Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Hazardu wyeliminować się nie da. Regulując hazard można za to przeciwdziałać jego zgubnym skutkom.
Gdy w 2007 r. okazało się, że Polska została organizatorem Euro 2012, Instytut Globalizacji obliczył, że dzięki legalizacji e-hazardu, budżet zyskałby nawet 1 mld złotych z tytułu podatków do 2020 r. Kwota ta, wystarczyłaby z powodzeniem na wybudowanie Narodowego Centrum Sportu. Podobne wyliczenia w owym czasie prezentował Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. Dziś wiemy, dlaczego ta propozycja nie spotkała się z zainteresowaniem polityków. "Miro" chronił interesy konkurencji. Zaproponował następujące rozwiązanie: nie wybudujemy Narodowego Centrum Sportu. Nie potrzebujemy więc dodatkowych pieniędzy. Dlatego nie musimy zajmować się rozwiązaniem problemu e-hazardu, możemy natomiast obniżyć kolegom podatki.

Syndrom Dostojewskiego


Hazard jest prawdopodobnie jedną z najstarszych ludzkich namiętności, obecną w historii od zarania, tak jak zamiłowanie do odurzania się za pomocą alkoholu czy innych substancji naturalnych. Naturalnie sam w sobie nie jest czymś niemoralnym czy jednoznacznie nagannym. Dodanie sobie emocji poprzez obstawienie wyników ulubionej drużyny jest mniej więcej tym samym, co wypicie kilku piw podczas oglądania meczu. Z kolei czymś potwornym jest uzależnienie od hazardu, prowadzące do poważnych kłopotów finansowych, rodzinnych i psychicznych. Podobnie, jak rujnujący życie brak umiaru w odurzaniu się ? alkoholizm, czy narkomania.
Jednym z najbardziej wstrząsających świadectw dotyczących uzależnienia od hazardu jest dla mnie dziennik Anny Grigoriewny Dostojewskiej, drugiej żony Fiodora Dostojewskiego. Jest to wstrząsająca relacja z podróży poślubnej pary do Drezna, gdzie pisarz oddaje się namiętnościom gry hazardowej. Oszukuje, przegrywa i cierpi, trwoniąc cały majątek i zadłużając się po uszy, ku rozpaczy świeżo poślubionej małżonki.
Po lekturze tej książki byłem zdruzgotany. Śledziłem z zapartym tchem pojedynki pisarza z ruletką i życzyłem mu, by przynajmniej kilka złotych talarów przyniósł z powrotem do domu. Potem znienawidziłem go i straciłem do niego cały szacunek jako do człowieka. A potem zrozumiałem, jak ciężka jest to przypadłość i jaka wielka tragedia szargała duszę tego wielkiego pisarza.
Czy jest hazard dobry i zły? Zapewne czym innym jest przehulanie ostatniego grosza w spelunie, gdzieś na końcu świata, a czym innym, postawienie kilku zbędnych złotych na zwycięstwo naszej reprezentacji piłkarskiej (akurat w kontekście kryzysu polskiego futbolu ? równie tragicznym i beznadziejnym).
Osobiście uważam, że hazard internetowy jest generalnie mniej szkodliwy i to z wielu powodów. Po pierwsze łatwiej go kontrolować. Systemy informatyczne mogą być przedmiotem większej kontroli ze strony odpowiednich służb. Praktycznie niemożliwe staje się pranie brudnych pieniędzy. Po drugie łatwiej identyfikować i eliminować z sieci zachowania patologiczne np. permanentnych hazardzistów. Łatwiej wprowadzać rozmaite ograniczenia i utrudniać grę za wysokie stawki.

