R.Dmowski w swej książce p.t”Dziedzictwo” pisanej pod pseudonimem K.Wybranowski,
podaje nam taką scenkę pod rozwagę dla tych co chcą cokolwiek zrozumieć z mentalności tej nacji z piekła rodem. Oto stary żyd Culmer poucza swego syna Henryka :
– „ (…) Wiedziano o nim(o ojcu Józefie Culmerze w Polsce-do.AR), że był uczestnikiem powstania 1863roku. Nie poszedł wprawdzie ze strzelbą do lasu, ale odznaczył się w Warszawie, w rozmaitych naradach i komitetach obywatelskich. Mówiono po cichu o jego stosunkach z Rządem Narodowym , a bardziej wtajemniczeni wiedzieli, że wystawił się na wielkie niebezpieczeństwo, wziąwszy na siebie zakup wielkiego transportu broni z Anglii. Tylko skutkiem jakiegoś nieszczęśliwego zbiegu okoliczności ta broń do kraju nigdy nie doszła. Za to szczęście mu sprzyjało w tym, że Moskale nigdy nie wykryli jego tak czynnego udziału w powstaniu, skutkiem czego uniknął zesłania, katorgi, a może nawet powieszenia. Po powstaniu pozostał w Warszawie, gdzie był w tej ciężkiej dobie jednym z gorętszych patriotów, niestety, zmuszonych do wielkiej ostrożności. Toteż nazwisko jego wymawiano z ogromną czcią; byli tacy, co pochylali przy tym głowę. Sam fakt, że Heryk Culmer był synem takiego człowieka, już mu zapewniał zaufanie w sferach bardziej świadomych rzeczy. Za zaufaniem poszedł wpływ i powodzenie. Jeszcze więcej zawdzięczał naukom ojca, których ten mu nie szczędził, zwłaszcza w czasie , gdy chłopak dorastał. Niektóre były bardzo interesujące.
– Moją rolą – mówił stary – Było pozyskać stanowisko wśród Polaków i kierować jak najskuteczniej ich postępowaniem. Dlatego musiałem się ochrzcić i schować swe żydostwo. To mi sięudało: uchodzimy za Polaków pochodzenia angielskiego.
Ale w tym jest jedno nieszczęście: nie mogłem ci dać gruntownego wykształcenia żydowskiego. Ja więcej umiem, niż niejeden rabin; ty nie znasz nawet języka hebrajskiego i najmądrzejsze pisma są dla ciebie niedostępne. Toteż możesz w życiu zająć i pewnie zajmiesz duże, znacznie większe ode mnie stanowisko, ale wśród naszych, w ich władzach wewnętrznych, wysoko zajść nie możesz… Co prawda Henrykowi więcej chodziło o stanowisko w życiu i o używanie życia. Stary to wiedział i mówił o tym ze spokojem: – Ja także lubiłem używać życia i nie odmawiałem sobie niczego, gdy mnie stać na to było. Jadłem zawsze i piłem dobrze. Od kobiet też nie uciekałem. To już leży w naszej naturze – dodawał z cynicznym uśmiechem.
- Ale ja na każdym kroku pamiętałem o naszej sprawie. I dlatego zrobiłem w życiu wielkie rzeczy. Gdyby nie ja, może by powstania nie było. Berlin beze mnie nie zrobiłby tego, o co mu chodziło. A powstanie nas posunąło dużo na przód. Patrz,
Czym byliśmy w tym kraju przed powstaniem, a czym dziś jesteśmy… Poruszając ten temat zawsze się zapalał:
- Ta ziemia musi być nasza:to już od dwna nasi mędrcy nam mówili. I Niemcy i Moskale i sami Polacy do tego nampomagają.
I trzeba ich popychać, żeby nam coraz więcej pomagali. Ty musisz po mnie przejąć tę robotę, a do tego trzeba wiele rozumu, wiele czujności i ciągłego pamiętanie o sprawie. Ja ci nie mówię żebyś sobie czegoś odmawiał: tylko trzeba panować nad sobą i nic nie popsuć dla przyjemności. Przede wszystkim sprawa – przyjemność nie ucieknie. A jedno zaniedbanie, jeden błąd mści się okrutnie. Henryk zapalał się do roli , którą mu ojciec przeznaczał. Wpojone przez ojca zasady i jakiś wewnętrzny głos mówił mu, że tej sprawie trzeba służyć. Przewyższał starego ambicją i obiecywał sobie większą jeszcze, a przynajmniej świetniejszą rolę odegrać.
