Jak Niemcy dbają o swoje interesy
W stosunkach polsko-niemieckich pojawił się kolejny bardzo poważny problem. Otóż okazuje się, że Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) wyraził zgodę na budowę Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku, a nie w odpowiednim zagłębieniu. Jeżeli ta decyzja nie zostanie oprotestowana przez polski rząd, to zostanie zablokowany dostęp do portów w Świnoujściu i Szczecinie dla większych statków, które nie będą w stanie przepłynąć nad rurą.
W ten sposób jest zagrożona żegluga dużych jednostek mających dostarczać skroplony gaz do projektowanego gazoportu w Świnoujściu. Jesteśmy bici dwa razy. Po pierwsze, nie dość, że Gazociąg Północny oznacza perspektywę utraty przez nas pozycji kraju tranzytowego, to - po drugie - Berlin przy pomocy instrumentów administracyjnych konsekwentnie ogranicza nasz potencjał morski i możliwości dywersyfikacji dostaw gazu.
Ujście Odry do Bałtyku i Szczecin, który do II wojny światowej był portem zaopatrzeniowym dla Berlina, to obszary szczególnego zainteresowania. Ponadto państwo niemieckie obok mechanizmów wolnorynkowych skutecznie stosuje w obszarach strategicznych protekcjonizm i dba o stocznie, flotę, porty, szlaki wodne, rybołówstwo oraz o żeglugę i infrastrukturę śródlądową. Realizuje cele długofalowe, a nie krótkookresowe. Natomiast władze polskie, ulegając modnej po 1989 roku ideologii "prymitywnego nadwiślańskiego liberalizmu", twierdzą, że nic się nie opłaca. Są bezczynne i pozwalają przy udziale ośrodków zagranicznych zainteresowanych wyeliminowaniem polskiej konkurencji na niszczenie kilkupokoleniowego dorobku Polski w wielu obszarach, w tym również gospodarki morskiej.
Tymczasem Niemcy, realizując swoje narodowe interesy, inicjują wiele wspólnych przedsięwzięć dwustronnych polsko-niemieckich lub europejskich, które mniej lub bardziej dyskretnie pozwalają im trzymać rękę na pulsie. Jak doniosła "Deutsche Welle", po 5 latach negocjacji Niemcy i Polska przyjęły wspólne tezy co do poprawy stanu dróg wodnych na wspólnym pograniczu.
W tych negocjacjach stronie polskiej zależało przede wszystkim na zabezpieczeniu nadodrzańskich terenów przed powodziami poprzez regulację Odry Zachodniej. Niemcy natomiast na sprawę patrzyli szerzej, postulowali modernizację kanału Hohensaaten-Friedrichsthaler, co umożliwiłoby żeglugę dużymi statkami śródlądowymi między portem w Schwedt nad Odrą a dużymi portami morskimi. Kanał Hohensaaten-Friedrichsthaler ma 42 km i jest częścią zbudowanego na początku XX wieku i liczącego 170 km połączenia Berlin - Szczecin. Aby mogły po nim pływać duże, pełnomorskie barki, musi mieć co najmniej 4,5 m głębokości na całej długości. Teraz ma zaledwie 1,8 m, a w czasie suszy mniej. W wyniku modernizacji droga dla większych jednostek zostanie poszerzona i pogłębiona. Takich statków pełnoładownych Niemcy mają 111, Holendrzy - 61, a Polska zaledwie 5.
Przyjęty przez niemiecką i polską stronę przebieg trasy prowadzi od portu w Schwedt nad Odrą przez drogę wodną Hohensaaten-Friedrichsthaler (HFW), Odrę Zachodnią, przekop po polskiej stronie Klucz - Ustowo, Regalicę, Parnicę, przekop mieleński do toru wodnego Szczecin - Świnoujście i dalej na Bałtyk. Przy okazji tej współpracy Niemcy zręcznie zabiegają o ograniczenie możliwości rozwoju naszych pełnomorskich portów (nie dziwi zatem decyzja BSH ograniczająca tonaż statków mogących zawijać do portu w Świnoujściu), bo dbają o interesy Hamburga i Bremy. Zależy im natomiast na rozwijaniu żeglugi śródlądowej i sprowadzenia ponownie Szczecina do roli portu zaopatrzeniowego dla Berlina.
Niemcy, choć wywołali i przegrali II wojnę światową i są jako kraj odpowiedzialni za śmierć i cierpienia dziesiątek milionów niewinnych ludzi, są niezwykle konsekwentni, by w obecnych realiach Unii Europejskiej nie tracić z pola widzenia terenów, które przez wieki uważali za swoje. Problemem Polski jest to, że w naszym kraju większość tak zwanych elit politycznych nie jest w stanie sprostać obecnym wyzwaniom.
Jan Maria Jackowski
Nasz Dziennik, 30. - 31.01. 2010
Za: http://www.prawica.net/node/20675
Nadesłał : "Jacek"