W rok od powołania rządu jest co oceniać. Cieszy, że zaprzaństwo nie jest przepustką do kariery, że w rządzie nie ma złodziei. Rząd przejął kraj w ruinie i izolacji w świecie, wiele robi dla jej przełamania, wzmocnił Grupę Wyszehradzką, naprawił zdradziecki postępek Kopacz wobec Węgier, ale Polska w świecie nadal jest poniżana i atakowana, przy bierności i indolencji ambasad. Przełomowa była wizyta prezydenta RP w Chinach i zapowiedź wszechstronnego partnerstwa z tym krajem, ale klęską odrzucenie chińskich inwestycji. Rząd zabrał się za umacnianie kontaktów z Polakami na Wschodzie, ale nic nie robi dla dyskryminowanej mniejszości polskiej w Niemczech. Nie kłania się w pas Niemcom, ale spiskuje z Foxmanem. Były chwile podniosłe, ale i żenujące - przemówienie nad grobem Inki i chanukowe świeczniki w prezydenckim pałacu.
Dziwna nominacja w MSZ
Stosunki międzynarodowe to obszar nieustannej rywalizacji między państwami, a lojalność dyplomatów podstawowym narzędziem obrony interesu narodowego. Kim jest dżentelmen o swojsko brzmiącym nazwisku Robert Grey? To wiceministrem spraw zagranicznych Rzeczypospolitej. Czy będzie kierował się polskim interesem, czy nie dojdzie u niego do konfliktu lojalności, gdy okaże się sprzeczny z interesami jego ojczyzny? Grey nie jest człowiekiem przypadkowym, całe życie i zawodową karierę spędził w USA, do swej nowej roli został starannie sformatowany na Wschodnim Wybrzeżu. Będzie prowadził polską politykę wobec Ameryki, będzie nadzorował polską dyplomację ekonomiczną w czasie negocjowania porozumienia z USA, gdzie w grę wchodzi gigantyczny pieniądz i los całych sektorów gospodarki, będzie negocjował kontrakty zbrojeniowe z USA i Izraelem. Nominacja Greya to posunięcie dziwne, a pomysłowość Waszczykowskiego przy obsadzaniu stanowisk nie zna granic. A my nigdy nie wątpiliśmy, że Polska rządzona przez PiS jest państwem normalnym, i że normalne państwo na ministrów powołuje własnych obywateli.
Poseł Robert Winnicki zapytał: Kiedy ostatni raz cudzoziemiec pełnił wysoką funkcję w polskim rządzie? Na myśli miał Konstantego Rokossowskiego. A my na myśli mamy zagadkową obecność w kilku polskich rządach Radka Sikorskiego, obywatela brytyjskiego, który dyplomację uprawiał przy obcej pomocy, któremu przemówienia pisał (za 250 tysięcy) człowiek brytyjskiego wywiadu. Ale nie dziwmy się naszym sojusznikom - jak często można wzywać Waszczykowskiego do Waszyngtonu. Toż to człowiek z nadwagą i niemłody, i łatwiej zainstalować w MSZ stałego rezydenta. Jednego tylko nie możemy pojąć: MSZ to najbardziej kosmopolityczne ministerstwo, Waszczykowski to dobry kumpel Schnepfa, rzeczywistego, ponadkadencyjnego ministra spraw zagranicznych, po co więc jeszcze Grey, czyżby nie mieli do ministra zaufania? Jest i podobieństwo z czasami Rokossowskiego - w PRL nakazywano nam przyjaźń z Moskwą jako jedynie słuszną, a myślących inaczej pałowano, dziś nie jest przestępcą ten, kto realizuje politykę obcego państwa na terytorium Polski. A co do Rokossowskiego to uczciwości każe przyznać, że nasi poprzedni protektorzy mieli na tyle wyczucia, by swoim namiestnikiem mianować kogoś, kto uchodził za Polaka, a nawet się za niego uważał. Ale to były inne czasy, dzisiaj nikt nie bawi się z Polską w takie ceregiele. Ale to dopiero początek. Mamy złe wiadomości, będzie gorzej, ministrem obrony ma być Jan Parys.