– Z Polakami łatwo – ciągnął stary – tylko trzeba być mądrym i trzeba ich znać. To są straszni patryjoci. Aj, Aj ,Aj jak oni kochają tą swoją Polskę. Co oni się nad nią wypłaczą! Co oni jej komplementów nagadają! Trzeba to samo robić (!!!) Widzisz , tu w rogu stoi Mickiewicz z gipsu, a przed nim lampka się pali. Oni to widzą i nie masz pojęcia, jak oni mnie za to kochają. Ale za ile groszy dziennie tej oliwy się wypali?… To mnie nie zrujnuje. Gdyby oni dostali z powrotem to swoje państwo i na nowo by im było wszystko wolno, to ci ręczę, że bez przerwy urządzaliby jubileusze, rocznice, zjazdy , obchody, pochody: staraliby się , żeby ta biedna Polska, co się tyle wycierpiała, miała co dzień jakąś przyjemność. Nie masz pojęcia, jak ich to boli, że moskale na to niepozwalają. Jak nie mogą inaczej, to urządzają jubileusz jakiegoś radcy, a po cichu sobie powiadają, że to dla Polski. Trzeba ich do tego zachęcać i brać w tym udział. to ich cieszy, a nam nic nie szkodzi. Lepiej, żeby się bawili dla Polski, niż pracowali dla NIEJ. A gdy przyjdzie odpowiednia chwila, pchnąć ich dalej do krwawych manifestacji, żeby się dali zarzynać i zarzynali Polskę. Tak zrobiliśmy w 63 (1863-Powstanie Styczniowe)roku. I w tym jednym roku uszliśmy dalej, niż przez trzydzieści lat poprzednich. A im przybywa jeszcze jedna rocznica do obchodzenia…(…)
- Oni mogliby być niebezpieczni – bo to zdolny naród – całe szczęście, że nie lubią myśleć i nie lubią się często fatygować. Jak się raz wysilą od wielkiego święta, to potem przez całe lata odpoczywają. Łatwo im zaprzątać głowy głupstwami i przeszkadzać w myśleniu, i to trzeba stale robić. Czasem znajdzie się wśród nich łajdak mądrzejszy i energiczniejszy – może nam wiele szkody narobić, szczególnie, jeżeli umie zdobywać sobie wpływ wśród swoich. Takiego trzeba podpatrywać, czy nie zrobi jakiegoś głupstwa, czy mu się w czym noga nie powinie: wtedy go pchnąć gwałtownie, żeby przewalił i więcej nie podniósł. To nie jest tak trudno, bo oni umieją jeden błąd więcej człowiekowi pamiętać, aniżeli całe życie zasług. A tych co nam dobrze służą, trzeba popierać, wywyższać, wmawiać w nich wielkość…
- A co będzie – zapytał raz – gdy oni zmądrzeją? Oni teraz się uczą robić interesy…
Stary się roześmiał.
Długo muszą sią uczyć: nie wiadomo czy będą mieli czas. ..- To nie tak Łatwo umieć chodzić koło pieniędzy. Ja ci ręczę. że oni najpierw nauczą się ordynarnie kraść, niż powiększać polski majątek, i zanim Polskę wzbogacą, już ją rozkradną. i do tego także trzeba ich zachęcać. Ta nauka łatwo człowiekowi przychodzi. Gdy ułatwisz człowiekowi kradzież w jakiejkolwiek formie, już go masz w ręku, już ci musi wiernie i na twoje bogactwo się sładać. ” (!!!)
- Oni muszą na nas pracować! – zawołał z entuzjazmem Henryk.
- Oni lepiej pracują dla kogoś, niż dla siebie. Bo gdy pracują dla siebie, nie ma ich kto popędzać, a oni, jak bydlaki, bez popę-dzania niewiele zrobią. Stary Culmer , przy całej swej reputacji wielkiego patrioty polskiego, miał o Polakach bardzo ujemną opinię. Patriotyzm wszakże nakazywał mu tę opinię chować dla siebie i dla najbliższych: w szerszych gronach unosił się nad cnotami narodu polskiego i oburzał się na podłość wrogów, którzy gnębią ten najnieszczęśliwszy z narodów właśnie za jego cnoty. Nie było przedmiotu, o którym by mówił z takim zapałem, z takim błyskiem oka, jak o pieniądzach. Pieniądze przechodzą w nasze ręce i przyjdzie nie za długo czas, że tylko my je będziemy mieli. Wtedy wszyscy oni będą w naszej niewoli, będą służyli nam za część tego grosza, któryżeśmy im zabrali. Ty, Henryku, będziesz bogaty, a twoje dzieci jeszcze bogatsze..
Tu wszakże dodawał: Tylko nie trzeba być skąpym. Trzeba część swego grosza oddawać. Składaj głośno ofiary na ich cele:
To się opłaci, to się stokrotnie wraca. I składaj po cichu dziesięć razy tyle na nasze cele. Sprawa nasza nie tylko wymaga, żebyśmy my sami byli bogaci, ale żeby nasz naród miał swoje fundusze na popieranie swoich celów. Każdy z nas musi się na te fundusze składać; i dlatego, że to umiemy, idziemy od zwycięstwa do zwycięstwa. Oni dużo o swojej Polsce krzyczą, ale nic dla niej nie robią i nic jej nie dają, i dlatego my nad nimi zapanujemy.(…)
Czy pan Dmowski to prorok jakiś? Przecież pisał to przed 75-ciu laty z górą. A to tylko mały fragment, może on wreszcie zmusi nas Polaków do szukania Prawdy o sobie i innych, do sięgania po wnioski jakie nam pozostawił do realizacji, i niech do tego wstępem będzie powyższy Fragment pochodzący z wydania 7-go wyd. “Nortom” 1997 rok strona 101-102.
Za: http://marucha.wordpress.com/2010/01/02/roman-dmowski-wspomnienie-w-71-rocznice-smierci/
Przeczytaj: