Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Jeden z naszych głównych atutów jakim jest obecność Polski nad Morzem Bałtyckim nie tylko, że nie jest wykorzystywany, ale w bezprzykładny sposób marnotrawiony przez kolejne rządy. Gospodarka morska nie tylko, że nie rozwija się, ale od dwóch dekad przeżywa regres. Nie wykorzystujemy położenia geopolitycznego i systematycznie jesteśmy odpychani gospodarczo od Bałtyku. W tym wyścigu gospodarczym lepsza od Polski jest nawet Litwa.

W ciągu zaledwie dwóch dekad został roztrwoniony nasz dorobek jeśli chodzi o gospodarkę morską, który kiedyś wzbudzał podziw nawet Brytyjczyków. Z Polskich Linii Oceanicznych zostały smutne resztki. Zniknął również Transocean w Szczecinie. Nie ma już Przedsiębiorstw Rybackich Połowów Dalekomorskich Gryf w Szczecinie i Odra w Świnoujściu, a Dalmor w Gdyni dysponuje szczątkowym tonażem. Jest jeszcze Polska Żegluga Morska, ale w stanie mocno okrojonym w porównaniu do potencjału i możliwości. Teraz dogorywają stocznie, a wraz z nimi ciąg technologiczny, czyli zakłady pracy zorientowane na przemysł stoczniowy.
Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiedziało sprzedaż kolejnego przedsiębiorstwa. Tym razem padło na Polskie Ratownictwo Okrętowe. Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, chce sprzedać Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni inwestorowi, który przedstawi najwyższą cenę. Nabywcą może być więc firma krajowa lub zagraniczna. To całkowite porzucenie koncepcji prywatyzacji z 2004 r., gdy pracownikom PRO obiecano, że to oni będą mogli kupić część akcji swojej firmy, a ewentualny inwestor będzie także reprezentował tylko polski kapitał. Minister Grad złamał ustalenia i postanowił sprzedać PRO zagranicznym inwestorom, bo powszechnie wiadomo, że w drugiej Irlandii nic się nie opłaca. Dochodowe są tylko Urząd Rady Ministrów i agencje towarzyskie.

Nieciekawa jest także sytuacja w polskich portach. Przedstawiciele gdańskiego terminalu DCT od dawna podkreślają, że powinien w przyszłości obsługiwać całą Europę Środkową i Wschodnią. Powinien, ale czy będzie, to melodia przyszłości, bo jak się okazuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie staje na wysokości zadania. „Partnerstwo Wschodnie” to flagowy program polskiego MSZ. O ile jednak działalność polskiego rządu ogranicza się do niesienia sztandaru demokracji na Białoruś, to Litwini zaproponowali wpisanie do programu konkretnych projektów biznesowych i infrastrukturalnych. Większość z nich sprowadza się do jednej idei: stworzenia za unijne pieniądze sprawnych połączeń kolejowych i autostradowych do litewskiego portu w Kłajpedzie, który jest promowany jako „unijny port dla krajów Partnerstwa Wschodniego”.

Przedstawiciele DCT od dawna podkreślają, że gdański terminal powinien w przyszłości obsługiwać całą Europę Środkowo- Wschodnią i być kluczowym portem na całym Bałtyku. Tymczasem najatrakcyjniejsza część tego rynku (Białoruś, Ukraina i Rosja) dostanie się naszym północnym sąsiadom, a Gdańsk będzie mógł powalczyć najwyżej o ładunki ze Słowacji, Czech i Węgier- chociaż i tam ma silnych konkurentów (porty Morza Północnego i Czarnego).

W tym swoistym wyścigu o kluczowy port na Bałtyku Kłajpeda dystansuje Gdańsk dlatego, że Litwini potrafią doskonale porozumiewać się z rosyjskim biznesem, czego nie można powiedzieć o Gdańsku. Podczas gdy Gdańsk i Gdynia konkurują między sobą, Kłajpeda wraz z portami Obwodu Kaliningradzkiego tworzą jeden wspólny kartel portowy, a ministerstwa transportu Litwy, Rosji i Białorusi uzgadniają między sobą taryfy i koordynują politykę transportową. Równocześnie MSZ Litwy porozumiało się już z Mińskiem i Kijowem i zgłosiło do „partnerstwa wschodniego” kilka konkretnych projektów transportowych- oczywiście z Kłajpedą w roli głównej.

Jeżeli litewski plan się powiedzie, pod szyldem „partnerstwa” Unia dofinansuje budowę autostrady i szybkiej linii kolejowej Kłajpeda- Wilno- Mińsk- Kijów (z przedłużeniem do Odessy), wraz z centrami logistycznymi. Ponadto litewskie MSZ z powodzeniem lobbuje w Europie Wschodniej i Skandynawii korzystne dla Kłajpedy zapisy w unijnych dokumentach, dotyczących Regionu Bałtyku. To w litewskim porcie, a nie w Trójmieście, przewidziano końcówkę międzykontynentalnej magistrali kolejowej, która będzie w przyszłości dostarczać chińskie i kazachskie kontenery do Europy.

Litwini deklasują Gdańsk także z tego powodu, że ich MSZ skuteczniej prowadzi ofensywę dyplomatyczną w Brukseli i Strasburgu na rzecz Kłajpedy. Podczas gdy wysiłki polskiej dyplomacji pod kierunkiem Radosława Sikorskiego skierowane są na przekonanie unijnych partnerów, że naszym celem jest „demokratyzowanie Białorusi”, Litwa propaguje swój kraj jako „naturalne centrum logistyczne dla byłego ZSRR”. Biorąc pod uwagę rozmiar rynków wschodnich, konsekwentne wdrażanie tej strategii może pomóc Litwinom wygrać z Gdańskiem konkurencję o rolę kluczowego bałtyckiego portu.

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/