Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Ileż atramentu wypisano na temat wyzysku człowieka przez człowieka! Przodują w tym zwłaszcza socjaliści, którzy na patencie walki z tym wyzyskiem jadą już półtora wieku. Co prawda wprowadzają wyzysk człowieka przez państwo, który jest jeszcze straszniejszy i bardziej bezlitosny, tyle, że nie zawsze i nie dla wszystkich widoczny. Podczas międzynarodowej konferencji poświęconej Fryderykowi Bastiatowi, jaka niedawno odbyła się w Warszawie, jeden z przybyłych z Krakowa uczestników przypomniał, że podatek w monarchii austriackiej wynosił zaledwie 2,5 procenta, podczas gdy dzisiaj, po stuleciu socjalistycznych rządów, o czymś takim nie można marzyć nawet w tzw. „rajach podatkowych”. Nawiasem mówiąc, w Polsce Bastiat jest mało znany, chyba na tej samej zasadzie, dla której w domu wisielca nie mówi się o sznurze. Bo gdyby tak na przykład pod strzechy trafiła u nas, dajmy na to, „Petycja producentów świec”, którzy domagają się od Izby Deputowanych położenia kresu nieuczciwej konkurencji ze strony Słońca, to utytułowanym socjalistom znacznie trudniej byłoby duraczyć studentów protekcjonizmami i interwencjonizmami. Dlatego też – na co zwrócił uwagę prof. Witold Kwaśnicki - jeśli już w polskiej literaturze ekonomicznej Fryderyk Bastiat jest wymieniany, to przeważnie jako „obskurant i wróg socjalizmu”, co ma skutecznie zniechęcić doń postępową młodzież. Więc wyzysk ze strony państwa, chociaż ukryty pod pozorami legalności, przecież rozwija się w najlepsze – przed czym Bastiat przestrzega m.in. w broszurze „Co widać i czego nie widać”. Ale dość tych dygresji, bo chodzi mi o to, że mówiąc o wyzysku człowieka przez człowieka, a nawet przez państwo, wszyscy mają na myśli ludzi żyjących. Tymczasem jeszcze łatwiej wyzyskiwać ludzi, którzy nie żyją – albo dlatego, że jeszcze się nie urodzili, albo dlatego, że właśnie umarli.

Ludzi, którzy nie żyją, bo jeszcze się nie urodzili, prywatny wyzyskiwacz wyzyskać nie może, natomiast państwo – jak najbardziej. Na przykład – tak jak u nas – zaciągając coraz to większy dług publiczny. Dzięki niemu rządy mogą stwarzać wrażenie, że finanse państwa są płynne, ale osiąga się to kosztem zubożenia przyszłych pokoleń, na konto których pokolenie aktualnie żyjące wypija sobie i zakąsza. Tych przyszłych pokoleń jeszcze nie ma, więc ani nie głosują, ani nie mogą przyjechać pod Kancelarię Premiera, by palić tam opony i krzyczeć „złodzieje! złodzieje!”. Dlatego też politycy, nie napotykając zresztą na niczyj sprzeciw, wyzyskują ich bez litości, sprzedając „na pniu” w niewolę lichwiarskiej międzynarodówce.

No dobrze, a jak można wyzyskać człowieka, który nie żyje, bo umarł, znaczy – nieboszczyka? Przecież nieboszczyk już nic nie może, więc jakiejż korzyści można się po nim jeszcze spodziewać? Aaaa, właśnie to, że nic on już nie może, jest największą jego zaletą, największą wartością, która można wyzyskać. Nieboszczyk nic nie może, a zwłaszcza – nie może mówić. Ponieważ już nic nie powie, to można mu w usta włożyć wszystko, w zależności od aktualnego zapotrzebowania. Ponieważ nie może mówić, więc na pewno nie zaprotestuje, a zatem ta forma wyzysku nieboszczyków jest całkowicie bezpieczna i pozbawiona ryzyka.

Akurat tak się składa, że możemy obserwować ten mechanizm na żywo, dzięki katastrofie w kopalni „Wujek-Śląsk”. Na skutek wybuchu metanu zginęło tam kilkunastu górników i jeszcze tego samego dnia politycy piastujący w naszym państwie zewnętrzne znamiona władzy, podjęli próby ich wyzyskania, oczywiście każdy do własnych celów. Jedni – żeby pokazać, że prezydent Kaczyński lekceważy górników i mimo ogłoszenia żałoby, tańcuje jakby nigdy nic. Inni – że naprawdę są nieutuleni w żalu, a nie udają żałoby. Jeszcze inni – żeby pokazać, jak „Warszawa” wykorzystuje Śląsk, z czego wynika wyższość autonomii, albo jeszcze lepiej – potrzeba zmiany przynależności państwowej tego regionu. Jeszcze inni – że powinno się zlikwidować w Polsce górnictwo węglowe, a energię pozyskiwać z gazu importowanego z Rosji za pośrednictwem Niemiec przez Nordstream leżący na dnie Bałtyku. I tak dalej i temu podobnie. Niewiarygodne, ile pieczeni można upiec przy jednym pożarze w kopalni! A wszystko dlatego, że zginęło w nim kilkunastu górników, więc polityczne hieny, które przez starszych i mądrzejszych zostały właśnie odsunięte od spraw poważnych, takiej okazji przepuścić nie mogą.



 Stanisław Michalkiewicz

  www.michalkiewicz.pl

Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-09-26  

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.