Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Przypominamy

Biblioteka „Suwerenności Narodu”
Luty 2003

Blokowanie ustawy reprywatyzacyjnej:
Droga do wywłaszczenia narodu polskiego?

Przedmowa
W miarę przybliżania się terminu podpisania przez rząd Leszka Millera traktatu akcesyjnego do Unii Europejskiej przewidzianego na 16 kwietnia 2003 r. topnieją szanse rozwiązania palących, a nie uregulowanych dotąd  problemów własnościowych zgodnie z polskim interesem narodowym. Tym samym staje się z dnia na dzień coraz bardziej realna konieczność zwrotu przez Polskę całego przedwojennego majątku zarówno poniemieckiego jak i pożydowskiego.
Jak informował ostatnio „Nasz Dziennik” (5-6 kwietnia 2003 r) szef niemieckiego Archiwum Państwowego w Bayreuth dr Urlich Ringsdorf oświadczył, że „w niemieckich archiwach zgromadzono dokumentację pozwalającą na rewindykację w Polsce 600 tys. nieruchomości.”

Przypomnijmy, że układ polsko-niemiecki zawarty jeszcze przez rząd premiera Mazowieckiego nie regulował w żaden sposób stosunków własności pomiędzy Polską a Niemcami, zwłaszcza w odniesieniu do polskich Ziem Zachodnich, gdy tymczasem niemiecka konstytucja w obowiązującym od samego powołania RFN artykule 118. traktuje tereny leżące w niemieckich granicach z 1937 r. (tj. również nasze Ziemie Zachodnie) jako należące do Niemiec.   
Na realną możliwość zarysowanego wyżej czarnego dla Polski scenariusza wskazywała wypowiedź polskiego wysokiego urzędnika ds. integracji europejskiej (w TVP2 27 marca 2003 r. godz. 18.00). Powołując się na odpowiedni artykuł traktatu akcesyjnego stwierdził on, że polskie prawo mogło będzie regulować polskie sprawy po, tj. po podpisaniu przez Polskę traktatu akcesyjnego pod warunkiem, że prawo to będzie „niedyskryminacyjne.” Oznacza to w szczególności, iż polskie prawo uchwalane przez Sejm RP po 16 kwietnia 2003 r. będzie musiało uznać przedwojenne prawa własności dzisiejszych obywateli Niemiec lub innych państw Unii Europejskiej na równi z obywatelami polskimi, zarazem ewentualnymi współobywatelami tejże Unii Europejskiej. Dokładniej mówiąc – polskie prawo będzie musiało uznać wyższość posiadanego wcześniej niemieckiego prawa własności nad polskim nabytym później prawem wieczystej dzierżawy lub prawem własności nabytym później niż 16 kwietnia 2003 r.


Zwracał ostatnio uwagę na te zagadnienia senator RP Adam Biela w posłaniu kierowanym do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera w dniu 3 kwietnia 2003 r. na posiedzeniu Senatu RP wskazując, iż „art. 295 traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską nie reguluje stosunków własnościowych w poszczególnych państwach członkowskich.” „Brak pełnego prawa własności prywatnej stwarza nierówność obywateli polskich (...) w stosunku do obywateli krajów Unii Europejskiej. Do tej pory rząd nie złożył do laski marszałkowskiej żadnego projektu ustawy reprywatyzacyjnej, co stwarza dodatkowo sytuację zagrożenia z powodu braku tytułów własności do nieruchomości.”    

Należy nadmienić, że poprzednio również poseł Zdzisław Podkański z PSL podczas zapytań poselskich zwracał uwagę na konieczność uregulowania w drodze ustawy kwestii ustroju rolnego w Polsce, w tym zwłaszcza zasad obrotu ziemią rolniczą, przed 16 kwietnia 2003 r.

Stanowisko Unii Europejskiej w sprawie „dyskryminacyjności” w traktowaniu przez lokalne prawo narodowe obywateli Unii Europejskiej wyjaśnia m.in. broszura Klausa-Dietera Borhardta „ABC prawa wspólnotowego” wydana przez Dyrektoriat Generalny Oświaty i Kultury Komisji Europejskiej. Publikacja ta stwierdza w sposób kategoryczny, iż wszelka dyskryminacja ze względu na narodowość, obywatelstwo, miejsce zamieszkania, wyznanie, płeć, orientację seksualną itp. w Unii Europejskiej „musi się skończyć.” Komisja Europejska zdaje się niedwuznacznie zapowiadać rychłą daleko idącą ingerencję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Court of Justice of the European Communities) w wewnętrzne sprawy państw  członkowskich dla dokonania pełnej i ostatecznej unifikacji prawnej krajów członkowskich. Podstawą do takich ingerencji może być m.in. skarga ze strony któregokolwiek z obywateli Unii Europejskiej.

Tym samym do kategorii mitów europejskich należałoby zaliczyć dzisiejsze twierdzenie euro-propagandy, jakoby Polacy po wejściu Polski do Unii Europejskiej mieliby pozostać „gospodarzami naszego polskiego prawa wewnętrznego.”  

Kwestia „niedyskryminacyjności” stanowionego prawa narodowego i jego zgodności z prawem europejskim (pamiętać należy – zasadniczo nadrzędnym w stosunku do lokalnego prawa narodowego) z równoczesną ewidentną szkodą dla polskich obywateli przypomina zawetowaną przez A. Kwaśniewskiego na jesieni 2000 r ustawę reprywatyzacyjną. Prezydent RP w uzasadnieniu swej decyzji twierdził, że ustawa ta „tworzyła różnice” pomiędzy byłymi właścicielami utraconej własności.

Przypomnijmy, że ustawa rządu Jerzego Buzka ograniczała krąg osób uprawnionych do zwrotu własności w naturze lub w postaci 50 proc. rekompensaty wyłącznie do obywateli polskich, posiadających polskie obywatelstwo w dniu 31 grudnia 1999 r., zamieszkałych w Polsce przez co najmniej 3 ostatnie lata.

Wetując wspomnianą ustawę reprywatyzacyjną – dodajmy - jedyną bodaj poważną próbę obrony narodowego stanu posiadania w całym okresie tzw. transformacji systemowej, prezydent Kwaśniewski powoływał się na „zbyt wysokie koszty”, jakie jego zdaniem państwo poniosłoby w wypadku realizacji tej ustawy. Wzruszająca nawet byłaby to troska prezydenta RP o dobro Polski i Polaków, gdyby nie okoliczność, iż  Aleksander Kwaśniewski dokonał tego kroku przede wszystkim pod naciskiem światowych środowisk i organizacji żydowskich.  Atakując generalnie ustawę za jej „dyskryminacyjność” ze względu na obywatelstwo i miejsce zamieszkania, strona żydowska domagała się w szczególności zwrotu przedwojennego majątku żydowskiego w całości, a nie w 50 proc. żądając „jednoznacznego tytułu własności, a w przypadku niemożności zwrotu w naturze – 100 proc. a nie 50 proc. rekompensaty.

Na wiosnę 2002 r. Leszek Miller zobowiązał się wobec środowisk żydowskich, że problem reprywatyzacji zgodnej w większym stopniu z postulatami żydowskich organizacji roszczeniowych zostanie rozwiązany wiosną 2003 r. Mimo, iż z całą pewnością toczyły się polsko-amerykańskie rozmowy na ten temat podczas prezydencko-rządowej wizyty Kwaśniewskiego w USA w lipcu 2002 r., (żaden projekt ustawy reprywatyzacyjnej w Sejmie dotąd nie pojawił się).

Wytłumaczenie braku próby rozwiązania przez rząd Millera kwestii reprywatyzacji wydaje się być nader prozaiczne. Jest niezwykle prawdopodobne, iż Miller chciał uniknąć rozpętania burzliwej debaty sejmowej i publicznej i uchronić SLD przed spadkiem społecznego poparcia nieuniknionym w przypadku zaproponowania przez rząd rozwiązań jawnie sprzecznych z polskim interesem narodowym. Z całą pewnością premier Miller usiłuje również nie pomniejszać społecznego poparcia dla sprawy wejścia Polski do UE w perspektywie czerwcowego referendum.

Jak widać, w tym szaleństwie odsuwania kwestii własności w Polsce na czas późniejszy jest metoda, albowiem obecnie, w świetle oświadczeń polskich funkcjonariuszy zaangażowanych w inkorporację Polski do Unii Europejskiej  problem „dyskryminacji” polskiej ustawy reprywatyzacyjnej ma rozwiązać niejako sam czas: po 16 kwietnia 2003 r.  w przypadku wyniku referendum akcesyjnego na „tak”, nie będzie można w Polsce przyjąć innej ustawy reprywatyzacyjnej jak tylko taką, jakiej domagali się od szeregu lat i domagają nadal między innymi niemieccy wypędzeni a także byli żydowscy właściciele majątku w Polsce przed 1939 r. a być może nawet przed 1933 r. (dojście Hitlera do władzy) na terenach Ziem Zachodnich.

Bezpośrednim zatem skutkiem nieuchwalenia do dnia 16 kwietnia 2003 r. ustawy reprywatyzacyjnej zgodnej z polskim interesem narodowym (względnie podpisanie przez Polskę traktatów akcesyjnych przed ustawowym uregulowaniem kwestii reprywatyzacji w sposób zgodny z polskim interesem narodowym) będzie to, iż niemal cała aktualna polska własność będzie mogła powrócić bez przeszkód w niepolskie: żydowskie i niemieckie ręce.

Obie sprawy: niemiecka i żydowska są o tyle współzależne, iż to samo polskie prawo reprywatyzacyjne nie może dawać uprawnienia do odzyskania poprzednio posiadanego mienia obywatelom USA i Izraela, odmawiać natomiast niemieckim „wypędzonym” obywatelom tej samej co Polska Unii Europejskiej. Oto pełny sens rzekomej ostatecznej likwidacji pojałtańskiego ładu w Europie, o jakim mówi się od 1989 r.

Słynne słowa mówiące, że „Polska zbankrutuje nazajutrz po wejściu do Unii Europejskiej” mają większe niż kiedykolwiek przedtem szanse spełnienia się.    

Pewne wyobrażenie o skali problemów, jakie niechybnie pojawią się w całym kraju po wejściu Polski do UE daje informacja opublikowana w międzynarodowym periodyku dot. handlu nieruchomościami „International Real Estate Digest” # mówiąca, iż żydowskie roszczenia w samej tylko Warszawie dotyczą przywrócenia praw do własności 10 km kw. gruntu budowlanego w centrum stolicy. Nie trzeba chyba wyjaśniać, co oznacza posiadanie centrum stolicy państwa takiego jak Polska.

Wobec praktycznej niemożliwości spełnienia przez państwo polskie kategorycznych żydowskich żądań zwrotu w pełnej rynkowej wartości najbardziej prawdopodobne jest wymuszenie zwrotu w naturze, choć niewykluczone są także wymuszane koncesje innego rodzaju np. polityczne na rzecz strony żydowskiej. Wiele przemawia bowiem za tym, że zarówno środki kapitałowe i obiekty uzyskane ta droga przez osoby prywatne, organizacje żydowskie i gminy żydowskie mogą być w znacznej części przeznaczone na „odbudowę” żydowskiej wspólnoty w Polsce. Może to w rezultacie oznaczać już to masowe, wielusettysięczne ściąganie do Polski Żydów z innych krajów jak Rosja czy Argentyna, już też podyktowane motywami materialnymi masowe przechodzenie na judaizm, zgodnie ze scenariuszem sygnalizowanym przez film Agnieszki Holland „Cud purymowy”

Niebagatelną okoliczność towarzyszącą kwestii reprywatyzacji stanowi fakt ścisłego wiązania przez światowe organizacje żydowskie sprawy zwrotu przez Polskę byłego żydowskiego majątku prywatnego z rzekomym „bezpośrednim lub pośrednim współudziałem” Polaków w hitlerowskim planie zagłady Żydów. W opinii Światowego Kongresu Żydowskiego (World Jewish Congress – WJC)  a także Jehudy Evrona, głównego koordynatora żydowskich roszczeń wobec Polski, strona żydowska może zgodzić się by Polacy, którzy „mordowali nas, teraz mają po nas dziedziczyć nasze mienie.”. Dodajmy, że sam Kwaśniewski, wspierany wydatnie przez kolejne oświadczenia szefa IPN Leona Kieresa w sprawie Jedwabnego, twierdził że było to ze strony Polaków „wyjątkowo bestialskie ludobójstwo.”   

