Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 Przypominamy

"Jeśli atakuje się krzyż, biskupów, religię chrześcijańską, rodzinę, potrzebne jest zdyscyplinowane działanie na rzecz obrony tych wartości"

Tam, gdzie organizuje się zło, czego jesteśmy świadkami w Polsce, tam także winno organizować się dobro. Nie wystarczy tylko nawoływać do odwagi, podtrzymywać się nawzajem na duchu, ale trzeba działać na rzecz obrony zagrożonych wartości.

Wydarzenia, z jakimi ostatnio spotykamy się w naszym życiu publicznym, można ująć w jedno: zmasowany "napór zła".
Pierwszym adresatem tego naporu zła jest krzyż. Ostatnie miesiące po tragedii smoleńskiej naznaczone zostały bezprecedensowym atakiem na krzyż i ludzi, którzy poprzez ten krzyż chcieli upamiętnić niespotykaną w dziejach państwa polskiego tragedię śmierci głowy państwa, prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, głównodowodzących Sił Zbrojnych, osób kierujących podstawowymi instytucjami państwowymi i wszystkich, których ta śmierć wyrwała społeczeństwu. Pomnik ten, którego domagało się i domaga społeczeństwo (a nie tylko rodziny), ma powstać ku pamięci, ale i ku przestrodze. Ku pamięci tych, którzy zginęli na służbie dla Polski, i ku przestrodze tym, którzy do tego, że tamci zginęli, dopuścili - czy to przez zaniedbanie, czy zaniechanie właściwych działań. Ten pierwszy napór zła ogniskuje się na znieważaniu krzyża, znieważaniu ludzi go broniących, a wszystko po to, aby znieważyć ideę godnego upamiętnienia tej wielkiej tragedii.

Narzucają laicki ateizm

Drugim adresatem naporu zła stał się Kościół polski, który ograbiony przez polskie władze komunistyczne z dóbr materialnych, budynków, prowadzonych dzieł charytatywnych odzyskał w niewielkim procencie dobra, by dzięki nim mógł nadal prowadzić swoją pracę z pożytkiem dla Narodu Polskiego.
Trzecim adresatem naporu zła stali się polscy biskupi, którzy od tysiącleci prowadzili Kościół polski, służąc Narodowi w czasach próby i w czasach zwycięstwa. To dzięki ich roztropnej służbie Kościół był i jest niezawodnym przewodnikiem dla każdego Polaka: zarówno wierzącego, jak i niewierzącego. Poświadczają to czasy "Solidarności", kiedy wielu działaczy niewierzących ukrywało się właśnie w kościołach i działało pod ochroną Kościoła.
Czwartym polem naporu zła stała się dziedzina religii i wychowania religijnego Polaków, które otrzymują na lekcjach religii w szkole. To przecież religia pozwalała przetrwać Polakom jako Narodowi w czasach rozbiorów, gdy nie było państwa polskiego. To religia pozwalała przetrwać Polakom czasy komunizmu, gdy żyli w niewoli komunistycznej i ginęli czy to na zsyłkach na "nieludzkiej ziemi", czy w komunistycznych więzieniach, odarci z resztek godności i szacunku. Narzucanie laickiego ateizmu w życiu publicznym społeczeństw, jak uczy historia ostatnich dziesięcioleci, skończyło się zagładą setek milionów istnień ludzkich (w Europie komunizm i niemiecki nazizm).

Naród bez przyszłości?

Piąta przestrzeń naporu zła dotyczy ataku na życie człowieka przez propagowanie cywilizacji śmierci w formie prawa do zabijania poczętych dzieci w wyniku aborcji, niszczenie zarodków w procesie sztucznego zapłodnienia in vitro, domaganie się prawa do eutanazji dla ludzi chorych i starych. Zapomina się przy tym o ostrzeżeniu Jana Pawła II, że "naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości".
Szósta dziedzina naporu zła to atak na ludzką naturę i godność przez propagowanie homoseksualizmu, kwestionowanie ludzkiej płciowości. Zamach na nienaruszalność porządku ludzkiej natury dotyczącego czy to życia indywidualnego (płciowość), czy społecznego (małżeństwo) jest bezpośrednio zamachem na samego człowieka, a pośrednio na społeczeństwo. Człowiek pozbawiony natury traci orientację co do właściwego działania dla swojego dobra, gdyż to właśnie natura kieruje działania ludzkie do dobra i podpowiada te, które są najlepsze.
Siódma wreszcie dziedzina naporu zła, która ujawnia się w obecnych czasach, to atak na rodzinę, na małżeństwo i jego nierozerwalność. Uderzenie w rodzinę jest nie tylko uderzeniem w dobro dziecka, ale i w państwo, gdyż człowiek pozbawiony rodziny został też pozbawiony wychowania do życia społecznego. Rodzina to przecież pierwsza naturalna społeczność ludzka, w której młody człowiek uczy się być dla drugich.