Murzyńskość dla zaawansowanych
PiS od lat mówi o układzie, obiecuje twardą walkę z patologiami, rozbijanie sitw, karanie winnych. Tymczasem gigantyczna mafia działała w sercu Warszawy, kradła miliardy, a PiS jej nie widział (nie widział też Lech Kaczyński, gdy był szefem NIK i prezydentem Warszawy). W sprawie złodziei kamienic jest dziwnie bierny, jakby miał coś na sumieniu, oddaje pola „Wyborczej” (która wcześniej, gdy kradziono, stała na czatach) oraz szefowi młodzieżówki warszawskiej gminy żydowskiej, który podobno „wykrył” aferę w internecie. Czy sprawa ma związek z przekrętami na przedwojennym mieniu gmin żydowskich i z transferem do Nowego Jorku pieniędzy za sprzedane synagogi, mykwy, szpitale i teatr? Dlaczego mówi się tylko o kamienicach pożydowskich i szmalcownikach polskich? „Jeśli potwierdzi się, że chodzi o kamienicę przejętą przez szmalcowników od Żydów w czasie okupacji, sprawa jest nie do obrony - powiedział mąż wnuczki Szurmieja. „Za 20 lat to wszystko będzie wasze” - powiedział przy Pałacu Kultury przewodnik wycieczki izraelskiej młodzieży. Czyli jak dawniej: „wasze ulice, nasze kamienice”.
„Zaczyna się kręcenie lodów w służbie zdrowia” - zwierzyła się kiedyś agentowi Tomkowi posłanka PO. I rzeczywiście od pierwszych dni rządów Tuska zaczęło się na naszych oczach (lub raczej oczach pacjentów) pospieszne uwłaszczanie majątku służby zdrowia. Wiceminister Jakub Szulc mówił: „Rząd liczy, że nawet 40 proc. publicznych szpitali będzie działać w nowej formule”. Sprawy uległy przyspieszeniu po rozmowach Tuska w Izraelu, gdzie, oprócz spraw wojskowych, omawiano... sytuację w służbie zdrowia. Czy oba segmenty rozmów dotyczyły tego samego? Tego nie wiemy, chociaż pojawiły się spekulacje, że zakupiona broń do Polski nie trafi, trafi za to zapłata za nią, ale na konta mafii „przemysłu holocaustu”, a roszczenia mafii zaspokoją także szpitalne budynki. O czym Prezydent rozmawiał w N. Jorku? Co ukrywa przed opinią publiczną? „Rozmawiliśmy na temat roszczeń majątkowych” - zdradził Abraham Foxmana. Ich wielkość szacowana jest na 65 miliardów dolarów - zdradził Szewach Weiss.
Metody gangsterów są coraz bardziej wymyślne. W ubiegłym miesiącu przekazali światu komunikat: Rozpoczęły się wypłaty z zarządzanego przez Stany Zjednoczone funduszu odszkodowawczego dla osób deportowanych do nazistowskich obozów zagłady francuskimi kolejami. Stuart Eizenstat, specjalny doradca sekretarza stanu ds. Holocaustu poinformował, że USA administrują zasilany przez Francję fundusz i wypłacają odszkodowania Amerykanom, Izraelczykom, innym obcokrajowcom oraz ich małżonkom i prawnym spadkobiercom. W zamian chronią Francję przed pozwami sądowymi dotyczącymi deportacji francuskich Żydów. Każdy poszkodowany otrzyma 204 tysiące, a jego małżonek 51 tysięcy dolarów. Przypomnijmy tu: przy okazji szokujących antypolskich słów szefa FBI, rzecznik Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie napisał: „kiedy Niemcy zabijali Żydów, korzystali z polskich instytucji, takich jak polska policja i pracownicy kolei. Pracownicy tych instytucji pomagali w pilnowaniu i transportowaniu Żydów do obozów śmierci”.
