Centrum Sztuki Współczesnej
Jedną z instytucji lewicowej propagandy jest Centrum Sztuki Współczesnej. Do połowy listopada ekstremalnych przeżyć dostawcza znudzonym inteligentom wystawa „Schizma” prezentująca dorobek sztuki współczesnej początku lat dziewięćdziesiątych w III RP.
Pierwszym eksponatem który gwałci zmysły widzów jest instalacja Alicji Żebrowskiej „Grzech pierworodny” z 1993 roku. W przejściu do sali eksponującej to dzieło wisi mała karteczka głosząca że „rodziców i opiekunów dzieci prosimy o zapoznanie się z charakterem pracy zanim zachcą przedstawić ją swoim podopiecznym”. Szczęściarz w wejściu do salki ekspozycyjnej może minąć wychodzącą wycieczkę szkolną licealistek na których obliczach maluje się obrzydzenie. Nie można im się dziwić. Jednym z elementów instalacji jest ekran na którym wyświetlano film. Cały ekran zajmowała owłosiona wagina. W waginę najpierw wpychano wibrator, potem wpychano czarną substancje (błoto lub fusy), czarna substancja wylewającą się z pochwy wypłukiwano wodą. Drugi akt filmu przedstawiał jak wypychaną z pochwy laleczkę Barbie. Trzeci przedstawiał jakiś przedmiot wyłaniający się z pochwy. W okrągłej salce prócz monitora, wisiały zdjęcia dokumentujące etapy wyłaniania się laleczki z pochwy.
Innym równie pełnym humanizmu dziełem sztuki była praca Katarzyny Kozyry (znanej z zarżnięcia i wypchania zwierząt). Na ogromnych fotografiach naga brzydka kobieta (szczodrze owłosiona pod pachami) wylegiwała się na czerwonym krzyżu lub czerwonym półksiężycu (na dwu fotografiach miała nogę, na dwóch nie).
Kolejne prace Artura Żmijewskiego wpisywały się w podobną konwencje naturyzmu. Na zdjęciach w pracy „Oko za oko” widz ma okazje zobaczyć trzy zdjęcia, na każdym dwu nagich panów – w tym jeden bez nogi. W wyciemnionej sali wyświetlany jest film tego samego artysty „Berek”. Film przedstawiał biegających gołych facetów w obdrapanej piwnicy.
Na wystawie można też zobaczyć też inne dzieła (z klasycznymi motywami gołego faceta ze sznurkiem na szyi, gołej emerytki ze sznurkiem na szyi, gołej brzydkiej kobiety), bardzo interesującą instalacje przedstawiającą bałagan (z artystycznie rozsypanym kurzem i papierami), zapis wydarzeń w Centrum Sztuki Współczesnej (faceta który wycinał sobie na ciele krzyż i swastykę, bardzo długie filmy z ględzącymi artystami i znudzoną ich ględzeniem widzami w wieku emerytalnym).
Dowodem że sztuka ta (sfinansowana przez podatników) do mnie przemówiła była to że gdy korzystałem z ubikacji zastanawiałem się czy przypadkiem staje się elementem artystycznej instalacji którą będzie gdzieś eksponowana albo czy przypadkiem nie niszczę jakiegoś strasznie drogiego dzieła sztuki.
Zachęta
Innym ośrodkiem lewicowej propagandy jest galeria Zachęta.
Do końca listopada w murach Zachęty eksponowana jest wystawa „Siusiu w torcik”. W ramach wystawy raz w tygodniu wyświetlany jest pierwszy polski pedalski firm porno „Chłopcy fantomowcy”. Jak można przeczytać na stronie internetowej dziennik.pl „Kuratorem wystawy jest homoseksualny artysta Karol Radziszewski. W filmie nie ma żadnej cenzury i dlatego można oglądać aktorów, którzy odbywają stosunki analne i oralne zakończone ejakulacją”. Część sal wystawowych podzielona byłą na małe niskie, czarne, nie oświetlone, pomieszczenia, między którymi były śluzy z dwoma rzędami ciężkich zasłon z grubej gumy. W salach wyświetlano schizofreniczne (pozbawione sensu, chore) filmy video. Co dawało demoniczny efekt pogrążania się w szaleństwie lub piekle.