Emocje u buka


Hazardu internetowego, wbrew buńczucznym zapowiedziom rządu, wyeliminować się nie da. Tak jak nie da się do końca odciąć społeczeństwa od innych niepożądanych treści np. terrorystycznych czy pornograficznych.
Można za to czerpać korzyści z legalizacji e-hazardu. A te korzyści są niemałe. Oprócz dodatkowych wpływów podatkowych, które można przeznaczyć na konkretne cele społeczne, firmy e-hazardowe, czy nam się to podoba czy nie, są obecnie głównymi mecenasami sportu. Najznamienitsze marki piłkarskie takie jak Real Madryt czy AC Milan otrzymują od firm bukmacherskich setki milionów euro rocznie. Także w Polsce internetowi bukmacherzy sponsorują wybrane dziedziny sportu i poszczególne kluby.
Obecna próżnia prawna, w której działają te firmy, przypominające bardziej nowoczesne firmy technologiczne, niż tradycyjne firmy hazardowe, powoduje jedynie to, że podatki płacone są zagranicą np. w Wielkiej Brytanii, Austrii czy na Malcie, a nie w Polsce. Próba delegalizacji ich działalności skazana jest na porażkę, nie tylko ze względu na niemoc technologiczną, lecz także dlatego, że za firmami stoi prawo unijne, wykluczające zakaz działalności na podstawie licencji wydanym w jednym z krajów członkowskich. Według Global Betting and Gaming Consultants globalne wydatki na hazard online w latach 2005-2010 ulegną podwojeniu. Blokowanie do e-hazardu w Polsce nie zda się na wiele.
A co z tradycyjnym hazardem? Logika przeniesienia jednorękich bandytów do kasyn i zwiększenie podatków na hazard mogą budzić zrozumienie. W wielu mniejszych miastach i wsiach, jednoręcy bandyci rzeczywiście rujnują życie wielu rodzinom. Czy jednak delegalizacja tego typu hazardu nie spowoduje eksplozji podziemia hazardowego? Czy hazardowa prohibicja, nie spowoduje powstania znajdującego się poza oficjalnym obrotem rynku nielegalnych zakładów, szulerni czy walk, których negatywne skutki społeczne, mogą być o wiele dotkliwsze?

Który wróbel poleci?


Idea pozbawienia nałogowca źródła nałogu jest zrozumiała. Drobni hazardziści nie będą mieli wstępu do kasyn. Być może znajdą oni inne metody rozładowywania emocji. Przypomina mi się opisana przez dziennikarzy ?Przeglądu sportowego? opowieść o piłkarzach naszej ekstraklasy, wśród których nie brakuje nałogowych hazardzistów. Gdy zmieniali kluby w miastach oddalonych od kasyn, zaczęli zakładać się o inne rzeczy, nie tylko o wyniki rozgrywanych spotkań, ale także np. który wróbel pierwszy wystartuje z gałęzi.
Być może dobre jest rozwiązanie amerykańskie, gdzie hazard dozwolony jest tylko w kilku stanach. Chcesz poszaleć ? leć do Las Vegas. Tylko, że prawo amerykańskie, łącznie z delegalizacją e-hazardu, powstało na skutek bezpośredniego lobbingu właścicieli kasy, którzy o wielu lat, fundują wybranym politykom darmowe pobyty w luksusowych hotelach, połączonych z możliwości nieograniczonego wyżycia się w ruletkę czy w pokera.
A w Polsce? Niewykluczone, że za szczytnymi intencjami premiera Tuska o przeniesieniu hazardu do dużych kasyn, kryje się przygotowanie gruntu pod inwestycje w duże centra hazardowe, których budową od wielu lat zainteresowani są inwestorzy z zagranicy.
Mniej więcej od dwóch lat, planowane są co najmniej dwie takie lokalizacje. Mają to być centra handlowe, połączone z hotelami, kręgielniami, basenami i właśnie kasynami. To nowość, a zapowiedź premiera o przeniesieniu hazardu "do specjalnych zon" ? wychodzi naprzeciw oczekiwaniom potencjalnych inwestorów.

Tekst pochodzi z najnowszego wydania Gazety Polskiej

 Tomasz Teluk

Za: http://www.teluk.net/2009/11/o-co-chodzi-z-hazardem.htm