Na Ukrainie wiele dzieci głoduje. Wiele polskich organizacji wysyła tam żywność, środki czystości i zeszyty. Sam przez wiele lat brałem udział w pomocy dla dzieci niewidomych w Żytomierzu i Charkowie. Panuje tam bieda, że aż strach. Nie mozna się opędzić od ustawicznie żebrzących osób.
I w takiej sytuacja niespodziewanie znajdują siś spore pieniądze, pochodzące od władz miasta Lwowa i organizacji nacjonalistycznych, aby zorganizować rajd i wyposażyć jego uczestników. Pieniądze są na wszystko, na nowiuteńkie rowery sportowe, eleganckie koszulki oraz na opłaty za noclegi w strefie EURO. Nie jeden polski klub młodzieżowy mógłby tego pozazdrościć.
Rajd jest wspierany finansowo przez tak antypolskie i antysemickie organizacje Nacjonalistyczny Alians, który organizuje kampanię promocyjną rajdu. Wystarczy spojrzeć na godło organizacji - czerwono-czarna flaga UPA z płonącą pochodnią. Pod ta flaga palono polskie wsie. Link: http://national.kovel.org.ua/news/68.html (Tłumaczenie TUTAJ przyp.WSP)
Trasa nie jest wybrana przypadkowo, bo Sanok i Bircza, to były miasta, gdzie OUN-UPA miała wielkie wpływy. Niestety pogrobowcy z bandyckich organizacji mają je tam nadal. Warto popatrzeć na zdjęcia i podpisy.
30 lipca 1943 r. - ukraińcy ochotnicy do SS Galizien maszerujący ul. Kościuszki w Sanoku.
Administrator Apostolski Łemkowszczyzny dr Ołeksander Małynowśki (1888-1957) oczekuje starosty Hofstettera przed cerkwią pw. Zesłania Ducha Świętego w Sanoku.
Warto przeczytać o "zasługach owego duchownego z Sanoka. naciskając link
Ołeksander Małynowśki
Z kolei z Birczy pochodzi oficer UPA Wołodymyr Soroczak –ps. Berkut, który żyje sobie spokojnie w USA.
Dzisiaj na ten temat będę mówić:
g. 11.00 - w TVN 24
g. . 13.15 w Polast News
Jak czciciele Bandery przekroczą granice, to w kilku innych programach.
Rajd imienia Bandery coraz bliżej Małopolski
Anna Górska, Bogumił StorchGazeta Krakowska
7 lipca uczestnicy rajdu rowerowego "Europejskimi śladami Stepana Bandery" przekroczą granicę Polski.
Dzień później mają przejechać przez Kraków. Wokół imprezy zorganizowanej przez lwowską fundację dobroczynną "Eko-Miłosierdzie" nie cichną kontrowersje. Organizatorzy rajdu próbują łagodzić emocje. Pawło Sawczuk, prezes fundacji, w rozmowie z "Gazetą Krakowską" zapewnia, że happeningi poświęcone znienawidzonemu przez polskich Kresowiaków, a czczonemu przez Ukraińców nacjonaliście "Eko-Miłosierdzie" prowadzi jedynie we własnym kraju.
- W Polsce nawet nie będziemy wspominać o Banderze i o tym, że badamy jego szlaki życiowe - zaznacza Sawczuk. - Przecież można znaleźć sporo innych wspólnych tematów - na przykład dotyczących zdrowego trybu życia, ekologii, podróży rowerowych. Właśnie to jest podstawowy cel naszej imprezy. Przypominam, że nasza fundacja i organizowane przez nas akcje nie są polityczne - dodaje pomysłodawca rajdu.
Pawło Sawczuk podkreśla, że ubrania kolarzy nie mają żadnych atrybutów związanych ze Stepanem Banderą i UPA. Nie planują też manifestacji poświęconych ukraińskiemu nacjonaliście na terenie Polski. Dowiedzieliśmy się, że rajdowcy wzięli ze sobą namioty, mają zarezerwowane także miejsca w hostelach i schroniskach turystycznych.
Zgodnie z harmonogramem, 14 młodych kolarzy w weekend powinno przybyć do Krakowa. Tymczasem kombatanci i Kresowiacy ostro protestują przeciw propagowaniu Bandery na terenie naszego kraju. Żądają od władz wprowadzenia zakazu wjazdu dla młodych Ukraińców. Przypomnijmy, że 1 sierpnia, podczas uroczystości poświęconych rocznicy Powstania Warszawskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Krakowie zaapelowali do władz miasta o interwencję w tej sprawie. Jednak wczoraj prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i jego pełnomocnik ds. bezpieczeństwa imprez masowych Adam Młot oświadczyli, że nie mają żadnych podstaw, by nie wpuszczać kolarzy do miasta.
