Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Na przestrzeni ostatnich 25 lat Ministerstwo Spraw Zagranicznych praktycznie służy interesom zagranicy. W każdym normalnym kraju, gdzie rząd dba o swoich obywateli MSZ działa przede wszystkim zgodnie z Racją Stanu. Niestety w Polsce to ministerstwo w pierwszej kolejności jest wykonawcą poleceń innych państw działających często na niekorzyść naszych obywateli. Można powiedzieć, że przez takie poczynania każdy minister MSZ w okresie ostatnich 25 lat zdradził interesy Polaków, a to spowodowało ogromne straty.

W 1990 roku kiedy szefem MSZ był Krzysztof Skubiszewski z Unii Wolności, Polska była wówczas pod presją Waszyngtonu przy kooperacji wszystkich krajów Zachodu włącznie z Watykanem. Na przykładzie jej zmian ustrojowych Rosja zrobiła to samo z korzyścią dla ludzi władzy z poprzedniego (komunistycznego) reżimu. Ukrytym celem bloku zachodniego było jednak po zmianie ustroju przejęcie kontroli nad Polską i Rosją brutalną grą na boisku instrumentów finansowych. Mieli oni wielką przewagę siłową i doświadczenie z dominacją nad innymi krajami podobnie podbitymi w przeszłości. Polska Racja Stanu nie miała dla tych ludzi żadnego znaczenia. 

Co więcej, potem się okazało, że jeszcze przed 90 rokiem amerykańskie służby specjalne „zainwestowały” w plan zmiany ustroju w Polsce około 100 milionów dolarów. Stanowiło  to wtedy dużą kwotę,  ponieważ wymiana dolarów na złotówki była bardzo korzystna. Nieszczęśliwie głównie organizacje żydowskie takie jak KOR dostały większość tych pieniędzy. Dodatkowo Waszyngton „pożyczył” wtedy Polsce miliard dolarów na fundusz stabilizacyjny złotówki w czasie, kiedy Balcerowicz utrzymywał morderczy dla Polaków stały kurs dolara. To służyło jedynie jako forma straszaka. Rynek finansowy był w tym czasie bardzo słaby i nie potrzebował tak wielkiej interwencji. Ten fundusz tylko zapewnił lichwiarzom drenaż pieniędzy.

Rosja natomiast zawsze zachowywała się biernie w stosunku do Polski wyczekując jaki będzie wynik transformacji ustrojowej.  Chciała zobaczyć,  czy rzeczywiście  „czerwonym” będzie dobrze. W 90 roku Rosjanie mieli wielkie zapotrzebowanie na statki z naszych stoczni, stal z naszych hut i żywność taką jak: mięso, nabiał, warzywa i wiele innych towarów. Niestety ówczesne rządy posłuszne zaleceniom Zachodu odcięły nas od handlu nie tylko z Rosją ale też z krajami arabskimi, gdzie Polska historycznie miała bardzo dobry rynek zbytu na swoje towary i usługi. Brutalne odsunięcie kraju od tych rynków, perfidna reforma Balcerowicza niszcząca handel wewnętrzny oraz konkurencja towarów z zagranicy spowodowały nagłe załamanie gospodarki o 40% i masowe bezrobocie wśród Polaków. Przez ćwierć wieku wszyscy z dwunastu ministrów MSZ wykonują tylko zalecenia i dyrektywy polityki zgranicznej państw Zachodu. Doprowadziło to do wielkich strat z powodu konfliktu gospodarczego z Rosją i zaangażowania Polski w spory wojenne w Gruzji, Iraku, Afganistanie i Ukrainie.

Każdy kraj Zachodu zgodnie ze swoją racją stanu przede wszystkim dba o niski procent bezrobocia.  Wysoki poziom braku pracy zarobkowej sieje niepokój wśród obywateli i często jest powodem zmiany władzy przy okazji kolejnych wyborów. Dlatego każdy rząd stara się przy użyciu służb dyplpmatycznych i różnych programów pomocy zwiększyć eksport i tym samym przetransferować  bezrobocie za granicę. Ta taktyka jest wspomagana przez jednolity front organizacji finansowych, banków oraz mediów. Jest to cicha wojna o rynki zbytu – jeśli nie wiadomo o co chodzi to można bezpiecznie przyjąć, że chodzi o pieniądze, które w przeliczeniu na ilość tak pozyskanych miejsc pracy przyczyniają się do stabilności politycznej i gospodarczej państw Zachodnich.

W Polsce natomiast nielojalni, niekompetentni politycy notorycznie lekceważą problem bezrobocia i zamiast dbać o nowe miejsca pracy na bazie eksportu ułatwiają import usług i towarów, całkowicie negując potrzebę rozwoju. Taka polityka zagraniczna czy też jej brak spowodowała sytuację, ze Polska stała się krajem tanich najemników. Niewolnik jest w lepszej sytuacji ponieważ właściciel o niego dba. Kiedy najemnik wykończy się nisko płatną pracą to jest dziesięciu nowych  w kolejce aby go wymienić. W innych krajach, tamtejsze MSZ-y agresywnie szukają nowych mozliwości handlowych. „Nasz” nie robi nic w obrębie zwiększenia eksportu i tym samym nie pomaga w tworzeniu nowych miejsc pracy.