Co dobre dla lichwiarzy – dobre dla Polski
Mateusz Morawiecki po powrocie z Waszyngtonu ujawnił: rząd RP zaciągnie kredyty w Banku Światowym i Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a w celu stałego nadzoru nad ich wykorzystaniem przybędą do Polski przedstawiciele tych instytucji. W pierwszym rzędzie chodzi o zwiększenie ściągalności podatków. Zaprezentowany w lutym na forum Sejmu „plan Morawieckiego” planujący inwestycje za 1,5 biliona, o pomocy lichwiarzy nic nie mówił. Zapowiadał za to „narodowy” charakter działań i „polonizację” gospodarki. Innymi słowy, „narodowy” plan realizowany będzie pod nadzorem cudzoziemców (czyli brygady Marriotta z czasów Balcerowicza) i polegać będzie na „polonizacji” gigantycznych kredytów. Tylko w przyszłym roku wicepremier chce pożyczyć 59 miliardów, co przy jego entuzjastycznym podejściu do CETA i TTIP oznacza wydanie Polski na żer lichwiarskiej międzynarodówki. I nijak ma się to do zaklęć o „patriotyzmie gospodarczym” i „budowaniu polskiego kapitału”. Wszystko w dodatku gmatwa Waszczykowski. Dla niego CETA to ekonomiczne NATO, a za protestami wobec niego stoi Rosja. Zgodnie z narracją rządu państwo traci rokrocznie na oszustwach i przekrętach podatkowych 100 mld. Z tego połowa to wyprowadzane z Polski zyski zagranicznych banków i sieci handlowych. Czy nie lepiej wzmocnić budżet pieniędzmi skradzionymi przez zagranicznych gangsterów, 1,5 mld wyprowadzonym ze SKOK Wołomin, 1 700 milionami dolarów, wyasygnowanych w ramach FOZZ przez państwo na wykup długów (wykupiono 60 mln)? Po wojnie cały Naród żył w biedzie i niedoli. Zdominowanemu przez żydokomunę rządowi PRL nie przeszkadzało to wypłacić lichwiarzom odszkodowań w ramach tzw. umów indemnizacyjnych z państwami Zachodu. W przypadku USA za 10 500 nieruchomości, z czego 90 % stanowiło mienie pożydowskie (w tym mienie na Ziemiach Zachodnich przejętych od Niemiec), równowartości dzisiejszych 50 miliardów dolarów. I dziś zgłaszanie przez kogokolwiek roszczeń do spłaconego majątku jest przestępstwem, i z mocy prawa oraz z urzędu powinno być ścigane. Przy okazji przypomnijmy, że państwo, do którego trafiło gros pieniędzy, nie zwróciło Polsce 18 ton złota zrabowanego przez Niemców. W czasach PRL pod pretekstem: nie chcemy oddać komunistom. A dziś? Dziś o złoto rząd się nie upomina.
Konfucjusz mawiał: „Kto nie myśli daleko, ma kłopoty blisko”. Chiny w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przeżyły cud gospodarczy, wydobyły z nędzy setki milionów obywateli, stały się największą gospodarką świata. Poziom chińskich rezerw walutowych wzrósł 57 razy, do 4 bilionów dolarów. Uwolniają się od amerykańskiej kurateli nad morskimi szlakami handlowymi, otwierają kontynentalne. Taka jest istota projektu Xi Jinpinga, zakładająca budowę jedwabnych szlaków, z których jeden miał prowadzić przez Polskę do Europy. Chiny, udzielając kredytów, nie stawiają warunków politycznych, nie narzucają Chińczyków na stanowiska rządowe, nie wymuszają umów handlowych, nie mają w Warszawie chińskiego lobby, ani chinokomuny!
Ci durnie w MSZ
Niezmienne uzależnienie pozycji Polski od relacji z jednym państwem, wiara że od wsparcia zza Oceanu zależy nasze bezpieczeństwo, jak i prestiż międzynarodowy; nasza pozycja względem Niemiec, jak i Rosji, a nawet 500+, budzi niepokój. Ta „genialna” w swej prostocie strategia oznacza wyzbywanie się wszelkich narzędzi uprawiania racjonalnej dyplomacji, oddawanie za darmo wszystkich politycznych avoirów. Każde państwo, nawet najsilniejsze, potrzebuje sojuszników. We współczesnym świecie polityczna autarkia jest mrzonką. Wszystko jednak sprowadza się do tego, czy sojusznik naszą siłę uzupełnia, czy pełni rolę nadzorcy. Niegdyś Dmowski w liście do hr. Skarbka pisał: pokolenie obecne dochodzi do posiadania wielkiego Państwa, ale psychologii dziedzica wielkiego państwa nie posiada. Jeszcze trwa psychologia niewolników. Pan gdy ma dwóch wrogich sąsiadów szuka zbliżenia ze słabszym, bo celem jego jest silniejszego położyć. Niewolnik szukający dla siebie Pana, wybiera silniejszego licząc, że w służbie u większego pana będzie lepiej. Ta psychologia niewolnicza jest właściwą zwłaszcza ludziom, którzy życie w służbie obcych państw spędzili, a tacy ludzie dziś są duszą MSZ (...) Ci durnie w MSZ wyobrażają sobie, że mogą wybierać między Rosją a Niemcami, że Niemcy z Polską pójdą przeciw Rosji. Nic dodać, nic ująć, tylko obok lub zamiast Niemiec wpisać „USA”.