- Nic nie możemy zrobić, dopóki młodzież jedzie sobie spokojnie i grzecznie - przekonuje Młot. - Jeśli będą próbowali zorganizować nielegalne zgromadzenie i propagować Banderę, podejmiemy stosowne działania. Osoby te zostaną wylegitymowane i ukarane - kwituje pełnomocnik prezydenta Krakowa.
Kolarze zresztą nie zabawią zbyt długo w stolicy Małopolski. Z Krakowa pojadą do Oświęcimia. To jest główny cel ich pobytu w Polsce. Tutaj chcą uczcić pamięć dwóch braci Bandery, zamordowanych przez nazistów w Auschwitz. W Oświęcimiu też wrze. Miejscowi radni mówią wprost, że rajd uderza w dobre imię miasta. Przypominają, że Bandera ma krew na rękach. Oni też domagają się od prezydenta swojego miasta zdecydowanej reakcji.
- W Oświęcimiu i okolicach żyją ludzie, którzy pamiętają lata ostatniej wojny światowej, w czasie której Ukraińcy, w tym tak zwani banderowcy, wymordowali z wielkim okrucieństwem setki tysięcy Polaków zamieszkujących Wołyń, Polesie i inne ziemie Kresów południowo-wschodnich - mówi Włodzimierz Paluch, były wiceprezydent Oświęcimia, dziś radny miejski z Klubu Radnych Lewicy, działający w Towarzystwie Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Oświęcimiu.
Paluch napisał w sprawie ukraińskiego rajdu list do Janusza Marszałka,prezydenta Oświęcimia. Poparli go miejscowi radni z Prawa i Sprawiedliwości. - Protestujemy przeciwko relatywizowaniu historii i gloryfikowaniu osoby Stepana Bandery. Nie pozwolimy, aby Oświęcim i jego mieszkańcy byli wykorzystywani w promocji tego przedsięwzięcia w tak skandaliczny sposób - grzmią. Ich zdaniem, rajd ten ma głęboko zakorzeniony podtekst polityczny i nacjonalistyczny.
Jednak Janusz Marszałek na razie milczy. Jego rzeczniczka prasowa potwierdza, że prezydent otrzymał pismo od radnych, jednak ciężko mu komentować coś, o czym nie ma pełnej wiedzy. - Oficjalnie o przejeździe tego rajdu przez Oświęcim nic nie wiemy, bo organizatorzy nas o tym nie poinformowali do tej pory - mówi "Gazecie Krakowskiej" Katarzyna Kwiecień, rzeczniczka oświęcimskiego magistratu.
Stepan Bandera należał do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Chciał wykorzystać współpracę z Niemcami do uzyskania dla Ukrainy suwerenności. Po ataku Niemiec na ZSRR Bandera ogłosił niepodległość swojego kraju. Jego zwolennicy utworzyli podziemną Ukraińską Powstańczą Armię. UPA jest odpowiedzialna za rzezie m.in. polskiej ludności na Wołyniu w latach 1943-44. Dla Ukraińców Bandera jest bohaterem narodowym.
Czy rajd ku czci Bandery zaszkodzi Polsce i Ukrainie
Rzeczpospolita, Józef Matusz , Tatiana Serwetnyk 06-08-2009Ukraińskie media obawiają się, że rowerowa wyprawa „Europejskim szlakiem Stepana Bandery” może wywołać konflikt na linii Warszawa – Kijów
Dziś lub najpóźniej jutro przed południem kilkunastu Ukraińców w wieku 14 – 15 lat, w koszulkach z wizerunkiem Stepana Bandery, wjedzie na terytorium Polski. Wczoraj byli w Drohobyczu, ponad 100 km od granicy.
– Rajd przekroczy granicę w Medyce 7 sierpnia. W ciągu pięciu, sześciu dni ma pokonać 500 – 600 km polskiego terytorium – mówił ukraińskiej agencji prasowej UNIAN Paweł Sawczuk, organizator wyprawy.
Władze Medyki, Przemyśla i Sanoka się boją, że przejazd młodych zwolenników Bandery wywoła ostre reakcje mieszkańców, których bliscy boleśnie doświadczyli działań OUN-UPA.
Protesty polskich środowisk kombatanckich spowodowały, że rajd został zauważony w ukraińskiej prasie. „Młodzi zwolennicy Bandery chcą uczcić pamięć patrona w 100. rocznicę jego urodzin. Nie zamierzają jednak organizować w Polsce akcji agitacyjnych” – zapewniała agencja UNIAN, powołując się na organizatorów wyprawy.
„Rajd Bandery wywołuje kontrowersje. Wycieczka nie propaguje idei faszyzmu, jednak w Polsce obawiają się, że młodzież będzie miała przy
sobie nazistowskie symbole” – stwierdził analityczny portal ZIK. „Czy imię Bandery znów sprowokuje konflikt na linii Kijów – Warszawa” – zastanawiał się portal Glavred.net, cytując publikację „Rz”.
