Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Mieszkanie w pobliżu wielu rzek w Polsce wiąże się z zagrożeniem powodzią. Mieszkańcy dorzecza Odry nadal nie mogą doczekać się realizacji inwestycji mających uchronić ich przed żywiołem (FOT. R. SOBKOWICZ)

 Porzucone dorzecze Odry

Prof. zw. dr hab. Mariusz-Orion Jędrysek

Jakież było zdumienie posłów, gdy 9 września 2014 r. do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy, który przewiduje zniesienie Program dla Odry 2006. Rząd obiecał utrzymanie realizacji rozpoczętych zadań do końca 2015 roku. Przejściowo mają powstać masterplany, a te będą zastąpione zaktualizowanymi planami gospodarowania wodami, zgodnymi z przepisami unijnymi.

Problem w tym, że wszelkie manipulowanie w czternastym roku realizacji Programu, gdy raptem zostały tylko dwa lata do jego zakończenia i rozliczenia (2016), jest co najmniej dziwne. Tu trzeba zakończyć prace i przygotowywać raporty, a nie mataczyć i robić rewolucję na finiszu.

A jednak – rząd PO – PSL w dwa lata funduje dwie rewolucyjne zmiany, a to rzecz jasna rozmycie i ucieczka od odpowiedzialności. A może o coś innego chodzi? PO – PSL twierdzi, że to zabieg formalny. Pytanie też, ile ten zabieg będzie kosztował, nie licząc etatów, przeszeregowań, bałaganu, ekspertyz, opracowań, analiz, planów, badań, czystek personalnych…?

Pomimo wielu pytań za zmianami głosowali wszyscy obecni posłowie PO i PSL i ich satelici – także z dorzecza Odry.

Po co plan?


Celem strategicznym Programu dla Odry 2006 był wzrost bezpieczeństwa przeciwpowodziowego całego dorzecza Odry, utrzymanie żeglowności etc. Obejmował on całe dorzecze Odry, wszystkie jej dopływy, licząc od najdrobniejszych nawet rzeczek. Jego zasięg obejmował mieszkańców ponad 1/3 powierzchni Polski.


Program ten został podjęty po powodzi 1000-lecia z lipca 1997 r. i działa w oparciu o ustawę z dnia 6 lipca 2001 r. o ustanowieniu programu wieloletniego Program dla Odry 2006 (DzU z 2001 r. Nr 98, poz. 1067 z późn. zm.). Rada Ministrów w 2002 r. powierzyła funkcję szefa komitetu sterującego i pełnomocnika rządu wojewodzie dolnośląskiemu. Całość miała się zakończyć w 2016 roku.

Program ślimaczył się i w zasadzie jedyne jego poważne elementy, mimo opóźnień dość dobrze realizowane, to budowa zbiornika przeciwpowodziowego (tzw. suchego) w Raciborzu oraz modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego. W sumie na realizację programu wydano ok 5,5 mld zł, (z 9 mld zł), ale rzeczowo wykonano chyba mniej niż 1/3.
Stan: powodzie i żeglowność

Decyzje w sprawie inwestycji na Odrze przygotował i podjął rząd PiS w 2006 roku. Dziś Program to istny bałagan merytoryczny – sprzeczne opinie i projekty (np. kaskada Nyska: kaskady o różnej wysokości w trzech wersjach). Opóźnienia są wszędzie, choć przy wielkich inwestycjach ich części nie można było uniknąć lub są akceptowalne, to realizacja większości jest naganna lub katastrofalna. Przykłady to: budowa stopnia wodnego Malczyce czy Nysa Kłodzka (zapora i zbiornik) jest o rok opóźniona; zabezpieczenie przeciwpowodziowe Kotliny Kłodzkiej o dwa lata. A gdzie reszta, jak wały, dorzecze Warty i Nysy Łużyckiej, czy Bogatynia, Olszyna Lubańska, które są zalewane nader często?

Niektórych zadań i podzadań nie ruszono w zasadzie wcale, np. brak efektywnych działań w zakresie ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Nysy Kłodzkiej oraz Bobru i Kwisy – nie ma jeszcze nawet rzetelnych konstrukcji czy projekcji finansowych. Tymczasem w 2010 r. w wyniku powodzi, która była skutkiem braku regulacji na Odrze i jej dopływach, ginęli ludzie. W Bogatyni utonęły dwie osoby, gdy nagle wezbrała rzeka Miedzianka. Została zresztą zalana nie tylko Bogatynia, ale i wioski, jak Markocice, Porajów, Opolno, a także Kopaczów. Natomiast w Radomierzycach zginął strażak, który ratował dobytek i ludzi, gdy pękła zapora Niedów.

Posłowie koalicji rządzącej (PO – PSL) dziś na temat opóźnień milczą lub je usprawiedliwiają. Tymczasem Odra utraciła nie tylko czwarty międzynarodowy stopień żeglowności. Możliwości żeglugi są gorsze w porównaniu z tymi, które były 50 lat temu. Odra nie spełnia dziś nawet klasy trzeciej (może fragmentami, ale wiadomo, że o sile łańcucha decyduje najsłabsze jego ogniwo). Doszło do tego w ostatnich latach, że chyba druga pod względem wielkości flota rzeczna Unii Europejskiej pływa poza granicami Polski, bo nie dopłynie do polskich portów macierzystych ze względu na spłycenia (zamulenia) Odry.
Wymierne straty

Z punktu widzenia gospodarki żegluga śródlądowa jest opłacalna, ale wówczas gdy jednostki wiozą powyżej 9 tys. ton. Niemieckie przykłady pokazują, że tam, gdzie jest transport wodny, cena paliw jest wyraźnie niższa. By jednak wpływały wielkie barki, rzeka musi mieć minimum czwartą klasę żeglowności. My zaś nie mamy nawet trzeciej (jest miejscami, np. poniżej Malczyc czy k. Szczecina) – mamy za to klasę „kajakowo-rowerową”. Stąd może wałkowaliśmy rok w Sejmie projekt ustawy prezydenta Komorowskiego, aby dopuścić rowery do jazdy po wałach, a dodatkowe debaty poświęcone były temu, czy trójkołowe rowery, riksze czy ciągnięcie dziecięcej przyczepki rowerowej jest dopuszczalne. Ten dylemat rozstrzygnięto na pocieszenie wszystkich. To, że są niemal co roku poważne powodzie i podtopienia, a lodołamacze i barki nie przepłyną – co przynosi znaczne straty ekonomiczne – to już obecnych decydentów zdaje się nie obchodzić.

Zaniedbania na rzekach są jednak groźne, szczególnie w okresie zimowym, kiedy to spływające pokrywy lodu blokują spływ wody roztopowej. Warunki żeglowności na Odrze są już tak złe, że uniemożliwiają wykorzystanie lodołamaczy do udrażniania ujścia wody. Taka sytuacja prędzej czy później grozi wielką powodzią.

Dzięki likwidacji Programu, nazywanego eufemistycznie przez rząd PO – PSL „zniesieniem”, praktycznie nie będzie rządowego obowiązku informowania i raportowania o postępach prac całego Programu i wydatkach jeszcze około 4 mld zł, bo Programu nie będzie. Będą się może pojawiać wybiórcze informacje z przebiegu prac w ramach masterplanów, ale tylko do 30 czerwca 2015 roku, czyli Sejm zająłby się tym najwcześniej (!) we wrześniu 2015 r., kiedy będą wybory do Sejmu nowej kadencji.

W zakresie finansowania Programu Odra 2006 widzę jeszcze jedno zagrożenie, a mianowicie konieczność zwrotu środków europejskich ze względu na nieterminowość i prawdopodobnie błędne procedury przetargowe itd.

Tak na koniec inną sprawą związaną z organizacją planowania jest to, że jeśli nawet coś jest budowane czy remontowane, to nie ma na dalsze utrzymanie nowej infrastruktury.

Autor jest kierownikiem Zakładu Geologii Stosowanej i Geochemii na Uniwersytecie Wrocławskim, posłem na Sejm RP (PiS). Był wiceministrem środowiska i głównym geologiem kraju oraz prezydentem Rady Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (2006-2007, ONZ).

Za: Nasz Dziennik, Piątek, 14 listopada 2014, Nr 264 (5106)