W lutym i marcu bieżącego roku na wystawie „Performer” prezentowano prace Jerzego Grotowskiego i artystów się nim inspirujących. Wśród dzieł sztuki prezentowanych nie dało się nie zauważyć zdjęć penisów w stanie erekcji i ejakulacji, czy filmu wyświetlanego z rzutnika cyfrowego na którym kilkumetrowy goły facet najpierw machał przyrodzeniem, po czym się odwracał, wypinał, dłońmi odchylał pośladki i prezentował odbyt. Równolegle z wystawą dzieł „polskiego” artysty prezentowano wystawę „Seanse robótek ręcznych” rysunków jego amerykańskich kolegów Paula McCarthy’ego i Benjamina Weissmanem. Amerykańscy rysownicy w swoich pracach (w estetyce psychopatów lub dworcowych szaletów z czasów PRL) skupili się na eksponowaniu penisów, wagin, odbytów, krwi i kału.
Na przełomie 2006 i 2007 w Zachęcie miała miejsce wystawa „Malarstwo polskie XXI wieku” z której wynikało że malarstwo współczesne w Polsce jest bardzo jednorodne. Głównie były to jednokolorowe blejtramy (bure lub w odblaskowych kolorach), paski (kilka szerokich lub wiele), maźnięcia, pluśnięcia. Obrazy kolorowe bez sensu, czasami dało się na nich rozpoznać jakiś kształt (twarze z poodcinanymi nosami, wydłubane oko, rozcięta krtań, smutne i chorowite nagie kobiety, rysunki z estetyki amerykańskiego komiksu). Kilka z kilkuset (każdy z 60 twórców wystawiał kilka obrazów lub instalacji) aspirowało do miana profanacji. Niemniej nie wiadomo o co twórcy chodziło. Profanacja pozbawiona była sensownej treści (na tle wyrazów „Jezus złożony do grobu” sylwetki martwego Jezusa i trzech dużych kotów, owieczka w otoczeniu bizantyjskich aniołów z napisem „Mała owieczko nie zjadaj nas”). Fetyszem części twórców były napisy. Jeden z nich pracowicie napisał tysiące białych cyferek na płótnie szarego koloru. Wiele obrazów to napisy grafity na jednorodnym tle. Oczywiście napisy nie niosą ze sobą żadnej treści. Malarstwo z Zachęty wywoływało uczucie smutku, zatrucia, zmęczenia, nudy i braku sensu. Uczucie to pogłębiają instalacje. Instalacje składające się z monitorów i odtwarzaczy DVD. Na monitorach widać było prace twórców nad dziełami (malarz zamalowuje białe blejtramy na czarno). Monitory jednej z instalacji niespodziewanymi rozbłyskami i piskiem wywoływały nudności. Na wystawie nie było nic pięknego, nic ukazującego że twórcy mają jakikolwiek warsztat czy talent, nic ciekawego. Twórcy ewidentnie nie mieli nic do powiedzenia, ich dzieła ukazywały wszechogarniający bezsens. Nuda i brzydota atakowała widza ze wszystkich stron.
Muzeum Narodowe
Dzięki nowemu dyrektorowi Muzeum Narodowego kolejną instytucją lewicowej propagandy stało się Muzeum Narodowe.
W przyszłym 2010 roku w Warszawie odbędzie się EuroPride 2010 największa w Europie parada pederastów, lesbijek i transseksualistów. Prócz klasycznej manifestacji zboczeń na ulicach Warszawy, międzynarodowy orgii, propagandowych debat, imprezą towarzysząca ma być wystawa sztuki homoerotycznej “Sztuka queer dla Warszawy” zorganizowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie. Wystawa będzie dotyczyć homoerotycznej sztuki dawnej i współczesnej, jej kuratorem ma być Paweł Leszkowicz z Uniwersytetu w Poznaniu. Zdaniem dyrekcji Muzeum obowiązkiem Muzeum jest wypowiadanie się w ważnych dla współczesności tematach.
Wystawa ta i zmiana filozofii tego czym ma być Muzeum Narodowe są owocem zmiany władz muzeum (nowym dyrektorem został Piotr Piotrowski który wraz ze swoją zastępczynią Katarzyna Murawska-Muthesius). Według nowego kierownictwa Muzeum Narodowego przymiotnik narodowe nie oznacza że Muzeum zajmuje się prezentowaniem twórczości narodu (którego istnienie jako bytu jest problematyczne dla nowych władz Muzeum), ale to że zbiory należą do narodu [pewnie według tej definicji zbiory Muzeum Azji i Pacyfiku nie dotyczą sztuki z rejonu Azji i Pacyfiku tylko należą do Azji i Pacyfiku]. Cel nowego Muzeum nowe władze widzą w uruchomianiu emocji i wyobraźni widzów, wyzwalanie ich z ograniczeń jakie im narzuciła wiedza.
