*zdjęcie:"taką drogą prowadzi nas rząd"
O godzinie 24.00 minął wyznaczony przez ministra skarbu Aleksandra Grada ponowny termin wpłaty pieniędzy za zakup stoczni w Gdyni i Szczecinie, który przedłużono właśnie do 17 sierpnia po niewpłaceniu przez katarskiego inwestora należności w pierwotnym terminie. Zgodnie z zapowiedzią premiera Donalda Tuska w dniu dzisiejszym ze swoim stołkiem powinien pożegnać się minister skarbu Aleksander Grad, gdyż premier Tusk publicznie zadeklarował przed niemal miesiącem, że jeżeli należność za sprzedaż stoczni nie wpłynie do 17 sierpnia to pan minister definitywnie pożegna się z zajmowaną posadą. Niestety lipcową deklarację premiera należy dopisać do długiej już listy niespełnionych obietnic.
Wracając jednak do tematu stoczni należy podkreślić, że cała ta rządowa propaganda dotycząca sprzedaży polskich stoczni została przygotowana na użytek kampanii wyborczej do europarlamentu i miała ukazać nieudolny rząd Tuska jako niezwykle skuteczny przynajmniej w kwestiach gospodarczych. Mówienie przez przedstawicieli rządu o „poważnym” katarskim inwestorze, o którym początkowo nikt z rządzących nie był w stanie udzielić szczegółowych informacji stanowiło swoisty kabaret, na który niestety wielu dało się nabrać. Nie będę w tym miejscu kolejny raz rozpisywał się na temat kontrowersji dotyczących tego „poważnego” katarskiego inwestora, gdyż napisano już na ten temat wystarczająco. Okazuje się więc, że kolejny rzekomy rządowy sukces okazał się totalną klęską i zastanawiam się jak rządowi spece od ściemy, sorry od PR -u, przedstawią tą klęskę wyborcom, a także jak wytłumaczą kolejne niedotrzymanie słowa przez premiera Tuska. Pewnie okaże się, że minister Grad jest wspaniałym ministrem, a sprzedaż stoczni to pełny sukces rządu.
Jednak na tym serial pt. „Katarskie przejęcie polskich stoczni” jeszcze się nie skończył.
Otóż tuż po oficjalnym komunikacie o nieprzelaniu pieniędzy przez „poważnego” katarskiego inwestora rząd stwierdził, że zainteresowanie kupnem stoczni w Szczecinie i Gdyni wyraził kolejny „poważny”, ponoć rządowy, inwestor z Kataru. Poinformował o tym minister, który już dziś ministrem być nie powinien, ale premier zapewne na lipcowej konferencji żartował. Ów nieudolny minister twierdzi, że sprawa sprzedaży nowemu „poważnemu” katarskiemu inwestorowi dwóch polskich stoczni może zostać sfinalizowana jeszcze w tym miesiącu. Ciśnie się w tym miejscu pytanie stawiane w jednej z piosenek Kazika „czy wy nas macie za idiotów ?”. Zanim jednak zostaniemy znów uraczeni zapowiedzią ogromnego sukcesu jakim będzie sprzedaż polskich stoczni niezwykle „poważnemu” inwestorowi rząd Tuska musi przygotować do 1 września wnioski do KE o przedłużenie terminu sprzedaży stoczni, a z tym może być różnie. Doprawdy nie sposób pojąć skąd tak dobre samopoczucie u przedstawicieli rządu po tej klęsce, czyżby niezachwiana wiara w urzeczywistnianie gebelsowskiej teorii o kłamstwie uporczywie powtarzanym, które w przekonaniu odbiorców staje się prawdą ?
Jeśli cała ta sytuacja nie wzbudziła w Was uśmiechu politowania to zapewne na twarzy każdego uśmiech wywoła przekonanie ministra Grada, który upiera się wciąż przy stwierdzeniu, że katarski inwestor to „poważny” inwestor. Tylko pogratulować ministrowi naprawdę dużego poczucia humoru, gdyż doprawdy trudno uznać za „poważnego” inwestora, który nie wpłaca należności w terminie i zawala dodatkowy termin wpłaty należności. Postawa rządu w stosunku do katarskiego inwestora jest delikatnie mówiąc uległa i chyba nie zdziwiłby mnie widok delagacji rządowej składającej hołd lenny Katarczykom w zamian za dokonanie przez nich wpłaty należności. Wystarczy przytoczyć wypowiedź polityka PO Andrzeja Czerwińskiego szefa sejmowej komisji gospodarki : „Trzeba teraz jeszcze kilka dni poświęcić na rozmowy z Katarczykami. Ministerstwo skarbu musi przeanalizować, dlaczego pieniądze nie wpłynęły i czy jest szansa, żeby wpłynęły. Przecież rozmowy prowadzili konkretni ludzie, twarzą w twarz. Taka niepisana umowa wymaga, żeby ten, kto negocjował zadzwonił do swojego partnera negocjacyjnego i zapytał, co się stało. Na wnioski jest jeszcze mimo wszystko za wcześnie (...) Możemy mieć do czynienia z zatorem płatniczym, albo sprawa jest dla inwestora odległa w tym sensie, że jest jedną z szeregu podejmowanych inwestycji. Ale oczywiście w każdych interesach, małych czy dużych mierzy się partnerów po wywiązywaniu się ze zobowiązań”.
Słuchając dzisiaj w radiu wypowiedzi posła Karpiniuka ze zdumieniem stwierdzam, że rząd nie ma tak naprawdę żadnego planu awaryjnego na wypadek nie powodzenia sprzedaży kolejnemu „poważnemu” inwestorowi z Kataru polskich stoczni. Mało tego w wypowiedzi polityka rządzącej partii przebija się udawany optymizm, którego podstaw trudno doszukiwać się w rzeczywistości, a stwierdzenia o fachowym ministrze Gradzie należy uznać za dowcip.
Obserwując cały ten marny propagandowy spektakl rządowy dotyczący sprzedaży polskich stoczni nasuwa się pytanie czy polskie służby wywiadowcze zdobyły materiały mogące powiedzieć coś więcej na temat katarskiego inwestora, chociażby ze z względu na osoby pracujące w tym katarskim funduszu.
Paweł
za:http://prostowoczy.blog.onet.pl/
*zdjęcie dodane przez red. WSP