Wezwanie do odważnego działania

Te symbolicznie wyróżnione siedmiorakie dziedziny życia Polaków, poddawane bezprecedensowemu naporowi zła, domagają się społecznego uświadomienia, zgodnie z zasadą, że trzeba wiedzieć, aby właściwie działać, oraz odpowiedniej reakcji i ochrony. Znakiem bowiem właściwego funkcjonowania społeczeństwa jest prawo będące instrumentem w "ręku" państwa i państwowych instytucji. Głównym zaś celem państwa jest formowanie takiego prawa, aby powstrzymywało napór zła, a chroniło i ułatwiało czynienie dobra.
Społeczność ludzi wierzących w Polsce nie pierwszy raz jest poddawana naporowi zła. Jednak ten zmasowany atak, jakiego jesteśmy świadkami, wymaga odpowiedniej postawy, która przejawia się w cnocie męstwa.
Cnota męstwa określana jest jako umiejętność realizowania trudnego dobra i wytrzymania naporu zła, nie poddania się mu, nie ulegania mu, lecz przetrwania, by w odpowiednim czasie zaatakować i usunąć przeszkody w realizacji dobra: zarówno w sferze indywidualnego, jak i społecznego życia człowieka.
Czym jest męstwo? Po pierwsze - wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu - jest pewną mocą ducha w ogóle i zarazem składnikiem każdej cnoty, gdyż do istoty cnoty należy to, że usprawnia do działania mocnego i niewzruszonego (Sth, II-II, q. 123, a. 1). Po drugie, męstwo to przede wszystkim "świadome i rozważne stawianie czoła niebezpieczeństwu i znoszenie cierpień" - jak określał Cyceron.
Zadanie męstwa polega więc na usuwaniu przeszkód, które krępują wolę w dążeniu do dobra. Bojaźń zaś i strach stanowią jedną z przeszkód, która pojawia się w obliczu dobra trudnego do realizacji. Dlatego męstwo "ma za zadanie opanowanie obaw przed trudnościami, które są na tyle mocne, że mogą przeszkodzić woli pójść za wskazaniami rozumu. Z drugiej jednak strony - radzi Tomasz z Akwinu - trzeba nie tylko niezachwianie wytrzymać nacisk trudności przez poskromienie bojaźni, lecz także trzeba w nie uderzać, i to w sposób zdyscyplinowany, a należy to uczynić wtedy, gdy je, dla osiągnięcia przyszłego bezpieczeństwa, złamać należy. Otóż dzieło to należy do istoty odwagi. Tak więc męstwo ma za przedmiot zarówno bojaźń, jak i odwagę: pierwsza powstrzymując, a druga kierując" (Sth, II-II, q. 123, a. 3).
Odczuwając zatem napór zła, a tego doświadczamy na co dzień, z jednej strony powinniśmy wzajemnie się podtrzymywać na duchu, dodawać sobie odwagi, z drugiej strony nie pozostawać biernymi. Należy podjąć walkę z tym złem, "uderzając w sposób zdyscyplinowany". Tam bowiem, gdzie organizuje się zło - a widzimy, że owo zło się organizuje - tam także winno organizować się dobro.
Jeśli zatem czegoś nam brak, to właśnie tego zdyscyplinowanego działania. Jeśli atakuje się krzyż, jeśli atakuje się biskupów, jeśli atakuje się religię chrześcijańską, jeśli atakuje się rodzinę, potrzebne jest zdyscyplinowane działanie na rzecz obrony tych atakowanych wartości. W krajach demokracji są dopuszczalne formy protestu, np. pisma, petycje, marsze, zebrania itp. Te formy trzeba wykorzystać do obrony słusznych praw i dóbr.

Potrzebny słuszny gniew

Największym niebezpieczeństwem dla chrześcijanina żyjącego w Polsce jest uleganie bojaźni i strachowi. Wszelkie totalitaryzmy jako narzędziami rządzenia posługują się właśnie strachem, terrorem i bojaźnią (tak było, jak pamiętamy, w komunizmie!). Stąd "męstwo polega więcej na opanowaniu bojaźni niż na pohamowaniu odwagi. Opanowanie lęku jest trudniejsze, a to dlatego, że niebezpieczeństwo, wspólny przedmiot zarówno odwagi, jak i bojaźni, samo przez się poskramia pierwszą, a zwiększa drugą. Otóż natarcie jest aktem, w którym męstwo trzyma na wodzy odwagę, gdy wytrzymanie jest aktem męstwa wynikłym z opanowania obawy. Dlatego też wytrzymanie, czyli niewzruszone trwanie wśród niebezpieczeństw, jest ważniejszym niż natarcie aktem męstwa" (Sth, II-II, q. 123, a. 6). Z tej racji jest tu także potrzebny gniew, który miarkowany rozumem, pełni ważną funkcję nie tyle przy powstrzymywaniu naporu zła i nieuleganiu bojaźni, ile przede wszystkim przy zdyscyplinowanym działaniu na rzecz realizacji dobra trudnego czy dobra zagrożonego.
Pojawia się więc pytanie o to, co w obecnej chwili jest bardzo potrzebne polskim chrześcijanom w życiu społecznym. Obok - na pewno - nawoływania do odwagi, podtrzymywania się nawzajem na duchu, organizowania się potrzeba zdyscyplinowanego działania na rzecz obrony wspólnego dobra. A tym wspólnym dobrem jest właśnie krzyż, Kościół, religia katolicka, człowiek i jego rodzina, ludzka godność i nienaruszalność ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Ks. prof. Andrzej Maryniarczyk

Autor jest filozofem, kierownikiem Katedry Metafizyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 18 października 2010, Nr 244 (3870)