Tedy wydziedziczeniu narodu polskiego z narodowej własności towarzyszyć miałaby spocząć na Polakach wieczysta hańba i odpowiedzialność moralna i materialno-prawna z tytułu rzekomego współudziału ręka w rękę z Hitlerem w zagładzie Żydów.  

Pojawia się ponadto zagadnienie zasadniczej natury. Otóż obecnie, w okresie przeprowadzania poważnego rozszerzenia UE o 10 państw, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej prowadzone są intensywne prace nad konstytucją europejską. Może w związku z tym zachodzić obawa, iż wybór momentu tworzenia przyjmowania tej konstytucji przez Unię Europejską podyktowany został pragnieniem wyeliminowania tych państw z prac nad konstytucją europejską – pozbawienia ich realnego wpływu na kształt europejskiej ustawy zasadniczej. W konstytucji tej mogą zatem pojawić się zapisy uprzywilejowujące obecne państwa-członków UE ze szkodą dla ewentualnych nowych członków. Dotyczy to zwłaszcza statusu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i jego możliwej już w najbliższej przyszłości daleko idącej ingerencji w sprawy ingerencji w wewnętrzne sprawy państw członków UE.

Powstaje zatem sytuacja, iż referenda akcesyjne w krajach kandydackich przeprowadzane są lub mają zostać przeprowadzone w warunkach powszechnej nieświadomości tych narodów i społeczeństw o planach zasadniczych zmian w dotychczasowym sposobie funkcjonowania UE, w szczególności zaś - daleko idącej ingerencji Unii Europejskiej w ich wewnętrzne regulacje społeczno-prawne. Pogarszałoby to dodatkowo sytuację państw kandydackich i tak już niełatwą z uwagi na ich status członków drugiej kategorii w momencie akcesji.

Pojawia się pytanie, czy pospieszne wchodzenie tych państw, w tym Polski, do Unii Europejskiej, w tym właśnie momencie, tj. przed uchwaleniem konstytucji UE i rozpoznania swej sytuacji prawnej, jest rzeczywiście w polskim interesie.

Tymczasem może budzić poważne zaniepokojenie sygnalizowane na wstępie stanowisko Komisji Europejskiej do kwestii unifikacji i likwidacji odrębności i autonomii państw członkowskich UE. Słowa omawianej publikacji Komisji Europejskiej, iż prawo europejskie spełniać ma obecnie taką rolę w jednoczeniu Europy jak w przeszłości metoda „ogniem i żelazem” budzą nieuchronne skojarzenia. Przypomnijmy, że ostatnie takie „jednoczenie” Europy dokonywane było przez Adolfa Hitlera w latach 1939-1945.

Powstaje zatem kolejne pytanie o rzeczywistą funkcję i charakter całego europejskiego prawodawstwa. Wspomniana broszura autorstwa K-D. Borhardta wśród podstawowych wartości europejskich wymienia jedność i jednoczenie Europy jako wartość niejako samą w sobie. W dodatku miałaby to być jedność rozumiana jako unifikacja - stopniowe coraz dalej idące ujednolicanie i usuwanie istniejących obecnie w krajach członkowskich różnic prawnych.       

Należy pamiętać ponadto, iż Unia Europejska posiada w swym arsenale prawnym liczne środki represyjne, za pomocą których może dyscyplinować państwa członkowskie w przypadku „uporczywego uchylania się” od przestrzegania europejskich reguł i zasad prawa i stosowania się do wypracowanych w UE nowych „koncepcji.” Na domiar Borhardt wspomina, iż Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wypowiedział się już wiele lat temu, iż nie istnieją jakiekolwiek możliwości wystąpienia z Unii Europejskiej.

Prawdopodobieństwo wniesienia sprawy reprywatyzacji w Polsce na fora europejskich instytucji legislacyjno-jurysdykcyjnych po wstąpieniu Polski do UE jest niezwykle duże. Żydowskie organizacje roszczeniowe przy ścisłym współdziałaniu polskiego Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Rewindykacyjnych (OPOR) pod przewodnictwem M.Szypowskiego i A. Feldona skierowała już wcześniej do Parlamentu Europejskiego wniosek z żądaniem uchwalenia załączonego doń projektu rezolucji. Rezolucja w formie listu do rządu polskiego miała mieć poparcie ok. 40 członków Parlamentu Europejskiego. Szczególną rolę w tym względzie może mieć Europejski Kongres Żydowski (EJC - europejski odłam Światowego Kongresu Żydowskiego WJC). Ponadto miały miejsce naciski wywierane na Polskę za pośrednictwem amerykańskiej senacko-kongresowej Komisji Helsińskiej, działającej w ramach OBWE – Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Podsumowując: rządzący uczynili dotąd bardzo wiele, aby dostosować polskie prawo do prawa unijnego, niejednokrotnie idąc w swym serwilizmie dalej, niż sama Unia tego wymagała. Wynegocjowano w Kopenhadze rzekomo korzystną pozycję Polski jako członka Unii Europejskiej drugiej kategorii a Polaków jako obywateli UE drugiej kategorii. Zarazem równocześnie w sposób niewybaczalny i karygodny zaniedbano rozwiązania elementarnych kwestii z punktu widzenia polskiego interesu, samych podstaw polskiego stanu posiadania i bytu narodowego. Pora powiedzieć głośno i otwarcie to, co starały się ukryć przed narodem kolejne rządzące Polską ekipy rządowe i co przemilczają do tej pory koncesjonowane prorządowe mass-media: Polska nie jest przygotowana, aby podpisać traktaty akcesyjne 14 kwietnia. Nie jest przygotowane polskie społeczeństwo poddane bezprzykładnej kampanii propagandowej obejmującej psychologiczne pranie mózgów i manipulację informacyjną na masową skalę.  

Środowiska euroentuzjastów głoszą od dawna, iż jakoby padły już wszystkie argumenty „za” i „przeciw” w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Tymczasem jeśli zgoda społeczna wyrażona w referendum ma być czymś więcej niż zgodą wyłudzoną, wymuszona przemocą w warunkach wybiórczego poinformowania albo wręcz ordynarnej dezinformacji społeczeństwa, należy podjąć na nowo w trybie pilnym sprawę polskiego ustroju rolnego, kwestię statusu Ziem Zachodnich, w tym sprawę statusu własności pozostającej w gestii Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz ustawowego uregulowania statusu dotychczasowych dzierżaw wieczystych. Wiele przemawia za tym, że by prawdziwa, pełna dyskusja w związku z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej dopiero się rozpoczęła. Nie ulega wątpliwości, że równocześnie musi rozpocząć się właściwa akcja na rzecz pełnego, zgodnego z prawdą obiektywną poinformowaniu narodu o wszystkich możliwych skutkach wejścia do Unii. Zwłaszcza - na dzisiejszych warunkach.


Warszawa, 8.04.2003 r.                        Jerzy Rachowski

Jerzy Rachowski

Zagrożenia dla Polski

Blokowanie ustawy reprywatyzacyjnej:
Droga do wywłaszczenia narodu polskiego?


W propagandowym zgiełku towarzyszącym przygotowaniom do referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej znika z pola społecznego widzenia ważna dla polskiego interesu narodowego i polskiego stanu posiadania sprawa – kwestia reprywatyzacji majątku znajdującego się obecnie w gestii Skarbu Państwa, a przejętego przez władze komunistyczne po II wojnie światowej.

Jak zapewne pamiętamy, ustawa reprywatyzacyjna uchwalona przez Sejm wiosną 2000 r. ograniczała krąg objętych tą ustawą do osób, które w dniu 31 grudnia 1999 r. posiadały polskie obywatelstwo. W kwietniu prezydent Kwaśniewski zawetował tę ustawę, głównie pod naciskiem światowych środowisk żydowskich, które domagały się, by Polska zwróciła prywatny majątek posiadany przez osoby pochodzenia żydowskiego będących obywatelami polskimi przed 1 września 1939 r. Wiadomo skądinąd, iż podczas wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego w otoczeniu licznej ekipy rządowej Leszka Millera w Stanach Zjednoczonych w lipcu 2002 r. strona polska zobowiązała się do wniesienia pod obrady Sejmu nowego projektu ustawy reprywatyzacyjnej w kształcie satysfakcjonującym żydowskie roszczenia majątkowe względem Polski na wiosnę 2003 r. Tym samym beneficjantami ustawy reprywatyzacyjnej mieliby oprócz obywateli Polski zostać również między innymi obywatele Stanów Zjednoczonych, Niemiec czy Izraela. Z uwagi na to, iż obecnie nic o reprywatyzacji nie mówi się, powstaje uzasadnione przypuszczenie, iż rząd Millera pragnąc za wszelką cenę doprowadzić do pozytywnego rozstrzygnięcia referendum, postanowił nie utrudniać sobie tego zadania i wznowić drażliwą społecznie kwestię reprywatyzacji dopiero po przeprowadzeniu referendum akcesyjnego.

Oznaczałoby to, iż naród polski miałby wypowiadać się na temat przystąpienia do Unii Europejskiej nie mając uregulowanych kwestii własnościowych, miałby zgadzać się na rezygnację z własnej suwerenności i poddanie się obcemu unijnemu systemowi prawnemu nie znając w najmniejszym nawet stopniu skali nieobliczalnych negatywnych konsekwencji nie tylko materialnych, ale także natury politycznej, kulturowej i moralnej, wynikających z ewentualnego uwzględnienia przez Polskę żydowskich roszczeń, zwłaszcza w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia przygotowywanego właśnie referendum. Mielibyśmy zatem oto do czynienia z kolejną wielką manipulacją polityczną wobec narodu polskiego przez rządzące Polską elity wyłonione w wyniku umowy okrągłego stołu 1989 r., z kolejnym wyłudzeniem akceptacji dla określonej polityki bez poinformowania na temat ewentualnych skutków tej polityki, z kolejnym przedłożeniem zewnętrznych nakazów i dyrektyw nad konstytucję RP, z kolejnym uprzywilejowaniem obywateli Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, zwłaszcza Niemiec wreszcie Izraela, kosztem milionów polskich obywateli.

Należy ponadto zwrócić uwagę, o czym będziemy szerzej jeszcze mówić, na bezprecedensowy charakter żądań światowych środowisk żydowskich oraz ich ogromną determinację w doprowadzeniu do skutku zamierzeń względem Polski, a także na szeroką skalę instrumentów politycznych i prawnych, w tym również nieformalnych nacisków na Polskę, z potężnym instrumentem administracyjno-prawnym, jakim jest Unia Europejska włącznie. Wspomniane wyżej rządzące obecnie Polską elity postkomunistyczne i liberalno-kosmopolityczne, które dotąd wykazały się jakże daleko idącą uległością w podporządkowaniu interesu narodowego interesowi obcemu, zewnętrznemu względem Polski - po referendum akcesyjnym przeprowadzonym z wynikiem pozytywnym, będąc już niejako częścią administracji Unii Europejskiej i indywidualnie jako jej nieomal obywatele, bynajmniej nie będą czuły się bardziej niż dotąd zobowiązane polskim prawem i polską konstytucją, by dbać należycie o dobro Polski i pomyślny byt narodu polskiego. Można wręcz spodziewać się, iż będzie dokładnie odwrotnie. Tym większe można więc mieć obawy o wynik przygotowywanego przez rząd Millera rozwiązania nieuniknionej kwestii reprywatyzacji. Tym bardziej przeto sprawa ta wymaga pilnego zainteresowania ze strony wszystkich środowisk odwołujących się do polskiego interesu narodowego.

Na początek rys historyczny żądań żydowskich względem Polski. W lutym 1996 r. podczas swego pobytu w Polsce Kalman Sultanik, wiceprezes Światowego Kongresu Żydów (WJC), zażądał od państwa polskiego zwrotu 57 mld USD tytułem odszkodowania za utracone przez Żydów mienie. Z informacji Żydowskiej Agencji Telegraficznej (JTA) z 16 lutego 1996 r. zatytułowanej „Żydowskie obchody planowane dla upamiętnienia miejsca pogromu kieleckiego,” wynika, iż prezydent Kwaśniewski obiecał „tak szybko, jak to tylko możliwe” ustawowe uregulowanie problemu zwrotu majątku należącego do gmin żydowskich, (co istotnie nastąpiło wiosną 1997 r. na mocy ustawy uchwalonej przez koalicję SLD-PSL). Jeśli chodzi natomiast o zwrot prywatnego pożydowskiego majątku, jak poinformował JTA telefonicznie Sultanik, „kwestia zwrotu własności prywatnej pozostaje otwarta, ale poczyniony został pewien postęp.”