Dyplomatyczny jasyr
Nadgorliwość władz, która dorównuje, a czasami nawet przerasta nadgorliwość Tuska wobec Berlina, miałaby jakiś sens, gdyby Polska coś dzięki niej zyskała. Realne zyski trudno jednak dostrzec, bo cóż dostajemy w zamian? Naciski ws. odszkodowań za mienie pożydowskie, wizy amerykańskie i 4 miliardy polskiego kredytu dla Ukrainy. Cieszyliśmy się naiwnie jak dzieci, że już nigdy nie będziemy oglądać polityków wiernopoddańczo spoglądających w oczy kanclerz Niemiec. Tymczasem obraz prezydenta RP kajającego się przed Foxmanem i Waszczykowskiego zgiętego w pałąk przed Greyem szybko sprowadził nas na ziemię. Okazuje się, że w tym procederze nie są gorsi od Tuska, a nawet w pewnych sprawach Tusk nie dorasta im do pięt. Stawiają wszystko na jedną kartę, oddają się w swoisty „dyplomatyczny jasyr”, bo co zrobią, gdy Ameryka będzie się na nich dąsać? Zaspokoją posłusznie roszczenia jej obywateli. A to spory pieniądz - 65 miliardów. Rzecz także w tym, że dowodem tej ślepej lojalności jest też lojalność wobec Tel Awiwu, i certyfikat koszerności wystawiony w Jad Waszem. A to oznacza, że decyzje kadrowe należą do tych, którzy ustalają, kto jest, a kto nie jest antysemitą. A propos Izraela. Wiele się w ciągu ostatniego roku zmieniło, Komorowski zaszył się w Ruskiej Budzie, a Radek w Chobielinie, ale jedno jest stałe – frazesy o strategicznych relacjach z Izraelem, regularne wizyt komisarzy ze Światowej Organizacji Restytucji i wzmacnianie bezpieczeństwa Polski w konkurencji z Putinem o tytuł wzorowego filosemity – nasz minister obrony mówi w Tel Awiwie o „wspólnych wyzwaniach, jakim razem zdołamy sprostać”, a Putin o „bezwarunkowym sojuszu w walce z terroryzmem”.
Ofensywa gangsterów spod znaku „przemysłu holocaustu” nasila się. Niepokoi sekwencja wydarzeń: nowy prezes NBP; kapitulacja ws. kredytów we frankach; dymisja ministra finansów; zgoda na CETA i na Greya; przyjmowanie narracji suflowanej przez nowojorską mafię zniesławiającą Polaków; żądanie dymisji ministra obrony przez tych samych, którzy pertraktowali z Prezydentem. Ale nie dlatego, że wierzy w „Protokoły Mędrców Syjonu”, lecz dlatego że ubzdurał sobie odbudowę polskiej armii, a nawet utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, składającej się na dodatek z „faszyzującej” młodzieży. Niepokoi, bo może chodzić o pewien plan: pieniądze na odbudowę armii przeznaczyć na spłatę roszczeń, wytransferować pod przykrywką kontraktów zbrojeniowych do Izraela, a stojącego temu na przeszkodzie podmienić. Dewizą brytyjskiej dyplomacji jest – państwa nie mają przyjaciół, państwa mają tylko interesy. A w interesach przeciwnikami są wszyscy, nawet najlepsi przyjaciele. Polityka zagraniczna to realny ogląd sytuacji międzynarodowej, to gra realnych interesów, a nie wiara w dobre intencje sojusznika. Witold Waszczykowski tego nie rozumie i właśnie dlatego powinien odejść.
Krzysztof Baliński