„Maraton nie pasuje polskim szowinistom” – zatytułowała swój artykuł „Lwowska Gazeta”.
Uczestnicy rajdu przemierzą ok. 2 tys. km przez Polskę, Słowację, Austrię i Niemcy i 24 sierpnia, w Dniu Niepodległości Ukrainy, wrócą do kraju.
Sanok i Przemyśl nie będą interweniować w sprawie rajdu Bandery
Dziennik Polski, 6 sierpnia 2006KONTROWERSJE. Władze podkarpackich miast: Sanoka i Przemyśla, nie zamierzają interweniować z powodu kolarskiego rajdu ukraińskiej młodzieży, poświęconego pamięci przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery. Trasa rajdu przebiegać będzie m.in. przez te dwa miasta.
Jak powiedział rzecznik komendanta głównego Straży Granicznej Wojciech Lechowski, uczestnicy rajdu, jeżeli się zjawią na granicy, zostaną odprawieni - tak jak każdy podróżny - zgodnie z przepisami obowiązującymi w ramach układu z Schengen.
Jak poinformował wczoraj rzecznik prasowy Sanoka Waldemar Bałda, władze samorządowe dowiedziały się o przejeździe przez miasto rajdu z pisma władz miasta partnerskiego Drohobycza.
- Okazało się, że władze Drohobycza wysłały do nas to pismo na prośbę władz Lwowa. Jeśli chodzi o sam rajd, to władze samorządowe Sanoka nie są stroną uprawnioną do podejmowania kroków mających na celu zablokowanie przejazdu rowerzystów. Polska jest wolnym krajem, a ruchem na drogach publicznych kierują powołane do tego instytucje. Jeśli uczestnicy rajdu zostaną wpuszczeni na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, władze Sanoka nie mają możliwości zabronić im przejazdu przez nasze miasto - dodał Bałda.
Jak zaznaczył, władze miasta jedynie poinformowały policję i Straż Miejską o przejeździe przez Sanok rowerzystów. Zdaniem Bałdy, jeśli impreza o charakterze kolarskim, jakim jest rajd, nabierze "niepożądanego wymiaru politycznego", urząd miasta zawiadomi o tym odpowiednie organa państwowe.
Również władze Przemyśla nie zamierzają podejmować żadnych decyzji z powodu rajdu. Jak powiedział Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla, ze strony samorządu nie będzie żadnej reakcji na rajd.
Przeciw wpuszczeniu do Polski rajdu im. Bandery protestuje m.in. Stowarzyszenie Podkarpacka Liga Samorządowa. Jej prezes, były europoseł Andrzej Zapałowski powiedział, że działanie podjąć powinny władze państwowe.
- Nasz protest skierowaliśmy do władz województwa: marszałka i wojewody. Liczymy, że polskie władze podejmą działania, aby nie doszło do naruszenia prawa i godności ofiar pogromów dokonywanych przez OUN-UPA - dodał Zapałowski.
W jego opinii, sama idea wyprawy kilkudziesięciu młodych ludzi ma na celu uczczenie pamięci jednego z ideologów i propagatorów ludobójstwa dokonanego na Polakach, Żydach, Czechach, a nawet Ukraińcach podczas II wojny światowej oraz po jej zakończeniu.
Zdaniem Zapałowskiego, rajd jest prowokacją nacjonalistów z zachodniej Ukrainy, którzy chcą zbadać, na ile mogą sobie pozwolić w Polsce. - Wykorzystywanie dzieci i młodzieży do prowokacji międzynarodowych jest obrzydliwe i należy się temu przeciwstawiać. Nie chodzi o politykę, ale o zwykłą ludzką uczciwość - uważa Zapałowski.
(PAP)
Czas, by Ukraińcy zwrócili uwagę na polską wrażliwość
Sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik uważa, że nadszedł czas, by Ukraińcy zwracali uwagę na polską wrażliwość. W ten sposób skomentował sprawę młodzieżowego rajdu śladami lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery. - Stronie polskiej nie zdarzyło się proponować partnerom ukraińskim zrobienia rajdu szlakiem marszałka Józefa Piłsudskiego czy szlakiem Bronisława Pierackiego (polskiego ministra spraw wewnętrznych zamordowanego w czerwcu 1934 r. przez ukraińskiego nacjonalistę) - powiedział wczoraj Przewoźnik. Przewoźnik zaznaczył, że Polacy nie chcą zabierać Ukrainie bohaterów narodowych. - Proszę bardzo, niech ich czczą u siebie, natomiast nie na terenie Polski, gdzie Bandera ma jednoznaczne konotacje - dodał. (PAP)Za: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=2039