Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Kiedy usłyszałem o pomyśle zorganizowania klimatycznego szczytu w Warszawie akurat 11 listopada nieco się zdenerwowałem. Może nawet trochę bardziej niż nieco. Prowokacja. Wiadomo. Tylko prowokacja tak prymitywna denerwuje bardziej, bo dodatkowo ubliża inteligencji prowokowanego. Myślałem o tym co zrobić aby prowokatorów okpić.

 Pomysł redaktora Sakiewicza wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem zaistniałej sytuacji. Drobna poprawka: Całe uroczystości należy w tym roku przenieść do Krakowa. Niech w Warszawie świętują sobie „osoby posiadające zewnętrzne znamiona władzy” wraz z zaproszonymi przez siebie „gośćmi”. Nie powinno być to wielkim problemem, bo i tak większość uczestników przyjeżdża spoza stolicy. Jednym będzie trochę dalej, lecz za to innym bliżej. Referendum w sprawie HGW pokazało raz jeszcze jak niewielu „naszych” mieszka w stolicy. (To skutek wieloletniej negatywnej selekcji?)

Z wyżej opisanych powodów wielkim zdumieniem napawają mnie gromy spadające na pomysłodawcę. Że to niby zdrada i tak dalej.
Panowie! To jest przecież wojna. A na wojnie jedną z podstawowych zasad jest:

Być nie tam gdzie wróg nas oczekuje.

Obowiązuje ona zwłaszcza wtedy kiedy siły wroga są większe i lepiej wyposażone.

11 listopada to święto naszej niepodległości. Na szczyt fanów efektu cieplarnianego przyjedzie cała masa niezaproszonych, a chętnych do rozróby. Policja będzie więc musiała tam skoncentrować swoje moce. Obchodów w Krakowie nie będzie więc miał kto zakłócać i wreszcie święto odbędzie się w takiej atmosferze na jaką zasługuje.

Toczy się w naszym kraju niewypowiedziana wojna z narodem, ale nie na ulicach ją wygramy. Na ulicach możemy się tylko dać skatować, sponiewierać. Ciągle jest nas za mało na to, aby zaczęli się obawiać stosowania podobnych metod. Dlatego na ulicach możemy tylko pokazywać ilu nas jest i czego chcemy. Powinniśmy też pokazywać, że jesteśmy od nich mądrzejsi.

Administrujący przygotowali już stosowne przepisy i z niecierpliwością oczekują na to, aby dać im pretekst do wprowadzenia stanu wojennego. Dokładnie taki jest cel tej prowokacji. Czy rzeczywiście musimy iść tam gdzie dobrze przygotowany wróg już na nas czeka?

W Krakowie będzie spokój. Święto będzie radosne tak jak być powinno. Mogą się spokojnie odbyć kongresy założycielskie nawet kilku partii. Może pan redaktor się jednak na jakąś zdecyduje.

Pamiętajmy, w Warszawie administratorzy będą mieli w tym czasie do zjedzenia dość pokaźną żabę, którą sobie sami przygotowali.
Czy pomstujący na Sakiewicza działają na ich zlecenie, czy tylko z głupoty? Nie wiem. Uważam, że nie mają racji.

Jacek BEZEG