Żądanie od Polski kwoty rzędu 60 mld USD jest o tyle niebywałe, że w całym okresie realizacji planu tzw. restytucji majątku żydowskiego tj. w latach 1995-2001 żydowskie organizacje roszczeniowe zdołały od wszystkich innych państw głownie europejski uzyskać 10 mld USD.# Dla porównania Niemcy przez cały okres od końca II wojny światowej wypłaciły stronie żydowskiej ok. 40 mld USD. Spełnienie zatem żądań żydowskich względem Polski byłoby równoznaczne z wypłaceniem odszkodowań stronie żydowskiej z tytułu II wojny światowej przez państwo samo ciężko poszkodowane przez tę wojnę, przez państwo, które nie tylko nie było w koalicji z Niemcami hitlerowskimi, ani neutralne jak Szwajcaria, ale pomimo okupacji terytorium kraju w koalicji antyhitlerowskiej z aliantami stworzyło zarówno armię na Wschodzie i Zachodzie, a ponadto jako jedno z nielicznych, stworzyło Państwo Podziemne zwalczające zbrojnie hitleryzm na swoich terenach. Mimo to Polska miałaby obecnie zapłacić z tytułu przebiegu II wojny światowej swego rodzaju odszkodowanie wojenne i to w skali znacznie większej, aniżeli państwo, które tę wojnę rozpętało, które zapoczątkowało i samodzielnie realizowało plan zagłady Żydów.

Aby z Polski współ-ofiary zrobić współsprawcę zbrodni ludobójstwa, tak by zapłaciła drugiej współofierze znacznie więcej, aniżeli główny sprawca zbrodni, potrzebne jest dostateczne uzasadnienie. Otóż ogólnoświatowy program restytucji majątku żydowskiego oparty został od samego początku na tezie, iż holocaust był nie tylko największą zbrodnią w dziejach ludzkości, ale również największą w dziejach masową grabieżą majątku. Kwintesencję tego poglądu zawarł w swoim sprawozdaniu stanowy nadzorca skarbowy Alan G. Havesi złożonym Zgromadzeniu Stanu Nowy Jork 22 marca 2001 r. „Dzisiaj skupiamy się na żądaniach w stosunku do ziemi polskiej, ale nie popełnijmy błędu, jest to część dużo większego wysiłku, który rozpoczęty został w 1995 r. a który rozwinął się w 1996 i 1997 r. Wysiłek ten nakierowany jest na niedokończony biznes ostatniego rozdziału Holocaustu. Holocaust źydostwa europejskiego, eksterminacja milionów mężczyzn, i kobiet i dzieci była nie tylko największym morderstwem 20. wieku, ale także niezależne badania naukowe ujawniły holocaust  jako największą kradzież własności w historii ludzkości.”#

Milczącym założeniem powyższej tezy jest, najkrócej mówiąc, założenie przenikające na wskroś żydowska historiozofię, iż narody, pośród których żyli Żydzi zawsze dokonywały pogromów i wypędzeń po to, aby zagarnąć mienie żydowskie, aby je ukraść autentycznym właścicielom. W szczególności dotyczyć to ma jakoby okresu holocaustu: narody miały rzekomo celowo i świadomie przyglądać się zagładzie, licząc na przechwycenie mienia po zamordowanych w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Dzięki tak postawionej tezie Niemcy, rzeczywisty sprawca-inicjator-realizator planu zagłady, „przyglądały się” holocaustowi tylko trochę, natomiast największą winę ponosi w tym układzie rzecz jasna Polska, która „przyglądała się” holocaustowi najbardziej: nie zapobiegła wymordowaniu kilku milionów Żydów, nie ukryła ich wszystkich w tajnych schowkach, nie dostarczyła im broni ani żywności, nie schwyciła sama Niemców za rękę i nie zapobiegła planowanej przez nich zbrodni, nie zginęła cała rozstrzelana za ukrywanie Żydów lub nie zniknęła zamiast nich w czeluściach pieców krematoryjnych.

Ten punkt wyjścia reprezentował wszak m.in. prof. Jan Błoński w jego artykule „Biedni Polacy patrzą na getto,”. Z takich też zapewne założeń korzystali prof. Witold Jedlicki (Polityka) oskarżający Polaków o „uporczywe zaprzeczanie całej polskiej winy” i prof. Stefania Skwarczyńska (Tygodnik Powszechny) zdająca się określać każdą próbę zachowania umiaru w ocenach i zachowania elementarnych kryteriów sprawiedliwości jako „przerzucanie odpowiedzialności na barki innych.”#

Unoszące się nakazami jakiejś wyższej moralności autorytety jakby nie zauważały, iż w ten to sposób przyczyniają się do wykreowania czarno-białego obrazu: Żyda jako wiecznie niewinnej, wiecznie skrzywdzonej ofiary i Polaka jako jakiejś krwiożerczej, dyszącej nienawiścią, a przez to zasługującej tylko na wieczne potępienie bestii. Cel tego moralnego szantażu był jasny – po pierwsze wymazanie ze społecznej pamięci zbrodni dokonanej w latach 1944-1956 na narodzie polskim i o dziesiątkach jeśli nie setkach tysięcy Polaków i Polek zamordowanych przez rodzimy aparat komunistycznej systemowej zbrodni oparty, jak wskazują liczne źródła historyczne, na członkach kadry oficerskiej (komisarycznej) regularnej armii oraz prosowieckiej partyzantki, w przeważającej mierze pochodzenia żydowskiego.# Po wtóre zaś – chodziło i chodzi nadal o wywarcie moralnej presji i zmuszenie narodu polskiego do nieustannego, jednostronnego, zbiorowego korzenia się i samobiczowania za każdy niegodziwy indywidualny uczynek wymierzony kiedykolwiek przeciwko indywidualnemu Żydowi.

Na tak przygotowanym etycznym i historycznym gruncie nikogo już nie dziwi i nie wprawia w zakłopotanie sięgająca zenitu hipokryzja ambasadora Izraela Szewacha Weissa, jaką okazał on w odpowiedzi na sugestię Prymasa Polski kard. Józefa Glempa, by również strona żydowska przeprosiła naród Polski z komunistyczne zbrodnie na narodzie polskim.
B. przewodniczący 15-go Knessetu Izraela stwierdził w wywiadzie dla TVP i radia RMF FM w maju 2001 r.: „“Jestem zaskoczony, jak sprawiedliwy, prawy człowiek mógł nawet prosić naród żydowski o przeproszenie i poproszenie naród polskiego o wybaczenie (...) Cóż takiego my kiedykolwiek uczyniliśmy wobec narodu polskiego?” Odnosząc się do oskarżeń o kolaborację niektórych Żydów z przestępczymi strukturami komunistycznymi takimi jak NKWD i SB, ambasador Izraela w Polsce powiedział, że była to „grupa Żydów, oni nie mieli żadnego kontaktu z innymi Żydami, oni porzucili ten naród, oni nawet nie byli religijni...”#

Warto zauważyć, że owej „grupy Żydów, którzy jakoby nie mieli kontaktu z innymi Żydami i która rzekomo „nie była nawet religijna” znajduje mimo to bez większych zahamowań swą apologetykę na kartach Kalendarza Żydowskiego 1985-1986 Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego w PRL. Szymon Datner, jako były dowódca partyzancki a później prominentny działacz gminy żydowskiej pisze następująco o faktach znanych sobie doskonale z autopsji: „Po przybyciu wiosną 1944 r. w lasy supraślskie i knyszyńskie radzieckiej brygady partyzanckiej im. Kosty Kalinowskiego pod dowództwem kombryga Nikołaja Wojciechowskiego, oddział [żydowski] „Fojros” wraz z grupą partyzancką Eliasza Baumaca, włączył się w szeregi brygady Wojciechowskiego, dzieląc się na dwa oddziały: „26 liet Oktiabria” (dowódca lejtnant A.A. Filipow) i „Aleksander Matrosow” (dowódca Iwan Wiereszczagin) – obaj dobrze zapisani w serdecznej pamięci [żydowskich] partyzantów. Po przejściu frontu (koniec lipca 1944 r.) część partyzantów [żydowskich] skierowano do pracy administracyjno-państwowej na wyzwolonych terenach Białostocczyzny, część kontynuowała walkę w szeregach Czerwonej Armii.”#

Warto o tym wspomnieć, zanim dla ukrycia zbrodni NKWD i aparatu komunistycznego zbrodni i terroru na Białostocczyźnie i innych polskich ziemiach stare kalendarze żydowskiej gminy wyznaniowej zostaną oddane na przemiał lub też zanim zostaną napisane na nowo w ramach generalnej rewizji historii ludzkości.     

W sprawie reprywatyzacji ten sam Szewach Weiss oświadczył 28 marca 2001 w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, (pisma od samego swego powstania lansującego zwrot w całości byłej żydowskiej własności), że ustawowe nakładanie ograniczeń na żydowskie żądania sprzed II wojny światowej „obrażają mnie jako człowieka, jako polskiego Żyda, a także jako liberała i demokratę.”#  (Jak zobaczymy wkrótce, że obrażeni i upokorzeni są także Żydzi amerykański, a w ślad za nimi, również Kongres i Senat USA.)

W warunkach bezprecedensowej nagonki propagandowej wymierzonej przeciwko narodowi polskiemu trzeba mieć doprawdy niemałą dozę cynizmu i bezczelności, by przyznawać publicznie, jak to czyni wielebny Stanisław Obirek SJ (tak, jezuita), że kierowane przez niego Centrum Kultury i Dialogu przy Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie pracuje nad strategią, w jaki sposób zwalczać panujące [antyżydowskie] stereotypy i oskarżenia, że „Żydzi kontrolują media” oraz że „chcą oczerniać Polskę w celu przejęcia własności.”#

Wielebny Obirek zaznacza przy tym, iż wstąpił do zakonu jezuitów w 1976 r., kiedy Kościół był „głosem wolności” i poczytuje on sobie za powód do dumy, że „nigdy nie pozwolił nałożyć sobie kagańca.” Lista podobnych wielebnemu Obirkowi apostołów wolności w nakładaniu kagańca milczenia całemu narodowi polskiemu jest, niestety znacznie, znacznie dłuższa...

Należy zaznaczyć, iż już w okresie poprzedzającym wizytę Sultanika w Polsce zaznaczało się wiązanie zwrotu byłego przedwojennego majątku żydowskiego z kwestią rzekomej współodpowiedzialności Polski za zagładę Żydów dokonaną przez Niemcy hitlerowskie. Podczas wizyty ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza w Izraelu przewodniczący Knesetu Dan Tichon uznał uchwaloną właśnie przez Sejm ustawę o zwrocie majątku gmin żydowskich za nie do przyjęcia i zażądał uwzględnienia w niej roszczeń żydowskich właścicieli prywatnych, nie posiadających aktualnie polskiego obywatelstwa. Co jest nie bez znaczenia, Tichon odwoływał się wówczas do argumentu, że holocaust dokonany był w Polsce, przemilczając Niemców, jako faktycznych sprawców zbrodni.#

Strona polska zapewniała wówczas skwapliwie, że wszyscy byli właściciele żydowscy (a więc również ci, którzy nie posiadają polskiego obywatelstwa) mogą liczyć na zwrot majątku na takich samych prawach, jak inni obywatele polscy, na mocy przyszłej ustawy reprywatyzacyjnej. Można więc uznać, iż „postęp,” o jakim wspominał Kalman Sultanik po rozmowach z przedstawicielami rządu polskiego, oznaczał uznanie przez rząd polski byłych właścicieli żydowskich za przyszłych beneficjantów planowanej ustawy reprywatyzacyjnej.

Naciski na Polskę w kierunku ewidentnie niekorzystnego i krzywdzącego dla narodu polskiego kształtu ustawy reprywatyzacyjnej rozpoczęły się jeszcze podczas trwania procesu legislacyjnego. Jak wynika z przytaczanego już sprawozdania Alana G. Havesi „Po zawarciu ugody z bankami szwajcarskimi naszą większą uwagę przyciągnął zwrot polskiej własności. W zeszłym roku Skarbnik stanu Kansas Tim Shallenburger i ja udaliśmy się do Polski. Wzięliśmy tam udział w Międzynarodowym Marszu Żywych, który obejmował odwiedzenie obozów śmierci Auschwitz i Birkenau. Skarbnik Shallenburger i ja również przeprowadziliśmy rozmowy z ówczesnym  ambasadorem USA w Polsce, z wyższymi urzędnikami ambasady USA i spotkaliśmy się z polskim prezydentem w Warszawie. To czego dowiedzieliśmy się w Polsce nie było zachęcające. Polska nie była zachęcająca. Panuje tam znaczący opór wobec pełnej i sprawiedliwej restytucji własności. Aczkolwiek prezydent Aleksander Kwaśniewski zawetował już jedna wersję prawa restytucji ziemi, która wylądowała na jego biurku, nie zrekonstruowany parlament kontynuował wydawanie praw, które skutecznie uniemożliwiało byłym polskim obywatelom, zarówno Żydom jak i nie-Żydom własności, która słusznie do nich należy.”#

Również premier Izraela Ehud Barak podczas spotkania z A. Kwaśniewskim z okazji międzynarodowej konferencji nt. holocaustu w Sztokholmie na początku 2000 r. „postawił sprawę jasno, że oczekuje, iż polska ustawa reprywatyzacyjna będzie zgodna ze światowymi standardami i nie będzie uniemożliwiała nikomu starań o odzyskanie utraconej własności.”#

W czerwcu 2000 r., na pół roku przed wyborami prezydenckimi w Polsce, urzędujący prezydent RP, kandydat do fotela prezydenckiego na drugą kadencję Aleksander Kwaśniewski udaje się w podróż do Izraela. W wywiadzie udzielonym w dniu 1.06.2000 r. Ha’aretz Kwaśniewski potwierdził, iż „rozwiązanie sprawy prywatnej własności żydowskiej może nastąpić w ramach ogólnej ustawy o prywatyzacji.” Stwierdził ponadto, że „Żydzi, którzy byli polskimi obywatelami przed 1939 r., będą objęci przyszłą ustawą o rekompensatach.”# (Z uwagi na niemiłe wrażenie istnienia merytorycznego związku wątków reprywatyzacyjnego i „turystycznego” w karierze A. Kwaśniewskiego będziemy zmuszeni do tej kwestii jeszcze powrócić.)

Nic więc dziwnego, iż tak dalece idący na rękę obcemu państwu prezydent RP, gwarantujący przekazanie ogromnego majątku należącego do narodu polskiego obywatelom państw obcych na kwotę rzędu 57 mld USD cieszył się szczególnymi względami izraelskich gospodarzy, tak iż zauważył „poprawę klimatu rozmów” w porównaniu z poprzednimi jego wizytami w Izraelu.

Na rezultaty wizyty Kwaśniewskiego w Izraelu nie trzeba było długo czekać, bowiem, jak pamiętamy, już 11 września 2000 r. Kwaśniewski, idąc za głosem roszczeń żydowskich zawetował ustawę reprywatyzacyjną rządu Jerzego Buzka ograniczającą grupę korzystających z ustawy do osób mających polskie obywatelstwo 31 grudnia 1999 r. Kwaśniewski dokonał zablokowania tej ustawy na trzy miesiące przed grudniowymi wyborami prezydenckimi dzięki wsparciu tego veta przede wszystkim przez posłów SLD.

Należy w tym miejscu dodać, iż Kwaśniewski blokując ustawę reprywatyzacyjną, między innymi pod pretekstem wysokich kosztów dla państwa, otworzył szeroko bramy dla roszczeń przed sądami. Dla uzmysłowienia sobie ich skali wystarczy wspomnieć, iż stowarzyszenie byłych polskich właścicieli określa wartość nieruchomości, które podlegać będą zwrotom i wysokość odszkodowań na 200-250 mld PLN. Będzie jeszcze o tym mowa.

Dla porównania skala roszczeń prywatnych właścicieli zdaje się przekraczać najśmielsze szacunki majątku będącego w gestii skarbu państwa, który miał ulec prywatyzacji w drodze powszechnego uwłaszczenia. Nie kwestionując zasadniczo prawa byłych właścicieli polskich obywateli do zwrotu majątku i godziwej rekompensaty należy zarazem zwrócić uwagę, iż nie do przyjęcia jest sytuacja, w której realizuje się reprywatyzację bez równoczesnego uwzględnienia prawa do wspólnej własności wytworzonej przez półwiecze trwania systemu komunistycznego w drodze powszechnego uwłaszczenia. Jest oczywiste bowiem, iż nie można, mówiąc o sprawiedliwości i wyrównywaniu krzywd, uznawać w pełni praw nabytych i słusznych roszczeń jednych, z równoczesnym całkowitym ignorowaniem praw do własności i roszczeń innych osób, z ich prawnym i materialnym wywłaszczaniem.

Kolejnym „osiągnięciem” Kwaśniewskiego jako prezydenta III RP było uznanie w marcu 2001 r. w wywiadzie dla izraelskiej gazety Yediot Achronot, że Jedwabne było „aktem ludobójstwa, którego Polacy z Jedwabnego dokonali na swych żydowskich sąsiadach” („an act of genocide which Poles from Jedwabne carried out against their Jewish neighbors") nie omieszkawszy dodać, że „było to wyjątkowo bestialskie zabójstwo niewinnych ludzi.”#

Należy podkreślić, że Kwaśniewski nie zaczekał nawet ze swymi ocenami na zakończenie śledztwa wszczętego przez Instytut Pamięci Narodowej (IPN) i wypowiedział swa opinię niemal natychmiast po opublikowaniu oszczerczych rewelacji Jana Grossa. Pomimo zgłaszanych powszechnie istotnych zastrzeżeń. Prezydent „wszystkich Polaków” nie po raz pierwszy okazał się prezydentem „wszystkich towarzyszy.” Tymczasem zasadnicza teza książki Grossa została przez opiniotwórcze koła żydowskie zinterpretowana jednoznacznie i bez niedomówień tak, jak napisał ją autor: “10 lipca 1941, słowami Jana Grossa, miało miejsce masowa zbrodnia w dwóch znaczeniach: w sensie, że prawie wszyscy Żydzi z Jedwabnego zostali zamordowani oraz że zostali zamordowani przez prawie wszystkich Polaków z Jedwabnego.”#

W odpowiedzi na tak jednoznaczne oskarżenie narodu polskiego o zbrodnię przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pospieszyli mu ze wsparciem politycznym i moralnym przedstawiciele Amerykańskiej Rady Polsko-Żydowskiej (National Polish American-Jewish American Council – NPAJAC) pod kierunkiem prof. Stanislausa Blejwasa. NPAJAC  wystosowała do prezydenta Kwaśniewskiego podziękowanie za „pańską odpowiedzialne i głębokie uwagi na temat masakry w Jedwabnem.” Równocześnie NPAJAC “potwierdzała” „decyzję zawetowania ustawy reprywatyzacyjnej, która dyskryminowała wiele polsko-amerykańskich i żydowsko-amerykańskich roszczeń,” wyrażając zarazem nadzieję na „stałą ścisłą współpracę z Panem w przyszłości.”#

Jaką ścisłą współpracę w przyszłości ma na myśli NPAJAC? Nie bez znaczenia dla sprawy jest NPAJAC Blejwasa cieszy się stałym wsparciem (prawdopodobnie nie tylko moralnym) Amerykańskiego Żydowskiego Komitetu (American Jewish Committee – AJC), kierowanym przez Davida A. Harrisa. Ten ostatni zabierał głos podczas waszyngtońskiej Konferencji nt. Odzyskania Dóbr (Żydowskich) Ery Holocaustu. Wiadomo, też, że wypowiadał się zdecydowanie nt. rzekomo utrzymującego się w Europie antysemityzmu. Otóż Harris, wychwalając zmarłego właśnie szefa wspieranej przez siebie NPAJAC prof. Blejwasa jako dobrego przyjaciela i odważnego przywódcę, wyraził zadowolenie, że „różne polskie rządy pracowały razem z żydowskimi organizacjami, z AJC włącznie,” aby „promować i odrodzić żydowskie życie w Polsce. Podkreślił, że „wiele pracy jest jeszcze potrzebne na wszystkich frontach, aby wykorzenić siły fanatyzmu, nienawiści i antysemityzmu.”#

Szef AJC zdaje się w tym miejscu mimowolnie ujawniać to, co może stanowić istotę całej żydowskiej kampanii antypolskiej: przejęcie przez środowiska i organizacje żydowskie całego przedwojennego byłego majątku żydowskiego w Polsce po to, aby na jego bazie „odrodzić żydowskie życie w Polsce. Zrozumiałe, iż aby owo „odrodzenie”, nader tożsame z odrodzeniem idei Judeopolonii, mogło odbyć się bez najmniejszych przeszkód ze strony wydziedziczonego tym sposobem, wywłaszczonego narodu polskiego, potrzebne jest narzędzie moralnego i politycznego szantażu. Stąd też Kielce, stąd Jedwabne, stąd też nieustanne najczęściej całkowicie bezpodstawne oskarżenia o antysemityzm, fanatyzm i nienawiść – innymi słowy – całe to kreowanie nieistniejącego wroga. Zobaczymy dalej, iż istnieją oświadczenia i deklaracje strony żydowskiej potwierdzające prawdziwość takiej tezy.

Pierwszą wskazówkę w tym kierunku stanowi artykuł publikowany przez Światowy Kongres Żydów (World Jewish Congress – WJC) pochodzący z marca 2001 zatytułowany „Polskie społeczeństwo patrzy w przeszłość i przyszłość: Ujawnienie zbrodni w Jedwabnem zmusza Polaków do konfrontacji ze swa historią.” Już w pierwszym zdaniu wprowadzenia WJC stwierdza, że „przez minione pięć lat, a szczególnie od zapoczątkowania procesu restytucji własności ery Holocaustu znaczna część Europy zaczęła patrzeć w przeszłość i przyszłość – aby zrewidować swą historię okresu wojny. W ciągu tego procesu wiele świętych krów zostało zarżniętych a wiele narodowych mitów załamało się. Polska, epicentrum Shoah, nie była wyjątkiem w tym procesie. W rzeczywistości, w Polsce świadomej historii owo rewidowanie współczesnej historii zaczęło się nieco wcześniej – w okresie poprzedzającym załamanie komunizmu.”#

Jak wyglądała zdaniem WJC historia w oczach Polaków do dnia dzisiejszego? „Polskie społeczeństwo zawsze widziało się jako „Chrystus pomiędzy narodami,” lecz biorąc pod uwagę jego historię, ten pogląd jest całkowicie niezrozumiały...” – dodaje żydowski autor. Tu następuje informacja, że podczas wojny zginęło 3 miliony etnicznych Polaków, że Polacy doznali wielkich strat, że ich stolica Warszawa została całkowicie zniszczona, podobnie jak znaczna część gospodarczej infrastruktury.) I dalej: „Polacy – stwierdza się – nieustannie powtarzali, że ich kraj nie miał swoich Quislingów (...) Zapewne w porównaniu do Francji, Norwegii, czy Holandii, nie mówiąc o Chorwacji, Słowacji, Węgrzech czy Rumunii, ten odbiór polskiego doświadczenia nie był całkowicie pozbawiony podstaw. Historia jednakże, szczególnie polska historia, jest znacznie bardziej zróżnicowana...”

Jak widzimy, najbardziej ważkie w pełni zasadne okoliczności mogące zostać przywołane na korzyść narodu polskiego nie mają większego znaczenia, bowiem postanowiono z góry, iż dotychczasowy obraz historii zostanie zastąpiony innym, rzekomo prawdziwszym. “W kołach żydowskich, zarówno w Izraelu jak i w Diasporze, przeważa inny obraz (...) Po dziś dzień Polacy widziani są jako niezrównani antysemici, których uwikłanie w Shoah był zarówno oczywisty jak i niepodważalny. W konsekwencji, ogólny odbiór Polaków i Polski był w najczęściej negatywny. Fakt, że Polska była przesiąknięta gorącym antysemityzmem w latach poprzedzających wojnę, że zbrodnicze antysemickie wystąpienia były popełniane nawet po ucieczce Niemców, oraz, że resztka Żydów padła ofiarą polowania na czarownice w 1968 r. Co więcej, nie zostały zapomniane przypadki zdrady współobywateli żydowskich, które zostały nagłośnione w literaturze popularnej, włącznie z książkami masowego obiegu takich pisarzy jak Leon Uris i Gerald Green, których melodramatyczne miały później swe adaptacje filmowe ..”

„Zaledwie z ograniczonym sukcesem polskie społeczeństwo zawsze uparcie protestowało przeciwko przeważającym postrzeganiu Polaków jako współsprawców destrukcji polskiego żydostwa, niektórzy Polacy oskarżali Żydów o antypolskie nastawienie. Wskazywali raz po raz, że akty bezinteresownego heroizmu u części polskich chrześcijan, którzy ratowali życie kilku dziesiątków tysięcy Żydów zostały w większości zapomniane (...) Ale równocześnie jest teraz jasne, że stopień polskiej współwiny w zniszczeniu swych żydowskich sąsiadów rozszerzała obecność tzw. szmalcowników (szantażystów), którzy starali się wykryć ukrywających się Żydów, by ich szantażować a których istnienie zawsze był źródłem wstydu dla wszystkich przyzwoitych Polaków (...) W 1994 r. wielce poważana liberalna Gazeta Wyborcza ujawniła, że podczas Powstania Warszawskiego (...) pewne elementy Armii Krajowej mordowały Żydów.”

Krótko mówiąc, pod pretekstem poszukiwania prawdy historycznej faktom historycznym przeciwstawia się pisaną na zamówienie literaturę pseudo-historyczną szkalującą naród polski.. Owa historia mitów i antypolskich uprzedzeń, współ-przenikająca się z antypolskimi filmami takich „autorytetów” jak Lanzman czy Spielberg, „dziełami” literatury Kosinsky’ego czy z „naukowymi” odkryciami J. Grossa czy M. Cichego, nie ma jednak współistnieć z historię faktów na zasadzie uzupełnienia, ale ma ją ostatecznie przezwyciężyć. Miałaby się ostać tedy jako jedynie prawdziwa historia, w której Polacy pozostaliby na zawsze narodem współodpowiedzialnym za hitlerowskie obozy zagłady. Definiowanie narodu polskiego przez stronę żydowską jako „Chrystusa pośród narodów” samo w sobie zawiera niedwuznacznie zapowiedź wyroku skazującego. Przypominaliśmy, i będziemy przypominać nadal, ilekroć to niezbędne, iż przebywający w Polsce w styczniu 2000 r. premier Izraela Shimon Peres zapowiedział napisanie historii ludzkości od nowa, tak iż „co sprawiedliwe, zajaśnieje blaskiem, co zaś niegodziwe, zginie w ciemności i w dymie.”

Artykuł, będący – przypomnijmy - wykładnią oficjalnego stanowiska światowej organizacji żydowskiej WJC, zaczyna się od wskazania na związek rewizji historii z akcją restytucyjną majątku żydowskiego. Nie poprzestaje jednak na wstępnej mglistej sugestii, ale przechodzi do szczegółów: „Zbieżność ujawnienia Jedwabnego i zaciętej debaty nad kwestią reprywatyzacji jest ironicznym zbiegiem okoliczności. Badania prof. Grossa czynią jasnym, że wielu miejscowych Polaków upatrywało w nieszczęściu swych żydowskich sąsiadów swego rodzaju El-Dorado – niezrównaną okazję do samo-wzbogacenia – i uraczyło się żydowską własnością. Fakt, że z wyjątkiem prezydenckiego veta, rząd polski zdaje się podtrzymywać wprowadzenie ustawy, która w sposób oczywisty dyskryminowała Żydów, dopuszczając jedynie roszczenia polskich obywateli, stanowiła akt nadzwyczajnej bezczelności. Sejm po burzliwej debacie odrzucił senacką propozycję, która dopuszczała roszczenia obcych obywateli nie zamieszkałych w Polsce. W efekcie, kradzież żydowskiej własności dokonana przez tych, którzy brali udział w zbrodni w Jedwabnem, została zalegalizowana. Żydowska własność zagrabiona przez morderców a następnie przejęta przez komunistów zostałaby zwrócona mordercom, nie zaś prawnym następcom ofiar. Może to być opisane za pomocą trawestację Pisma „Azaliś zamordował a jeszcześ odziedziczył?””

Tak oto w podzięce za nieporównywalną z innymi krajami pomoc udzieloną Żydom w Polsce przez Polaków, przy milczeniu i obojętności Zachodu, w tym także samych Żydów Zachodu, troszczących się w tym czasie bardziej o to, co będzie się działo po wojnie, niż co się dzieje aktualnie z ich pobratymcami, mamy do czynienia z makabrycznym oskarżeniem pod adresem całego narodu polskiego.

Artykuł ogłoszony pod egidą Światowego Kongresu Żydów, nie jest bynajmniej odosobnionym przypadkiem. Bliźniaczo podobną tezę ogłosił jeszcze w lutym tego samego roku Yehuda Evron, prezes amerykańskiego Komitetu Restytucji (Holocaust Restitution Committee – HRC). W swym Liście otwartym do wydawcy miesięcznika Survivors' Newsletter, największego organu żydowskich „ocalonych” w rejonie Nowego Yorku, Yehuda Evron napisał: „To oburzające, że naród polski, który jest bezpośrednio lub pośrednio za masakrę milionów Żydów, usiłuje teraz również dziedziczyć ich dobra.”#

Z dalszej części wspomnianego listu prezesa HRC osobiście zainteresowanego odzyskaniem majątku po swoich teściach wynika, iż faktycznym celem środowisk i organizacji żydowskich zgłaszających roszczenia względem Polski jest odzyskanie posiadanych przed II wojną światową dóbr w naturze, domów i przedsiębiorstw; należy spodziewać się – wraz z gruntami, na których dobra te się znajdują. „Polska twierdzi, że nie posiada pieniędzy na rekompensaty; my nie potrzebujemy pieniędzy tylko budynki – napisał Evron. (...) Dzięki Bogu, dajemy sobie radę bez pieniędzy (zresztą żadne pieniądze w świecie nie mogą zrekompensować nam naszych strat), ale niestety jest wielu ocalonych z Holocaustu, którzy są starzy, chorzy i biedni – czyż WJC i inne żydowskie organizacje mówią o odbieraniu im ich pieniędzy, aby móc odbudowywać żydowskie wspólnoty w Europie? – zapytuje retorycznie prezes amerykańskiego oddziału ogólnoświatowego Komitetu Restytucji Yehuda Evron.

I to jest druga z kolei wskazówka, iż rzeczywistym strategicznym celem procesu restytucji majątku żydowskiego w Polsce i na świecie może być sztuczne odtworzenie istniejących przed wojną gmin żydowski w europejskich krajach diaspory.

Ażeby uświadomić sobie, co w praktyce oznaczałaby realizacja postulatu zwrotu majątków pożydowskich w naturze przez dzisiejsze państwo polskie, wystarczy sięgnąć do artykułu zamieszczonego w „International Real Estate Digest” z okazji zawetowania ustawy reprywatyzacyjnej przez Kwaśniewskiego. Artykuł przypomina, że Kwaśniewski miał powiedzieć na konferencji prasowej, że ustawa była w ogóle niedobra, że była sprzeczna z zasadami sprawiedliwości i gdyby została przez niego zaakceptowana, czyniłaby ludzi nierównymi.”# Międzynarodowe pismo zajmujące się handlem nieruchomościami informuje ponadto, że “pierwszą reakcją światowych organizacji żydowskich po zgłoszeniu veta przez Kwaśniewskiego była kontynuacja spraw złożonych w sądach amerykańskich przeciwko państwu polskiemu. “To oznacza, w samej tylko Warszawie nie mniej niż 10 kilometrów kwadratowych w centrum Warszawy.” “Przyjmując aktualną cenę gruntów do 100 USD (pomijając znajdujących się na nim budynków) żydowskie roszczenia w samej tylko stolicy mogą osiągnąć 1 miliard USD.”

Wypada zauważyć pewną bałamutność takiej kalkulacji, bowiem posiadać 10 km kwadratowych powierzchni w centrum stolicy, to jakby posiadać w swym ręku całą stolicę, jeśli nie całą Polskę, czego w żaden sposób nie zrównoważy nawet 100 mld USD. Artykuł w „IRED” wskazuje wszakże, iż środowiska żydowskie wiedzą dokładnie, niemal w metrach kwadratowych, ile chcą od Polski wyrwać, oraz że w istocie przygotowują się do masowego przejmowania w naturze własności w Polsce, kalkulując już dziś przyszłe z tego tytułu zyski. Nb. można się spodziewać, że w całej Polsce żydowskie żądania majątkowe przybiorą porównywalne proporcje.

Do tego należy doliczyć żądania niemieckich „wypędzonych”, z którymi z chwilą wstąpienia Polski do Unii Polacy dzieliliby współ-obywatelstwo UE. Trudno bowiem wyobrazić sobie utrzymanie na dłuższą metę takiej oto sytuacji prawnej, która przyznawałaby uprawnienia do zwrotu majątku przedwojennego obywatelom państw trzecich, nie należących do Unii Europejskiej, odmawiając równocześnie prawa do zwrotu byłego majątku niemieckim wypędzonym – obywatelom UE. Dodajmy, że niejako równolegle do teorii martyrologii żydowskiej z rąk Polaków rozwijana jest przez Niemców teoria martyrologii niemieckiej z rąk Polaków, głównie na tle zbrodniczej działalności stalinowskiego aparatu terroru zdominowanego przez osoby pochodzenia żydowskiego jak Szlomo Morel i towarzysze, żyjący po dziś dzień spokojnie w Izraelu, ma uzasadnić odpowiedzialność narodu polskiego względem niemieckiego, w rezultacie - dostarczyć polityczno-moralnego tytułu do przejęcia przez Niemców polskiej własności na ziemiach zachodnich. Pokazuje to na rzeczywistą skalę problemów, z jakimi już w najbliższej przyszłości możemy mieć do czynienia.

Nie ułatwia obrony polskiego stanu posiadania fakt, iż stowarzyszenie polskich byłych właścicieli pod nazwą Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Rewindykacyjnych kierowanego przez Mirosława Szypowskiego i Anthony Feldona zdecydowały się współdziałać ręka w rękę z organizacjami żydowskimi. Pozwala to tym ostatnim występować w roli generalnych obrońców praw człowieka przed bezdusznym reżimem polskim, który uniemożliwia obywatelom powrót do zagrabionej przez komunistów własności. Pozawalają one organizacjom żydowskim szermować globalną wartością roszczeń, co pozwala im ukryć rzeczywistą skalę swoich własnych żydowskich roszczeń.
 
Polskie organizacje byłych właścicieli reprezentują stanowisko co najmniej karkołomne z punktu widzenia swego interesu, by nie rzec jawnie zdradzieckie. Popierają one bowiem roszczenia żydowskie i zwalczają „dyskryminację” żydowskich właścicieli ze względu na obywatelstwo przez polskie ustawodawstwo, a także domagają się zwrotu majątku lub odszkodowania w pełnym wymiarze, nie zaś połowy wartości, jak to przewidywała zablokowana przez Kwaśniewskiego ustawa reprywatyzacyjna z 2000 r. Liczą one, zapewne przez wzgląd na potężne wpływy środowisk żydowskich, iż taka taktyka doprowadzi do skutecznego odzyskania własności.

Tymczasem jednak, po pierwsze, ustawa została zablokowana na wskutek właśnie żądań przedstawicieli strony żydowskiej, m.in. samego Yehudy Evrona, co skutkowało dotąd tym, iż polscy właściciele nie dostali dotąd ani grosza. Również adwokat w sprawach przeciwko państwu polskiemu w sądach amerykańskich Mel Urbach w imieniu skarżących stwierdził, że „Pięćdziesiąt procent jest całkowicie nie do przyjęcia.”#

Po wtóre - to środowiska żydowskie odrzuciły także zasadę zwrotu w bonach reprywatyzacyjnych, które przypomnijmy – tylko na zasadach ustawy z 2000 r. szacowane były na łączną kwotę 8 mld USD. Urbach stwierdził, iż „moi ludzie nie zamierzają wchodzić w grę inwestycyjną. Nie zamierzają zabijać się na polskiej giełdzie przez następne 10 lat. Jednak jest to wielki krok we właściwym kierunku.”#

Widać stąd, iż strona żydowska zmierza do odzyskania przedwojennego mienia żydowskiego zarówno w całości, jak też - zdając sobie sprawę z możliwości polskiej gospodarki i polskiego budżetu – do zwrotu raczej w naturze niż w formie pieniężnej.

Po trzecie – działanie polskich organizacji roszczeniowych staje się niezrozumiałe w świetle żydowskich żądań, aby „odszkodowania należały się spadkobiercom pierwotnego właściciela stosując najszerszą możliwą definicję spadkobiercy, a także aby spadkobiercy mogli odzyskać własność bez względu na to, gdzie obecnie zamieszkują.” #

Wreszcie, po czwarte, środowiska żydowskie takie jak Centrum Organizacji Ocalonych z Holocaustu w Izraelu (Center of Organizations of Holocaust Survivors in Israel) domagają się: „działalność nazistowska musi otrzymać wyższy priorytet nad komunistycznymi konfiskatami”. Moshe Sanbar, przewodniczący Centrum żądał zapewnienia gwarancji „w przypadku, gdy roszczenia w odniesieniu do tej samej własności kolidują ze sobą, ze strony autentycznego żydowskiego właściciela (original owner), którego własność została skonfiskowana przez nazistów i ze strony powojennego „zajmującego” tę własność (post-war property-holder).”# (Zauważmy określony wydźwięk zastosowanej tu terminologii).

Tymczasem strona żydowska przy wydatnym wsparciu ze strony polskiego Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Rewindykacyjnych (OPOR) pod przewodnictwem M.Szypowskiego i A. Feldona skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek z żądaniem uchwalenia załączonego doń projektu rezolucji. „Rezolucja w formie listu do rządu polskiego powołuje się na prawa człowieka i domaga się jak najszybszego uchwalenia przez polski Sejm ustawy o reprywatyzacji regulującej sprawę zwrotu mienia.”#

„Nie możemy dłużej czekać, mamy po 80 lat. Polska musi się zdecydować, czy jest krajem przestrzegającym zasad obowiązujących w krajach demokratycznych, czy nie - powiedział korespondentowi PAP Yehuda Evron. Jak poinformował, około 30-40 członków Parlamentu Europejskiego obiecało przyjechać do Brukseli we wtorek na posiedzenie w sprawie postulowanej rezolucji. Ze strony żydowskiej, oprócz Evrona, w sesji mają wziąć udział m.in. Naftali Levy, przedstawiciel Światowej Organizacji ds. Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO) i Serge Cwajgenbaum z Europejskiego Kongresu Żydowskiego (EJC - europejski odłam Światowego Kongresu Żydowskiego WJC).”

Roszczenia żydowskich właścicieli poparł przewodniczący Światowego Kongresu Żydowskiego (WJC), Israel Singer.” "Polscy Żydzi, których rodziny zamordowano w Shoah, czekają na zwrot swojej własności od ponad 60 lat. Restytucja albo pełna rekompensata jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Nie może być w tej sprawie dwuznaczności. Skradziony majątek musi być zwrócony. W czasach, kiedy inne narody Zachodniej i Wschodniej Europy stawiają czoło swoim obowiązkom, jest szczególnie ważne, by Polska właściwie załatwiła ten problem" - napisał Singer w oświadczeniu przekazanym PAP. (...) Yehuda Evron w imieniu swej organizacji nalega na bezpośrednie rozmowy z polskim rządem na temat ustawy reprywatyzacyjnej. W czasie wizyty w Nowym Jorku w styczniu 2002 r. premier Leszek Miller ogłosił, że jego doradca Lech Nikolski będzie się kontaktował z działaczami żydowskimi w związku z restytucją mienia.”

Jak pamiętamy wspólną linią Evrona, reprezentującego politycznie skarżących przed sądami amerykańskimi oraz Światowego Kongresu Żydów była teza: „Mordowali razem z nazistami a teraz będą jeszcze dziedziczyć po zamordowanych”. Nieuchronnie przyznanie byłym żydowskim właścicielom nie będących obywatelami polskimi prawa do udziału w reprywatyzacji na równi z obywatelami polskimi (a tym bardziej na warunkach uprzywilejowanych) staje się równoznaczne z przyznaniem się przez naród polski do współudziału w zbrodni hitlerowskiej.

Jak widać z powyższego, polskie organizacje byłych właścicieli przyłączając się do ekstremistycznych żądań żydowskich nie tylko niczego nie zyskują lecz jeszcze mogą stracić, gdy tymczasem przyłączają się do ogólnoświatowej nagonki na państwo polskie i dokładają własnej cegiełki do moralnego kamienowania, w efekcie – co ostatecznego wywłaszczenia narodu polskiego z jego własności.

Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, o którym donosiła „Rzeczpospolita” z 30 kwietnia 2002 r., mianowicie, iż OPOR w porozumieniu z gdańską kancelarią adwokacką Nowosielski, Grotkowicz i Partnerzy poszukuje pilnie w kraju i zagranicą instytucji (banku), który sfinansowałby wstępne koszty wszczęcia 40 tys. procesów rewindykacyjnych (głównie koszty obsługi prawnej) przed sądami polskimi. Szypowski przewidywał, iż wkrótce takich wniosków może być 150-200 tys.

„Zamierzamy zbudować sieć współpracujących ze sobą kancelarii, które obsługiwać będą wywłaszczonych na terenie całego kraju - dodał. Według prezesa OPOR wartość nieruchomości, które podlegać będą zwrotom i wysokość odszkodowań ocenia się na 200-250 mld zł. Jest to kwota, która skusi niejeden bank czy kancelarię adwokacką. Jeżeli jedyną przeszkodą na drodze do uzyskania zwrotu nieruchomości bądź odszkodowania są pieniądze, to na pewno znajdą się instytucje, które tę kwestię rozwiążą – powiedział Mirosław Szypowski. Poproszony przez „Rzeczpospolitą” o opinię jeden z bankowców stwierdził, że pomysł sfinansowania procesów przez banki może być trudny do zrealizowania, gdyż to są bardzo ryzykowne przedsięwzięcia. Jego zdaniem, możliwe byłoby sfinansowanie takich procesów przez prywatny kapitał wysokiego ryzyka.”#

Warto zauważyć, poza trudną do ukrycia pazernością byłych właścicieli, iż po pierwsze – kapitałem, najbardziej skłonnym zainwestować w „restytucję” – odtwarzanie byłego majątku żydowskiego jest kapitał żydowski. Po wtóre - jednym z głównych sposobów skutecznej obrony polskiego stanu posiadania w Polsce z naszej strony jest sprawienie, aby owo „wysokie ryzyko” inwestycji było możliwie jak największe. By takie „inwestowanie” w celu doprowadzenia gospodarki polskiej do ruiny a narodu na skraj... bytu narodowego było po prostu, najzwyczajniej, nieopłacalne.

Inną drogą polityczno-prawną, poprzez którą środowiska żydowskie starają się osiągnąć swoje cele jest europejska Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie OBWE (ang. OSCE). Korzystając z tego, iż Stanu Zjednoczone posiadają swoją reprezentację w OBWE i realizują swój udział w niej za pośrednictwem własnej Komisji Helsińskiej, składającej się w połowie z kongresmanów a w połowie z senatorów amerykańskich, Żydzi amerykańscy usiłują tą drogą mieszać się w sprawy wewnętrzne Polski oraz innych państw europejskich. Przed tąże właśnie amerykańską Komisją występował Yehuda Evron wraz z innymi przedstawicielami strony żydowskiej w dniu 16 lipca 2002 r., oskarżając Polskę o łamanie praw człowieka ofiar holocaustu.# Powoływał się on między innymi na oświadczenie prezesa IPN Leona Kieresa, który 10 lipca tego roku, na tydzień przed wizytą Kwaśniewskiego w USA, ponownie, nie czekając na oficjalne zakończenie śledztwa prowadzonego przez IPN potwierdził polski udział w zbrodni w Jedwabnem. (Coraz jawniej antypolska działalność IPN pod kierunkiem Leona Kieresa zasługuje ze wszech miar na oddzielne omówienie).

Przesłuchanie przedstawicieli żydowskich organizacji przed Komisją Helsińską miało miejsce dokładnie w przeddzień rozpoczęcia lipcowej wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w USA i w założeniach, podzielanych zresztą zgodnie przez skarżących oraz obu przewodniczących komisji z ramienia Senatu i Kongresu, miało doprowadzić do wywarcia nacisku przez administrację amerykańską w celu wymuszenia na Polsce ustawy reprywatyzacyjnej w kształcie postulowanym przez stronę żydowską. Należy odnotować daleko idącą zbieżność stanowiska w sprawie Polski podzielanego na równi przez Komisję oraz skarżących - przesłuchiwanych. Stanowisko to dobitnie wyraził w imieniu zebranych przewodniczący z ramienia Kongresu USA, reprezentant stanu Nowy Jork, Christopher Smith: „Niech mi będzie wolno, idąc tą drogą, powiedzieć, że po obu stronach tych ław jak też po obu stronach Kapitolu panuje bardzo silne poczucie, że Polska nas upokorzyła a najbardziej upokorzyła tych, których własność i dobra zostały skonfiskowane zarówno przez nazistów jak i komunistów.”

W istocie określenie „przesłuchanie” nie jest tu właściwym określeniem tego, co działo się przed Komisją z uwagi na to, iż jak wynika ze stenogramu, to raczej amerykańska senacko-kongresowa Komisja Helsińska oraz specjalny deputowany Departamentu Stanu USA byli przesłuchiwani i instruowani przez skarżących, co powinni uczynić, aby doprowadzić do pożądanego rezultatu, jakim jest całkowita „restytucja” (dosłownie – odtworzenie żydowskiej własności) we wszystkich krajach byłego bloku wschodniego, ze szczególnym wszak uwzględnieniem Polski w tym procesie.

Oprócz Yehudy Evrona jako prezesa Holocaust Restitution Committee przed Komisją stanęli:
Israel Singer - wiceprezes World Jewish Restitution Organization (WJRO) zarazem przewodniczący Kongresu na rzecz Żydowskich Żądań Materialnych; Olga Jonas - sekretarz Funduszu Wolna Czechosłowacja (sic!) oraz Mark Meyer adwokat, prezes Rumuńsko-Amerykańskiej Izby Handlu. Ze strony administracji waszyngtońskiej George’a W. Busha wystąpił przed Komisją Randolph Bell – wspomniany specjalny deputowany Departamentu Stanu USA do Spraw Holocaustu. Z uwagi na to, iż stanowisku strony żydowskiej przedstawiliśmy już sporo miejsca, w pierwszej kolejności wypada obecnie zaprezentować stanowisko oficjalnego przedstawiciela Waszyngtonu, jak się dowiadujemy - przyszłego specjalnego ambasadora USA „specjalnie przeznaczonego do restytucji mienia żydowskiego we Europie Środkowej i Wschodniej.”

Przesłuchiwany jako pierwszy Randolph Bell rozpoczął od zapewnienia, iż w przedmiotowych kwestiach nie istnieje żadna rozbieżność pomiędzy władzą ustawodawczą a wykonawczą w USA ani pomiędzy narodem amerykańskim a kimkolwiek zasiadającym w tych władzach. Ze swej strony zapewnił on, iż bardzo ciepło wspiera zaangażowanie Komisji w przedmiotowej sprawie. Podziękował także współ-przewodniczącemu Komisji Smith'owi za „długoterminową” zgodę Komisji w sprawie restytucji żydowskiego majątku. Zaznaczył, że w tak skomplikowanej sprawie potrzebna jest współpraca Senatu i Kongresu USA, między rządem USA a rządami państw byłego bloku wschodniego, pomiędzy instytucjami europejskimi i aspirującymi doń krajami, krajami które pragną przyłączyć się do transatlantyckich instytucji.

Już sam wstęp specjalnego deputowanego Departamentu Stanu, jak widać, nie wróży nic dobrego, gdyż stwierdzał on niemal wprost, iż rząd USA użyje wszystkich możliwych dróg wpływów, w szczególności Unii Europejskiej i NATO, aby doprowadzić restytucję byłego majątku żydowskiego (rozumianą przede wszystkim jako zwrot w naturze) do szczęśliwego (dla Żydów) końca. I rzeczywiście: „Państwa Środkowej i Wschodniej Europy podejmują reformy i muszą je dokończyć przede wszystkim, aby zakwalifikować się do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej, realizują przedmiot restytucji własności i oczekują od USA przewodnictwa. Rząd Stanów Zjednoczonych w sposób stały wywierał na te kraje szczególny nacisk, że jednolita, zadowalająca i całkowita restytucja jest warunkiem niezbędnym zarówno prawidłowego ustanowienia rządów prawa jak i ochrony mniejszościowych i religijnych praw i wolności. (…) Podkreślamy w rozmowach z tymi krajami, że oczekujemy, że proces inicjowany przez każde z tych państw dla osiągnięcia restytucji własności będzie kontynuowany i że zostaną osiągnięte właściwe rezultaty zarówno przed przystąpieniem jak i po przystąpieniu ich do tych instytucji. Dla krajów zaproszonych do przyłączenia się do sojuszu, będzie to tak samo prawdziwe po ich przystąpieniu do NATO, jak jest prawdziwe obecnie.”