Na przestrzeni ostatnich 25 lat okazało się, że ludzie w tym ministerstwie nie potrafią grać „twardą piłką” z Zachodem. Co gorzej, „robienie lodów” Amerykanom, jak to niedawno określił były szef MSZ Radosław Sikorski, faktycznie jest zdradą stanu.  Z Zachodem trzeba twardo niegocjować aż do granicy przyzwoitości aby w najgorszym razie doszło do kompromisu choć częściowo korzystnego dla Polski. Wymaga to zdolności dyplomatycznych na wysokim poziomie oraz brawury koniecznej do stawiania korzystnych warunków w rozmowach. W pewnych sytuacjach trzeba zdecydowanie powiedzieć „nie”. Niestety zabrakło ówczesnemu premierowi Leszkowi Millerowi twardej postawy w negocjacjach podczas wejścia Polski do UE a były prezydent Lech Kaczyński bez konsultacji z Sejmem podpisał Traktat Lizboński, który jest sprzeczny z naszą Racją Stanu i naszą Konstytucją. Były to dwa znaczące wydarzenia, całkowicie zaniedbane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Niemcy zostały członkiem EU pod warunkiem, że regulacje prawne zjednoczenia nie są sprzeczne z ich Konstytucją.

Nie może być tak, że MSZ wykonuje tylko polecenia krajów Zachodu.  Każde państwo ma swoje potrzeby i musi je stanowczo i odważnie forsowac we wszystkich relacjach z zagranicą. Nie można być „łatwym do wzięcia”.  Najwyższy czas aby wymienić sługusów Zachodu w MSZ, ambasadach i konsulatach, stale podżegujących do wojny z Rosją na patriotycznych Polaków, którzy wiedzą jak obronić kraj przed pazernością Zachodu. Inaczej Polska dalej będzie popychadłem a jej obywatele zostaną zredukowani do poziomu tanich, łatwo wymiennych najemników.

W mojej opinii nasza polityka zagraniczna powinna forsować neutralność. Z tego punktu widzenia chyba jest oczywiste, że przez ostatnie 25 lat ogromne ilości funduszy wydanych na bezuzyteczny wojskowy szmelc lepiej było przeznaczyć na rozwój gospodarki kreującej nowe miejsca pracy. Rodzima produkcja sprzętu wojskowego, który był znaczącym towarem eksportowym na życzenie Zachodu została prawie całkowicie zniszczona. Np. perłę tego przemysłu, Hutę Stalową Wolę, którą budowały generacje  Polaków sprzedano Chińczykom.

Polityki zagranicznej nigdy nie można określać w czarno białych kolorach. W dyplomacji muszą być do dyspozycji wszystkie kolory palety. Psychologia uznaje kłamstwo za taktykę obronną człowieka, dla ktorego  mówienie prawdy jest zagrożeniem. Podobnie w polityce zagranicznej dyplomata musi zawsze działać korzystnie dla swego kraju, na granicy wiarygodności. Taka  postawa jest całkowicie zrozumiała dla obcych, którzy mają niecne zamiary wobec Polski. Szczerym można być tylko w gabinecie Rady Ministrów. Inną taktyką jest zręczność odmowy bez urazu. Np. odpowiedż na niewygodne żądania wymaga konsultacji z prezydentem, rządem czy też sejmową komisją. Minister, który zawsze mówi „tak” jest szkodliwy bo nielojalny dla Polski. Aby być skutecznym dyplomatą trzeba stale studiować kulturę swoich adwersarzy aby osiągnąć maksymalne korzyści bez wielkich awantur.  Przez 25 lat nie było ministra MSZ, który by w tak zręczny sposób pracował dla Polski.

Obecnie napawa mnie zgrozą zaawansowana budowa Chazarii – federacji Polski i Ukrainy. Dzieje się to z pełnym poparciem MSZ, które historycznie, bez zastrzeżeń wspiera politykę zagraniczną USA i Izraela. Przez to Polacy nie mają z MSZ pożytku, tylko same kłopoty i koszty. Według Konstytucji głowa państwa ma wielkie możliwości udziału w w polityce zagranicznej ale wszyscy prezydenci do tej pory służyli obcym interesom, tak jak ministrowie MSZ.

Suwerenność kraju to nie jest jednorazowy podarunek od opatrzności. Każdy kraj musi określić granice swojej autonomii i być czujnym aby ich bronić  na frontach kultury, gospodarki, finansów i politycznej niezależności. Tylko tak się zdobędzie szacunek, zaufanie i swoje miejsce na arenie międzynarodowej. Inaczej jako sługę obcych interesów, czeka Polskę nędza a nawet zagłada w przypadku nie daj Boże wojny.

 

Stan Tymiński

Acton, Kanada 22 czerwca 2015

http://www.rzeczpospolita.com