy badawczej,  gdzie od naukowców oczekuje się, iż wniosą jakiś oryginalny wkład w  swoją dziedzinę wiedzy, to jeśli nie cywilna, to chociaż intelektualna  odwaga będzie normą w tym środowisku. Tymczasem, nic podobnego. Ci,  którzy odwagę posiadają, stanowią margines chyba nie szerszy niż w  innych grupach zawodowych. Normą jest konformizm i odmowa wiedzy na  tematy „trudne”.
 
 W istocie jednak jest to odmowa wiedzy przede wszystkim o sobie samych.  Jacy naprawdę jesteśmy. By wiele dostrzec wystarczają dwa tylko  przykłady. Dwa tylko, ale jakże wymowne. Stosunek polskich badaczy do  sprawy Bolka oraz do katastrofy smoleńskiej.
 
 Ludzie, którzy wiedzą, czego mają nie wiedzieć
 
 Ten lękowy, na masową skalę wdrażany przez propagandową maszynkę III RP  mechanizm bolkowatością podszytej odmowy wiedzy, powtórzył się po  katastrofie smoleńskiej. Już z góry, przed jakimikolwiek poważnymi  badaniami ogłaszano, że nie było żadnego zamachu. Że w śledztwie należy  polegać na dobrej woli władz Rosji. Że należy zaufać kompetencjom  fachowców z komisji ministra Jerzego Millera.
 
 24 maja 2012 r. w programie Jana Pospieszalskiego „Bliżej” usłyszałem  wypowiedzi członków tej komisji, którzy odmawiali zapoznania się –  niczym historycy z dokumentami na temat Bolka – z wynikami badań prof.  Wiesława Biniendy. Ci fachowcy od bezpiecznego latania już z góry  wiedzą: wiedzą, czego mają nie wiedzieć.
 
 Ale nie wszyscy w Polsce są tacy. Są także uczeni i fachowcy, których  pasja poznawcza wsparta jest na fundamencie obywatelskim albo  patriotycznym. Którzy sobie co pewien czas powtarzają: jestem profesorem  polskiej uczelni i mam obowiązki polskie. To oni chcą zbadać ważne  motywy śledztwa smoleńskiego. To oni chcą, by posiadana przez nich  wiedza była dla naszego kraju coś warta.
 
 Skoro w stadzie bezpieczniej…
 
 Tak, obecnie coraz większa liczba przedstawicieli naszego świata  akademickiego uświadamia sobie, że to od naszych obywatelskich postaw  zależy społeczna wartość wiedzy, którą posiadamy. Coraz więcej osób  dostrzega, że jesteśmy w stanie tak przebudować organizacyjne formy  funkcjonowania nauki, by istotnie poszerzyć przestrzeń faktycznej pracy  dla Polski.
 
 Mechanizmu naśladownictwa z życia społecznego usunąć nie sposób. Ale możemy wpływać na to, kogo naukowcy naśladują.
Andrzej Zybertowicz
Za: http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/422573,wiedza-bez-odwagi-jest-g-o-warta
 Nadesłał: Jacek
 
 
											