„(...) Administracja Busha kontynuowała w sposób energiczny osiąganie restytucji angażując w nią kraje Środkowej i Wschodniej Europy, w szczególności kraje aspirujące do NATO. Departament Stanu podchodzi do tego tematu bardzo poważnie ustanawiając monitoring restytucji własności i składanie corocznych raportów nt. praktyki w dziedzinie praw człowieka. Nasze ambasady, oczywiście, również składają regularne raporty. W tych wysiłkach ściśle współpracujemy z pozarządowymi organizacjami jak na przykład Amerykański Żydowski Komitet (AJC), American Joint Distribution Committee (AJDC),
Polski Amerykański Kongres (Kongres Polonii Amerykańskiej - PAC), Kongres ds. Żydowskich Żądań Materialnych wobec Niemiec i wielu innych. Jestem w częstym osobistym kontakcie z przedstawicielami NGO. (ang. Non-Governmental Organizations, organizacje pozarządowe - przyp. J.R)”

Randolph Bell nie poprzestał na ogólnikach ale przedstawił również czternaście zasad jednolitego, o czym wspomniał na wstępie, systemu zasad, jakich musi przestrzegać prawo restytucji własności (reprywatyzacyjne). Wymienimy je w kolejności podanej przez Bella.

1) Dla dokumentowania żądań wymagany jest dostęp do zapisów archiwalnych, często wymagających ułatwienia ze strony rządu.
2) Jeśli archiwa zostały zniszczone, musi być zapewniona rozsądna ewidencja alternatywna.
3) Konieczne jest jednolite wykonanie prawa restytucji w całym państwie.
4) Proces restytucyjny musi być nie-dyskryminacyjny.
5) Niedopuszczalne jest rozróżnianie pod względem obywatelstwa lub miejsca zamieszkania.
6) Polityka, do której dążymy pod tym względem za tej administracji jest identyczna z tą polityką, jaka była prowadzona za poprzedniej administracji (polityka restytucji stała, niezależna od tego, jaka ekipa obejmie władzę w USA – przyp. J.R)
7) Prawne procedury muszą być proste i jasne.
8) Programy prywatyzacyjne muszą obejmować osłony dla osób zgłaszających roszczenia.
9) Rządy muszą zapewnić dogodne warunki dla osób zajmujących obecnie restytuowaną własność.
10) Kiedy restytucja własności nie jest możliwa, powinna zostać wypłacona należyta rekompensata.
11) Restytucja powinna zakończyć się przyznaniem jasnego tytułu do własności, a nie jedynie prawem jej używania.
12) W przypadku własności komunalnej (gminnej) powinna istnieć możliwość wyboru albo restytucji (zwrotu w naturze – J.R.) albo rekompensaty, bez względu na to, czy miała ona charakter religijny, czy też nie. Jeśli chodzi o lasy i posiadłości rolne mogą być jednak potrzebne pewne ograniczenia [tej zasady].
13) Fundacje zarządzane wspólnie przez lokalne wspólnoty i grupy międzynarodowe mogą być właściwe zarówno do pomocy w przygotowywaniu wniosków roszczeniowych jak też do zarządzania restytuowaną własnością.
14) Cmentarze i inne miejsca związane z kultem religijnym powinny być chronione przed zbezczeszczeniem lub zniszczeniem przed i podczas procesu restytucji. Dotyczy to oczywiście tego, że wielce ważni członkowie przedmiotowi dostrzegli wzrost bieżących problemów antysemityzmu w świecie i w Europie, coś co ja i mój urząd bierzemy bardzo poważnie.”

Trzeba zauważyć, że niektóre z powyższych zasad brzmią tak, jakby były żywcem wyjęte z instrukcji organizacji lobbystycznych dla administracji waszyngtońskiej. jak np. zasada 6. gwarantująca organizacjom żydowskim wieczystą niezmienność zewnętrznej polityki restytucyjnej USA. Z kolei zasady 4. i 5. uderzające w sposób oczywisty w polską niedoszłą  ustawę reprywatyzacyjną i w Polskę jako taką, przywodzą na myśl słowa Ehuda Baraka do prezydenta Kwaśniewskiego na temat konieczności stosowania się przy reprywatyzacji do światowych standardów prawnych, a które to słowa stały się następnie zasadniczą częścią prezydenckiego uzasadnienia do zawetowania ustawy.

Pomimo jednak tak klarownego systemu zasad narzucanych jednolicie przez kolejne administracje amerykańskie słabszym od siebie państwom całej Europy Środkowej i Wschodniej, strona żydowska stająca przed Komisją Helsińską nie była zeń dostatecznie ukontentowana. W oświadczeniach przesłuchiwanych „świadków” co i raz przewijał się motyw oczekiwania czegoś więcej, niż tylko zestaw dyrektyw dla urzędników administracji – jakiegoś stałego jednolitego, niekoniecznie sformalizowanego, ale powszechnie obowiązującego modelu prawnego, czegoś w rodzaju niepisanej międzynarodowej karty zwrotu majątku żydowskiego.

Sugestie te czujnie wychwycił członek Komisji Benjamin Cardin mówiąc do specjalnego ambasadora Bella: „Sugeruję, aby pan działał dwoma ścieżkami: kontynuował silne dwustronne wysiłki, aby uzyskać właściwe ustawy w każdym z tych państw, z którymi mamy do czynienia, ale również by pracował pan nad szerszym poglądem w obrębie Europy, że istnieje [z naszej strony] oczekiwanie, że te [przedstawione przez pana] zasady mają napotkać poparcie wobec narodów włączających się w główny nurt Europy. I, jak sądzę, chciałbym widzieć nas zmierzających w obu tych kierunkach. Nie chcę osłabiać pana w kontaktach dwustronnych z tymi państwami, ponieważ prawdopodobnie wysiłki te przyczyniają się do większej części osiąganego postępu, ale sądzę, że musimy wzbudzić ogólne, generalnie oczekiwanie w całej Europie.”

„Myślę, że jest to wspaniały punkt widzenia” – przyznał specjalny ambasador Departamentu Stanu ds. restytucji majątku żydowskiego.

Wiadomo jednak, iż rezultatów nie należy spodziewać się natychmiast, bowiem jak stwierdza kongresman Cardin: „po zjednoczeniu [Niemiec] zapadło porozumienie, aby nie składać żądań w sprawie własności, która została skonfiskowana przez komunistów w okresie 1945-1949 [w Niemczech Wschodnich]. Wydaje się ono być przeszkodą dla właściwej restytucji własności w byłych Wschodnich Niemczech.”

Okazuje się, iż na mocy takiego „generalnego oczekiwania w Europie” przygotowuje się pociągnięcie do materialnej odpowiedzialności w przyszłości także Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej.

Ale to jeszcze nie było wszystko, bowiem oto członek Komisji senator Hillary Clinton, nie chcąc dać się prześcignąć w licytacji, kto z reprezentantów narodu amerykańskiego zasiadających w Komisji gorliwiej reprezentuje żydowski interes materialny, wystąpiła z pospiesznym postulatem, aby tego rodzaju prawo zwrotu żydowskiego majątku obowiązywało w sposób uniwersalny, czyli - bez względu na to, jakiego kraju dotyczy. „Sprawa, którą poruszył kongresman Cardin, to temat, do którego powinniśmy, przypuszcza, powrócić. Ja już wcześniej zaangażowałam się w to poprzez Edgara Bronfmana {czołowa postać rozpoczętego w 1995 r. procesu restytucji majątku żydowskiego) i jego pionierska pracę od późnych lat 90. My musimy nieustannie tworzyć atmosferę, w której te żądania będą postrzegane jako właściwe, uprawnione i usprawiedliwione. I musi być jakiś sposób, za pomocą którego moglibyśmy lepiej ustanowić, szczególnie w Europie, ale naprawdę uniwersalnie, uprawnienie (ang. entitlement) do [stawiania] żądań, które powinny [za]istnieć.”

Słusznie, mógłby idąc tym tropem ktoś powiedzieć, dlaczego nie zażądać od razu żydowskiej własności na całym świecie? Dlaczego nie miałyby zwrócić „ukradzionej” własności żydowskiej państwa, które kiedykolwiek, w jakikolwiek sposób dokonały nacjonalizacji jakiejś gałęzi swojej gospodarki? Zrozumiałe jest także, iż gdyby udało się upowszechnić zasadę zwrotu majątku sprzed 1933 r., czego żąda się od Polski, która jako żywo nikomu niczego w 1933 r., w przeciwieństwie do Niemiec hitlerowskich, nie zabierała, czemuż by np. nie miałaby zwracać majątku sprzed, dajmy na to... 1498 r. Hiszpania? Nie wykluczone, iż również Stany Zjednoczone, po wykonaniu swego zadania, już jako nędzna przybudówka do rządu globalnego, będą musiały kiedyś słono zapłacić żydowskim handlarzom niewolników za... utraconą siłę roboczą i za utracone zyski wskutek swego nieroztropnego aktu abolicji czarnych niewolników. Wprowadzonego zresztą przemocą przez Jankesów dzięki krwawej wojnie secesyjnej...

Możliwości, jakie otwiera wykluwające się właśnie powszechne, działające wstecz prawo restytucji majątku żydowskiego są wprost nieograniczone. Nieograniczone zarazem jawią się możliwości znieważania i zniesławiania na wieczność całych narodów, kultur i cywilizacji, możliwości totalnej rewizji historii ludzkości i pisania jej całkowicie od nowa. Od nowa, aczkolwiek z całą jej (wszech)mocą wsteczną.

Kończąc omawianie przebiegu przesłuchania przed amerykańską Komisją Helsińską należy zwrócić uwagę na pewien szczególny sposób mający najbardziej skutecznie doprowadzić do nakłonienia prezydenta RP do przyjęcia przez Polskę ustawy reprywatyzacyjnej zgodnej z żydowskimi postulatami. Israel Singer, przewodniczący Konferencji ds. Żydowskich Roszczeń Materialnych Wobec Niemiec a zarazem wiceprzewodniczący Światowej Żydowskiej Organizacji ds. Restytucji (WJRO) powiedział do wiceprzewodniczącego Komisji Helsińskiej Christophera Smitha, (w obecności Yehudy Evrona):
„Dziękuję, Panie Przewodniczący, że większość sugestii, które tu poczyniliśmy, są w rzeczywiście nieomal tak skuteczne, jak tylko można je uczynić i myślę, że najbardziej skuteczną rzeczą, jaka może się wydarzyć jest to, że jutro, kiedy będzie Pan rozmawiał z Prezydentem Kwaśniewskim, niech Pan powie mu, że słyszał Pan, że serce Yehudy Evrona broczy. I że słyszał Pan od Yehudy Evrona, że szczerze mówiąc, wyniki są kiepskie.”

 „Znam Prezydenta Kwaśniewskiego – kontynuował Israel Singer - On jest świetnym człowiekiem. Nie podpisał tej ustawy. Myślę, że chce postępować właściwie. Myślę, że nawet Premier Leszek Miller chce postępować właściwie. Pytanie tylko, jak można ich zachęcić. Oni oczekują, by im w tym dopomóc. Niech Pan im dopomoże. Jeśli mogę wyrazić to jasno.”

Trudno wobec takich słów uniknąć wrażenia daleko idącego uzależnienia aktualnego prezydenta RP samopoczucia Yehudy Evrona. Zupełnie tak, jakby prezydent RP nie dotrzymał warunków jakiejś trudnej do bliższego zdefiniowania transakcji wiązanej miedzy nim a Evronem, tak, iż najskuteczniejszą rzeczą, jaką można zrobić lobbysta amerykański żydowskiego pochodzenia dla osiągnięcia pożądanego przez siebie kształtu ustawy reprywatyzacyjnej w Polsce, to po prostu delikatnie mu o tym napomknąć.#

Z uwagi na częste wyjazdy Kwaśniewskiego do Izraela, zwłaszcza w okresie przed wyborami prezydenckimi, poparcie udzielane mu przez zachodnie renomowane pisma takie jak brytyjski .... , wreszcie zważywszy na kampanie wyborcze SLD prowadzone pod kierunkiem amerykańskich firm specjalizujących się w public relations, nie można w stu procentach wykluczyć „pomocy” udzielanej Kwaśniewskiemu przez lobbystyczne organizacje żydowskie. Jest to tym prawdopodobniejsze, iż sam prezydent USA George W. Bush zdaje się zawdzięczać temu samemu źródłu piastowane przez siebie najwyższe stanowisko w państwie: „The Washington Report donosił 3 grudnia 1998 r., że stały przedstawiciel [Izraela] Doer Gold spotkał się prywatnie z gubernatorem [Teksasu] Bushem podczas czerwcowej wizyty w Lone Star State i zaprosił Busha do Izraela dla odbycia misji „uzgadniania faktów” (ang. fact finding). Kilku wpływowych republikanów działających w amerykańskich organizacjach popierających Izrael stoi za wysiłkami w kierunku ściągnięcia George’a W. Busha do Izraela.”#  

Nie będzie więc od rzeczy nadmienić, że spośród wielu instytucji zajmujących się kwestią restytucji majątku w Europie oprócz wspomnianej mieszanej Komisji Helsińskiej działającej na Kapitolu funkcjonuje również przy samym prezydencie specjalna Prezydencka Doradcza Komisja ds. Dóbr [Ery] Holocaustu. Jak  zaświadcza senator Hillary Clinton, komisja prezydencka była niezwykle pomocna w ustanowieniu wymienionych przez specjalnego ambasadora Randolpha Bella 14-tu zasad zwrotu majątku żydowskiego.#

Można by rzec: fakty zostały uzgodnione...

