Nowym prezydentem Bułgarii zostanie generał-major Rumen Radew, do niedawna dowódca sił powietrznych tego kraju. Już w pierwszej turze wyborów uzyskał najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów, w drugiej turze zdobył 59% głosów. Z wojska odszedł w proteście przeciw pomniejszaniu zdolności obronnych bułgarskiej armii tłumaczonym jej dostosowywaniem do wymogów NATO. Bezpośredni powód do dymisji dała generałowi propozycja ministra obrony Nikołaja Nanczewa, aby w ramach tzw. Air Policing przestrzeń powietrzna Bułgarii była chroniona przez samoloty innych państw członkowskich NATO. Dla mnie, jako generała bułgarskiej armii i dowódcy lotnictwa wojskowego, ten pomysł jest jeszcze bardziej poniżający niż traktat z Neuilly z 1919 r. Był to bowiem dokument nam narzucony z zewnątrz, był wypadkową decyzji mocarstw. Tymczasem obecna koncepcja to pomysł bułgarskiego wiceministra i została przyjęta przez bułgarskie dowództwo wojskowe. – napisał Radew w oświadczeniu opublikowanym po odejściu z armii. Zarzucił w nim też bułgarskim elitom rządowym, że sprowadzają swój kraj do poziomu takich państw jak republiki bałtyckie.
W kampanii wyborczej gen. Radew opowiedział się za uznaniem przynależności Krymu do Federacji Rosyjskiej i zniesieniem tzw. „sankcji” Unii Europejskiej wobec Rosji; wyrażał też poparcie dla powstańców z Donbasu.
W Mołdawii wybory prezydenckie wygrał Igor Dodon, kandydat Partii Socjalistycznej, zwolennik zakończenia przez swój kraj kooperacji z Unią Europejską i rozwinięcia współpracy gospodarczej z Rosją.
Amerykańska agencja Bloomberg określiła zwycięstwa Radewa i Dodona jako element „fali antyzachodnich nastrojów” na świecie – kolejny po referendum w sprawie Brexitu i wygranej Donalda Trumpa w USA.
(Na podstawie forsal.pl. kresy.pl i sputniknews.com opracował A.D.)