Widocznym znakiem tego że nowa dyrekcja Muzeum nie żartowała była wystawa „Interwencje” [jednoznaczny komunikat że kultura stała się przestrzenią walki klasowej, a muzea mają być bastionami nowej rewolucji]. Polegająca na umieszczeniu w galeriach Muzeum prezentujących poszczególne okresy malarstwa „dzieł sztuki nowoczesnej” tak by były to zderzenie nowego ze starym stało się prowokacją. Prowokacja ta ma wywołać dyskusje nad tym: czym jest muzeum, czym jest historia sztuki, jak należy prezentować sztukę. Prowokacja ta ma też obalać bariery i dać widzom możliwość interpretacji rzeczywistości, być zaproszeniem do dyskusji między kolektywem kuratorskim wystawy a widzami. Bo fundamentem nowego Muzeum ma być dialog. Muzeum akcją „Interpretacje” rozpoczyna dyskusje nad nad nową formą pokazywania stałej ekspozycji, nową formą która ma odrzucić linearność. Według Muzeum „Interwencje” (których inspiratorem był dyrektor Muzeum) nie są tradycyjną wystawą a raczej kolektywną akcją kolektywu muzealnego.
W ramach „Interwencji” widz natyka się więc w galerii malarstwa XVI i XVII wiecznego malarstwa niderlandzkiego na ogromny plakat autorstwa Katarzyny Kozyry (znanej z zarzynania i wypychania zwierząt). Plakat przedstawia pół nagiego żula o mongoloidalnej twarzy, z obitym ryjem i dziarami. Naprzeciw plakatu Kozyry stoi rzeźba umęczonego ubiczowanego Jezusa, obok jest obraz przedstawiający zmartwychwstałego Jezusa okazującego się Marii Magdalenie i tryptyk przedstawiający męczeństwo Jezusa. Nie da się ukryć że bluźniercze zestawienie poraża przede wszystkim swoim swoim prostactwem (praktykowanym od lat przez pozbawionych talentu pacykarzy). W tej samej galerii półtorametrowe coś z klocków lego i kawał betony pomalowanego na czerwono (z złotymi kwadratami) otoczone są malarstwem przedstawiającym sceny biblijne (stojące obok cztery czarne fotele okazały się być jednak tylko fotelami). W galerii malarstwa polskiego obok obrazu Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” muzealnicy umieścili półtora metrowy drewniany posąg japońskiego bożka. W sali z socrealizmem umieszczono rzeźbę głowy z V wieku i wazy z XVI – XVIII wieku. Jedynie rzeźba zrobiona z deszczułek jakoś pasowała do obrazu Chełmońskiego na którym chłop z synem wpatrują się w lecące „Bociany”. Plastikowy czerwony fotel z 1959 umieszczony został przed średniowiecznym ołtarzem „Zwiastowanie Maryi”. Niewątpliwie zabiegi nowej dyrekcji Muzeum mają [moim zdaniem] na celu odarcie sztuki z jej politycznie niepoprawnej treści (chrześcijańskiej czy nacjonalistycznej) i sprowadzenie jej tylko do bezpiecznej dla lewicy estetyki.
Plan wystaw na najbliższe lata w Muzeum Narodowym też jest ciekawy. W przyszłym roku będzie można zobaczyć wystawę międzynarodowej sztuki współczesnej „Mediatorzy”. Jej atrakcją będzie to że pracę artystów będą wystawiane w kontenerach (takich jak stawiane są dla robotników na budowach) przed bramą muzeum. Kolejna wystawa będzie dotyczyć związków Chopina z Francją, sztuki diaspory emigracyjnej w Paryżu. Wystawą tą Muzeum chce się włączyć w debatę nad migracjami, tożsamością migrantów, transnarodową tożsamością artysty. W 2011 wystawą polityczną ma być przygotowana przez samego dyrektora wystawa sztuki współczesnej “Demokracja” dotycząca związków władzy i przemocy, uczestnictwa artystów w debacie publicznej, przejawów cenzurowania sztuki przez współczesne władze. Rok 2011 ma zakończyć wystawa Kubickich zapomnianych awangardzistów związanych z międzynarodowa lewicą lat dwudziestych. Ma być to przywrócenie polskiej sztuce artystów dotychczas wykluczonych przez katolicki prawicowy reżim.
Za: blog Jana Bodakowskiego.
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=27&pid=2135
przesłał Artur Kozos