Za nieco odrębne od amerykańskiego środowisko żydowskie, niemniej jednak zainteresowane problemem restytucji własności, należy uznać tzw. żydostwo europejskie (ang. European Jewry). Z informacji JTA zamieszczonej w amerykańskim „Jewish News of Greater Phoenix” 4 czerwca 1999 r. wynika, iż w Nicei we Francji miało w tym czasie miejsce spotkanie około 600 (700) przywódców gmin żydowskich i przedstawicieli z 39 krajów, (mowa głównie o europejskich, choć liczba wskazuje, iż krąg zaproszonych był znacznie szerszy).#

Jak podkreślało doniesienie JTA, było to pierwsze w Europie Generalne Zgromadzenie Europejskiej Rady Gmin Żydowskich (ECJC). Zgromadzenie to miało rzekomo stanowić odbicie pojmowania żydostwa europejskiego jako tzw. „trzeciego filaru” żydostwa światowego, obok dwu innych filarów reprezentowanych odpowiednio przez żydostwo amerykańskie i izraelskie.

Zgromadzenie to zostało określone jako „wieki krok w kierunku celu, jakim jest stworzenie nowej europejskiej żydowskiej tożsamości. Zebrani z gmin europejskich różnych wielkości z całej Europy wraz z ortodoksyjnymi, reformowanymi i laickimi przedstawicielami, (co samo w sobie jest już niebywałym ewenementem – przyp. J.R.) w wieku od studentów po starszych obywateli - spotkanie niespotykanie szerokie pod względem wieku, liczebności i zakresu tematycznego dyskutowało na temat polityki żydowskiej na przyszłość pod hasłem zainicjowanym przez prezesa ECJC Cobi Benatoffa z Mediolanu: „Co żydostwo europejskie może wnieść do Nowej Europy 21. stulecia.”

„Przez cała konferencję przewijała się jeden kluczowy temat : zwiększenie samo-świadomości żydostwa europejskiego – przynajmniej na poziomie przywódców – w jego relacjach zarówno z Izraelem jak tez Żydami Ameryki Północnej. Wyrażenie samoświadomości pojawiło się wyraźnie podczas gorącej debaty, która skoncentrowała się na tym, jak osiągnąć proces doprowadzania do restytucji żydowskiej własności zagarniętej podczas Holocaustu.”

Inaczej mówiąc, Żydzi europejscy mając na widoku dobra możliwe do przechwycenia w zastępstwie tych, którzy zginęli podczas hitlerowskiej zagłady, zapragnęli uniezależnienia się od dwóch pierwszych filarów światowego żydostwa przez utworzenie własnego, trzeciego – europejskiego.

“Europejscy mówcy, włącznie z przedstawicielami gmin holenderskich, czeskich i francuskich krytykowali międzynarodowe organizacje takie jak World Jewish Restitution Organization (WJRO) o nieczułość na lokalne warunki europejskie i pomijanie gmin miejscowych w prowadzonych negocjacjach z rządami w sprawie zwrotu żydowskiej własności. „Wmieszanie się (międzynarodowych) organizacji żydowskich jest ani właściwe ani pożądane” – powiedział dla JTA Fred Ensel z Amsterdamu „Oni zrobili wspaniałą robotę – ale teraz wezwiemy ich wtedy, kiedy to będzie potrzebne.”

Skądinąd można odnieść wrażenie, ze Zgromadzenie odbywało się znacznie bardziej pod hasłem, ile można wynieść z Europy 21. stulecia, niż wnieść.

Tak się składa iż motyw „trzeciego filaru” żydostwa światowego występuje również w artykule Konstantego Geberta, redaktora naczelnego żydowskiego miesięcznika „Midrasz”  opublikowanym w lutym 1998 r. w zagranicznym piśmie „The Moment”, tyle tylko, iż w odniesieniu do polskich gmin żydowskich.  W swoim tekście zatytułowanym „Do roku 2050 Polska stanie się ekonomiczną potęgą z polskimi Żydami jako siłą przewodnią.”#

Z uwagi na szczególny charakter tego tekstu przytoczmy obszerniejsze jego fragmenty.

„(...) Do roku 2000 Polska będzie miała społeczność żydowską liczącą około 30 000 osób, sześć razy większą niż w 1989 r., kiedy to żydowskie odrodzenie rozpoczęło się na serio. Demograficzne wyzwanie zakończyło się sukcesem i społeczność ta poczęła wzrastać, aczkolwiek w wolniejszym, bardziej naturalnym tempie. Polityczne wyzwanie okazało się wykonalne. W swej determinacji przystąpienia do Unii Europejskiej i wyzbycia się przekonań politycznych, które czyniły naród polski zakładnikiem historii przez 2000 lat, młodzi Polacy porzucili zarówno złe, jak i dobre tradycje. Wolą uczyć się niemieckiego niż historii wojen z Niemcami. Uczą się raczej programowania komputerowego niż mętnych teorii spiskowych. Antysemityzm został zmarginalizowany do księżycowych peryferii. Zarazem całe połacie tożsamości narodowej i tradycji zostały zapomniane. „Bardzo niepatriotyczne” – mówią polscy Żydzi z dezaprobatą. Jak tylko polscy Żydzi zakończą odbudowę swej tożsamości i instytucji, rozpoczną program specjalny mający na celu zachowanie polskiej tradycji. W roku 2100 żydowscy profesorowie zdominują wydziały polskiej historii i tradycji na uniwersytetach.”

Możemy wnosić, iż wobec rzekomej „niechęci” młodych pokoleń do nauki historii Polski, naukę nowej historii, tej pisanej zupełnie od nowa będą uczyć bezpośrednio lub pośrednio przez podręczniki, od szkoły podstawowej po uniwersytety, wykładowcy żydowscy, którzy właśnie akurat pracują nad odtworzeniem dawnej tożsamości żydowskiej i ukształtowaniem nowej – europejskiej żydowskiej tożsamości.    

I dalej:„(...) Oprócz niektórych specjalistów dokumentujących historię chasydyzmu, antysemityzmu i shoah, większość polskich Żydów byłaby szczęśliwa bogacąc się i sprowadzając amerykańskich rabinów i uczonych dla dokonania reszty. Jako że amerykańskie żydostwo będzie się asymilować i kurczyć, żydowskie instytucje edukacyjne muszą rozwiązać sakiewkę.”

„(...) Kiedy Polska ostatecznie przystąpi do Unii Europejskiej, doprowadzi to do odkrycia sojuszników poza Polską. Pokolenia polskich Żydów, które uciekły z kraju i odbudowały swoje życie gdzie indziej na kontynencie (w Europie), wychowały swoje dzieci w nostalgii do starego kraju, kraju płaczących wierzb, szarżującej kawalerii, wódki i Fryderyka Chopina. Polskie lobby żydowskie wkrótce wzrośnie w siłę powiązaną z zadziwiającym rozwojem polskiej gospodarki, pomagając w stworzeniu polskiego cudu gospodarczego. W połowie przyszłego wieku Polska stanie się kontynentalną potęga gospodarczą, a polscy Żydzi, w całej Europie, będą jej siłą przewodnią.”

„(...) Izrael, od dłuższego czasu poirytowany na Europę Środkową za jej manifestacyjny brak sympatii syjonistycznych, przyłączy się do Amerykanów. Potomkowie polskich Żydów w Ameryce i w Europie Środkowej będą negocjować zawieszenie broni z polskimi Żydami. Celem uhonorowania roli żydostwa środkowoeuropejskiego w dziele wspomagania integracji kontynentu – nade wszystko to Żydom będzie łatwiej zaprzysiąc lojalność wobec Europy, niż mogliby to uczynić inni obywatele z państw narodowych (...) .”

Należy wyjaśnić, jakim cudem sposób wspólnota żydowska w Polsce oceniana przez jednych na 2 tys. osób a według samego Geberta licząca 6-7 tys. osób miałaby rozrosnąć się raptem do 30 tys., o czym wspomniał on na samym początku swego tekstu. Nie trzeba daleko szukać, bowiem robi to sam w innym miejscu sam Gebert. Stwierdza on, iż jest wprawdzie w Polsce oficjalnie od 6 do 7 tysięcy polskich Żydów należących obecnie do kilku grup “i oceniamy, że jest to 25 proc. tych o żydowskim pochodzeniu, którzy chcą zrobić coś żydowskiego.”#

A zatem, zgodnie ze słowami Geberta, istniałoby w Polsce oprócz oficjalnych Żydów trzykrotnie więcej „odosobnionych” Żydów („closeted Jews”#), którzy na równi z tymi pierwszymi skłonni byliby współuczestniczyć w realizacji żydowskich zamierzeń w Polsce. W tym też między innymi, jak również w przyszłych ogromnych funduszach pozyskanych z restytucji majątku żydowskiego oraz finansowemu wsparciu przez amerykańskiego magnata Ronalda Laudera można by upatrywać przyczyn owego gebertowskiego „Cudu Purimowego.” – by odwołać się do tytułu znanego filmu Agnieszki Holland.
 
Z kolei zagadkę proroczego natchnienia Konstantego Geberta wyjaśnia w znacznej mierze fakt, iż jego artykuł w „The Moment” pojawia się w niespełna dwa miesiące po proklamacji w końcu grudnia 1997 r. tikkun olam – naprawy świata - przez naczelnego rabina British Commonwealth’u Jonathana Sacksa. # Przypomnijmy, iż w tradycji żydowskiej od wieków tikkun olam oznacza podjęcie zbiorowego wysiłku narodu żydowskiego w celu przyspieszenia nadejścia żydowskiego mesjasza, a jest to równoznaczne z początkiem żydowskiej świętej wojny przeciw fałszywym bogom narodów nie-żydowskich.

Proklamacja tikkun olam przez judaizm ortodoksyjny adresowana do całej anglosaskiej diaspory żydowskiej z północno-amerykańską włącznie zbiega się z kolei niemal dokładnie w czasie z rozpoczęciem ogólnoświatowego procesu restytucji majątku żydowskiego w 1995 r.

Co więcej, jak głosi obecnie wspomniany rabin Jonathan Sacks, oficjalnym obowiązującym stanowiskiem doktrynalnym ortodoksyjnego rabinatu judaistycznego jest pogląd, że zarówno czasy obecne są czasami mesjańskimi, jak również państwo żydowskie Izrael jest państwem mesjańskim. Na pytanie bowiewm, jaki jest związek dzisiejszego państwa Izrael z Wiekiem Mesjańskim, rabin Sacks stwierdzając istnienie w żydowskim kręgu kulturowym aż sześciu różnych poglądów na ten temat, wymienia w pierwszym rzędzie pogląd judaistycznej ortodoksji: „Pogląd rabiego Kooka, ojca i syna (jedni z pierwszych naczelnych rabinów Izraela – przyp. J.R.), który jest oficjalnym poglądem izraelskiego rabinatu, a który mówi, że Państwo Izrael jest Mesjańskie. Jaka jest kluczowa fraza w modlitwie Izraelczyków za Państwo Izrael? Rayshit smichat ge'ulataynu – początek rozkwitu naszego zbawienia. [Dlatego] Pogląd pierwszy – początek Wieku Mesjańskiego...”#

Pozostaje dodać, iż w judaizmie tylko ten pierwszy z wymienionych poglądów jest według religijnego prawa judaizmu legalny, zatem - prawnie obowiązujący.


Za: http://jerzy.rachowski.googlepages.com/Zagroenia3Blokowaniereprywatyzacji.doc